www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna
->
Archiwum Półcienia
Zmień post
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Wir Wollen Heim Ins Reich". W roku 1921 powstała w Bielsku z incjatwywy tamtejszej mniejszości niemieckiej JDP (Jungdeutsche Partei in Polen) kierowana przez inż. Rudolfa Weisnera. Do roku 1933 była ledwie niewielką, nic nie znaczącą partyjką. Sytuacja ta zmieniła się diametralnie po dojściu do władzy Adolfa Hitlera, gdyż sprawa zamieszkującej Polskę mniejszości niemieckiej w liczbie 727 tyś. była dla polityki Berlina niezwykle istotną. Równolegle z drugiej strony, ze strony mniejszości, problem zamieszkania był problemem narastającym z racji tego, że mniejszość niemiecka w Polsce lat międzywojennych swój status uważała jedynie za chwilowy, bo siłą rzeczy ciążyła w stronę Vaterlandu, uznając ziemie przez siebie zamieszkiwane za tymczasowo odłączone-oderwane od wielkich Niemiec, traktując ten fakt jako wielką "niesprawiedliwość dziejową". Mniejszość ta stanowiła więc trwałe chociaż utajone zagrożenie dla interesów państwa polskiego. Nastawienie to wzmagała intensywna propaganda niemiecka wyrażająca się również w działalności przeróżnych partii i organizacji oraz stowarzyszeń, które to dbały w sposób jawny, aby "zwiazek krwi" nie uległ zapomnieniu, by niemczyzna nie uległa polonizacji i asymilacji z młodą II RP. Mniejszość niemiecka obok wspomnianych partii politycznych, posiadała własnych przedstawicieli w sejmie i senacie, dysponowała także szeroko rozbudowanym zapleczem sportowo-kulturalno-gospodarczym. Na terenie Polski wydawano ponad 100 dziennikow i periodyków w języku niemieckim. W rękach mniejszości były duże zakłady przemysłowe, kopalnie, firmy handlowe, majątki ziemskie a na wschodzie Polski bogate gospodarstwa kolonistów. Ten ogromny wachlarz partii, stronnictw czy kół gospodarczych chociaż w terenie niezbyt często ze sobą współpracujących, a czasami z pomocą polskich władz wręcz rywalizujących, w polskim parlamencie stanowił zawsze zwartą i solidarną grupę. Wkrótce po podpisaniu przez Polskę i Niemcy paktu o nieagresji, na terenie Rzeczpospolitej powstało na Pomorzu inspirowane przez hitlerowską AO "Zjednoczenie Niemieckie" (Deutsche Verenigung) w skrócie DtV. W którego skład weszły działające od dawna w Polsce mi.in.: "Blok Jedności" z poznańskiego oraz "Blok Młodoniemiecki" z Pomorza. Początkowo prezesem DtV był Eryk von Witzleben lecz prawdopodobnie nie pełnił on swej misji należycie, skoro prezesurę po nim przejął znany ze swoich narodowo-socjalistycznych poglądów oraz pełnego oddania Berlinowi dr Hans Kohnert. Jednocześnie o czym napisałem na początku, rozwijała się w tempie błyskawicznym nie mająca do tej pory większego znaczenia wspomniana partia Weisnera. Po roku 1930 JDP stała się za sprawą, prawdopodobnie także Warszawy, partią masową. Z biegiem krótkich lat międzywojennych zdołała ona objąć swoim zasięgiem cały Śląsk a następnie rozpoczęła partyjny marsz na północ. Powstanie DtV było więc niejako odpowiedzią tamtejszych organizacji na działania bielskiej JDP. Od tego momentu każda z partii starała się zdystansować przeciwnika. Sęk w tym, że JDP w odniesieniu do DtV pracującej milczkiem, była jakby "polską odmianą" niemieckiej NSDAP. Działania JDP charakteryzowały się bowiem niewybredną propagandą, bójkami z przeciwnikami politycznymi, kłótniami na zlotach partyjnych i w prasie mniejszościowej oraz i w tym, że młodzież ubierała się w mundury ze swastyką, organizowała mini pochody z ogniami, tworzyła wreszcie własne, brutalne oddziały SA, a swego wodza Rudolfa Weisnera partia ta uznawała wręcz za fuhrera wszystkich Niemcow w Polsce. Założenia takie wynikały z głębokiego zamysłu "Dwójki", która widząc agenturalność niemieckich parti i stowarzyszeń usiłowała je rozbić od wewnątrz ich własnymi pomysłami. Niestety, polityka Becka zakładająca "aby nie zadrażniać stosunków z wielkim sąsiadem" zlikwidowała na pniu plany polskiego wywiadu. Ta ucieczka do przodu wykonana w polityce przez ministra spraw zagranicznych Polski doprowadziła jedynie do tego, że DtV zaczęło być także ruchem masowym głosząc "odnowę każdego Niemca w duchu narodowo-socjalistycznym", i co gorsza z tą różnicą od JDP, że swoją masową indoktrynację DtV przeprowadzało wewnątrz wchłoniętych przez siebie stowarzyszeń, usiłując także umieszczać swoich ludzi w polskich urzędach państwowych, samorządach, spółdzielniach, a wszystko to w poszanowaniu obowiązującego w Polsce prawa, które to na pozór tylko szanowano. Utrudnienie działań polskiego wywiadu w zakresie rozpracowywania niemieckich ruchów mniejszościowych, wielokrotne w poźnieszych latach "ukręcanie łba" sprawie w imię dobrych obopólnych stosunków doprowadziło w efekcie do tego, że JDP i DtV znalazły się pod ścisłym zarządem Volksdeutsche Mittelstelle i jej szefa (prowadził równocześnie Konrada Henleina i jego SDP) SS-gruppenfuhrera Wernera Lorenza działającego w ramach AO. Jakby tego było mało w Warszawie w Alejach Ujazdowskich była filia, biuro NSDAP. Działało w niej blisko 3 tyś. obywateli polskich mających równolegle obywatelstwo niemieckie (Reichdeutsch). Ludzie ci byli kurierami pomiędzy Berlinem a wszystkimi organizacjami politycznymi w Polsce. Scalanie i zjednoczenie się pod herbem swastyki doprowadziło do zaniku lub wchłonięcia tych niemieckich organizacji mniejszosciowych, którym ani z JDP ani DtV nie było po drodze, mam tutaj na myśli stowarzyszenia katolickie i ewangelickie prowadzące działalność oświatową i dobroczynną. W maju 1933 roku Otto Ulitz przywódca śląskiego Volksbundu wyznał na zlocie w Katowicach: "My, Niemcy w Polsce, jestesmy wszyscy narodowymi socjalistami". Brak reakcji ze strony władz polskich, częstokroć zmuszanych do takich działań przez zagraniczną politykę Józefa Becka, na ukrócanie zapędów hitlerowskich w Polsce doprowadziło do powstawania grup o charakterze czysto dywersyjnym, terrorystycznym jak: National Sozjalistiche Deutsche Arbeiterbewegung- NSDAB (Narodowo Socjalistyczny Niemiecki Ruch Robotniczy), Wanderbud (Związek Turystyczny), "Die Schwarze Hand", "Die Schwarze Schaar". Na murach polskich miasteczek i miast położonych w bliskości niemieckiej granicy, lub tam gdzie mniejszość niemiecka była sporą, pojawiały się malowane ręcznie swastyki. Ubliżano także publicznie przechodniom, Polakom na ulicach, jawnie także grożono słowami: "My, tu jeszcze będziemy rządzić, a wtedy dla was drzew zabraknie." Równlegle trwała propaganda za oderwaniem Górnego Śląska od Polski oraz przyłączenia Gdańska i Pomorza do Niemiec. Działania te nagłośnione przez polską prasę wreszcie zmusiły polskie władze do reakcji i na przełomie lat 1936/1937 doszło do fali aresztowań twórców i likwidacji prohitlerowskich bojówek na terenie Polski. Była to jednak kropla w morzu potrzeb. Na miejscu zlikwidowanych pojawiały się nowe, zakładane i kierowane przez przysyłanych w tym celu z Niemiec instruktorów rodem z SS czy SA. Poza tym procesy wytaczane bojowkarzom ciągnęły się długo. Oskarżeni składali odwołania i apelacje, w czym wspierała ich prasa w Niemczech, wypisująca elaboraty, że strona polska podkopuje przyjaźń niemiecko-polską aresztując i skazując "niewinną młodzież". Wielokrotnie więc pod takim naciskiem, jak również ze strony władz polskich, polskie sądy w uzasadnieniach znajdowały niemal zawsze okoliczności łagodzące i ferowały bardzo łagodne wyroki. Tymczasem niemieckie ośrodki kulturalne w Polsce, kluby sportowe, chóry śpiewacze, stowarzyszenia biblioteczne, religijne zrzeszające ludzi jednego zawodu prowadziły intensywaną działalność wywiadowczą na rzecz Niemiec. Wywiad ten dotyczył niemal wszystkiego co się w kraju działo: od naprawy mostów po lokalizację dróg gdzie akurat położono asfalt lub kostkę brukową. O ziemi kupowanej i o ziemi sprzedawanej. Informacje o zadłużeniu sąsiadów w bankach i topografii podwórek, informowano nawet o ilości chleba dostarczonego polskiemu wojsku stacjonującemu w koszarach. Dane te wysyłano pocztą dyplomatyczną lub drogą kurierską. Pozwalały one przyszłemu agresorowi na opracowanie bardzo dokładnych map, sporządzenie rzetelnych statystyk. cdn. Odsłon: 228 |
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Witaj w Gargangruelandii
----------------
Bezpieczeństwo forum
Regulamin fora.pl
Archiwum Półcienia
Rozumienie świata
W oparach absyntu
----------------
Klubo-kawiarnia
Wybory 2015
Czas kontrrewolucji
Z etologią na ty
Wątki Lutni
Ślepy thor
----------------
Ślepy thor
Dzikie Pola
----------------
Półcień
Archiwalia
----------------
Archiwum tutejsze
Stary Hydepark
Moje archiwum salonowe
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin