|
www.gargangruelandia.fora.pl Strefa wolna od trolli
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 7:25, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Sensacyjne doniesienia! Ekspert EMA: Jest związek między zakrzepami a AstraZeneką. Trzeba ustalić jak do tego dochodzi
Szef zespołu ds. oceny szczepionek Europejskiej Agencji Leków (EMA) Marco Cavaleri powiedział, że „obecnie coraz trudniej twierdzić, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między szczepionką AstraZeneki (przeciw Covid-19) a bardzo rzadkimi nietypowymi przypadkami zakrzepów krwi”.
W wywiadzie dla włoskiego dziennika „Il Messaggero”, opublikowanym we wtorek, Cavaleri odniósł się do pogłębionych badań nad przypadkami zakrzepicy u osób powyżej 55 lat, głównie kobiet, wyjaśniając, że prace te są „dalekie od zakończenia”. Dążymy do tego, by mieć jasny obraz tego, co się dzieje, określić szczegółowo ten objaw wynikający ze szczepionki — zapewnił. Zapytany przez gazetę, czy można już zatem stwierdzić, że wynika on ze szczepionki, odparł: „Według mnie możemy już to powiedzieć, to jasne, że jest związek ze szczepionką”. Zastrzegł jednak, że EMA nie wie na razie, „co powoduje taką reakcję”.
Zapowiedział, że w najbliższym czasie agencja stwierdzi, że „związek jest, ale jak do tego dochodzi, trzeba to ustalić”. Jako następny krok badań zapowiedział badanie poszczególnych grup wiekowych, zwłaszcza młodych kobiet. Zastrzegł, że trudne będzie wskazanie limitu wieku osób, którym będzie można podawać preparat, jak zrobiły to niektóre kraje. Powód jest bardzo prosty: jesteśmy agencją regulacyjną i musimy mieć bardzo precyzyjne dane na temat stosunku ryzyka i korzyści — dodał. Agencje zdrowia publicznego, które zarządzają różnymi kampaniami szczepień, mają różne możliwości do dyspozycji i mogą z nich korzystać tak, jak uważają najlepiej — zaznaczył przedstawiciel EMA.
...
EMA nie stwierdziła żadnych problemów z jakością lub konkretną serią szczepionki AstraZeneki. Zapowiedziała też, że zamierza nadal badać doniesienia dotyczące związku między zakrzepami krwi a tym preparatem. Agencja przyznała jednocześnie, że szczepionka „może być związana z bardzo rzadkimi przypadkami zakrzepów krwi związanych z trombocytopenią, tj. niskim poziomem płytek krwi (elementów we krwi, które pomagają w krzepnięciu), z krwawieniem lub bez krwawienia, w tym z rzadkimi przypadkami zakrzepów w naczyniach odprowadzających krew z mózgu (CVST)”.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:00, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Islam w odwrocie? "Bliski Wschód oraz pozostałe kraje związane z islamem, w tym największy, jakim jest Indonezja, dotknęła globalizacja"
„Czy Bliski Wschód traci swoją religię?” – tytuł, który niedawno pojawił się na stronie internetowej jednego z mediów zachodnich, brzmi zaskakująco. Czy to możliwe?
Jaka „utrata religii”? Czy świat islamu nie rośnie w siłę i nie rozszerza swoich wpływów? Przecież w wielu dużych miastach cywilizacji zachodniej są dzielnice, w których rządzą muzułmańskie reguły religijne. Czy kraje islamskie (wśród których są i takie, gdzie istnieją autentyczne reżimy teokratyczne) nie wyglądają jak bastion ortodoksji wiary Mahometa? Do tego stopnia, że zdarzają się tam sytuacje nie do pomyślenia dla ludzi ukształtowanych na Zachodzie. Jak choćby ta, kiedy to Norweżka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zgłosiła gwałt, a potem trafiła do więzienia za „seks pozamałżeński”.
Statystyki są nieubłagane i od kilku lat uparcie powtarzają: w krajach Bliskiego Wschodu dzieje się coś wielkiego w kwestii religii. Badania pokazują, że maleje liczba wyznawców religii instytucjonalnej, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Coraz większa liczba wyznawców islamu dąży do poważnych „reform” w swojej religii. Sekularyzacja, globalizacja oraz wartości z nimi związane są coraz bardziej obecne w świecie islamskim.
Istnieje kilka badań na ten temat, a jedno z ostatnich dotyczy Iranu, twierdzy szyickiego islamu. To badanie zorganizowane wspólnie przez dwa holenderskie uniwersytety (Tilburg i Utrecht). Ich eksperci przepytali przez internet aż 50 tys. Irańczyków i uzyskali interesujące dane.
80 proc. jego uczestników stwierdziło, że wierzy w Boga, ale tylko 32,2 proc. określiło się jako szyiccy muzułmanie. A to jest znacznie mniejszy odsetek, niż wynika z oficjalnych danych. Ponad jedna trzecia respondentów stwierdziła, że albo nie należy do żadnej religii, albo jest ateistyczna lub agnostyczna. Od 43 do 53 proc. z nich, w zależności od grupy wiekowej, sugerowało, że ich poglądy religijne zmieniły się w czasie, a 6 proc. stwierdziło, że przeszło na inną orientację religijną.
Co ciekawe, aż 68 proc. badanych sprzeciwia się włączeniu zasad religijnych do ustawodawstwa krajowego, a 70 proc. odrzuciło publiczne finansowanie instytucji religijnych. 56 proc. było przeciwnych obowiązkowej edukacji religijnej w szkołach, a 72 proc. zmuszaniu kobiet do noszenia hidżabu w miejscach publicznych. Prawie 60 proc. przyznało, że się nie modli.
Mamy też badania z Libanu, przeprowadzone przez Arab Barometer, największą agencję badawczą w regionie. Okazało się, że w ciągu 10 lat pobożność osobista spadła w tym kraju aż o 43 proc. A to oznacza, że tylko 25 proc. Libańczyków deklaruje się jako wierzący.
Ta sama agencja porównała ankiety, które przeprowadziła w kilku krajach arabskich w okresie siedmiu lat (od 2012 do 2019 r.). To zestawienie pokazało gwałtowne zmniejszenie się zaufania do przywódców religijnych, a także spadek liczby muzułmanów, którzy odwiedzają meczety przynajmniej raz w tygodniu.
To tylko niektóre z badań, które wyraźnie pokazują spadek religijności w krajach muzułmańskich. A zatem sekularyzacja społeczeństwa nie jest tylko fenomenem cywilizacji zachodniej. Globalizacja, wzmocniona potęgą internetu, działa wszędzie.
Całość (dostęp dla zalogowanych) tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:33, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Duńczycy kontra „społeczeństwa równoległe”. Najbardziej restrykcyjną politykę imigracyjną w Europie prowadzi dziś lewica
Duńczycy mają doświadczenie w nazywaniu jako pierwsi pewnych spraw po imieniu. W 2010 roku to właśnie oni jako pierwsi w Europie wprowadzili w oficjalnych dokumentach określenia „strefy zamknięte” oraz „getta” dla obszarów zdominowanych przez imigrantów, przestępczość oraz bezrobocie. Właśnie wtedy opublikowany został raport rządowy pt. „Ghettoen tilbage til samfundet”, w którym znalazła się współczesna definicja „getta” w Danii.
