|
www.gargangruelandia.fora.pl Strefa wolna od trolli
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 9:26, 06 Lut 2013 Temat postu: Ciekawe książki - recenzje |
|
|
„Dwieście lat razem”, dzieło poświęcone historii współistnienia Rosjan i Żydów od końca XVIII w. po współczesność, ukazało się w dwóch tomach w latach 2001 i 2002. Niniejsze polskie wydanie to drugie, po niemieckim, tłumaczenie na świecie.
http://www.wydawnictwowektory.pl/product.php?id_product=55
Aleksander Solzenicyn, Dwiestie let wmiestie (Dwieście lat razem), Moskwa 2002
Laureat Nobla znalazł się pod ostrzałem za nową książkę o roli Żydów w represjach ery sowieckiej. Aleksander Sołżenicyn, który jako pierwszy ujawnił okropności stalinowskiego gułagu, usiłuje teraz zmagać się z jednym z najbardziej drażliwych tematów swojej pisarskiej kariery - z rolą odegraną przez Żydów w rewolucji bolszewickiej i w czystkach sowieckich.
W swej ostatniej książce Sołżenicyn, który ukończył już 84 lata, rozprawia się z jednym z ostatnich tabu rewolucji komunistycznej, jakoby Żydzi byli zarówno sprawcami represji jak też ich ofiarami. Tytuł: "Dwieście lat razem" nawiązuje do częściowej aneksji Polski dokonanej w 1772 roku przez Rosję, która znacznie zwiększyła rosyjską populację Żydów. Książka zawiera trzy rozdziały omawiające rolę Żydów w ludobójstwie dokonywanym przez rewolucję i w czystkach przeprowadzonych przez tajną policję w Rosji Sowieckiej.
Jednak przywódcy żydowscy i niektórzy historycy zareagowali gniewnie na książkę, kwestionując motywy jej napisania, oskarżając Sołżenicyna o nieścisłości faktograficzne i rozdmuchiwanie płomienia antysemityzmu w Rosji.
Sołżenicyn argumentuje, że pewna żydowska satyra okresu rewolucyjnego "świadomie lub nie wskazuje na Rosjan" jako stojących za ludobójstwem. Stwierdza on jednak, że wszystkie etniczne grupy narodu muszą podzielić się winą i że ludzie wystrzegają się mówienia prawdy o żydowskim udziale w zbrodniach.
W jednej z uwag, która rozwścieczyła rosyjskich Żydów, Sołżenicyn napisał: "Gdybym chciał uogólniać i powiedział, że życie Żydów w łagrach było szczególnie ciężkie, to mógłbym to zrobić bez narażenia się na zarzuty niesłusznej narodowej generalizacji, jednak w łagrach gdzie mnie trzymano, było inaczej. Życie Żydzi, których doświadczenia poznałem, było łatwiejsze niż innych."
Autor jednak zaraz dodaje: "Znalezienie odpowiedzi na wieczne pytanie: kogo należy oskarżyć, kto prowadził nas na śmierć, jest niemożliwe? Wyjaśnianie akcji kijowskiej Czeki jedynie w oparciu o fakt, iż dwie trzecie jej członków było Żydami, z pewnością jest nieścisłe.”
Sołżenicyn, wyróżniony nagrodą Nobla w literaturze w 1970 roku, spędził wiele lat swego życia w sowieckich obozach, znosząc prześladowania, gdy pisał o swych przeżyciach. Jego zdrowie jest obecnie wątłe. W wywiadzie udzielonym w minionym miesiącu powiedział, że Rosja musi skonfrontować stalinowskie i rewolucyjne ludobójstwo - i że jej żydowska ludność powinna być wstrząśnięta swoją własną rolą w czystkach, nie mniej niż czuje się zraniona przez władzę sowiecką, która również ją prześladowała.
"Moja książka ukierunkowana jest na wczuwanie się w myśli, uczucia i psychologię Żydów - ich duchową składnię," powiedział. "Nigdy nie wyciągałem ogólnych wniosków na temat ludzi. Zawsze będę rozróżniał między różnymi grupami Żydów. Jedna warstwa rzuciła się w rewolucję. Druga przeciwnie, starała się pozostać na boku. Temat Żydów przez długi czas uważany był za zakazany. Żabotyński [pisarz żydowski i syjonista] powiedział pewnego razu, że najlepszą przysługę jaką nasi rosyjscy przyjaciele mogliby nam oddać, to nigdy nie mówić o nas głośno."
Jednak książka Sołżenicyna wywołała kontrowersje w Rosji, gdzie jeden z żydowskich przywódców powiedział, że "nie ma żadnej wartości."
"To jest pomyłka, ale nawet geniusze popełniają błędy," powiedział Jewgenii Satanowsi, prezydent Rosyjskiego Kongresu Żydowskiego. "Richard Wagner nie lubił Żydów, ale był wielkim kompozytorem. Dostojewski był wspaniałym rosyjskim pisarzem, ale miał bardzo sceptyczne nastawienie do Żydów."
"To nie jest książka o tym jak Żydzi i Rosjanie żyli razem przez 200 lat, ale o tym jak żyli oddzielnie po znalezieniu się na tym samym terytorium. Książka ta jest profesjonalnie słaba. W rzeczywistości jest tak zła, że pozostaje poza krytyką. Jako literatura, nie ma ona żadnej wartości."
Jednak D. M. Thomas, jeden z biografów Sołżenicyna, mówi, że nie sądzi by jej napisanie było spowodowane antysemityzmem. "Nie wątpię w jego szczerość. Mówi, że silnie popiera państwo izraelskie. W swojej prozie i pracach opartych na faktach opisuje postacie Żydów, którzy są bystrymi, przyzwoitymi, antystalinowcami."
Profesor Robert Service z Oxford University, ekspert w dziedzinie rosyjskiej historii XX wieku, mówi, że w oparciu o to, co przeczytał o książce, Sołżenicyn ma "absolutną rację."
Poszukując materiałów do książki o Leninie, prof. Service natknął się na szczegóły, gdzie Trocki, będący żydowskiego pochodzenia, prosił politbiuro w 1919 roku o zapewnienie, że Żydzi wciągnięci będą do Armii Czerwonej. Trocki powiedział, że Żydzi byli nieproporcjonalnie wysoko reprezentowani w sowieckiej biurokracji cywilnej, włączając w to Czekę.
"Ideą Trockiego było, że rozprzestrzenianie się antysemityzmu było w części wynikiem sprzeciwu wobec ich wejścia do służb cywilnych. Rzecz tkwi w tym, że nie byli oni jedynie biernymi obserwatorami rewolucji. Byli częściowo ofiarami a po części oprawcami."
Niewątpliwie każdy może o tym pisać i to bez wielkiej dozy męstwa. Trzeba to robić w Rosji, bo o Żydach zupełnie często piszą rozmaici fanatycy. Książka Sołżenicyna wydaje się być bardziej wyważona.
Jednakże inni autorzy nie zdołali dostrzec potrzeby podążania w tej chwili przez Sołżenicyna za tym szczególnym tematem. Wasilij Bereżkow, emerytowany pułkownik KGB i historyk tajnych służb oraz NKWD (poprzedniczki KGB), powiedział: "Zagadnienie etniczności nie miało żadnego znaczenia ani w rewolucji, ani w historii NKWD. To była społeczna rewolucja i ci którzy służyli w NKWD i w Czeka służyli ideałom zmian społecznych. (...) Jeśli Sołżenicyn pisze, że było wielu Żydów w NKWD, to wzmacnia to pasje antysemityzmu, który ma głębokie korzenie w rosyjskiej historii. Myślę, że lepiej jest nie dyskutować na taki temat teraz."
Źródłó:
The Guardian z 25 stycznia 2003 r.
Tłum. Alex L.
przedruk ze strony: [link widoczny dla zalogowanych]
Prześlij informację o adresie naszej strony
[link widoczny dla zalogowanych]
Cena książki na dziś, to 67 zł, nie wydaje się zbyt wygórowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 9:38, 06 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
„Dwieście lat razem: 1795-1995. Część pierwsza: W przedrewolucyjnej Rosji” Aleksandra Sołżenicyna to ważna książka. Lektura wręcz obowiązkowa dla osób interesujących się historią relacji rosyjsko-żydowskich. Ukazuje także – lecz w znacznie mniejszym stopniu – wątek polskości (na przykład odnośnie wydarzeń z XVIII wieku) na ich kanwie.
Aleksander Sołżenicyn, Dwieście lat razem: 1795-1995. Część pierwsza: W przedrewolucyjnej Rosji, tłum. Adolf Mayer, Natalia Michalak, Wydawnictwo Wektory, Wrocław 2012, ss. 395
Nakładem Wydawnictwa Wektory ukazała się bardzo ładnie i solidnie wydana, długo wyczekiwana w Polsce, znakomita oraz jednocześnie będąca wyrazem pewnej odwagi książka autorstwa Aleksandra Sołżenicyna, pod tytułem „Dwieście lat razem: 1795-1995. Część pierwsza: W przedrewolucyjnej Rosji”. Dotyczy ona dziejów trudnego współistnienia w jednym państwie Rosjan i Żydów od końca XVIII wieku do końca XX wieku. Publikacja ta pozwala polskiemu czytelnikowi nie tylko dostrzec, ale i przede wszystkim w pełni zrozumieć argumenty przemawiające za racjami obu skonfliktowanych ze sobą stron, wzajemnie obwiniających się o niepowodzenia towarzyszące ich burzliwej koegzystencji. Z kolei dla zwaśnionych stron zdaje się nie tylko postulatem dążenia do wzajemnego zrozumienia, ale i… Właśnie. Czego? To pytanie do uważnego czytelnika książki.
Autor we wprowadzeniu zastrzega: „Dzieje kwestii żydowskiej w Rosji (czy tylko w Rosji?) są przede wszystkim bogate. Pisać o nich, to znaczy samemu usłyszeć nowe głosy w tej sprawie i przekazać je czytelnikowi. (W książce tej głosy żydowskie zabrzmią szerzej niż rosyjskie). Jednak od opinii publicznej częściej można się dowiedzieć, jak chodzić po ostrzu noża. Z obu stron czujesz na sobie możliwe, niemożliwe i jeszcze narastające wymówki i oskarżenia”. Zaznacza cel, który mu przyświecał i który konsekwentnie realizował na kolejnych stronicach książki – odnalezienie wszystkich możliwych do wyodrębnienia sposobów rozumienia oraz dostrzegalnych dróg wiodących ku przyszłości, wolnych od minionego żalu.
W recenzowanym dziele pod tytułem „Dwieście lat razem: 1795-1995. Część pierwsza: W przedrewolucyjnej Rosji” zostało poruszonych bardzo wiele wątków, między innymi dotyczących upokarzającej zapalczywości, konsekwencji wzajemnych, niewybaczonych urazów, przemilczania pewnych kwestii dotyczących koegzystencji Rosjan i Żydów, potencjału rozwoju społeczeństwa uzależnionego od „uleczenia pamięci”. Aleksander Sołżenicyn nie wchodzi w nic niewnoszącą do tematu polemikę z narodową opinią publiczną, lecz zagłębia się w pewne sytuacje, analizuje wydarzenia z przeszłości i wyciąga wnioski ważne dla weryfikacji hipotezy postawionej we wstępie. Dąży do uchwycenia pełnego obrazu rzeczywistości, dzięki badaniu materiałów historycznych, wykorzystaniu wielu perspektyw, między innymi: religijnej, mistycznej, historyczno-egzystencjalnej, a także skoncentrowaniu się na kluczowych aspektach: historycznym, politycznym, egzystencjalnym, kulturowym. Stara się doszukać prawdopodobnych motywacji, tam gdzie trudno o jednoznaczne informacje („Widocznie powodowała nimi nie materialna potrzeba, lecz siła przekonania”), przy czym wyraźnie oddziela swoje komentarze i interpretacje od materiałów źródłowych. Dokładnie wyjaśnia niedopowiedzenia czy powody pewnych wydarzeń, na przykład: „Nie jest przypadkiem, że żydowska organizacja robotnicza powstała właśnie w Wilnie. Miasto to było litewską Jerozolimą, zawsze zamieszkiwała je znaczna liczba żydowskiej inteligencji, płynęły też przez Wilno – z Zachodu, do Petersburga i do Moskwy – wszystkie transporty nielegalnej literatury”.
Autor czasem wydaje się czytelnikowi sprawiedliwym arbitrem, na przykład, kiedy neguje fałszywe oskarżenia, oddala nieporozumienia, przypomina uzasadnione roszczenia czy weryfikuje lub falsyfikuje między innymi dokumenty: „Można stwierdzić, że był to falsyfikat – z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że Braham nigdy nie przedstawił żadnych materiałów poświadczających ten tekst; nie wyłącznie z tej przyczyny, iż fałszywce zaprzeczył A. A. Łopuchin, zdecydowany nieprzyjaciel Plehwego…”. Linia argumentacyjna Aleksandra Sołżenicyna jest w każdym przypadku doskonale przemyślana oraz wiarygodna z uwagi na mnogość przypisów do źródeł i obrazowe cytaty.
„Dwieście lat razem: 1795-1995. Część pierwsza: W przedrewolucyjnej Rosji” Aleksandra Sołżenicyna to ważna książka. Lektura wręcz obowiązkowa dla osób interesujących się historią relacji rosyjsko-żydowskich. Ukazuje także – lecz w znacznie mniejszym stopniu – wątek polskości (na przykład odnośnie wydarzeń z XVIII wieku) na ich kanwie. To także wartościowa pozycja bibliograficzna dla historyków dążących do zrozumienia dotąd niewyjaśnionych faktów z dziejów koegzystencji Rosjan i Żydów. Ale przede wszystkim jest ona godna polecenia czytelnikom łaknącym dobrej książki.
Krzysztof Wróblewski
Książka dostępna na stronie Wydawnictwa Wektory: [link widoczny dla zalogowanych]
a.me.
[link widoczny dla zalogowanych]
To jakaś dziwna zbieżność nazwisk, znałem, ceniłem sobie i lubiłem kiedyś czytać w "Polityce", teksty Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego, ale to były dawne czasy. Zasmucił mnie fakt jego śmierci w styczniu ub. roku.
Niech MU ziemia puchem będzie.
To takie moje, swoje, dywagacje na marginesie.
Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 9:41, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 10:35, 06 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
FEEDING THE BEAR: AMERICAN AID TO THE SOVIET UNION, 1941-1945 (CONTRIBUTIONS IN MILITARY STUDIES)
by Van Tuyll, Hubert P
Book condition: New
BOOK DESCRIPTION
Praeger. Hardcover. New. Ships Fast. Expedite Shipping Available.
Price: $152.48 (€112.69)
$14.50 standard shipping to POL
30 Day Return Guarantee
[link widoczny dla zalogowanych]
Dr. van Tuyll,
a well-known historian, has dedicated much of his work to studies of American military and diplomatic affairs. He speaks or reads in five languages including Dutch, French, Russian, Spanish, and English, and he has published two books, Feeding the Bear: American Aid to the Soviet Union and America’s Strategic Future: A Blueprint for National Survival in the New Millennium. Dr. van Tuyll has been a faculty member at ASU since 1991. He received the university’s Louis K. Bell Research Award in 1998 for outstanding contributions in research, scholarship, and creativity.
He received a bachelor’s degree from the University of Montevallo, a law degree from Duke University, and a doctoral degree from Texas A&M, where he also served as acting director of the Military Studies Institute.
Dr. van Tuyll is a member of the Alabama State Bar Association, the Historical Society, the American Association for Netherlandic Studies, the Society for Netherlandic History Inter-University, the Seminar for Armed Forces and Society, the Society for History of American Foreign Relations, and the Society for Military History.
[link widoczny dla zalogowanych]
Szokuje cena tej książki, podobno wykupują ją Rosjanie, ale to CHIBA plotka! Jeszcze nie tak dawno była w wersji elektronicznej, dziś nie potrafię znaleźć tych linków, była nawet online. Autor dotarł do odtajnionych już zasobów rządu USA. Taka ciekawostka, flota soviecka przez cały okres wojny swobodnie "buszowała" po Pacyfiku, tuż pod nosem Japończyków, nie mogła tylko wozić broni, co od czasu do czasu sprawdzali samuraje. Cały transport z USA żywności, butów, odzieży i produktów cywilnych szedł na Władywostok, a do USA tymi samymi statkami wieziono m. in. azbest, to był towar w Stanach bardzo pożądany do budowy hangarów, obiektów wojskowych i wieżowców na Manhattanie.
Opisywałem kiedyś w Hajdzie historię więźniów gułagów, którzy za cichym pozwoleniem strażników "obrabiali" te transporty. Konwoje samochodowe z Władywostoku w głąb Rosji miały bardzo mocną ochronę, konwojenci strzelali bez ostrzeżenia. Opowiadał mi Wujek że gdy doskoczył do ciężarówki, chwycił pierwszy z brzegu worek i w nogi, niestety następny więzień chwycił za nogi śpiącego konwojenta, ten narobił rabanu i zaczął strzelać. Na szczęście, niecelnie. W worku były płatki ryżowe, gdy zaczęli w kociołku gotować zabrakło garnków, gdyż jego pojemność rosła i rosła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 14:37, 06 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Protokół budapesztański (Budapest Protocol)
Adam LeBor
Opis wydawcy
Rok 1944. Okupowany przez Nazistów Budapeszt. Rosjanie forsują niemiecką linię frontu. Miklos Farkas w poszukiwaniu pożywienia ucieka z żydowskiego getta i dostaje się do obozu nazistów. Tam trafia przypadkiem w jego ręce protokół budapeszteński zawierający szczegółowe plany nazistów. Miklos wie, że jeśli chce pozostać przy życiu, musi ukryć je głęboko i upewnić się, że nie ujrzą światła dziennego.
Czasy współczesne. Budapeszt. Kiedy Unia Europejska przygotowuje się do wyborów pierwszego prezydenta Europy, Miklos Farkas zostaje zamordowany. Jego wnuk, dziennikarz Alex, przysięga odnaleźć zabójców. Prowadząc własne prywatne dochodzenie, odkrywa mrożącą krew w żyłach teorię spiskową, sięgającą czasów Trzeciej Rzeszy i niemieckich planów dominacji Europy, ściągając tym samym na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo.
[link widoczny dla zalogowanych]
Dlaczego ta książka, gdyż jej autor wsławił się artykułem w "Daily Mail":
Revealed: The secret report that shows how the Nazis planned a Fourth Reich ...in the EU
By ADAM LEBOR
UPDATED: 21:30 GMT, 9 May 2009
Read more: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:36, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Jan Alfred Reguła - Historia Komunistycznej Partii Polski [1934] - 1994 (zorg)
Jej zresztą także intensywnie poszukiwano, wyłuskując poszczególne egzemplarze z bibliotek i prywatnych zbiorów. Wiele osób trafiło do więzień polskiej bezpieki jedynie z tego powodu, iż posiadali tę książkę w swoim mieszkaniu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Książka ta jest klasycznym policyjnym opracowaniem dokumentalnym, opartym na opublikowanych dokumentach KPP, które policja skrupulatnie zbierała. Mitzenmacher – jako wieloletni działacz aparatu partyjnego – znakomicie się orientował w zawiłościach meandrów politycznych i walkach wewnętrznych, stosunkach personalnych i podobnych kwestiach. Jest to kompetentne vademecum o centralnych działaczach KPP, a także o jej genezie i historii. Według Józefa Światły książka Reguły stała się szybko źródłowym i klasycznym niemal materiałem do nauki o komunizmie w Polsce. Do dziś (tj. do 1955) mówi się między towarzyszami, że jest to jedyna prawdziwa książka o Komunistycznej Partii Polski...[27]. Od momentu wydania tej monografii kręgi partyjne usiłowały rozwiązać zagadkę, kto kryje się pod pseudonimem „Jan Alfred Reguła” – działacze komunistyczni sądzili wówczas, że jest to Jan Demant[28].
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ta książka w sposób jednoznaczny ujawniła że Komunistyczna Partia Polski została powołana jako filia czerezwyczajki, która stawiała sobie za cel likwidację Państwa Polskiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:42, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Józef Mützenmacher w 1932
[link widoczny dla zalogowanych]
Przygody Joska Mitzenmachera, komunisty
W roku 1933 odbyła się krótka, ale hałaśliwa wojna prasowa: 23 sierpnia „Kurier Polski” doniósł, że w podwarszawskich Włochach znaleziono zmasakrowane zwłoki. Nieboszczyk nie miał portfela, ani dokumentów, wyrwana kieszeń spodni pozwalała przypuszczać, że był to mord rabunkowy.
Notatka ta – normalna – jeśli normalne są notatki o tajemniczych nieboszczykach – wywołała histeryczną reakcję gazet i gazetek polskiej kompartii. Nim o nich opowiemy, jeszcze jedno przypomnienie: otóż 29 sierpnia tegoż roku w popularnym „Ikacu” („Ilustrowany Kurier Codzienny”) ukazała się informacja, że „władze bezpieczeństwa odniosły w ostatnich dniach bardzo znaczny sukces, likwidując tym razem istotnie bardzo poważne figury spośród władz Komunistycznej Partii Polski (...) Aresztowania te przeprowadzone w końcu ubiegłego tygodnia, poprzedziły poważne długotrwałe prace i obserwacje (...) W ręce sprawiedliwości dostał się w pierwszym rzędzie czołowy kierownik KPP Alfred Lampe, delegat specjalny Kominternu”. Warszawscy komuniści uznali, że obie notatki dotyczą tej samej sprawy i podnieśli rwetes. Kierownik Sekretariatu Krajowego KPP Antoni Lipski ogłosił, że wpadł na trop zbrodni. Aresztowany Lampe szedł na spotkanie z członkiem Komitetu Centralnego KPP – towarzyszem Mieczysławem Redyką. Nazwiska tego ostatniego gazeta nie podała, ale można było snuć jak najgorsze przypuszczenia.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:55, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Alfred Lampe - członek Komunistycznej Partii Polski
[link widoczny dla zalogowanych]
Prócz Lampego aresztowano i podobno pobito innych członków KC KPP: Zenona Nowaka i Szymona Zachariasza. Redyki ani żywego, ani martwego nie znaleziono. Czy niezidentyfikowany trup, o którym pisał „Kurier Polski”, mógł być nazbyt pobitym – wypadek przy pracy – brakującym członkiem KC? – Taki właśnie był wniosek Lipskiego, w tym też kierunku inspirowano głosy prasy własnej i zagranicznej: by faszystowskie władze Józefa Piłsudskiego sprawy nie wyciszyły. No i nie wyciszyły. Na początku października kilka gazet podało, że zamordowanym rzeczywiście był Mieczysław Redyko. Ciało rozpoznał ojciec. Jednak niektóre gazety dodały sensacyjną sugestię: Redyko miał zginąć w wyniku wewnątrzpartyjnych porachunków.
Wydawać by się mogło, że zaczęło się typowe zwalanie winy na przeciwnika. Ale towarzysz Lipski znał pewien szczegół, który przekonywał go o kłamstwie władz: delegat Kominternu Lampe przyjechał ledwie parę dni wcześniej z Moskwy, żadne „długotrwałe prace i obserwacje” nie mogły mieć miejsca. Dlatego organ KPP „Czerwony Sztandar” pisał: „Poprzez gęsty sos kryminalnej sensacji, jakim szmaty defensywiackie podlewały swoją notatkę, przezierały straszliwe znamiona mordu policyjnego (...) gdyśmy uderzyli na alarm w prasie całego świata, mordercy z defensywy polecili gadzinom redakcyjnym podać do wiadomości nazwisko zamordowanego towarzysza i dodać łajdackie oszczerstwo, że sprawcami zbrodni byliśmy my, towarzysze i współbojownicy Mietka”. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:02, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Józef Mitzenmacher w 1926 r.
[link widoczny dla zalogowanych]
Podobnych tekstów ukazało się sporo. A już prawdziwym pomnikiem pośmiertnym Redyki był nekrolog zamieszczony przez Komitet Centralny KPP w „Nowym Przeglądzie” (wrzesień – październik 1933 r.): „Towarzysz Redyko z krótkimi przerwami pracuje w kraju na odpowiedzialnych stanowiskach kierowniczych, jako członek KC KPP, aż prowokatorzy faszystowscy bestialskim mordem przerwali to piękne życie młodego bohaterskiego rewolucjonisty. Mylą się oprawcy faszystowscy, jeśli sądzą, że nową falą wściekłego terroru, mordowaniem działaczy komunistycznych zdołają zahamować rozpęd ruchu rewolucyjnego. (...) Pamięć o towarzyszu Mietku Redyce będzie pobudką do nowych wielkich bojów o obalenie zbrodniczej, zbrukanej krwią najlepszych synów proletariatu i pracującego chłopstwa, dyktatury faszystowskiej Piłsudskiego!” Obietnica zachowania bohaterskiego towarzysza w pamięci nie była łatwa do dotrzymania: Redyko to nie był Redyko. Jego nazwisko powstało z połączenia pierwszych sylab słów Rewolucja – dyktatura – komunizm. Towarzysz „Mietek” był postacią zmitologizowaną, co nie znaczy, że w ogóle nie istniał. Przerwijmy na razie opowieść o Redyce i przejdźmy do spraw ogólniejszych.
Aresztowanie Lampego i innych członków KC KPP stało się jednym z pierwszych powodów późniejszego rozwiązania KPP – jako partii przeszpiclowanej na wylot przez polską „dwójkę”. Nie był to zarzut jedyny. Powodem rozwiązania były też ciągłe walki „na górze” paraliżujące działanie partii (ktoś te walki przecież inspirował!), powodem były trockistowskie sympatie wielu działaczy, powodem była wydana w 1934 roku sensacyjna Historia Komunistycznej Partji Polski w świetle faktów i dokumentów, której autor – Jan Alfred Reguła – wykazywał podejrzanie dobrą orientację w najbardziej intymnych i najbardziej tajnych sprawach KPP. Albo ktoś z samej „góry” zdradził je autorowi, albo ten ktoś sam opisał je pod pseudonimem.
Co gorsza, książkę przetłumaczono na niemiecki i w skróconej wersji ukazała się w antykomunistycznej zbiorówce „Der Weltbolschewizmus”. W partii zalęgła się zdrada! Na ogół likwidację KPP uważa się za wynik chorobliwej podejrzliwości Józefa Stalina – ale przecież sama ta partia robiła wrażenie umysłowo chorej. Stalin postanowił jedynie dokonać eutanazji.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:12, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Józef Unszlicht (ros. Иосиф Станиславович Уншлихт; ur. 19 listopada 1879 w Mławie, zm. 29 lipca 1938) – polski i sowiecki działacz komunistyczny pochodzenia żydowskiego, ps. Jurowski, Leon, z wykształcenia inżynier.
[link widoczny dla zalogowanych]
Posłużył się rozumowaniem znanym od czasów Heroda. W sierpniu 1937 r. wezwano z Francji do Moskwy i wkrótce potem zlikwidowano Juliana Leńskiego–Leszczyńskiego, prócz niego zginęli także: Adolf Warski–Warszawski, Maksymilian Horwitz–Walewski, Józef Unszlicht, Wera Kostrzewa i wielu innych działaczy. Wśród tylu zamordowanych – rozumował Ojciec Narodów – winni byli znaleźć się także zdrajcy i trockiści. Na wszelki wypadek do Polski przysłano likwidatorów z Kominternu: Stanisława Radkiewicza, Jakuba Bermana, a podobno i Bolesława Bieruta. Zaczęliśmy opowieść od końca, od likwidacji KPP. Czas zawrócić i powiedzieć o jej początkach. Korzystać możemy właśnie z owej „Historii KPP” – najbardziej tajemniczej książki II Rzeczypospolitej.
KPP: wzlot ku światłu i praca pod latarnią Partia komunistyczna powstała formalnie na Zjeździe Zjednoczeniowym resztek PPS – Lewicy z resztkami Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, 15-16 grudnia 1918 r. w Warszawie. Przyjęła początkowo nazwę Komunistyczna Partia Robotnicza Polski – wkrótce dodano podtytuł: „Sekcja Międzynarodówki Komunistycznej”; od roku 1925 działała jako Komunistyczna Partia Polski. Od początku dyrektywy Kominternu były dla polskich komunistów prawem najwyższym – stąd w dokumencie programowym takie deklaracje: „W okresie międzynarodowej rewolucji socjalnej burzącej podstawy kapitalizmu proletariat polski odrzuca wszelkie hasła polityczne, jak autonomia, usamodzielnienie, samookreślenie oparte na rozwoju form politycznych okresu kapitalistycznego. Dążąc do dyktatury proletariatu, do przeciwstawienia wszelkim swoim wrogom swojej własnej siły zbrojnej proletariat zwalczać będzie wszelkie próby stworzenia burżuazyjnej, kontrrewolucyjnej armii polskiej” (s. 27).
Pozornie był to bełkot, na dodatek w kiepskiej polszczyźnie (nagromadzenie podobnych określeń: autonomia, usamodzielnienie, samookreslenie) w rzeczywistości- ukryta przed niewtajemniczonymi w komunistyczny żargon masami wiernopoddańcza deklaracja. Jej autorzy posunęli się dalej niż Targowica, dalej niż żądał Lenin, który jednak przyznawał Polakom prawo do samookreślenia.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:22, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Adolf Warski, właściwie Adolf Jerzy Warszawski, ps. Jan z Czerniakowskiej, Michałkowski, Jelski (ur. 20 kwietnia 1868 w Warszawie, zm. 21 sierpnia 1937 w Moskwie[1]) – działacz robotniczy, socjalistyczny i komunistyczny pochodzenia żydowskiego, dziennikarz i publicysta, poseł na Sejm I kadencji w II RP.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tłumacząc „rewolucyjny” język na polityczne realia z przerażeniem widzimy, że polscy komuniści ogłaszają tu zgodę na wcielenie ziem polskich do sowieckiego imperium; eksczłonkowie SDKPiL – wstępując do kompartii – wyrzekają się deklarowanego wcześniej postulatu autonomii, eksczłonkowie PPS–Lewicy rezygnują z głoszonego ongiś hasła usamodzielnienia. To nie był bełkot, to był zaszyfrowany bełkotem dokument zdrady i zarazem zalegalizowania zdrady wcześniejszej. 25 sierpnia 1918 r. w Moskwie odbyły się uroczystości 25-lecia SDKPiL, która występowała jako część Rosyjskiej Komunistycznej Partii Bolszewików. Obecni na uroczystościach polscy aktywiści podjęli uchwałę o stworzeniu w ramach Armii Czerwoneji1 rewolucyjnych oddziałów polskich. Miały one maszerować na podbój wybijającej się na niepodległość Polski. To, że w listopadzie powstała naprawdę niepodległa Rzeczpospolita, było dla uczestników grudniowego zjazdu nieważne, a nawet krępujące.
Chamy i Żydy – komunistyczny rodowód obu wspólnot Teoria „żydokomuny” i podziału na „chamów” i Żydów” przypisywana jest działaczowi lewicowego pochodzenia, Władysławowi Jedlickiemu, autorowi kultowej do dziś (zwłaszcza w kręgach „Wyborczej”) rozprawki Chamy i Żydy. Tymczasem to już autor Historii KPP opisywał pęknięcie partii wzdłuż narodowościowych szwów: „W latach 1919–1922 KPRP pochłonęła większość Bundu, część Poalej – Sjonu, drobnej zjednoczonej Parti Socjalistów-sjonistów tzw. Ferajnigte, część Ukraińskiej Socjal-demokratycznej Partii etc” (s. 24). Na pozór było to wchłonięcie konkurencji – w rzeczywistości była to przegrana polskiego komunizmu – nim zaistniał.
Większość kierowniczych stanowisk w KPRP zajęli działacze pochodzenia żydowskiego, w najlepszym razie obojętni sprawie niepodległości Polski.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:39, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Saul Amsterdam (ur. 17 marca 1898 w Nowym Sączu, zm. 1 listopada 1937 w Moskwie[1]) pseud. G. Henrykowski, A.D. Dunajewski, Duńczyk, Duński Adam, Henryk, Sandecki, Grudniewski Gustaw – działacz komunistyczny, który od 1923 roku był członkiem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (następnie Komunistycznej Partii Polski), wcześniej (1918-1921) w Poalej Syjon-Lewicy, 1928-1930 członkiem Sekretariatu Krajowego KC KPP, a 1933-1934 członkiem Biura Politycznego KC KPP; był również publicystą i działaczem Międzynarodówki Komunistycznej.
Syn żydowskiego kupca Samuela.
[link widoczny dla zalogowanych]
Co gorsza, karierowicze, często dzieci z bogatych rodzin, dla których komunizm był snobistyczną zabawą, a płatne funkcje partyjne – wygodnym sposobem na życie. Dlatego autor napisze, że „Poalej-Sjon” wniósł do partii „dużo intryganctwa i braku charakteru” (s.24) i zaczął narzucać komunistom żydowski nacjonalizm. Wcieleniem tych „cnót” jest dla Reguły Saul Amsterdam – „Henrykowski”. Z Poalej-Sjonu trafił do władz KPP wspominany już Alfred Lampe. Z „Bundu” – Aleksander Minc, a także Abe Flug i Abram Grynberg. We władzach KPP znalazł się także znany z wcześniejszej akcji rozłamowej przeciw Piłsudskiemu – Max Horwitz. Reguła charakteryzuje go krótko: „Max Horwitz („Henryk Walecki”), jeden z najniesympatyczniejszych jej przedstawicieli, typowy handełes, zdradliwy i obłudny – obecnie dygnitarz Kominternu dla spraw bałkańskich” (s.24). Charakterystyki innych liderów polskiego ruchu komunistycznego były niewiele bardziej pochlebne. Pewne uznanie zyskał u autora Julian Marchlewski, który „zdobył wysokie wykształcenie, w latach młodszych pracował jako prosty robotnik – drukarz (...) Lenin, który umiał doceniać wartość umysłową ludzi, głęboko go szanował”. Ale: „Inną natomiast wartość przedstawia osoba Adolfa Warszawskiego (Warskiego), który pomimo wykształcenia, zawsze był tchórzliwy wobec władców Moskwy” (s.11).
Z wywodów Reguły wynika, że już w PPS – Lewicy i w SDKPiL nastąpiło pękniecie; taktyka przywódców KPRP (KPP) jeszcze bardziej je pogłębiła. W masach członkowskich większość stanowili biedni, głupi, choć czasem ideowi Polacy (ci bardziej wykształceni poszli do PPS Józefa Piłsudskiego, potem Ignacego Daszyńskiego); w aparacie kierowniczym przeważali wykształceni Żydzi, często synowie bogatych rodzin, którzy zbuntowali się przeciw zacofanemu ich zdaniem judaizmowi i nawrócili się na marksizm. Według Reguły, w 1932 r. w KPP było 6-8 tys. członków – w tym 10 proc. robotników wielkoprzemysłowych, 3 proc. rolnych, 28 proc. chłopów, w większości Ukraińców i Bialorusinów. Reszta to wszelka zbieranina, w tym 80 proc. Żydów (s. 228). W okręgu łódzkim na 340 członków KPP było... 50 włókniarzy (na 110 tysięcy pracujących), większość łódzkich kapepowców stanowili Żydzi; również młodzieżówka partyjna tzw. KZMP to – zdaniem Reguły – organizacją raczej młodzieży żydowskiej niż polskiej.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:47, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Maksymilian Henryk Horwitz, ps. Henryk Walecki (ur. 6 września lub 27 sierpnia[1] 1877 w Warszawie, zm. 20 września 1937 w Moskwie[2]) – polski działacz komunistyczny i publicysta żydowskiego pochodzenia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Krytyczny stosunek do niepodległości Polski Reguła tłumaczy właśnie składem narodowościowym Kompartii. Dziś można by mu zarzucić rasizm (co byłoby nieco absurdalne), niemniej obyczajem rasistów Reguła nie docenia motywacji natury ideowej. Na młodych, niedouczonych entuzjastów typu wspomnianego na początku Mietka Redyki wpływ mogły mieć również ideowe elementy komunizmu, zwłaszcza, że łączyły utopię z teorią „naukową”: z odziedziczoną po SDKPiL teorią „organicznego wcielenia”. Wedle tejże teorii wymyślonej przez Różę Luksemburg, niepodległość Polski była niemożliwa do uzyskania, a walka o nią – szkodliwa i bezsensowna.
Historią rządzą spiżowe prawa ekonomii, te przesądziły już o włączeniu cząstek byłej Rzeczypospolitej w wielkie rynki państw zaborczych. Walka z organicznym wcieleniem jest tak śmieszna jak walka z zaćmieniami słońca – głosiła nie najładniejsza, lecz najbardziej pyskata z Róż. Spiżowe prawa prowadzą do stworzenia jednego rynku i jednego świetlanego ustroju – komunizmu. Powstanie niepodległej Polski albo zadało kłam teorii, albo trochę nadwerężyło działanie spiżowych praw – tak czy inaczej rozzłościło komunistów. Wbrew swym poglądom – postanowili pomóc teorii i zadziałać na rzecz wcielenia Polski do rodzącej się ojczyzny proletariatu.
Najazd bolszewicki i nieudana rewolucja w Polsce 6 grudnia1918 r. kadłubowa Zachodnia Dywizja Polska ruszyła z armiami Trockiego na Polskę. Jednocześnie komuniści przygotowywali dywersję od wewnątrz. W KPRP stworzono wydział agitacji w wojsku (tzw. wojskówkę), którego aktywiści nie tylko namawiali do dezercji, ale opracowywali „rewolucję” w oparciu o Rady Delegatów i Gwardię Czerwoną, głównie w Zagłębiu.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:58, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Karol Radek, właściwie Karol Sobelsohn (ur. 31 października 1885 we Lwowie[1], zm. 19 maja 1939 w Wierchnieuralsku) – działacz Kominternu, polskiego, niemieckiego i rosyjskiego ruchu socjaldemokratycznego i komunistycznego, polityk bolszewicki, dziennikarz i publicysta pochodzenia żydowskiego.
[link widoczny dla zalogowanych]
Do Polski nasyłano agentów, powstaniem miał kierować politycznie były działacz SDKPiL Karol Radek (Sobelsohn)2, udający dobrotliwego działacza Czerwonego Krzyża; wojskowo zaś – Stefan Żbikowski, były dowódca „czerwonego” pułku. „Rewolucja” jednak nie wybuchła – jeśli nie liczyć zakończonych niepowodzeniem wystąpień komunistów m.in. w Łodzi, Błoniu i Zamościu. Akcja w Łodzi skończyła się na ulotkach i wezwaniach do rewolucji, niemniej oczekujący w Mińsku na sukcesy czerwonego powstania były aktywista SDKPiL, Julian Leński –„Leszczyński” pisał w piśmie „Młot”: „Przechodzimy od słów do czynów! Na ulicach Łodzi, Warszawy i Zagłębia proletariat siega po władzę. My tutaj szykujemy pomoc, której w odpowiedniej chwili udzielimy. Mińsk staje się wysuniętą na zachód placówką, przez którą płynąć będzie zwycięska fala rewolucyjna”.3
W Łodzi skończyło się na ulotkach i pokrzykiwaniach, w Zagłębiu wojsko zaczęło rozbrajać bojówki Gwardii Czerwonej – bez oporu (jeden zabity). Niedoszły przywódca polskiej rewolucji Żbikowski został aresztowany i... odesłany do Moskwy. Do poważniejszych walk doszło tylko 28 grudnia 1918 r. w Zamościu, gdzie „grupa 80 żołnierzy z 35 pułku pod wodzą kaprala usiłowała wraz z komunistami opanować miasto. Akcja została zlikwidowana następnego dnia. Winnych wojskowych (...) wysłano na front, a cywili skazano na kary więzienia od roku do trzech lat”.4 Również na froncie komuniści polscy ponieśli klęskę. Zaczęło się wprawdzie od sukcesu, oddziały „polskiej” Dywizji Zachodniej brały udział w walkach o Wilno – oczywiście po stronie sowieckiej, atakowały Baranowicze bronione przez legendarnego majora Dąbrowskiego – Łupaszkę, ale ich marsz na Polskę szybko się skończył. Niektórzy żołnierze polskiej Armii Czerwonej byli rzeczywiście Polakami i rzeczywiście wierzyli, że walczą o wyzwolenie. Gdy zobaczyli, że po drugiej stronie walczą synowie robotników i chłopów i że to ich traktują jako zaborców – zaczęły się masowe przejścia przez front. W maju 1919 r. Dywizja Zachodnia została wycofana z frontu antypolskiego, 9 czerwca – rozwiązana. Jej resztki wykrwawiały się potem w walkach z „białymi” Rosjanami.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:12, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Członkowie Tymczasowego Rewolucyjnego Komitetu Polski, drugi od prawej w drugim szeregu Feliks Kon
Feliks Kon (ur. 30 maja 1864 w Warszawie, zm. 30 lipca 1941 w Moskwie) — komunista pochodzenia żydowskiego
[link widoczny dla zalogowanych]
Z „polskiej” Dywizji Zachodniej pozostała propagandowa legenda – stała się ona wzorcem wychowawczym dla politruków z dywizji gen. Berlinga. Dla porządku należy odnotować, że I Konferencja Partyjna KPP, która odbyła się w kwietniu 1920 r., znalazła marksistowskie wytłumaczenie klapy komunistycznej rewolty w Polsce: „Żywność z Ameryki pozwoliła złagodzić głód mas; obawa utraty tej pomocy zahamowała pęd rewolucyjny proletariatu”. (Reguła, s. 33). Winni byli więc imperialiści amerykańscy i nienażarte chamstwo polskie. W 1920 r. Trocki rozpoczyna „czerwony marsz” na zachód i znowu próbuje stworzyć polskie oddziałki – z równym powodzeniem, co poprzednio. Lepiej wiedzie się z kadrą polityczną: po zajęciu Białegostoku zaczyna tam działać Centralny Rewolucyjny Komitet na Polskę, zwany na wyrost Rządem Tymczasowym Polskiej Republiki Rad. Spotkał się w nim dawny działacze PPS – Lewicy Feliks Kon z dawnymi przyjaciółmi z SDKPiL: Feliksem Dzierżyńskim, Julianem Marchlewskim i Józefem Unszlichtem. Do władz wszedł także Józef Próchniak (SDKPiL); na przyszłych „komisarzy” (ministrów) ludowych typowani byli: Leński–Leszczyński, Heltman, Bobiński (komisarz ds. leśnictwa) i inni. Rząd dotarł do legendarnej plebanii w Wyszkowie. Potem, po czerwonym marszu na zachód, zaczął się równie czerwony, lecz szybszy trucht na wschód.
Podczas najazdu 1920 r. komuniści tworzyli także władze lokalne: w Ciechanowie działa m.in. 27-letni Marceli Nowotko, który wsławi się przeprowadzeniem czerwonoarmistów na tyły polskich oddziałów; w Mławie wkraczających Sowietów powita jako sekretarz Milicji Ludowej KPRP – 17-letni czeladnik tapicerski Josek Mitzenmacher. Nowotko dojdzie do rangi I sekretarza PPR, Mitzenmacher zrobi mniejszą, lecz bardziej sensacyjną karierę. W sierpniu 1920 r. został przejściowo aresztowany (wypuszczono go ze względu na młody wiek), czas jakiś przebywał w Prusach – został nawet „instruktorem” Krajowego Komitetu KPD Prus Wschodnich, w roku1921 widzimy go w Moskwie na tzw. Komunistycznym Uniwersytecie Zachodu, którym kierował Marchlewski. Po jakimś czasie widzimy go znów nad Wisłą.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:28, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Tymczasem w Polsce komuniści zaczynają „walkę o młodzież”, powstaje Związek Młodzieży Komunistycznej (potem KZMP), jego założycielami byli Maks Lapon, Tadeusz Oppman i Leon Toeplitz. Ostatni z nich odszedł z władz już w 1922 r. w dość szczególnej sytuacji: gdy został aresztowany, napisał płaczliwy list do prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, wyparł się komunizmu i uzyskał ułaskawienie. (43, przypis). W 1924 r. szefem KZMP został przysłany z Moskwy znany nam już Mitzenmacher, który zmienił pseudonim na Redyko. Już jako przedstawiciel polskiej młodzieży Redyko wszedł do władz Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży w Moskwie. Po kolejnym przyjeździe z ZSRR został aresztowany, skazany i wypuszczony na urlop zdrowotny. Oczywiście wyjechał do Moskwy. Wrócił i znowu działał nielegalnie. W 1926 r. znów został ponownie aresztowany. Tak wyglądały początki kariery bohatera prasowych nekrologów z 1933 r.. Był jednym z najbardziej upartych działaczy, nie znaczy to, że nie widział błędów KPP – i o nich czas powiedzieć trochę więcej. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rok 1950. Jakub Berman i Bolesław Bierut w Tatrach
[link widoczny dla zalogowanych]
Bolesław Bierut
Zagrożony ponownym aresztowaniem w październiku 1924 wyjechał ponownie do Warszawy i został etatowym funkcjonariuszem KPP. Od maja 1925 do maja 1926 przebywał w Moskwie na kursach partyjnych, pod pseudonimem Jan Iwaniuk[12]. Został tam zwerbowany na agenta przez OGPU lub Razwiedupr[potrzebne źródło].
W Moskwie odbył szkolenie w zakresie zasad konspiracji, pracy wywiadowczej i sabotażowej[12], poznał także ścisłe kierownictwo KPP. Początkowo w KPP nie wykazywał się szczególną aktywnością, po kilku latach jednak – w 1927 – został kierownikiem Centralnej Techniki KPP (drukarnie). W listopadzie 1927 jako „Wagner”, ponownie znalazł się w Moskwie, gdzie uczył się w Międzynarodowej Szkole Leninowskiej, kierowanej przez Komintern. W latach 30 XX w. był aktywnym działaczem Kominternu na specjalnych misjach w Austrii, Czechosłowacji, a następnie (od 1931), jako „Mikołaj” w Bułgarii – skąd musiał uciekać przed aresztowaniem do Moskwy. W 1932 wrócił do Polski. Od października 1932 do stycznia 1933 sprawował funkcję sekretarza komitetu KPP w Łodzi, następnie przeszedł do wydziału wojskowego KPP (działającego na rzecz wywiadu wojskowego ZSRR), współpracując[12] z wywiadem sowieckim (co było głównym powodem aresztowania w 1933). Od stycznia do grudnia 1933 był członkiem sekretariatu KC MOPR.
11 grudnia 1933 został aresztowany i wyrokiem z 18 grudnia 1933 (potwierdzonym w lutym 1935 przez Sąd Apelacyjny) skazany na 7 lat więzienia. Więziony był w Warszawie, Mysłowicach, a następnie od 1936 do 1938 w Rawiczu (dzięki czemu udało mu się szczęśliwie dla niego „przeczekać” stalinowskie czystki, które dotknęły ludzi KPP, którzy pojechali do ZSRR na wezwanie Józefa Stalina). W 1936, w czasie pobytu w więzieniu, weryfikacyjna komisja partyjna KC KPP usunęła go z partii, za „zachowanie niegodne komunisty”[12] – które wykazał podczas śledztwa i rozprawy sądowej przeciwko niemu. Podczas odbywania kary KPP została rozwiązana, a większość przywódców wymordowana w ZSRR. Po amnestii w 1938, został uwolniony 11 grudnia 1938
..............................................................................
5 sierpnia 1944 został wezwany przez I. Stalina do Moskwy, gdzie uczestniczył w rozmowach z premierem Rządu RP na uchodźstwie Stanisławem Mikołajczykiem. Zapewniał wówczas, iż nic nie wie o wybuchu powstania warszawskiego[12], co miało utrudnić Mikołajczykowi wykorzystanie faktu zrywu powstańczego jako argumentu w rozmowach o utworzeniu tzw. „rządu tymczasowego” z udziałem sił niekomunistycznych. Negocjacje nie zakończyły się sukcesem dla Mikołajczyka, gdyż komuniści postawili warunki niemożliwe do spełnienia[4] dla premiera RP. Bierut jako przedstawiciel PKWN ponownie negocjował w Moskwie z Mikołajczykiem, w dniach 12–22 października 1944. Również i tym razem nie doszło do porozumienia. Rząd RP na uchodźstwie nie mógł zaakceptować warunków postawionych przez komunistów jako sprzecznych z polską racją stanu (m.in. przyjęcie Linii Curzona jako wschodniej granicy Polski). Bierut jednoznacznie zadeklarował rezygnację z polskich terenów wschodnich, m.in. zapewniając Stalina 12 października 1944, iż: Jesteśmy tu, by w imieniu Polski żądać, by Lwów należał do Rosji[16].
Już wówczas Bierut otrzymał instrukcje[4] od Stalina o zaostrzeniu działalności PKWN na terenie tzw. „Polski Lubelskiej”, zmierzające do pogłębienia represji wobec sił niepodległościowych, realizowanych przez tworzący się aparat bezpieczeństwa PKWN, wywiad ZSRR i siły NKWD.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
W latach 1944–1956 aresztowano ok. 300 tys. ludzi, których skazano na długoletnie wyroki więzienia. Orzeczono 6000 kar śmierci, większość wyroków została wykonana. Działania te odbywały się w „majestacie prawa”. Wprowadzono specjalne ustawodawstwo karne, które pozwalało sądzić przed sądami wojskowymi osoby cywilne, młodzież, a nawet dzieci. Uznawano, że o dojrzałości decydowała ranga przestępstwa, a nie wiek.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 10:36, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Rozczarowanie do komunizmu, czyli psy perwersowe Wspominaliśmy o dwóch hipotezach: politycznej zbrodni piłsudczyków i wewnątrzpartyjnej dintojry. Na wysunięty przez KPP zarzut zamordowania Mitzenmachera przez policję gazety rządowe odpowiedziały sugestią dintojry wykonanej na Redyce przez jego partyjnych towarzyszy. Pojawiła się także, jednak nietraktowana poważnie trzecia hipoteza, że Redyko mógł popełnić samobójstwo. Niektórzy historycy skłonni byli widzieć w nim rozczarowanego ideowca. Młody chłopak, odrzucający tradycję żydowską i pragnący przebudowy Polski na komunistyczną utopię – przeżywa tyle rozczarowań, że starczyłoby na kilka samobójstw. „Błędy” partii stają się jego osobistymi klęskami, zwłaszcza te, które można nazwać zdradą i osunięciem się do roli agentury. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
Od lewej: Konstanty Rokossowski, Bolesław Bierut i Jakub Berman. Uroczystość w Sejmie z okazji 60. rocznicy urodzin Bieruta. 1952 r.
Źródło: Fotorzepa
[link widoczny dla zalogowanych]
Jakub Berman (ur. 23 grudnia 1901 w Warszawie, zm. 10 kwietnia 1984 w Warszawie) – polski działacz komunistyczny pochodzenia żydowskiego, wiceprezes Rady Ministrów, poseł na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm PRL I kadencji, członek Komisji Wojskowej Biura Politycznego KC PZPR, nadzorującej ludowe Wojsko Polskie od maja 1949[1].
.............................
Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. W 1924 został członkiem Związku Młodzieży Komunistycznej, a w 1928 – Komunistycznej Partii Polski (KPP). Po niemieckim najeździe na Polskę w 1939 zbiegł do Związku Radzieckiego.
..............................................
Uchwałą Prezydium KRN z 19 lipca 1946 "w wyróżnieniu zasług na polu dwuletniej pracy nad odrodzeniem państwowości polskiej, nad utrwaleniem jej podstaw demokratycznych i w odbudowie kraju" został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski[2].
W latach 1949–1954 był członkiem Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce, współodpowiedzialny za zbrodniczą działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Koordynował przygotowywania licznych procesów politycznych, prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy członków AK, BCh i NSZ. W drugiej połowie lat 40 XX wieku tak umocnił swoją pozycję w Rzeczypospolitej Polskiej, że stanowił wraz z Bolesławem Bierutem i Hilarym Mincem trójkę stanowiącą najściślejsze kierownictwo PZPR.
Bez zajmowania eksponowanych stanowisk, kierował ideologią partii komunistycznej oraz aparatem terroru. Był uważany za tzw. szarą eminencję. Miał kierowniczy udział w morderstwach politycznych wspólnie z Ministrem Bezpieczeństwa Publicznego generałem dywizji Stanisławem Radkiewiczem.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ulega wątpliwości że to właśnie Jakub Berman z bratem Adolfem Bermanem;
[link widoczny dla zalogowanych]
z polecenia Józefa Stalina za pomocą tzw. "kontrolowanych pogromów" w latach 1945-1947 wyprowadzili z Polski 250-350 tysięcy Żydów.
W historiografii Izraela przypisuje się ten exodus polskich Żydów organizacji BRICHA:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ten temat czeka na rzetelnych historyków, nawet Tom Segev w zasadzie pomija, albo może raczej przemilcza tę niewątpliwie tragedię LUDZI cudem ocalałych z ZAGŁADY. Cóż źródłowe dokumenty tkwią na Łubiance, to dla wielu straszliwie wygodne. Jest dla mnie nie do pomyślenia aby naprawdę polski rząd nie zapewnił tym LUDZIOM możliwości powrotu do swoich domów, odzyskania ocalałego mienia, bezpieczeństwa.
Ocalałymi Żydami z Polski Stalin z Bermanami, Światłami, Brystygierami etc. etc. grali jak pionkami na szachownicy, przy udziale Agencji Żydowskiej w Palestynie. Dla mnie to zbrodnia-niepojęta!
Trafnie to opisał SEAWOLF w Salonie24:
Jak się przykrywa wybory, czyli pogrom kielecki.
................................................
Pamiętam, jak kiedyś w telewizji występował chłopiec, od którego to wszystko się zaczęło. Henryk Błaszczyk, wtedy 13 latek, opowiadał, jak mu jego ojciec, agent UB, kazał zmyślić historyjkę o porwaniu przez Żydów, a potem pokazać dom, w którym go rzekomo przetrzymywali. Siedział on w tej TV i mówił, że nie wie, nie rozumie, dlaczego jego ojciec to zrobił.
Nikt tego faceta, Andrzeja Błaszczyka potem ani nie przesłuchiwał, ani nie oskarżał, ani nie skazywał. Żadnego prokuratora nie zainteresowało, jak to wszystko się zaczęło.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 10:41, 03 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:31, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Sprawą, którą autentycznie Mitzenmacher przebolał, były układy polsko–komunistyczno–niemieckie. (Pamiętajmy, że jego Mława była miasteczkiem pogranicza) Początkowo, komuniści akceptowali polskość Śląska i Pomorza jako coś oczywistego. Potem, gdy władze sowieckie zaczęły snuć plany rewolty w Niemczech i zaczęły sprzedawać rewanżystom niemieckim komunizm jako ideologię, za której pomocą odzyskają Śląsk i Pomorze – polscy towarzysze bez szemrania poparli te plany. Nie tracąc czasu na wywody, ograniczmy się do dwóch cytatów: Horwitz: „Nie możemy bronić tak potwornego dziwolągu, jakim jest korytarz gdański” (s. 120) Ryng: „Burżuazja polska włada na mocy imperialistycznych podbojów (...) Górnym Śląskiem i »korytarzem«, ciemięży »wolny Gdańsk«” (s. 248).
W końcu 1932 r. kompartie Polski i Niemiec stworzyły Robotniczy Komitet Polsko–Niemiecki, który 29 stycznia 1933 r. zorganizował wspólny wiec w Gliwicach. Delegaci KPP ogłosili taki oto tekst powitania: „Po 11 latach okupacji polskiej na Górnym Sląsku KPP oświadcza, że zwycięski proletariat polski (...) przekreśli wszystkie orzeczenia traktatu wersalskiego w stosunku do Górnego Śląska i do korytarza pomorskiego i zapewni ludności tych ziem prawo samookreślenia aż do oderwania się od Polski” (s. 252). Z nieistotnymi zmianami stwierdzenia znalazły się w partyjnym dokumencie w lipcu 1933 r., gdy w Niemczech rządził już Hitler. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Roman Romkowski
[link widoczny dla zalogowanych]
właściwie Nasiek (Natan) Grinszpan-Kikiel (vel Natan Grünsapau–Kikiel)[1], Feliks, Ernest, Jaszka (ur. 22 maja (16 lutego) 1907, zm. 1 lipca (12 lipca) 1968) – działacz komunistyczny, generał brygady bezpieczeństwa publicznego Polski Ludowej[2].
Pochodził z rodziny żydowskiej, syn Stanisława i Marii z domu Blajwajs.
Od 1916 do 1921 pracował w fabryce skrzyń w Krakowie, następnie do 1923 był terminatorem w zakładzie krawieckim w tym mieście. W latach 1923 do 1926 był uwięziony.
Był członkiem KZMP od 1923, od 1926 do 1927 był członkiem, a następnie sekretarzem okręgowym KZMP w Krakowie. Od 1927 był członkiem KPP, sprawował w latach 1928-1930 funkcję członka egzekutywy komitetu okręgowego KPP w Krakowie. W 1930 wyjechał do Moskwy jako delegat na V Zjazd KPP, po którym pozostał w ZSRR. Studiował na Uniwersytecie Komunistycznym Mniejszości Narodowych Zachodu w Moskwie do 1934, skończył wieczorową szkołę oficerską i praktyki w 14 Dywizji Strzelców w Monrowie. Od 1933 do 1934 był wykładowcą ekonomii politycznej w "Rabfaku" im. Lenina w Moskwie. Od 1931 był członkiem WKP (b) (potem ponownie od 1941).
W latach 1935-1936 był funkcjonariuszem okręgowym KPP w Zagłębiu, na Śląsku i w Poznaniu. Został skazany w 1936 na 7 lat więzienia za działalność komunistyczną.
...........................................
Od lipca 1944 oficer w Resorcie BP w stopniu podpułkownika. Następnie, w sierpniu 1944, objął stanowisko dyrektora Departamentu Kontrwywiadu w ówczesnym Resorcie Bezpieczeństwa Publicznego. Sprawował tę funkcję do 6 września 1945. Jednocześnie (od 15 stycznia 1945 do 9 stycznia 1949) pomocnik Ministra Bezpieczeństwa. Po reorganizacji struktur ministerstwa z 6 września 1945 roku stanął na czele Departamentu I MBP odpowiedzialnego za kontrwywiad, gdzie pozostał do stycznia 1946. W lipcu 1946 odznaczony Orderem Krzyża Grunwaldu II klasy[3].
W 1947 przesłuchiwał w X Pawilonie więzienia mokotowskiego rotmistrza Witolda Pileckiego (na protokołach przesłuchań znajdują się odręczne notatki Romkowskiego)[4].
W 1949 został mianowany generałem brygady bezpieczeństwa publicznego. Od tegoż roku był podsekretarzem stanu w MBP. Od 24 lutego 1949 do 1954 był członkiem Komisji Bezpieczeństwa KC PZPR, nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce.
W 1956 aresztowany i w marcu 1957 skazany na 15 lat więzienia za torturowanie zatrzymanych i kopiowanie metod beriowszczyzny w organach bezpieczeństwa, do czego przyczyniły się m.in. zeznania jego współpracownika Bronisława Szymańskiego. Zwolniony w 1964r.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:53, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Jeszcze mniej patriotyzmu wykazywała KPP w sprawie Kresów. W roku 1924 Kreml nasilił dywersję na Białorusi, nasyłał wyszkolone bandy, organizował zamachy – nazywano to „wbijaniem drzazg”, przedstawiano jako „ruch wyzwoleńczy” mas białoruskich i zamierzano przekształcić w powstanie. Kapepowcy wiedzieli, że powstanie nie ma szans, że chłopi polscy go nie poprą, ale w końcowym referacie na ten temat (na III Zjeździe KPRP w Moskwie) Purman zadeklarował: „Jeśli powstanie będzie nieuniknione, to partia bezwzględnie stanie na jego czele, abyśmy mogli w tej sytuacji dać mu dostateczną dla zwycięstwa pomoc” (s. 114) Było to tak odległe od młodzieńczych ideałów Redyki, jak rzeczywistość Polski Ludowej od wierszy Tadeusza Borowskiego, Władysława Broniewskiego i innych poetów rewolucyjnych. Ich losy też warto przemyśleć. Partia nie tylko kompromitowała się politycznie; ośmieszyła się także aferą „łuckich okropności” – jesienią 1930 r.
Po aresztowaniach kilku krzykliwych komunistów z przybudówki kompartii noszącej nazwę KPZU w Warszawie zaczęło być głośno o torturach, jakim zastali poddani. Mówiono o gwałceniu, biciu, szczególnie zaś wyrafinowaną torturą było szczucie psami, które wytresowano tak zmyślnie, że przesłuchiwanym nie urywały jąder a jedynie targały – tyle, ile potrzeba, aby skłonić do zeznań. Pod wpływem dochodzących z komunistycznych kawiarni sensacji Broniewski napisał pełen oburzenia wiersz: Psy policyjne w Łucku. Zamień kamień na łzy, wytęż oczy i słuchaj: wyją, wyją policyjne psy przeciągle, ochryple, głucho (...) Psia tresura, żmudna i mądra, to zasługa komisarza Zaremby: psy potrafią targać za jądra więźnia, który zaciska zęby. Wiersz był znacznie dłuższy, a w miarę długości coraz gorszy, jednak poeta nie z tego powodu go nie wydrukował. Zza murów Łucka nadeszły następne sensacje i to takie, że wszczęto partyjne śledztwo. Okazało się, że tortury, zwyrodniałe psy wymyślili uwięzieni towarzysze i którzy zaczęli się załamywać i zdradzać tajemnice partyjne: „Odznaczył się tym zwłaszcza Ozjasz Szechter”, który zaczął – jak podaje Reguła – „sypać innych towarzyszy partyjnych bądź pozostających na swobodzie bądź obciążać winą aresztowanych” (s. 213). Broniewski prawdopodobnie zorientował się, że stał się ofiarą propagandy i wiersza nie wydrukował.5 CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Józef Różański, właśc. Józef Goldberg
[link widoczny dla zalogowanych]
W czasie studiów zaangażował się w działalność Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej (ZNMS), już po wyłonieniu się z niego Organizacji Młodzieży Socjalistycznej (OMS) "Życie". Po krótkim okresie działalności w "Życiu" został przyjęty do Związku Młodzieży Komunistycznej (ZMK), po czym wstąpił w szeregi Komunistycznej Partii Polski (KPP), gdzie pracował w Centralnym Biurze Żydowskim. W 1932 wszedł w skład Sekretariatu Krajowego KC KPP. Wyjeżdżał za granicę, m.in. do Palestyny i Paryża, gdzie w 1937 uczestniczył we Wszechświatowym Kongresie Żydowskim i nawiązywał liczne kontakty w środowiskach zajmujących się kwestiami emigracji Żydów do Palestyny. Być może już wtedy został zwerbowany przez NKWD.
Praca w MBP
9 września 1944 został referentem Sekcji 7 (Śledczej) resortu Bezpieczeństwa Publicznego, a 21 listopada – zastępcą kierownika tej sekcji. Od przekształcenia PKWN w Rząd Tymczasowy 1 stycznia 1945 był kapitanem i kierownikiem VIII Wydziału Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). 16 września 1945 został kierownikiem Wydziału IV Samodzielnego MBP. 1 lipca 1947 został pułkownikiem i dyrektorem Departamentu Śledczego MBP. Szybki awans w strukturach MBP zawdzięczał temu, że bez wahania wykonywał polecenia Bolesława Bieruta i Iwana Sierowa, wobec których był w pełni dyspozycyjny. Ponurą sławę zdobyły metody śledcze Różańskiego - sprowadzały się one do dopasowywania materiału śledczego do wcześniej opracowanych tez oskarżenia. Zeznania były wydobywane za pomocą tortur, które Różański stosował powszechnie. Zyskał sobie miano człowieka bezwzględnego i niezwykle brutalnego - osoby przez niego przesłuchiwane mówiły, że był sadystą. Z. Uniszewski stwierdza:
Jest absolutnie bezsporne, że Różański sam bił do krwi, tolerował bicie i podżegał do niego podwładnych mu funkcjonariuszy, bijąc w ich obecności. Jego istotną umiejętnością "zawodową" było psychiczne dręczenie ludzi w śledztwie i wydostawanie od nich tą drogą informacji, często fałszywych, których wcześniej nie podaliby nawet podczas tortur w katowniach gestapo[4].
Setki osób, przesłuchiwanych przez Różańskiego lub jego podwładnych, straciło życie lub zostało kalekami. Jego postępowanie i mentalność dobrze charakteryzuje sprawa Emilii Malessy "Marcysi", żony Jana Piwnika "Ponurego", łączniczki usilnie poszukiwanego przez MBP prezesa Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN płka Jana Rzepeckiego. Została ona aresztowana jesienią 1945. Bezpieka wiedziała, że zna ona miejsce pobytu Rzepeckiego, lecz nie ujawni go nawet podczas tortur, wobec tego Różański zastosował metodę "psychologiczną" - odwołując się do jej sumienia Polki i patriotki, przekonał Malessę, że będzie ona odpowiedzialna za przelanie polskiej krwi w wypadku, gdy nie dojdzie do porozumienia między "władzą ludową" a Rzepeckim. Następnie Różański dał jej słowo honoru, że Rzepeckiego i innych członków podziemia niepodległościowego, których bezpieka zatrzyma w wyniku zeznań Malessy, nie spotka nic złego. Mając takie gwarancje ze strony Różańskiego, Malessa zdradziła kryjówkę Rzepeckiego oraz wydała wielu innych żołnierzy AK. Aresztowani zostali poddani brutalnemu śledztwu (Rzepeckiego skazano na 5 lat więzienia). Malessa, gdy dzięki ułaskawieniu wyszła na wolność, zaczęła wydzwaniać do Różańskiego, by ten dotrzymał danego wcześniej słowa honoru i uwolnił wszystkich zatrzymanych w wyniku jej zeznań. Próby te były nieskuteczne. 5 czerwca 1949, nie mogąc żyć ze świadomością zdrady, Malessa popełniła samobójstwo. Różański odpowiada również za aresztowanie prezesa III Zarządu Głównego WiN płk. Franciszka Niepokólczyckiego, którego następnie skazano na śmierć (wyrok nie został wykonany).
Nadzorował śledztwo w sprawie Witolda Pileckiego i faktycznie jest sprawcą skazania go na karę śmierci.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 13:43, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Pośmiertne przygody towarzysza Mitzenmachera Czas wreszcie dopowiedzieć rzecz do końca: Redyko nie popełnił samobójstwa, nie został zamordowany ani przez policję, ani przez towarzyszy z KPP, Redyko po prostu zdradził partię. Zlekceważył i odszedł. Czy można przyjąć, że uczynił to z powodów ideowych, że podobnie jak Broniewski zorientował się, iż jest manipulowany i oszukiwany? To byłaby pierwsza i ładniejsza z dwóch nasuwających się hipotez. Druga jest prostsza: aresztowany w 1926 r. wolał przejść na stronę policji, niż siedzieć. Wtedy został agentem dwójki w szeregach KPP; pisał raporty, ostrzegał przed akcjami dywersyjnymi, zamachami itp. Największym jego wyczynem było wystawienie Lampego. To była koronkowa robota. Mitzenmacher umówił się z Lampem, powiadomił o miejscu i czasie policję. Nie mógł jednak pozostać na wolności – to budziłoby podejrzenia. Wymyślono sposób prosty, a genialny: policja zamknęła Lampego i – wykorzystawszy jakieś podobne zwłoki – ucharakteryzowała je na komunistę Mitzenmachera. Policja zrobiła z niego męczennika, a z komunistów – idiotów. Gdy publicyści z KPP wypisywali patetyczne nekrologi – Mitzenmacher już pisał Historię KPP. Mieszkał w lokalu „defensywy” w Bydgoszczy jako „Kamiński”. Pisał. Za książkę otrzymał 3 tys. zł.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Julia Brystiger
z domu Prajs, znana także jako Brystygier, Brystyger, Bristiger(owa), Brüstiger, Briestiger, ps. Luna, Krwawa Luna,
(ur. 25 listopada 1902 w Stryju, zm. 9 października 1975 w Warszawie) – funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa Polski Ludowej, zbrodniarka stalinowska.
Od 1927 działała w Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR) i w komórce techniki partyjnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (KPZU).
W 1936 została sekretarzem Komitetu Centralnego MOPR Zachodniej Ukrainy. Organizowała prokomunistyczny Kongres Pracowników Kultury we Lwowie w maju 1936. W kwietniu 1937 została kolejny raz aresztowana i skazana na 2 lata więzienia. W czasie odbywania kary była starostą komuny więziennej (grupy więźniów odbywających wyroki za działalność komunistyczną).
W październiku 1944 została przyjęta do PPR. Zasiadała w Krajowej Radzie Narodowej z nominacji ZG ZPP. Od grudnia 1944 pracowała w Resorcie Bezpieczeństwa Publicznego na stanowiskach kierownika sekcji, kierownika wydziału, od 1945 p.o., a następnie dyrektorka Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Zajmowała się głównie sprawami kadrowymi (kluczowymi w systemie komunistycznym).
Charakterystyczny jest typ instrukcji wydawany przez nią funkcjonariuszom na odprawach: W istocie cała polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i właściwie nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje więc jej zlikwidowanie. Ponieważ jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji w 1917, eksterminując inteligencję i w ten sposób opóźniając rozwój gospodarczy kraju, należy wytworzyć taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie[1].
Brystiger nadzorowała pierwszy etap śledztwa: osobiście katowała zatrzymanych, miała własne wyrafinowane metody znęcania się nad nimi (np. biła pejczem mężczyzn po genitaliach i przycinała je szufladą). Ofiarą takich tortur padł m.in. szef propagandy PSL na województwo olsztyńskie Szafarzyński, który wkrótce po sesji przesłuchań zmarł z ogólnego wycieńczenia. Jeden z uwięzionych tak ją wspomina: zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych. Żołnierz AK i były więzień polityczny Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa tak wspomina Brystigerową w swojej książce: Julia Brystygierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do popisu[2].
Była delegatem na I zjazd PPR (1945), II Zjazd PPR (1948) i Kongres Zjednoczeniowy PZPR, na którym została wybrana do Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej (w jej skład wchodziła do marca 1954).
Zajmowała się partiami, organizacjami i ugrupowaniami religijnymi. Brała czynny udział w wypowiedzianej przez komunistów wojnie z Kościołem katolickim i Świadkami Jehowy.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 14:02, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Drobiazgowość jego relacji świadczy, że od dłuższego czasu przygotowywał się do „zmiany barw”, przeprowadzał rozmowy, zbierał dokumenty. Rzecz znacząca: Kamiński podpisał książkę już nowym pseudonimem Reguła. Jak w poprzednim przypadku, pierwsza część miała pochodzić od rewolucji, trzecia od łagrów albo zwyczajnie od łajdactwa. Co do drugiej nie ma pewności: jedni twierdzą, że debiutujący w pisarstwie młody komunista pisał przez „u”, to, co powinno się pisać przez „ó”, inni, że to korekta zmieniła mu pisownię – psując dowcip.
Wyrażający się teraz brzydko o komunizmie Regóła prawdopopdobnie został pozyskany do współpracy po aresztowaniu w 1926 r. Taką tezę postawił jeden z lepszych znawców tematu, Piotr Gontarczyk, w artykule „Renegat”. („Życie Warszawy”, 6-7 maja 2000 r.). Pracując przeciw komunistom, używał m. in. pseudonimów JAR (Jan Alfred R.) i „Docent”. Na prawach luźnych skojarzeń można postawić pytanie, czy fenomenu Reguły nie wyjaśniłyby rozmowy z Andrzejem Garlickim. Pracujący dla komunistów urzędowy historyk PRL, też przyjął ksywę „Docent” – jakby chciał być anty – Regułą. W 1936 r. Mitzenmacher przeprowadził się do Warszawy, przyjął chrzest, zaczął działać w Akcji Katolickiej. To potwierdzałoby tezę o ideowych powodach jego zerwania z komunizmem. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na tropie komunistycznego renegata
Piotr Gontarczyk
Książka Bogdana Gadomskiego o Józefie Mitzenmacherze jest wyjątkowo nierówna. Obok dobrej kwerendy archiwalnej i ciekawej historii agenta uderza wyjątkowo słaby opis ruchu komunistycznego – recenzuje historyk
.............................................................
Słabość psychiczna czy ideowa przemiana
Niestety odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące Józefa Mitzenmachera są w książce mało wiarygodne. Jedne z najważniejszych, dotyczące przyczyn nawiązania współpracy z polską policją, nie mają żadnej naukowej podbudowy.
Gadomski pisze: „Redyko okazał się człowiekiem słabym pod względem psychicznym, który pod wpływem przeżyć z wczesnej młodości cierpiał na syndrom zaburzeń związanych ze stresem posttraumatycznym”. Czy autor dysponuje jakimikolwiek podstawami do tak szczegółowej medycznej diagnozy? A może po raz kolejny pociągnęło go coś oryginalnego, a niekoniecznie naukowego?
Takie stanowisko wyraźnie nie uwzględnia faktu, że w umyśle Mitzenmachera mogła zajść autentyczna przemiana ideowa, w rezultacie której porzucił on ideologię, którą w dość różowych (ale fałszywych) barwach opisuje Gadomski. Przecież rzekoma „psychiczna słabość” Mitzenmachera nie wyjaśnia jego ideowego zaangażowania w zwalczanie komunizmu przez wiele kolejnych lat.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 15:01, 03 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Po wkroczeniu Niemców rozpoczął z nimi współpracę – a to znów by tę tezę przekreślało. Podczas okupacji niemieckiej Mitzenmacher występował pod panieńskim nazwiskiem żony, jako Jan Berdych. Grasował w środowisku dawnej Akcji Katolickiej. Współpracował też z Delegaturą Rządu, o czym lojalnie powiadomił zwierzchność w gestapo. O współpracy z gestapo powiadomił Delegaturę. Działał też wśród komunistów, którzy nie kojarzyli Berdycha z Mitzenmacherem. Według Gontarczyka – ale i na jego odpowiedzialność – podajmy, że w służbie dla gestapo „Berdych” odniósł największy sukces: w 1943 r. udało mu się wsypać Pawła Findera i Małgorzatę Fornalską. By uchronić „Berdycha” od podejrzeń, gestapo fikcyjnie go aresztowało, a potem przerzuciło do Białegostoku, gdzie były Berdych przepoczwarzył się w Jana Roszkowskiego. Pod tym nazwiskiem działał również po wojnie robiąc partyjną karierę. Początkowo mieszkał w Krakowie, gdzie go nawet aresztowano – był to przypadek, przymknięto go za posiadanie radioodbiornika. Gdy po tygodniu został zwolniony, wyjechał na wszelki wypadek do Wrocławia. Zgodnie z zasadą, że najciemniej jest pod latarnią – na miejsce pod latarnią skądinąd i tak zasłużył – zaczął karierę w PPR i w Związkach Zawodowych. Doszedł do stopnia zastępcy kierownika wydziału kadr DOKP (na takich stanowiskach wypadało już być kapusiem), otrzymał od Bolesława Bieruta order. CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Paweł Finder, właściwie Pinkus Finder
Pochodził z zamożnej żydowskiej rodziny kupieckiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Leszczynach uczęszczał do niemieckiego gimnazjum w Bielsku. Tam związał się z ruchem syjonistycznym. Pod jego wpływem w 1920 rzucił szkołę i wyjechał do Palestyny jako robotnik. Po ponad roku, zniechęcony do syjonizmu, wrócił do Polski i w 1922 ukończył gimnazjum. Studiował w Wiedniu, gdzie związał się z ruchem komunistycznym.
Od 1932 był sekretarzem KO KPP w Zagłębiu Dąbrowskim, jesienią 1933 wszedł w skład Sekretariatu Krajowego KC KPP, a następnie został sekretarzem Komitetu warszawskiego tej partii.
6 kwietnia 1934 aresztowany wraz z żoną Gertrudą, został oskarżony, wraz z pozostałymi aresztowanymi w tej sprawie o to, że: "w celu zmiany przemocą ustroju państwa polskiego na ustrój sowiecki weszli w porozumienie między sobą i innymi należącymi do KPP, co przejawiało się w utrzymywaniu kontaktów partyjnych, w prowadzeniu pracy organizacyjnej i agitacyjnej oraz w redagowaniu bądź sporządzaniu wydawnictw komunistycznych i notatek partyjnych", i skazany wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie (25 kwietnia 1936) na karę 12 lat pozbawienia wolności. 28 sierpnia 1936 Sąd Apelacyjny zmniejszył mu karę do 10 lat. W wyroku podkreślono, że wiek Findera i jego wykształcenie dowodzą, że działa on z całą świadomością swych czynów. Na mocy amnestii kara została ostatecznie obniżona do 6 lat i 8 miesięcy. W czasie pobytu w więzieniach Finder aktywnie działał w organizowanych przez komunistów komunach więziennych, prowadził także szkolenie ideologiczne przebywających w nich członków KPP. W więzieniach zetknął się m.in. z Bolesławem Bierutem, Marianem Buczkiem, Alfredem Lampe i Marcelim Nowotką.
Jako sekretarz kierował przygotowaniem deklaracji programowej O co walczymy? z marca 1943 i listopada 1943 roku, uzgadniając szczegółowo ich treść z Moskwą. Mimo formalnego uznawania rządu gen. Sikorskiego i dążenia do porozumienia z Delegaturą Rządu na Kraj, kierowana przez Findera PPR podejmowała działania, prawdopodobnie z inicjatywy Moskwy, w celu osłabienia Polskiego Państwa Podziemnego, denuncjując do Gestapo jego działaczy; działalność taką sztab Gwardii Ludowej prowadził za zgodą Findera co najmniej do chwili jego aresztowania. Kierownictwo PPR z Finderem na czele akceptowało także dokonywanie przez członków GL pospolitych rabunków, zarówno na cele partyjne, jak i osobiste GL-owców.
14 listopada 1943 roku wraz z Małgorzatą Fornalską został aresztowany przez gestapo, po czym trafił do więzienia na Pawiaku. Ze względu na uwięzienie w kierowaniu PPR zastąpił go wówczas Władysław Gomułka. 26 lipca 1944 został razem z Fornalską rozstrzelany w ruinach getta warszawskiego.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:33, 17 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Zmarł 30 grudnia 1947 r. na gruźlicę. Pogrzebano go z honorami i orkiestrą na warszawskim Bródnie. W pogrzebie uczestniczyło paru dygnitarzy, lecz – jak się zdaje – nie było wśród nich wicedyrektora X Departamentu Józef Światły. Wyznania Światły składane po ucieczce z Polski dorzuciły ostatnie elementy tej sensacyjnej historii. Niestety, nie są w pełni wiarygodne. Są w nich plotki mało istotne (jak ta, że Mitzenmacher był wydelegowany do szkoły Kominternu z Józefem Różańskim i żył z jego partyjną żoną), są i plotki znacznie ważniejsze. Dochodzenia w sprawie tożsamości autora Historii KPP prowadziła cała „góra” Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z Różańskim, Brystygierową i szefem archiwów płk. Zygmuntem Okrentem. Światło sobie przypisuje ustalenie, że Rożkowski – tak pisze jego nazwisko – to Reguła. I że na jego wniosek „pracownicy bezpieczeństwa wyjechali do Wrocławia, aby go aresztować.
Tam dowiedzieli się, że od paru tygodni nie żyje”. Z opowieści Światły wynika, że... niezbyt orientował się w sprawie. Jedno jest jednak interesujące: otóż Bierut wsadził do więzienia Leona Ferszta, dawnego skarbnika KPP i przyjaciela Redyki. Siedział bez sądu i bez procesu – „oskarżono go o to, że on wydał polskiej policji przedwojennej Mitzenmachera – Redyko (...), że właśnie dlatego Mitzenmacher został zamordowany”.6 Na III plenum KC PZPR w listopadzie1949 r. Bierut wspomniał o zbrodniczych prowokatorach w dziejach KPP i pochwalił się ogólnikowo, że ostatnio partia odkryła „nowe wątki prowokacyjnych nici”.7 Mówiono o wykryciu prowokacji Ferszta, ale zdaniem Światły Bierut kłamał, mało tego: wiedział, że Mitzenmacher nie został zamordowany, bo sam go odznaczał złotym krzyżem zasługi.CDN
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Anatol Fejgin
[link widoczny dla zalogowanych]
Anatol Fejgin – stalinowski zbrodniarz bezkarny aż do śmierci
Warszawiak z urodzenia, komunista z zamiłowania
Jak wielu późniejszych katów, Fejgin przyszedł na świat 29 lipca 1909 roku w zamożnej rodzinie żydowskiej jako syn Mojżesza i Marii z domu Kacenelebogen. Co ciekawe – całe życie podkreślał swoje pochodzenie i zawsze w dokumentach wpisywał narodowość żydowską, postępując wbrew zaleceniom, nakazującym ubekom żydowskiego pochodzenia, ukrywanie swoich korzeni. Jeszcze będąc w gimnazjum przystąpił do rewolucyjnej organizacji szkolnej – Związek Młodzieży Socjalistycznej, kierowanej przez Związek Młodzieży Robotniczej w Polsce. Po ukończeniu gimnazjum i podjęciu studiów na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warszawskiego, związał się z kolejną „rewolucyjną” organizacją – Pochodnia, a następnie w 1928 roku został oficjalnym członkiem Związku Młodzieży Robotniczej na terenie Warszawy. Od 1928 był też członkiem Komunistycznej Partii Polski. W 1929 został skazany
na karę 2 lat więzienia za działalność komunistyczną, a w 1932 roku ponownie
na karę 4 lat więzienia. Warto odnotować, że od 1934 roku przebywał stale na tzw. stopie nielegalnej jako funkcjonariusz KPP na etacie, co oznacza,
że był po prostu opłacany z moskiewskich funduszy.
Kiedy zmarł, „Gazeta Wyborcza” zamieściła nekrolog o odejściu kochanego „Męża, Ojca, Dziadka i Pradziadka”. Rodzina zapłaciła, Michnik opublikował, chociaż może mógł a na pewno powinien – odmówić...
Tak się bowiem składa, że Anatol Fejgin może i był kochającym ojcem, dziadkiem i pradziadkiem i nawet wspaniałym mężem, ale był też stalinowskim zbrodniarzem, jednym z głównych baronów UB, osobiście odpowiedzialnym za bezprawne aresztowania, psychiczne dręczenie więźniów niepodległościowego podziemia i stosowanie wobec nich tortur. Czy zasługiwał na taką publikację, nawet opłaconą przez rodzinę? Czy „Wyborcza” opublikowałaby taki nekrolog strażnika z obozu koncentracyjnego? Wątpliwe. Przeszłość Fejgina jej najwyraźniej nie przeszkadzała. Szkoda, bo jest on jedną z najnikczemniejszych postaci, jakie zapisały się na kartach martyrologii narodu polskiego. I przy okazji jednym z ludzi, którzy za swoje zbrodnie nigdy nie zapłacili.
Aldona Zaorska
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 13:17, 17 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Otóż: Bierut nie wszystkich odznaczał osobiście, o krzyżu Światło mógł dowiedzieć się z teczek dotyczących Roszkowskiego, już po zakończeniu sprawy. Prawdę odkryto przypadkowo. W 1949 r. komuniści zastosowali metodę, którą względem nich zastosował ongiś Stalin: zaczęli zamykać przedwojennych pracowników MSW i poddawać torturom – może co ciekawego powiedzą. Jeden z nich, Stefan Bakałarz, gdy kazano mu wymienić wszystkich, z którymi się kontaktował – wymienił nazwisko jakiegoś Kamińskiego, dodając jednak, że nic o nim nie wie. W ten sposób wpadł. Bo z teczki Bakałarza wynikało, że za zajmowanie się owym Kamińskim otrzymał nawet nagrodę. Poddany wielotygodniowym badaniom Bakałarz przyznał, że Kamińskim był Mitzenmacher, uważany za zabitego.
On – zapowiadający się na lidera komparii – napisał książkę, która nie wstrząsnęła. MBP dotarło potem do maszynistki, która Historię Reguły przepisywała i jeszcze do paru innych osób. W końcu złożono wszystkie fragmenty do kupy. Według partyjnego historyka Mariana Malinowskiego, który opiewał działalność Mitzenmachera w tygodniku „Rzeczywistość”, sprawa wyjaśniła się ostatecznie dopiero na początku lat 50. Bierut wsadzając Ferszta mógł jeszcze nie znać prawdy. Afera Mitzenmachera była największym sukcesem sanacyjnego kontrwywiadu. Książka Regóły jeszcze przez wiele lat po śmierci jej autora niszczyła partię.
Antoni Zambrowski
List do redakcji, Niezależna Gazeta Polska nr 6/2006 s. 37.
[link widoczny dla zalogowanych]
Józef Światło,
pierwotnie Izaak Fleischfarb[1] (ur. 1 stycznia 1915 w Medynie koło Zbaraża, zm. 2 września 1994 w Stanach Zjednoczonych[2][3]) – wysoki funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, m.in. wicedyrektor Departamentu X MBP.
Opis obrazu: Józef Światło właściwie Izaak Fleichfarb - były dyrektor X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który prowadził inwigilację członków partii, po ucieczce z Polski na Zachód, czyta swoją książkę w RWE.Widoczny mikrofon z logo Radia Wolna Europa.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jako oficer WP wszedł w kontakty z ujawniającymi się żołnierzami AK, a potem brał udział w ich aresztowaniach[5]. Światło był jednym z wielu ludzi oddelegowanych do tworzonej wówczas milicji[5]. W styczniu 1945 roku został skierowany do współpracy z sowieckimi grupami operacyjnymi. Znany był z osobistego uczestnictwa w przesłuchaniach aresztowanych z użyciem siły oraz w obławach i pacyfikacjach. Odegrał decydującą rolę w najważniejszych zatrzymaniach oraz aresztowaniach tamtego okresu.
Głównie dzięki znajomości z pierwszym wiceministrem Mietkowskim Światło był w roku 1945 jako kapitan kolejno zastępcą komendanta Urzędu Bezpieczeństwa w Warszawie, Olsztynie, a jesienią 1946 roku w Krakowie. Odpowiedzialny za represje i liczne aresztowania działaczy Polski podziemnej, w tym ostatniego dowódcy AK – gen. Leopolda Okulickiego. Współorganizował fałszowanie referendum z czerwca 1946 roku i wyborów do Sejmu w styczniu roku 1947[5]. Uchwałą Prezydium KRN z 17 września 1946 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski[8]. Był również odznaczony Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi[9]. W 1948 roku już w stopniu majora został przez R. Romkowskiego przeniesiony z powrotem do MBP w Warszawie, do organizowanego Departamentu X. Początkowo była to komórka specjalna, w której poza Romkowskim był Światło i sekretarka, lecz wkrótce komórkę przekształcono w Biuro Specjalne pod kierownictwem płk. Anatola Fejgina, a 7 marca 1950 roku oficjalnie w Departament X. Po przemianowaniu biura na departament, jego dyrektorem został Fejgin, a Józef Światło objął stanowisko pierwszego wicedyrektora, już w stopniu podpułkownika, na który awansował w roku 1949. Wpływy Światły szybko stały się większe niż jego bezpośredniego przełożonego, specjalne zadania przeznaczone dla Departamentu X odbierał wprost od Bolesława Bieruta. M.in. na podstawie osobistego polecenia Bieruta aresztował w Krynicy Władysława Gomułkę i jego żonę Zofię. Wykonywał aresztowania innych prominentnych działaczy, jak marszałka Michała Rolę-Żymierskiego, któremu skonfiskował wysadzany brylantami radziecki Order Zwycięstwa (odznaczenia nie odnaleziono po ucieczce Światły). Miał też prawo do bezpośrednich rozmów telefonicznych z Ławrientijem Berią, ówczesnym wicepremierem i marszałkiem ZSRR w szczególnie ważnych wypadkach. W dwóch szafach żelaznych w jego gabinecie znajdowały się wszystkie najtajniejsze kartoteki, akta i dokumenty aparatu bezpieczeństwa i Biura Politycznego Partii i jedynie on miał do nich stały dostęp. Jak później wspominał – ... były tam dowody i zeznania każdego czołowego działacza partii przeciw każdemu innemu, zarówno w partii jak i poza nią, gotowe do wykorzystania w chwili politycznie właściwej.
[link widoczny dla zalogowanych]
To była wyjątkowa kanalia, żul z stajni Iwana Sierowa. To on w Polsce z Bermanem et consortes, organizował szkolenie wojskowe Żydów na potrzeby jiszuwu w Palestynie, nie mam wątpliwości że koordynował "spontaniczne pogromy" w powojennym okresie, aby wygnać resztkę ocalałych POLSKICH ŻYDÓW, co leżało w interesie jego rzeczywistych mocodawców, szulerów w NY i w Palestynie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 14:37, 29 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
"Paszkwil Wyborczej"
- nowe wydanie książki Leszka Żebrowskiego. "Teksty Michnika i Cichego możemy uznać za początek zmasowanej kampanii antypolskiej"
Dlaczego po 18 latach „Paszkwil” ukazał się jeszcze raz? Przede wszystkim dlatego, że pojawiły się nowe rzeczy, ale też dlatego, że to, co miało być doraźną publicystyką, to, co napisali Adam Michnik i Michał Cichy, weszło do kanonów literatury naukowej, to poszło w świat i jest przytaczane jako źródło wiedzy o polskim antysemityzmie
- mówił historyk Leszek Żebrowski podczas zorganizowanego przez Stowarzyszenie KoLiber i Wydawnictwo Capital spotkania premierowego poświęconego nowemu, poszerzonemu wydaniu jego książki „Paszkwil Wyborczej”. Spotkanie z autorem poprowadził red. Tadeusz M. Płużański.
Książka „Paszkwil Wyborczej” jest odpowiedzą na publikację „Gazety Wyborczej”, która w 50. rocznicę Powstania Warszawskiego zaatakowała żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych oskarżając ich o mordowanie Żydów w czasie walk z 1944 roku. Autorem jednego z najdłuższych w historii „GW” tekstów, który dotyczył tej sprawy był Michał Cichy. Wstęp do jego artykułu napisał Adam Michnik.
Jak przypominał w trakcie spotkania Leszek Żebrowski, Cichy dokonał wybiórczego doboru źródeł, a także manipulował tymi, które wykorzystał. Jak mówił historyk, publicysta m.in. wyrywał zdania z kontekstu, cytował dokumenty o nieistniejących sygnaturach czy przestawiał znaki interpunkcyjne zmieniając sens tekstu.
Jeśli były jakieś złe rzeczy w naszej historii, to my o nich mówimy, ale jeśli nam się mówi, że Powstańcy Warszawscy zabili więcej Żydów, niż Niemców, to jest potrzebna obrona, przede wszystkim tych, którzy już nie żyją, którzy albo zginęli w powstaniu, albo potem zostali zamordowani, jak Witold Pilecki czy Andrzej Czaykowski ps. „Garda”, którego kazał powiesić Stefan Michnik w więzieniu na Mokotowie
- podkreślał historyk, odnosząc się do publikacji „GW” oraz innych atakujących polskie podziemie tekstów publicystycznych i „dzieł” pseudonaukowych.
Marek Chodakiewicz mi kiedyś uświadomił, że to co mnie wtedy uderzyło w gazecie, na Zachodzie jest normą pisania o Polsce. Ja stwierdziłem, że „GW” na tym tle wypada po prostu blado. Takich publikacji na świecie jest dużo, ale „Wyborcza” je wzmocniła jako głos z Polski.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
O autorze:
Leszek Żebrowski – Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Ekonomista, historyk, publicysta. Autor lub współautor takich książek jak „Narodowe Siły Zbrojne. Dokumenty, struktury, personalia” (t. 1-3), „Tajne oblicze GL-AL i PPR” (t. 1-3), „Mity przeciwko Polsce“ oraz albumu „Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”. Publicysta „Ładu”, „Nowego Świata”, „Naszej Polski”, „Naszego Dziennika” i prasy polonijnej. Specjalizuje się w dziejach polskich organizacji konspiracyjnych w okresie II wojny światowej i narodowego odłamu Żołnierzy Wyklętych, a także komunistycznej konspiracji i partyzantki z lat 1942-1945 oraz stalinowskiej bezpieki.
[link widoczny dla zalogowanych]
Cieszę się z wydania tej książki, dość opluwania i zakłamywania naszej historii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:06, 14 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Feliks Tych (po prawej), Norbert Lammert i Szymon Peres w Bundestagu
[link widoczny dla zalogowanych]
Feliks Tych
(ur. 31 lipca 1929 w Warszawie) – polski historyk i publicysta żydowskiego pochodzenia, w latach 1995–2006 dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Członek Rady Naukowej Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk (do 1968 był tam docentem), członek Komitetu Redakcyjnego Polskiego Słownika Biograficznego, był również wieloletnim redaktorem naczelnym Słownika biograficznego działaczy polskiego ruchu robotniczego. Od 1970 profesor nadzwyczajny, a od 1982 profesor zwyczajny, w latach 1971–1987 pracował w Centralnym Archiwum Komitetu Centralnego PZPR.(wiki)
Widziałem Anioła Śmierci
Losy deportowanych Żydów polskich w ZSRR w latach II wojny światowej
Kolekcja dokumentów, którą oddajemy do rąk czytelnika, ma niezwykłą wartość poznawczą. Składają się na nią świadectwa Żydów, polskic h obywateli, więzionych przez władze sowieckie w latach II wojny światowej. Wartość dokumentu podnosi fakt, że o dramatycznych losac h dziesiątków tysięcy ludzi opowiadają ci świadkowie, którzy sami przez tę kaźń przeszli, i - co ważne - wkrótce po przejściach, kie dy pamięć o nich była jeszcze świeża. Publikowane tu świadectwa Żydów, uratowanych z piekła sowieckich więzień, łagrów i specposiołk ów, złożone zostały przez świadków o różnym stopniu wykształcenia, z najrozmaitszych środowisk społecznych i opcji politycznych, a t akże z niemal wszystkich regionów II Rzeczypospolitej. Najbardziej przejmujące świadectwa tego tomu stanowią relacje dzieci. Wyjątko wa ich wartość polega na wstrząsającym
spokoju i rzeczowości opowieści...
Feliks Tych
[link widoczny dla zalogowanych]
Pan Feliks Tych nie jest bohaterem z mojej bajki, ale zawdzięczamy mu pierwszą publikację dotyczącą likwidacji Żydów Polskich przez reżim komunistycznej Rosji od 17 września 1939 roku. Do tej pory był to temat tabu, wszak Żydów mordowali tylko "naziści przy wydatnej pomocy Polaków". Książka to dziś absolutnie biały kruk, to że w ogóle się ukazała było pewną sensacją, ktoś, gdzieś zaspał i mleko się rozlało. NKWD, Amerykańskie i syjonistyczne organizacje żydowskie skutecznie zacierały wszelkie ślady komunistycznej zbrodni na Żydach, nie ścigał ich żaden Szymon Wiesenthal, nie podnosił problemu Yad Vashem!
Dlaczego? Łatwo się domyślić jeżeli się wie kto jest współwinny mordu Romanowych i ZAGŁADY około 12 mln ludzi kojarzonych z caratem w Rosji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:16, 14 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Żydzi na Sybir!
MAREK JAN CHODAKIEWICZ
W systemie komunistycznym „wrogiem ludu” mógł zostać każdy: rzeczywisty
czy wydumany przeciwnik komunizmu, osoba neutralna czy pasywna, a nawet sympatyk systemu czy wręcz fanatyczny komunista. Zwykle „wrogiem ludu” zostawało się w sposób kolektywistyczny.
Na przykład jedną z kategorii osób przeznaczonych do deportowania z Wileńszczyzny i państw bałtyckich w latach 1939-1941 byli filateliści. Z bolszewickiego punktu widzenia było to całkiem logiczne. Po pierwsze – filateliści zrzeszali się w organizacji „burżuazyjnej”, a więc z definicji antykomunistycznej. Po drugie – mieli kontakty z zagranicą, a więc z definicji byli podejrzani o szpiegostwo. Musimy pamiętać o tym specyficznym, paranoicznym, marksistowskim kontekście „walki klas”, badając sprawy terroru sowieckiego, w tym również skierowanego przeciw ludności żydowskiej.
Niedawno ukazał się tom dokumentów, który w dużym stopniu tłumaczy te zawiłości – Maciej Siekierski i Feliks Tych zredagowali zbiór pt. „Widziałem Anioła Śmierci. Losy deportowanych Żydów polskich w
ZSRR w latach II wojny światowej. Świadectwa zebrane przez Ministerstwo Informacji i Dokumentacji Rządu Polskiego na Uchodźstwie w latach 1942-1943” (Rosner i Wspólnicy, Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 2006 oraz Hoover Institution on War, Revolution and Peace, Stanford University, 2006). Łącznie zawiera on 170 relacji 169 autorów. Są to tak zwane „protokoły palestyńskie”.
Wynika z nich, że ludność żydowska na Kresach Wschodnich II RP podlegała represjom według podobnych zasad jak ludność chrześcijańska. Komuniści skupili się na tradycyjnych elitach, głównie w kierownictwie organizacji politycznych i społecznych. Naturalnie prawicowcy poszli na pierwszy ogień, a szczególnie antykomunistyczni syjoniści-rewizjoniści z Nowej Organizacji Syjonistycznej (NOS) i jej młodzieżówki Betar.
Prześladowań doświadczyli również przywódcy religijni. Na przykład naczelny rabin Warszawy, profesor Mojżesz Schorr (1874-1941), został aresztowany. „Mimo jego sędziwego wieku stale prowadzono go na męczące zeznania i bito” (str. 101).CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:26, 14 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Potem został wywieziony do łagru w Uzbekistanie, gdzie zmarł. Był jednym z wielu tys. Żydów, których wywieziono do Gułagu ze wschodnich obszarów II RP między 1939 a 1941 rokiem. W „protokołach palestyńskich” na 169 autorów relacji 58 osób podaje, ilu ludzi znajdowało się z nimi w bydlęcych wagonach wywożących ich „na Sybir.” Przeciętnie wsadzano 45 osób do jednego wagonu. W najgorszym wypadku Sowieci wepchnęli do wagonu 85 ludzi.
To między innymi na takich relacjach oparł się Rząd RP na uchodźstwie, szacując, że w latach 1939-1941 Sowieci wywieźli z Polski około 1,25 miliona ludzi.
Tymczasem sowiecki dygnitarz Andriej Wyszyński podał, że w rękach sowieckich znajdowało się 387.932 polskich obywateli, wliczając w to deportowanych i uwięzionych. Ostatnio historycy-rewizjoniści w Polsce podają podobną liczbę – „ponad 300 tys. osób”, w tym 70 tys. Żydów, deportowanych z Kresów II RP. Opierają się na pewnych dokumentach z archiwów wojsk kolejowych NKWD. Jest to naturalnie dokumentacja niekompletna. Dotyczy ona wyselekcjonowanych statystyk organów centralnych, a nie szczegółowych obliczeń poszczególnych operacji deportacyjnych z każdej wioski, kolonii, miasteczka czy miasta. Takich mikrobadań jeszcze nie przeprowadzono. Co więcej – dokumenty centrali kolejowej NKWD nie zgadzają się z pewnymi kluczowymi dokumentami innych organów władz sowieckich.
Możemy w związku z tym kwestionować rewelacje historyków-rewizjonistów. I podkreślmy: nie jest to przypadek analogiczny do sprawy rewizji liczby ofi ar Auschwitz. Na nazistowskich statystykach można było polegać. Podawano je z całą germańską pedantycznością. Natomiast sowieckie statystyki były notorycznie fałszowane na każdym poziomie. Jak na przykład ustosunkować się do centralnej instrukcji NKWD, która przykazywała, żeby w każdym wagonie było tylko 25 osób? Jeśli przyjmiemy tę instrukcję za dobrą monetę i uznamy, że tak faktycznie było w praktyce, to szacunki historyków rewizjonistów rzeczywiście są prawidłowe. Z instrukcją NKWD zgadzały się właśnie statystyki centralne wojsk kolejowych NKWD. Ale co zrobić z tysiącami relacji, w tym zeznaniami 58 żydowskich świadków – autorów „protokołów palestyńskich”? Czyżby i oni padli ofiarą zbiorowej psychozy, której wynikiem były zgodne zeznania o około 45 zesłańcach w każdym wagonie? CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:37, 14 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Bez mikrobadań pozostają tylko mniej lub bardziej trafne szacunki. Na razie możemy podawać, że szacunkowo Sowieci wywieźli z terenów II RP od „ponad 300 tys.” do 1,25 miliona osób. Możemy też podać, że według 95 autorów „protokołów palestyńskich”, podróż trwała przeciętnie około dwóch tygodni – od minimum ośmiu dni (Gitla Rabinowicz, Sar Cadok, Mosze Grajcer) do maksimum dwóch miesięcy (Miriam Krambajn).
Podróżowano koleją, a potem zwykle maszerowano do celu. Czasami zesłańców podwożono ciężarówkami, częściej furmankami. W kilku wypadkach odnotowano spław niewolników rzeką do miejsca docelowego. Relatywnie niewiele osób wspomina o przypadkach śmierci wśród zesłańców podczas transportu. Po prostu na początku ludzie byli wciąż całkiem silni i zdrowi. Poza tym większość podróżowała wiosną i latem, gdy warunki były znośniejsze. Latem 1941 roku przyszła sowiecka „amnestia” za nie popełnione zbrodnie. Zesłańcy podążali na południe ZSRS. Wtedy też zaczęło się prawdziwe żniwo śmierci, którego finał nadszedł dopiero w Iranie. Zesłańcy padali z głodu i chorób.
Tych, którzy przeżyli, te wraki ludzkie wyciągnął z Sowietów Rząd RP. Warto nadmienić, że oprócz deportowanych na Syberię wyróżniamy też innych żydowskich „wrogów ludu” – tych, którym udało się zesłania uniknąć. Arnhold Joachim przeżył komunistyczny terror we Lwowie, a potem eksterminację Żydów w Czerniowcach. Latem 1944 roku zbliżała się Armia Czerwona. „W przeddzień powtórnego wkroczenia wojsk sowieckich do Czerniowiec rozpoczęła się masowa ucieczka z tego miasta” (str. 527). Wśród uciekinierów był też mec. Joachim oraz inni Żydzi. Wydaje się to niebywałe – Żydzi uciekali przed Sowietami, szukając schronienia w rumuńskim satelicie III Rzeszy.
I znów dzięki polskiej dyplomacji trafiali do Palestyny. Szkoda, że ich dzieci i wnuki takich spraw nie pamiętają. Brak dostępu do tego typu dokumentów przez pół wieku spowodował utrwalanie stereotypów o „polskim antysemityzmie” i „żydowskim komunizmie”. Prawda jest dużo bardziej zniuansowana. Mamy nadzieję, że umiejętna analiza tych i innych dokumentów doprowadzi do ostatecznego wyzwolenia się z okowów rodzimych uprzedzeń, zachodnich przesądów i propagandy komunistycznej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Artykuł pochodzi z bieżącego ewydania „Najwyższego Czasu!”. Zachęcamy do wykupienia e-prenumeraty.
W sklepie nczas.com pojawiło się 15-ście książek zaliczanych do absolutnej klasyki. Polecamy również pakiety publikacji Janusz Korwin Mikkego, Stanisława Michalkiewicza, zbiór książek o Żydach itd.:
[nice_info]UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części) z działu „numer bieżący” oraz „ważne”, jest możliwy jedynie: a) za podaniem klikalnego źródła b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie itp.[/nice_info]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:47, 26 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Drogie resortowe dzieci! Nie frasujcie się przypomnieniem rodzinnych życiorysów, wszak były piękne. Prawie tak, jak Wasze kariery. W czym więc rzecz?
opublikowano: 20 grudnia, 23:58
[link widoczny dla zalogowanych]
Kotłuje się w temacie tej książki na Salonie 24, wymiana notek pomiędzy Janiną Jankowską a Dorotą Kania, o innych już nie wspomnę.
Trafnie sprawę opisał jeden z internautów:
@Autor
Widzi Pani, zawsze są "jakieś czasy". Mówienie, że dziennikarz musiał coś podpisać bo nie miał wyjścia jest niepoważne. Czy ktoś zmusza kogoś do bycia: dziennikarzem, pisarzem, lekarzem? Jeżeli kładę na szali bycie dziennikarzem i życie w zgodzie z własnym sumieniem jako malarz tapeciarz, to wolę tapetować. Pani argumenty obrażają wielu wspaniałych ludzi, często bardziej uzdolnionych od tych - pożal się Boże dziennikarzy, pisarzy itd. Obraża Pani ludzi, którzy nie poszli na "kompromis" i przypłacili to marginalizacją, często życiem w biedzie i zapomnieniu. Chociażby największego polskiego poetę 20 wieku Zbigniewa Herberta...
SIEKCIU23.12 08:19
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
valdi1990
Gość
|
Wysłany: Czw 18:36, 24 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
czytałem jednak trochę nei tak wg mnie porównywać dzieci do rodziców
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 7:00, 14 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Mirosław Krupiński nie żyje
Posted by Włodek Kuliński – Wirtualna Polonia w dniu 2012-08-29
W roku 1981 był wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej, najwyższym rangą członkiem władz Solidarności, który odmówił wspólpracy z władzami stanu wojennego.
Autor kilku książek, z których "Zaułki Zbrodni" są najbardziej demaskatorskim dziełem obnażającym zakulisowe układ okrągłego stołu.
Przez III RP skazany na zapomnienie
jako epitafium niech posłuży wiersz ze strony autorskiej
® ©
Sami, w milionów zagubieni tłumie,
labirynt ścieżek wydeptując swoich,
krążymy… Tłum nas nie zna, nie rozumie,
jeśli dostrzega – to pewnie się boi…
Sześć mamy palców, choć nie widać tego,
ukryte oko, co na wylot widzi,
duszę rogatą – co tęskni do swego…
Goście z zaświatów. Ziemianie Hybrydzi…
Rentgenem wzroku poznajemy myśli,
szóstego palca dotykiem – ich plany,
wiemy o innych – jak żyją , skąd przyszli,
gdy dla nich mózg nasz ciągle jest nieznany…
Gdy umieramy, co i nam sie zdarza,
przyleci UFO i w kosmos zabierze
do czarnej dziury gwiezdnego cmentarza,
gdzie wiatr kosmiczny śpiewa swe pacierze…
Niepełna pamięć zostanie tu po nas
i na pomnikach, co nam kiedyś wzniosą ,
ziemskie pięc palców wyrzeźbią na dłoniach.
Lecz trzecie oko ukryte pod włosem
i na pomniku ciągle będzie żywe,
widząc ich czyny i myśli prawdziwe…
Gdy innym życiem nas kosmos obdarzy,
by znów na Ziemi byc okiem Wszechświata,
z zapisów oka poznamy po twarzy
tych co zdradzili, co sprzedali brata,
przy tym udając, że są godni, święci…
Z nieba ich wtedy porwiemy w Zaświatach
strącając w piekło zbudzonej pamięci…
[link widoczny dla zalogowanych]
Prawdziwy CZŁOWIEK i POLSKI PATRIOTA z dużej litery!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lutnia
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 7:08, 14 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
6 grudnia 2011
Mirosław KRUPIŃSKI * ZAUŁKI ZBRODNI
ZAUŁKI ZBRODNI
® © Mirosław M. Krupiński
Tysiącom „usprawiedliwionych ofiar” byłych i wciąż obecnych wsród nas właścicieli Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i Polski pomagdalenkowej dedykuję, oraz wraz z dokumentami dostępnymi pod adresem URL:
[link widoczny dla zalogowanych]
offline (na CD): zzdokumenty.htm
polecam uwadze Instytutu Pamięci Narodowej i Posłow do Sejmu Rzeczpospolitej, aby nie dopuścili do dalszego fałszowania historii Polski
- autor, 20 grudzień 2006 roku
Original Message -----
From: miroslaw
To: [link widoczny dla zalogowanych]
Cc: [link widoczny dla zalogowanych] ; Andrzej von Borne
Sent: Thursday, February 04, 2010 6:59 AM
Subject: podziekowanie plus zawiadomienie o pomylce w pisowni imienia
Szanowny Panie Andrzeju,
Z jednej strony przesylam na Pana (jako rzecznika IPN) rece podziekowanie Instytutowi za pojawienie sie, po 27 latach, dotyczacych mnie dokumentow stanowojennych dostepnych pod adresem:
[link widoczny dla zalogowanych] , a rownoczesnie zawiadamiam ze zarowno w dokumentach dotyczacych mnie imiennie jak i w liscie nazwisk tamze, dostepnych pod adresem:
[link widoczny dla zalogowanych]
moje imie jest znieksztalcone i wystepuję tam jako Mirroslaw (przez 2 r) Krupiński co, poza niedokladnoscia historyczna, moze powodowac i zapewne powoduje niemozliwosc odnalezienia moich danych przy uzyciu popularnych wyszukiwarek imiennych jak Google czy Yahoo. Blad ten powtarza sie w roznych dostepnych dokumentach - zarowno w dokumentach imiennych jak i w dokumencie zbiorowym jakim jest lista nazwisk. Nie wiem czy wsrod imion polskich imie o pisowni Mirroslaw wogole wystepuje. Poza tym w samej tresci publikowanych oryginalnych dokumentow ktore posiadam i ktorych fotokopie sa dostepne na mojej witrynie i w mojej ksiazce "Zaulki Zbrodni" dane te sa podane prawidlowo. Z gory dziekuje za sprostowanie wymienionych pomylek w publikacji IPN. Bylbym rowniez wdzieczny - choc nie jestem pewien czy moge sie tego domagac - za uzupelnienie informacji w sprawie dotyczacej mojego ulaskawienia o fakty ze ani ja sam, ani moj owczesny adwokat p. Andrzej Muża (obecnie Andrzej vonBorne), ani poinstruowana przez niego moja rodzina - o ulaskawienie nie wystepowali. Z tej prostej przyczyny ze wystepowanie o ulaskawienie wymaga przyznania sie do okreslonej w wyroku winy - do ktorej sie nigdy jako do winy nie poczuwalem. Wniosek o ulaskawienie mnie pochodzil z mojego Biura Projektow Budownictwa Komunalnego w Olsztynie a pierwszym podpisanym pod wnioskiem byl zatrudniony tam pracownik SB. Pomijajac inne wzgledy - osoba wystepujaca o ulaskawienie (ja nie wystapilem) stwarzala mozliwosc uniewaznienia ulaskawienia i amnestii w razie prawdziwego lub klamliwego zarzutu powrocenia do dzialalnosci bedacej powodem skazania, oraz dodatkowego wyroku "za recydywe" dzialan - z czego wiekszosc wystepujacych o ulaskawienie nie zdawala sobie sprawy. A co wyjasnia obecnosc na wniosku wymienionego pierwszego pod nim pospisanego. O powyzszych okolicznosciach informowalem w swojej IPN-owskiej ankiecie, ktora w calosci dostepna byla i jest na mojej witrynie:
[link widoczny dla zalogowanych] .
Z szacunkiem dla IPN i jego zapracowanych Pracownikow
- Miroslaw Krupinski
(wszystkie pomylki zostaly przez IPN sprostowane, informacja dotyczaca wniosku
o ulaskawienie uzupelniona - o czym zostalem poinformowany. Dziekuje / MK)
---------------------------------------------------------------
CIEKAWOSTKA ZOOLOGICZNA - otrzymana z Polski dnia 28 kwietnia 2009 roku korespondująca z treścią dokumentu SB opublikowanego na tylnej okł. w/w książki IPN i wskazująca na to że Olsztyńska SBecja nie była odosobniona w zamiarach uczynienia mnie „wrogiem PRL i socjalizmu” ale że były również jakieś zaniechane nie wiadomo dlaczego próby przypisania mi tajnych i szyfrowanych konszachtów z jakimś wrogiem zewnętrznym, zapewne ze skompromiotowanym ZSRR, o liście do wladców którego wspominam w mojej książce. Najdziwniejsze w tym jest że żadne z tych moich zbrodni nie dotarły do sądzącego mnie sądu ani do prokuratury.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 7:17, 14 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|