Gargangruel
Administrator
Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6698
Przeczytał: 2 tematy
Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU
|
Wysłany: Pon 13:20, 16 Lut 2015 Temat postu: Czy TY też jesteś targetem? |
|
|
4.12.2014 13:22 Odsłon: 1333 47 Komentuj
Na początek kilka słów o procentach.
Przypuśćmy, że jesteśmy jedną z dwóch firm, które zagospodarowały cały rynek „czegoś” w sektorze liczącym 1100 klientów.
W ciągu ostatniego roku ilość klientów wzrosła. Nasza firma uzyskała 7% wzrostu sprzedaży, a konkurencja tylko 2%. Czy jesteśmy lepsi?
Jeżeli konkurencja sprzedawała 1000 sztuk, a my 100, to 2% konkurencji wynosi 20, a nasze 7% wynosi 7, czyli nowych klientów jest 27.
Oznacza to też, że konkurencja zdobyła 74% nowych klientów, a my tylko 26%. Czy jesteśmy gorsi?
Inny przykład. W pewnym roku nasza sprzedaż wzrosła o 20%, a w następnym spadła o 17%. Czy jesteśmy do przodu, czy do tyłu?
20% od 100 jest 20, ale 20 to tylko 17% ze 120.
Dlaczego to piszę? Bo zdecydowana większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy i daje się manipulować procentami. Dotyczy to w dużej mierze, a może wręcz w przeważającej mierze, wyników wszelkich wyborów.
Apeluję zatem, nie dajcie się „wpuszczać” w procenty. Żądajcie zawsze KONKRETNYCH liczb. W wyborach każdy 1 głos , to 1 OBYWATEL, a nie statystyczny ułamek procenta, z procenta, od procenta.
Wracając do targetu.
Budzę się rano niespokojny, rozglądam nerwowo. Znowu jestem targetem. Tylko czyim tym razem? Kiedy śpię, kiedy jem, kiedy oddycham - jestem targetem. Ja jestem, Ty jesteś, on, ona i ono, wy i oni, i my, wszyscy jesteśmy czyimś targetem. I nie można tego zabronić. Żadnej obrony przed tym nie ma.
Ale co to właściwie oznacza – bycie czyimś targetem? Ano – ni mniej, ni więcej – to, że ktoś usiłuje mi coś sprzedać, coś wcisnąć i odnieść z tego korzyść. Jakąś „narrację”, na przykład.
Jakiś czas temu Ufka napisała notkę pt. „Target”. Zacytuję z niej kilka zdań.
Każdy handlowiec, każda firma doskonale wie jaki ma podstawowy target odbiorców. Oczywiście, że każdy chciałby ten krąg rozszerzyć, ale powinien robić to spokojnie, bez gwałtownych ruchów i ciągle mając na oku swoich stałych odbiorców. Można im podsuwać pewne pomysły, namawiać na inne produkty ale powiedzmy szczerze nie da się mięsożerców namówić na wegetarianizm i vice wersa.
Mnóstwo osób o tym zapomina od redakcji Do Rzeczy, przez polityków pączkujących partii po podsuwających cudowne recepty PISowi. (…)
Targetem PISu są ludzie nie lubiący relatywizmu, wyznający zasadę, że mowa powinna być jasna - tak, tak, nie, nie. (…) I co w tej sytuacji mają mówić politycy PISu? Lać oliwę na wzburzone wody licząc, że za rok kilka procent z mitycznego centrum zagłosuje na PIS? A w tzw międzyczasie obserwować rdzewienie żelaznego elektoratu? (…) Wiele osób (w tym i ja) do dzisiaj się zastanawia czy "narracja Kluzikowa" faktycznie była najlepszą narrracją. (…).
Już od bardzo dawna zastanawiam się, jak to się stało, że sklepikarski język zawędrował do świata polityki. Do świata bardzo ważnych decyzji, rozstrzygnięć, które wpływają na losy milionów ludzi, w czasie dziesięcioleci. W czasach Solidarności robotnicy mówili językiem polityki, a teraz politycy i dziennikarze mówią językiem komiwojażerów. Kiedy nastąpił moment, że narzędzie, jakim jest polityczny marketing, wyrwało się spod kontroli i stało jednako środkiem i celem?
Ma rację Ufka pisząc, że każdy handlowiec zna swój target. I każdy stara się rozszerzyć krąg klientów, biorąc na cel kolejne grupy. I każdy powinien pamiętać o starych, stałych klientach, bo to oni są siłą firmy. I żaden sprzedawca brylantów, nie będzie ich oferował w slumsach, bo po co?
Rzecz w tym, że te wszystkie prawdy dotyczą handlu, a nijak się mają do polityki, wyborów czy rządzenia. „Narracja Kluzikowa” jak każda inna „narracja”, to nic więcej niż wciskanie kitu, aby samemu odnieść korzyść. Czy jako beneficjent narracji - a w razie czego - chociaż jako sprawny „narrator”.
W polityce jest, a właściwie powinno być, inaczej. Elektorat jest pierwotny względem partii. Mogę powiedzieć o sobie, że moje poglądy są starsze niż PiS. Są starsze nawet niż III RP. To ja SZUKAM partii, która mogłaby być MOIM targetem. Czyli takiej partii, która będzie działała w MOIM interesie. Jeżeli partia chce działać w SWOIM interesie, to niech szuka sobie innego elektoratu. Szukanie elektoratu przez partię nie ma nic wspólnego z „narracją” czyli wciskaniem kitu, że się coś tam, kiedyś zrobi. Szukanie elektoratu, to ROZPOZNAWANIE rzeczywistych potrzeb różnych grup i odpowiadanie na te potrzeby w PROGRAMIE partii.
Mamy wszyscy świetny przykład jak kończy się „narracja” PO. Żadnego programu, setki niezrealizowanych obietnic, które nie miały być nigdy zrealizowane, bo były tylko „narracją” potrzebną do nabrania kolejnych „targetów”. I „rządzenie” od sondażu do sondażu, bo to też element sklepikarskiej mentalności.
Powiem szczerze, że takiego PISu, to ja nie chcę. PISu, który będzie rywalizował na „narracje”, a nie na konkretny program realizacji MOICH interesów.
Aby coś zbudować trzeba mieć najpierw WIZJĘ tego czegoś. Dopiero z wizji rodzi się projekt, który zamienia się dalej w konkretne plany.
Czy PIS ma wizję, która może pociągnąć miliony „milczącej większości”?
Nie ma żadnej obrony przed zostaniem czyimś targetem. Jednak można się skutecznie obronić przed wciskanym nam badziewiem i kitem, PO PROSTU go nie kupując.
Pierwsze od czego radzę zacząć, to uważać na procenty.
PS. To wszystko nie znaczy, że nie zagłosuję na PIS. Ale moja wytrzymałość na JAKĄKOLWIEK narrację już się wyczerpała.
|
|