Według autorów wspomnianego raportu getto to obszar, który spełnia następujące warunki:
1) mieszka tam co najmniej 1000 osób, z których ponad połowę stanowią imigranci spoza krajów Zachodu;
2) odsetek mieszkańców w wieku od 18 do 64 lat, którzy nie pracują ani nie uczą się, przekracza 40 proc.;
3) odsetek mieszkańców skazanych za przestępstwa związane z posiadaniem broni palnej lub narkotyków przewyższa co najmniej trzykrotnie średnią krajową;
4) odsetek mieszkańców w wieku od 30 do 59 lat, którzy nie mają matury, jest wyższy niż 60 proc. średniej krajowej;
5) średni dochód osób od 15 do 64 lat wynosi poniżej 55 proc. średniego dochodu w skali całego kraju;
Ponieważ słowo „getto” budziło nie najlepsze skojarzenia, z czasem zdecydowano się zastąpić je innymi określeniami, takimi jak „obszar prewencji” czy „obszar transformacji”. Istota pozostaje jednak ta sama. Dziś na terenie Danii znajduje się 58 „obszarów prewencji”. Mieszka w nich ponad 100 tysięcy imigrantów.
Już w 2018 roku ówczesny premier Lars Rasmussen z liberalnej partii Venstre zapowiedział, że „społeczeństwa równoległe” muszą zniknąć z Danii do roku 2030. Jednak dopiero socjaldemokratyczny gabinet Mette Frederiksen, który rządzi od dwóch lat, wziął się ostro za „obszary transformacji”.
Po pierwsze, zaostrzono politykę azylową. O ile w 2015 roku prośbę o azyl w Danii złożyło ponad 21 tysięcy imigrantów, o tyle w 2020 było ich już tylko 1547. Według premier Frederiksen to i tak za dużo, ponieważ celem jest osiągnięcie poziomu zerowego. Po drugie, nałożono na azylantów obowiązek nauki języka duńskiego (25 godzin tygodniowo). Tym, którzy się nie podporządkują, grozi więzienie i repatriacja. Po trzecie, wzrosły kary za przestępstwa popełnione w strefach zamkniętych. Po czwarte, trudniej jest uzyskać zasiłek społeczny, co ma skłonić imigrantów do poszukiwania pracy.
Władze dostrzegły też, że głównymi ośrodkami krystalizacji „równoległych społeczeństw religijnych i kulturowych” są meczety, które często utrudniają muzułmańskim imigrantom integrację ze społeczeństwem duńskim. Dlatego wprowadzono zakaz finansowania działalności meczetów zza granicy oraz głoszenia kazań w innym języku niż duński.
17 marca minister mieszkalnictwa Kaare Dybvad przedstawił plan, zgodnie z którym w ciągu najbliższych dziesięciu lat „obszary prewencji” mają zniknąć na skutek relokacji mieszkańców „pochodzenia niezachodniego”. Celem jest to, aby w żadnej dzielnicy lub osiedlu mieszkaniowym w Danii nie stanowili oni więcej niż 30 proc. populacji. Jeśli pojawi się taka konieczność, władze samorządowe mają nawet prawo wyburzać budynki komunalne i proponować ich lokatorom zamieszkanie w innych rejonach.
Okazuje się, że najbardziej restrykcyjną politykę imigracyjną w Europie prowadzi dziś nie prawica, lecz lewica. Zapoczątkował ją rząd liberałów, a zdynamizował gabinet socjalistów. Gdyby takie działania zaproponowali konserwatyści, zapewne w wielu stolicach podniosłyby się głosy oburzenia. Plany duńskiej lewicy nie spotykają się jednak ze zbyt wielkim sprzeciwem na naszym kontynencie.
Szczególnie interesujące wydaje się uzasadnienie takiej polityki. W odróżnieniu od prawicy, która często odwołuje się do pojęcia tożsamości narodowej oraz konieczności jej zachowania, duńscy socjaldemokraci przywołują pojęcie „spoistości (spójności) społecznej”, traktowanej jako wartość nadrzędna wobec wielokulturowości. W obu przypadkach chodzi jednak o to samo: ocalenie wspólnoty.
Nie jest też przypadkiem, że taką politykę zainicjowali Duńczycy, a nie któraś z liczniejszych nacji Europy Zachodniej. Dla dużego narodu nawet milionowa imigracja nie stanowi takiego zagrożenia, jak dla narodu małego. Francuzi, Anglicy czy Niemcy nie boją się wynarodowienia i roztopienia w innym żywiole etnicznym. Duńczycy mają jednak inną perspektywę. W 1980 roku ich kraj liczył 5,1 miliona mieszkańców, w tym 50 tysięcy imigrantów spoza Europy; dziś mieszka tam ponad 5,8 miliona ludzi, w tym 500 tysięcy imigrantów pozaeuropejskich.
W strategii duńskiego rządu w 2018 roku znalazły się następujące słowa: To jest ostatni dzwonek. W niektórych częściach Europy Zachodniej zaszły olbrzymie zmiany, w gettowych dzielnicach pojawiły się społeczeństwa równoległe. W Danii sprawy nie zaszły jeszcze tak daleko. Dlatego musimy podjąć wysiłki już teraz, kiedy można to jeszcze zatrzymać, zanim problemy staną się niemożliwe do rozwiązania.
Jest tylko jedna droga. Getta muszą zostać całkowicie zlikwidowane. Społeczeństwa równoległe muszą zostać rozbite. Musimy też zapewnić, że nie pojawią się nowe. Wielkie zadanie integracji musi zostać podjęte wszędzie tam, gdzie imigranci i ich potomkowie nie zaakceptowali duńskich wartości i izolują się w społeczeństwach równoległych”.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:36, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
„Poważne rysy na fundamencie”. Nieudane zarządzanie pandemią może pogrążyć niemiecką chadecję
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez instytut Kantar na zlecenie gazety „Welt am Sonntag” i opublikowanego w minioną niedzielę, CDU/CSU może liczyć na 26, Zieloni na 23, SPD na 16, AfD na 10, a FDP oraz Die Linke każda na 9 proc. poparcia. To oznacza, że Wielka Koalicja z CDU/CSU i SPD, która od kilkunastu lat rządzi Niemcami, nie zdobyłaby już większości. Za to możliwe stają się koalicje bez udziału chadecji – choćby z Zielonych, SPD i FDP, czy Zielonych, SPD i Die Linke. Po raz pierwszy – jak pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”- istnieje możliwość, że to Zieloni będą kierowali następnym rządem i wyślą chadecję do opozycji. Koniec ery Merkel byłby więc także końcem ery CDU, przynajmniej na kilka dobrych lat.
Szukając przyczyn takiego stanu rzeczy niemieckie media i eksperci wskazują na zmęczenie materii, czyli samej pani kanclerz, która w obliczu końca swojej politycznej kariery wydaje się już tylko dryfować bez celu – najpierw wprowadziła lockdown na Święta Wielkanocne, by potem, po zerknięciu na sondaże, się z niego wycofać. Obficie przepraszała za „błąd”, by kilka dni późnej domagać się jeszcze surowszego lockdownu, niż ten, który właśnie obaliła. Na niższych szczeblach politycznej drabiny nie jest lepiej - jej ministrowie stale się kłócą między sobą, jak walczyć z pandemią Covid-19 – więcej restrykcji, a może mniej? Do tego dochodzą skandale, które wybuchły na przestrzeni ostatnich tygodni. Transakcje zakupu chińskich maseczek ochronnych miały przynieść dwóm politykom CSU, Georgowi Nuessleinowi i Alfredowi Sauterowi, oraz ich trzem partnerom łącznie 5-6 mln euro prowizji. W marcu partia odnotowała więc najgorszy wynik w historii wyborów do landtagów w Nadrenii-Palatynacie i Badenii-Wirtembergii. Walka z pandemią także nie przebiega tak sprawnie jak powinna – w Berlinie zamknięto dziś dwa centra szczepień wobec braku wakcyn, współpraca z krajami związkowymi w kwestii obostrzeń jest chaotyczna (nie trzymają się one często wspólnych ustaleń), a strategia masowego i szybkiego testowania poległa wobec wyzwań logistycznych. Innej strategii na razie brak.
Podobnie jak programu wyborczego CDU i kandydata na kanclerza – jak dotąd chęć podjęcia walki o najwyższy urząd w państwie zadeklarował tylko szef CDU i wychowanek Merkel, Armin Laschet (choć widomo, że premier Bawarii i przewodniczący CSU Markus Söder jest już w blokach startowych). Potęguje to poczucie niepewności wśród wyborców chadecji, zmęczonych - jak reszta Niemców – koronakryzysem i jego skutkami. Polityczne działania związane z pandemią są przez Niemców odczuwane jako arbitralne, sprzeczne i momentami absurdalne — czytamy na łamach „FAZ”. Jak wskazuje gazeta na początku pandemii, w ubiegłym roku, aż 70 do 80 proc. Niemców popierało pandemiczne działania rządu CDU/CSU i SPD. Dziś – według badań instytutu Allensbach – 62 proc. ankietowanych te działania ocenia negatywnie. Podobne badanie – instytutu Civey – daje niemal identyczny obraz: 65 proc. ankietowanych jest „raczej niezadowolonych” z działań pani kanclerz i jej rządu. W konsekwencji poparcie dla CDU oscyluje wokół 26 do 28 proc., wobec 38 proc. w analogicznym okresie rok temu.
Zdaniem Hermanna Binkerta, który kieruje instytutem badań opinii publicznej Insa to Merkel ciągnie partię w dół. CDU po kilkunastu latach ciągłego patronatu pani kanclerz nie ma już żadnego własnego profilu — uważa Binkert. Jak czytamy w „FAZ” wielu polityków chadecji niższego szczebla uważa, że rząd w Berlinie kapituluje przed zarazą. Jest mowa o „rysach w fundamencie” chadecji, którą Angela Merkel „zmieniła bezpowrotnie”. Wielu wyborców nie utożsamia się już z partią, która „chadecka” jest już tylko z nazwy.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:37, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kard. Brandmüller mówi jednoznacznie: "Schizma w Niemczech faktycznie się już rozpoczęła”. Jakich herezji się dopuszczono?
Schizma w Niemczech „faktycznie się już rozpoczęła” – powiedział niemiecki kardynał Walter Brandmüller w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Il Messagero”. „To się właśnie dzieje na naszych oczach, wystarczy zobaczyć wypowiedzi i poglądy wielu niemieckich biskupów” — stwierdził były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych.
92-letni purpurat w stanowczych słowach skomentował postępującą tzw. drogą synodalną w niemieckim Kościele. W ocenie kard. Brandmüllera mamy do czynienia nie tylko z rozłamem na płaszczyźnie doktrynalnej, ale również ze schizmą, bo oprócz negacji komunii hierarchicznej istnieje rozłam w kwestii prawd wiary. Ta schizma jest więc „herezją z dogmatycznego punktu widzenia”. Co więcej, w ocenie hierarchy dochodzi do „ześlizgiwania się na pozycje protestanckie”. Być może chcą Kościoła zjednoczonego z protestantami — stwierdził kardynał, wskazując na domaganie się od dawna kapłaństwa kobiet, udzielania Komunii katolikom, którzy po rozwodzie zawarli nowe związki cywilne, akceptacji homoseksualizmu, błogosławienia par gejowskich.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:39, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Marcin Jendrzejczak: Zachód upada, bo przestał wierzyć
Praźródłem kryzysu Zachodu jest kryzys religii. To z niego biorą się kolejne schorzenia naszej cywilizacji, takie jak kryzys demograficzny, ekonomiczny, obyczajowy czy edukacyjny. Wniosek jest jasny – bez powrotu do Boga nie ma mowy o odrodzeniu cywilizacji zachodniej. W 1500 roku Zachód posiadał 5 proc. światowego terytorium, 15 proc. światowej populacji i 20 proc. globalnego PKB. Z kolei w 1913 roku Zachód (wraz ze swymi posiadłościami kolonialnymi) dysponował 58 proc. terytorium, 57 proc. ludności i 74 proc. PKB – podaje Niall Ferguson w prezentacji TED. Dziś zachodnie imperia już niemal nie istnieją. Nawet to ostatnie, nieformalne, Stany Zjednoczone chyli się ku upadkowi dobijane przez dług, socjalizm, niepokoje społeczne i samobójczą politykę politycznej poprawności Joe Bidena. Choć pod wieloma względami (dla przykładu projekcji siły czy całkowitego PKB) Ameryka wciąż pozostaje wielka, to pod innymi (całkowity PKB przy uwzględnieniu siły nabywczej, wyniki edukacyjne, liczba patentów, wielkość klasy średniej, liczba miliarderów) ustąpiła już miejsca Chinom. W kryzysie pogrążona pozostaje także Unia Europejska, podczas gdy Indie od lat 90-tych XX wieku przeżywają dynamiczny rozkwit.
