www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna
->
Archiwum Półcienia
Zmień post
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Hehe, popadli w kompleksy więc wklejam. A Jerzy mówi, "Co ty narzekasz!" A nie ma powodu? Liczba 89 mówi sama za siebie... Człowiek stał w milczeniu. Śmierć podchodziła ku niemu co raz bliżej i bliżej. Patrzył na nią z otwartymi ustami, jak dziecko które ogląda po raz pierwszy nieznany mu świat. Wąska skalna półka po lewej stronie miała niewielką wnękę, w którą matka przyroda rzuciła garść ziemi i zabarwiła ją na niebiesko żyłkowatymi krokusami. Powiało chłodem. Śmierć podeszła do człowieka na wyciągnięcie ramienia i zajrzała mu głęboko w oczy swym przenikliwie spokojnym spojrzeniem. Nie zadrżał pod jego ciężarem, ale poczuł dziwny lęk. Poruszył niepewnie językiem po zdrętwiałych zębach, potem grdyką i przełknął ślinę, a więc jednak żył! A Śmierć patrzyła na niego nadal ze stoickim spokojem. Miała łagodne, niebieskie oczy i blond włosy, które górski wiatr zarzucał jej co chwila rozedrganymi końcówkami na kształtne usta, prosty nos i rumiane policzki. Brwi, ciut ciemniejsze, tworzyły pociągający, erotyczny łuk. Była ubrana w elektryzującą męskie zmysły białą tunikę. Bose, kształtne stopy delikatnie muskały skalne podłoże; I gdyby człowiek nie był pewny, że to jest Śmierć, chwyciłby ją zapewne w pół, ruchem stęsknionego kochanka i przycisnął z całą mocą do swego wychłodzonego teraz strachem serca. - Boisz się mnie? - zapytała Śmierć robiąc płynny ruch w bok. Alabastrowe palce sięgnęły stadka krokusów a te bezwładne spłynęły ku jej dłoni. Wiosenne oczy znowu spoczęły na człowieku. Kształtne, karminowe usta otworzyły się ukazując śnieżną biel zębów. Człowiek pokręcił głową w odpowiedzi że się nie boi, chociaż wiedział że to nieprawda. - Usiądź. Odpocznij. Jesteś zmęczony drogą. - powiedziała Śmierć - i wyciągnęła do niego dłoń z martwymi już krokusami. Niebieskie, wiosenne oczy spoglądały życzliwie,emanowały matczynym ciepłem. Podeszła jeszcze bliżej i stojąc już teraz niemal na odległość tchnienia włożyła mu na głowę wianuszek z zerwanego kwiecia. Człowiek delikatnie drgnął a jego źrenice rozszerzyły się. Błysnęło białko i zatrzepotały rzęsy. Po czole spłynęły mu grube krople potu. Wiosenna Śmierć złożyła pocałunek na spierzchniętych ustach człowieka. Poczuł jak ogarnia go ciepło. - Czy nadal się boisz? - zapytała znowu Śmierć cofając się o krok z ciekawością spoglądając człowiekowi w twarz. W milczeniu zaprzeczył ruchem głowy. - Tam czai się niebezpieczeństwo - powiedziała Śmierć wskazując palcem na nabliższy zakręt ścieżki- Znam twoją przyszłość. Górski wiatr nadal rozwiewał jej włosy złotawym strumieniem. - Tam? - zapytał po raz pierwszy człowiek Łagodnie błękitne oczy uśmiechnęły się. Pokiwała delikatnie głową - Właśnie tam. Człowiek oblizał wargi. Widać było, że boi się tam iść. - Usiądźmy. Odpoczniesz przed dalszą podróżą. Powinieneś coś zjeść. Wyglądasz na osłabionego - powiedziała Śmierć i wzięła go delikatnie za rękę. Człowieka ponownie ogarnęło znajome ciepło. Przytulił się do niej a ona odwzajemniła się uściskiem. Podeszli w miejsce gdzie rosły krokusy. Człowiek zdjął z głowy wianek, z krzyża plecak, i wyciągnął zeń termos oraz kanapki. Niemym gestem zaprosił do uczty Śmierć, lecz ta pokręciła przecząco głową. Zaczął więc jeść i pić samotnie, a Śmierć siedziała w milczeniu obok i patrzyła zamyślonym wzrokiem ku odległym ośnieżonym szczytom. Kiedy człowiek zjadł poczuł się mocniejszy. Wziął plecak i chciał go sobie zarzucić na ramiona, ale Śmierć powstrzymała go stanowczym dotykiem alabastrowej dłoni. - Tam jest zbyt wąsko na bagaż - powiedziała śpiewnym głosem. Człowiek niechęcią postawił plecak z powrotem na ziemi. Śmierć podała mu swą ciepłą dłoń i ruszyli. Gdy byli w miejscu, gdzie skalna półka miała już im zniknąć z oczu zatrzymał się nagle jakby o czymś ważnym sobie przypomniał. - Wianek! Zostawiłem wianek, który mi dałaś... - Zrobię ci drugi, chodź! Człowiek ruszył posłusznie do przodu, ale odwrócił głowę z tęsknym spojrzeniem ku rzeczom dla niego ważnym i... zmroził go dreszcz. Pod ścianą skalnej półki gdzie jadł i pił, gdzie zostawił plecak i wianek, siedział on sam z szeroko otwartymi oczyma. Krokusy były pogniecione uciskiem trupa. Plecak leżał obok a martwa dłoń siedzącego sprawiała złudne wrażenie, że chce go ponownie otworzyć. Przerażony spojrzał w twarz Śmierci, której piękna do tej pory twarz zmieniła się nagle w potworne oblicze kościotrupa. Ujęła go pod ramię, a on od tego dotyku zadygotał i przymknął oczy, lecz gdy je znowu otworzył miał przed sobą ponownie twarz przepięknej kobiety. - Oszukałaś mnie - wyszeptał żałośnie. - Nie - odparła spoglądając przed siebie - Nigdy nie oszukuję i nie daję się oszukać. Potem skręcili nagle ze skalnej ścieżki, i w poprzek górskiej przepaści, udeptując pasma mgły, trzymając się za ręce poszli ku ośnieżonym szczytom...
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Witaj w Gargangruelandii
----------------
Bezpieczeństwo forum
Regulamin fora.pl
Archiwum Półcienia
Rozumienie świata
W oparach absyntu
----------------
Klubo-kawiarnia
Wybory 2015
Czas kontrrewolucji
Z etologią na ty
Wątki Lutni
Ślepy thor
----------------
Ślepy thor
Dzikie Pola
----------------
Półcień
Archiwalia
----------------
Archiwum tutejsze
Stary Hydepark
Moje archiwum salonowe
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin