|
www.gargangruelandia.fora.pl Strefa wolna od trolli
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:58, 13 Kwi 2011 Temat postu: Das Wunder - Grubenungluck in Lengede 1963 |
|
|
Chyba nie będzie nic zaskakującego jeżeli napiszę że w ostatnim okresie żyłem i rozmawiałem głównie w swoim środowisku o sytuacji chilijskich górników uwięzionych w komorze ratunkowej 600 m pod ziemią. Mieli niebywałe szczęście że szybko ich zlokalizowano i zrobiono odwiert konieczny do stworzenia im warunków do przeżycia, w oczekiwaniu na odwiert mający im umożliwić powrót na powierzchnię. Z miejsca przypomniała mi się historia z 24X1963 roku gdy do kopalni rudy żelaza "Mathilde" w Lengede w Dolnej Saksonii przerwało się z pobliskiego zbiornika prawie pół miliona metrów sześciennych wody i błota.
Eisenerzgrube Lengede-Broistedt, 1975
Na dole kopalni przebywało wówczas 129 górników, z których 79 wydobyto na powierzchnię niemal od razu, następnie w ciągu tygodnia jeszcze 7 a potem 4. Ci uratowani z uporem powtarzali ze większość wybrała ucieczkę przed wodnym szalejącym żywiołem w kierunku zrobów starej zamkniętej już kopalni i być może czekają tam na pomoc. Problem polegał na tym że stare zroby znajdowały się poniżej lustra wody zalanej już kopalni i kierujący akcją ratowniczą uznali po tygodniu poszukiwań poprzez nasłuch z odwiertów z góry,że nikt się tam nie uratował i że trzeba urządzić symboliczny pogrzeb dla 40 ofiar. Pod silną presję rodzin zaginionych górników na właścicieli kopalni, po tygodniu zrobiono jeszcze jeden odwiert i po jakimś czasie odebrano sygnały które świadczyły że na dole kopalni, poniżej lustra wody, znajdują się żywi ludzie. Jak to jest możliwe? Możliwe, jeżeli pomyślimy o bańce powietrza która nie znajduje ujścia i zatrzymuje natarcie wody i szlamu. Wiadomość o tym podały wszystkie światowe ówczesne media, na miejsce tragedii zjechało tysiące dziennikarzy, każda wiadomość agencji światowych zaczynała się od relacji z Lengede. CDN
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:27, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Bergbau - Die Grubenunglücke 1963 und 1968
Das Wunder von Lengede (1963, Teil 3)
Autor: Dr. Olaf Schulze
Hoher Besuch kam am 12. Tag der Katastrophe. Bundeskanzler Ludwig Erhard sprach über die Gegensprechanlage des Norddeutschen Rundfunks zu den eingeschlossenen Bergleuten.
[url][/url]
Bundeskanzler Ludwig Erhard läßt sich die Rettungsarbeiten erklären.
Eine Nachmessung der Bohrungen ergab, daß Bohrung 14 eine Abweichung von 4,60 m nach Westen, Bohrung 10 eine Abweichung von 1,90 m nach Norden und die Rettungsbohrung Nr. 11 um 40 Zentimeter aus dem Lot gelaufen war. Alle bisherigen Überlegungen über die Ausrichtung des Hohlraums mußten daher neu angestellt werden. Das Ergebnis war, daß die Rettungsbohrung (Nr. 11) doch ein reale Chance hatte, sehr dicht am Hohlraum oder sogar direkt in diesem zu landen. Nach dieser 28stündigen Zwangsunterbrechung lief die Rettungsbohrung am 13. Tag nach dem Unglück um 23.00 Uhr wieder an. Am 7. November 1963,aso 14 Tage nach dem Wassereinbruch erreichte die Bohrung 11 um 06.07 Uhr bei 55,9 m den Hohlraum.
[url][/url]
Die Bruchhöhle, aufgenommen von den eingeschlossenen Bergleuten.
Die letzten Momente des Durchbruchs gingen als Radio- und Fernsehübertragung um die ganze Welt. Der Hohlraum wurde vom Bohrer in seinem nordwestlichen Teil getroffen. Nach dem Einbau der Verrohrung und dem Einhängen der Dahlbusch-Bombe begann die Rettung der Elf um 13.10 Uhr mit dem Einfahren des [link widoczny dla zalogowanych] Hans-Joachim Habich.
Als erster kam Heinz Kull. Nachdem er die Dahlbusch-Bombe verlassen hatte, fuhr der Fahrsteiger Lambert Ax in den Hohlraum ein. Als zweiter Bergmann verließ Fritz Bär das Verließ in der Tiefe.
[url][/url]
Bergmann Fritz Bar, der von Rot-Kreuz-Männern gestützt die Rettungsbombe verläßt
[link widoczny dla zalogowanych]
Ihm folgte Rudolf Wiese, der um 13.37 Uhr nach Verlassen der Rettungsbombe auf der Bohrplattform zusammenbrach. Der nächste war Adolf Herbst, der Monteur aus Hannover. Der fünfte war Johannes Sitter, der sechste Helmut Kendzia. Als siebter folgte Hermann Lübke, der achte war Helmut Webranitz. Der neunte war Dieter Riechey, der zehnte Siegfried Ebeling und der letzte von den Elf Bernhard Wolter. Danach folgte der Fahrsteiger Ax und um 14.20 Uhr schließlich der Steiger Habich. Damit wurde die dramatischste und wohl auch bekannteste Rettung im Bergbau beendet.
[url][/url]
Hauer Heinz Kull verläßt als Geretteter den Bohrturm mit der Dahlbuschbombe.
Nachzugen bleibenoch die Bohrungen 12, 13 und 15 in der Nähe des Friedhofs Broistedt. Sie galten den vermißten sechs Bergleuten aus
dem Südrevier. Die Bohrungen 12 und 13 waren auf die Enden einer Luftblase mit 1,9 atü Überdruck am Bandberg Osten 202 in 79 m Tiefe angesetzt. Nach dem Durchschlag gab es zwar Signale aus der Tiefe, die sich jedoch als akustische Täuschung herausstellten. Die Bohrung 15 erfolgte auf Anregung eines Hauers in das Bruchfeld im Revier Osten 202. Da der Bohrer ab 60 m Teufe nur noch auf einem mit Wasser vollgelaufenen Bruch traf, stellte man diese Bohrung ein.
Zuletzt sollen die 29 Bergleute nicht vergessen werden, denen nicht mehr geholfen werden konnte. Sie sind in Tabelle 8.3 namentlich mit ihren Geburtsdaten aufgeführt. Elf dieser 29 ums Leben gekommenen Bergleute konnten nicht mehr geborgen werden und fanden ihre letzte Ruhestätte im Berg.
[url][/url]
File:Lengede Denkmal Grubenunglueck.jpg
Heinrich Bartella 31. 01. 1925 Bernhard Lenser 10. 05. 1924
Walter Betti 14. 01. 1910 Alfred Nayda 05. 07. 1929
Günter Bühner 15. 08. 1933 Friedrich Ross 02. 06. 1922
Bernhard Bürgel 28. 07. 1909 Heinrich Schindler 17. 11. 1909
Erhard Dreyer 14. 01. 1935 Walter Schleng 22. 07. 1926
Karl Eull 25. 11. 1918 Ewald Schnabel 12. 05. 1925
Max Franz 19. 01. 1913 Bruno Scholz 03. 04. 1908
Erich Giebel 04. 12. 1929 Hans Schnerwitzki 05. 03. 1936
Reinhard Guth 17. 05. 1930 Fritz Schulz 26. 07. 1928
Heinz Hanisch 17. 05. 1930 Hans-Werner Stephan 06. 08. 1931
Helmut Heimberg 01. 02. 1932 Karl Störmer 30. 03. 1929
Paul Hollesch 17. 10. 1909 Albert Stolze 15. 10. 1910
Erich Klomfass 06. 03. 1937 Karl-Heinz Vorhold 24. 04. 1934
Wilhelm Kocem 02. 07. 1919 Walter Zühlke 26. 12. 1911
Karl Lautemann 02. 02. 1931
Tab. 8.3: Die Opfer des Grubenunglücks vom 24. Oktober 1963 und ihre Geburtsdaten (aus: Ilseder Hütte, 1964)
Quelle: Chronik 1151-2001, 8.5.3
Internet-Aufbereitung: Holger Meier, 29.09.2003 [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:39, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Kopalnię "Mathilde" po kilku latach zamknięto, uratowani górnicy i ratownicy biorący udział w akcji "CUDU w LENGEDE", utworzyli na emeryturze stowarzyszenie Bergmannsverein "Gluck Auf" Lengede/Woltwiesche i po reaktywowaniu Solidarnosci w 1989 roku na mojej kopalni, zaproponowali współpracę i wymianę delegacji, co zaowocowało ich wizytą na Barbórce 1989, a miastu prezent w postaci nowiutkiego samochodu do wywozu śmieci. Skończyły się oficjalne wizyty gdy zamknięto kopalnię, biologia powoduje że jest ich coraz mniej, żyjących odwiedzam będąc przejazdem w Niemczech, no i Świąteczno- Urodzinowe Życzenia.
[url][/url]
Cud Lengede, ilustracji (1963) przez Helmuth Ellgaard
Dużo by pisać na temat akcji, mimo że to była głębokość tylko około 60m, chodziło o to aby odwiert nie uwolnił bańki powietrza a tym samym to ratownicy mogli utopić górników. Najbardziej zaimponowali mi dwaj zawodowi ratownicy Lambert Ax i Hans-Joachim Habich, których spuszczono do komory w której przebywali zagrożeni górnicy, celem zamontowdolnego zaworu rury o średnicy 52 cm, tym samym stworzenie śluzy uniemożliwiającą ucieczkę powietrza, następnie to oni wprowadzali pojedyńczo górnika do kapsuły
[url][/url]
File:Deutsches Museum - Bergbau - Dahlbuschbombe Lengede 2.JPG
[link widoczny dla zalogowanych]
i dawali sygnał do wydobycia go na powierzchnię i wyjechali jako ostatni. Przez cały czas tłoczono do nich powietrze aby zatrzymać napór wody, mimo to powietrze gdzieś znalazło ujście i woda podchodziła coraz wyżej.
Był to niebywały wyczyn inżynierii górniczej, nie mający precedensu w historii światowego górnictwa.
Warto wspomnieć że rura ratownicza w chilijskiej kopalni była o 10 cm szersza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:45, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ocalenie Alojzego Piontka – górnika zasypanego w kopalni
Data: 30 marca 1971
Cenzurowane w czasach PRL środki masowego przekazu nie informowały o katastrofach górniczych w sposób zbyt obszerny. Na łamach ówczesnych gazet najczęściej pojawiały się tylko suche komunikaty: w kopalni takiej to a takiej, doszło do (wybuchu metanu, wybuch pyłu węglowego, tąpnięcia), zginęło iluś tam górników, trwa akcja ratunkowa.
Niewiele też – i to z dwudniowym opóźnieniem - pisano o wypadku, do jakiego 23 marca 1971 r. doszło w zabrzańskiej kopalni „Rokitnica”. Wiadomo było, że o godz. 15:59 na głębokości 780 m nastąpiło tam potężne tąpnięcie, będące wynikiem lokalnego wstrząsu tektonicznego. Zawalony na długości 72 m chodnik uwięził pod ziemią 19 górników.
Bez szans
Ośmiu górników wydobytych zostało po kilku godzinach od wypadku. Pod zwałami węgla wciąż jednak było dalszych 11. Do ciał ośmiu z nich ratownicy dotarli 29 marca. Było to już sześć dni po wypadku. W nieprzekopanej części chodnika pozostawało jeszcze trzech górników, ale w możliwość ich uratowania nie wierzył nikt - poza samymi ratownikami i rodzinami zasypanych górników.
Cud pod ziemią
Tymczasem 30 marca, gdy wszelka nadzieja na uratowanie zasypanych już zgasła, po całym kraju rozeszła się sensacyjna wiadomość: jeden z zasypanych górników, 37-letni Alojzy Piontek, przeżył. Siedem dni – bez jedzenia i bez picia - przeleżał w skalnej szczelinie szerokiej na 1 m i wysokiej na 70 cm.
Myślał, że to jedna noc
Alojzy Piontek nie zdawał sobie sprawy z tego, jak długo przebywał w podziemnej pułapce. Ratownikom, którzy przyszli go wyciągnąć, powiedział, że jest ze wczorajszej zmiany. W rzeczywistości, znajdował się pod ziemią 158 godzin.
„Czy Górnik Zabrze wygrał?”
Piontka wyciągnięto ze szczeliny o godz. 6.05. Z uwagi na długotrwałe przebywanie w absolutnej ciemności (choć jego lampka górnicza cały czas była sprawna) podano mu bandaż, którym zawiązał sobie oczy, by nie oślepiło go światło. Gdy wynoszono go na powierzchnię, pytał się ratowników, gdzie znajduje się zasypany Alfred Gebauer (zginął on w wyniku zawału), a potem spytał: „Czy Górnik Zabrze wygrał mecz?”.