Kryzys religijny
Jak zauważa Pew Research Center, w 1910 roku w Europie żyło 2/3 wszystkich katolików mieszkających na świecie. W Ameryce Północnej – 5 proc. Z kolei w 2010 roku udział Europejczyków wśród katolików spadł do 24 proc. (w Ameryce Północnej nieznacznie wzrósł do 8 proc.). Spadki obserwujemy też w konkretnych krajach. Na przykład w Irlandii spis przeprowadzony w roku 2016 przez Central Statistics Office pokazuje, że w okresie 1881 do 2016 szczyt populacji katolików przypadł na rok… 1961. Od tej pory liczba katolików na Zielonej Wyspie spadała. W 2016 roku jedynie 78,3 procent Irlandczyków uznawało się za katolików, a w okresie 1991 do 2016 roku populacja katolików w Irlandii rosła w najwolniejszym tempie w porównaniu do innych religii.
Z kolei według badań Gallupa, dotyczących katolików w Stanach Zjednoczonych, w 1955 roku odsetek amerykańskich katolików chodzących przynajmniej raz na tydzień do kościoła wynosił 75 procent. W przeciągu 10 lat spadł do 67 procent. Dwadzieścia lat później (lata 1975-1976) było to 50 procent; a w latach 1983-86 – 46 procent. Ostatnie badanie obejmujące lata 2014-17 dały wynik 39 procent. Tego typu tendencje obserwujemy także w innych krajach cywilizacji zachodniej – niestety nie wyłączając Polski. Wspomniany upadek religijności wiąże się z kryzysem w innych sferach.
Dalsze rozdziały: Kryzys demograficzny, Kryzys seksualności, Upadek religijności i upadek sztuki, Kryzys uniwersytetu, Kryzys wychowania
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 5:44, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Grzegorz Kucharczyk: Kościół, czyli „zuchwalstwo wiary i pewność rozumu”
Prymas Wyszyński mówił, że Kościół „przez swoje zuchwalstwo wiary i pewność siebie rozumu […] jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą. Każdy artykuł wiary w Credo spotyka się z wołaniem całego świata: „jakoż się to stanie?”. Jak człowiek XX wieku może w to wszystko uwierzyć? Czy to jest możliwe? A Kościół ciągle spokojnie odmawia swoje Credo i do Was wszystkich woła, abyście wspólnie z nim odmawiali Credo i „Gloria Tibi Trinitas, aequalis una Deitas”. Niemal każdy artykuł wiary może dzisiaj spotkać się ze sprzeciwem” (Lublin, 6 czerwca 1966).
Ćwierć wieku później św. Jan Paweł II przemawiając 10 czerwca 1991 roku do Episkopatu Polski podczas swojej pielgrzymki do Ojczyzny zapowiadał nadejście ciężkich czasów: ‘O ile sytuacja dawniejsza zyskiwała Kościołowi ogólne uznanie (nawet ze strony osób i środowisk „laickich”) – to w sytuacji obecnej na takie uznanie w wielu wypadkach nie można liczyć. Trzeba raczej liczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobyć się na „discernimento”: akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne. A co do reszty: jest rzeczą jasną, iż Chrystus zawsze będzie „znakiem sprzeciwu” (Łk 2, 34). Ten „sprzeciw” jest dla Kościoła także jakimś potwierdzeniem bycia sobą, bycia w prawdzie”.