[url][/url]
Kwiecień 1971 roku - Alojzy Piontek w szpitalu.
Dzień po katastrofie, 24 marca 1971 r. Górnik Zabrze grał w Anglii z drużyną Manchester City. Niemal cała Polska żyła tym wydarzeniem. Piontek też.
Raz wystarczy
W przeżytej przez siebie katastrofie Alojzy Piontek nie odniósł żadnych obrażeń. Do kopalni na dół nigdy już jednak nie zjechał. „Nie wchodzi się dwa razy w paszczę diabła” – powtarzał.
Sława i plotki
Cudowne ocalenie sprawiło, że Piontek stał się sławny. Nakręcono o nim film, napisano książkę i poemat, powstał też komiks, opublikowany w popularnym piśmie „Relax”. Na Śląsku rozeszła się plotka, że dostał od Gierka „malucha” i willę. W rzeczywistości mieszkał w skromnym, trzypokojowym mieszkaniu w Zabrzu – Rokitnicy, które faktycznie dostał w prezencie za przeżycie katastrofy.
Tylko nie w mundurze
Przez lata był zapraszany na różne uroczystości. Nie znosił jednak występować w górniczym mundurze. Szpadą, owszem, się chwalił. Na mundur nie chciał nawet spojrzeć. Chyba, że kazali mu go włożyć, gdy odwiedzał szkoły i przedszkola.
„Podpisołech pakt z diobłym”
Ciekawe – z punktu widzenia jego osobowości – było natomiast to, że po przeżytym wypadku i cudownym, zdawałoby się, ocaleniu z beznadziejnej sytuacji, podobno przestał chodzić do kościoła. Dla ciekawskich miał gotową odpowiedź: „Tam na dole podpisołech pakt z diobłym i on mie wypuścił”.
Kopalnia nie pamiętała
O Alojzym Piontku przypomniano sobie niedawno, z okazji jego śmierci. Zmarł 29 października 2005 r. w wieku 70 lat z powodu nabytej w ciągu 17 lat pracy w kopalni pylicy. W jego macierzystej kopalni „Pstrowski” (dawnej „Rokitnica”) nie wiedziano nawet, że umarł. Na pogrzebie zagrała więc załatwiona przez jego sąsiadów orkiestra z sąsiedniej kopalni „Makoszowy”. Przyjechali w okrojonym składzie i wystąpili bez paradnych pióropuszów.
Piontka pochowano 3 listopada 2005 r. na cmentarzu w Zabrzu – Biskupicach, niedaleko miejsca, gdzie leży zmarły w wyniku katastrofy Alfred Gebauer – o którego Piontek pytał się ratowników, gdy ci wydobyli go spod zwałowiska.
Bartłomiej Kozłowski
[link widoczny dla zalogowanych]
-----------------------------------------------------------------------------------------
Z Alojzem Piontkiem spotkałem się na początku lat 90tych na Karczmie Piwnej organizowanej przez NSZZ "Solidarność" KWK "Pstrowski" do której przyłączono KWK "Rokitnica", lubił takie imprezy gdzie był w centrum zainteresowania, nie cierpiał natomiast górniczego munduru, stąd pewny bojkot jego osoby przez Związek Zawodowy Górników do którego Alojz należał.
Z mego punktu widzenia, znacznie dramatyczniejsze były wspomnienia ratowników którzy wyciągali trupy górników ze zdewastowanego chodnika, dążąc do uwolnienia Piontka. Makabra nie do opisania.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:04, 01 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Własnie otrzymałem na okazałym czerpanym arkuszu papieru, wypisane pięknym gotykiem Życzenia:
Herzlichen Glückwunsch
Zum
Geburststag
Lieber Jerzy
Die besten Wünsche
viel Gesundheit,
Was Du gern möchtest,
werde auch wahr,
Gespür für Wichtiges
Ein dickes Fell für Nichtiges
Entscheidungen mit gutem Händchen
Kontakte zu vielen netten Menschen
An jedem Tag sollst Du
Singen und Lachen,
Und viele schöne Dinge machen
Von
des Freundeskreises aus Lengede und Gelsenkirchen
Moi Przyjaciele z Niemiec wiedzą o tym wątku
Danke schön!!!!!!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|