Patrząc na to ostatnie kryterium (amplituda sprzeciwu), można powiedzieć, że z pewnością Kościół w Polsce „jest w prawdzie”. Ale w mocy pozostaje również papieskie wezwanie do „rozróżniania”. Udowodnione przypadki zboczeń doktrynalnych i seksualnych, zgodnie z wezwaniem do uczynków miłosiernych wobec duszy, muszą być bezwzględnie tępione. Zgodnie z nakazem ewangelicznym o kamieniu młyńskim i morskiej otchłani. Zuchwalstwo wiary musi jednak iść w parze z pewnością rozumu; rozumu który zna różnicę między pokorą a naiwnością i pamięta o przestrodze Zbawiciela przed głupotą, która również czyni człowieka nieczystym.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:21, 08 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Niedopatrzenie czy ukrywanie prawdy? Naukowcy zwrócili uwagę na błędy w raporcie WHO!
Nie milkną echa raportu WHO w sprawie początków pandemii. Grupa 24 naukowców napisała list otwarty w którym nie zostawili na nim suchej nitki i zwrócili uwagę na rażące błędy i niedopatrzenia. Pomimo tego, że pierwsze infekcje COVID-19 odnotowano już w październiku 2019 nadal niewiele wiadomo o korzeniach pandemii. Ulegając presji społeczności międzynarodowej WHO dopiero w styczniu tego roku wysłała grupę ekspertów do Wuhan, aby spróbowali odpowiedzieć na pytanie jak to wszystko się zaczęło. Spędzili tam miesiąc a efektem ich pracy był raport, który nie wniósł zbyt wiele nowego do naszej wiedzy o pandemii.
Jedna z głównych teorii o początku pandemii ma związek z Instytutem Wirusologii w Wuhan, gdzie przed jej wybuchem prowadzono intensywne badania nad zwierzęcymi koronawirusami. Według niej koronawirus SARS-CoV-2 – być może zmodyfikowany przez badaczy, chociaż na razie brak na to dowodów – zaraził tam jednego z pracowników, a niedopilnowanie zasad bezpieczeństwa sprawiło, że został wyniesiony poza jego mury. Instytut w Wuhan w teorii ma czwarty, najwyższy stopień bezpieczeństwa, ale amerykańscy dyplomaci już w 2018 roku alarmowali, że jego zabezpieczenia pozostawiają dużo do życzenia a prowadzone w nim badania mają potencjał wywołania pandemii podobnej do pandemii SARS z 2003 roku.
Autorzy raportu WHO zajęli się również tą teorią. Stwierdzili, że jest skrajnie nieprawdopodobna. Była to również jedyna teoria, w wypadku której nie zalecili dalszych badań. Wielu ekspertów uważa jednak, że skoro udowodnienie tej teorii byłoby gigantycznym problemem wizerunkowym i politycznym dla chińskich komunistów a prace komisji odbywały się pod ścisłym nadzorem chińskich komunistów, to raport w tym aspekcie może być niewiarygodny. Nawet szef WHO Tedros Adhanom Gebreyesus, który został wybrany na to stanowisko dzięki głosom Chińczyków, przyznał, że potrzebne są w tym temacie dalsze badania. Dziennik New York Times poinformował o liście otwartym podpisanym przez 24 naukowców z USA, Australii i Japonii, w którym zwrócili oni uwagę na rażące błędy w tym raporcie.
Sygnatariusze listu stwierdzili, że raport WHO „nie dał rady osiągnąć pewnych najbardziej podstawowych standardów wiarygodnej analizy i oceny”. Zauważyli, że znalazło się w nim aż 12 błędnych, kontrowersyjnych, nieprecyzyjnych lub sprzecznych ze sobą stwierdzeń których użyto do uznania teorii o wycieku z laboratorium za skrajnie niewiarygodną. Skrytykowali również fakt, że Chińczycy nie zapewnili ekspertom wystarczającej pomocy. „Znacznie ponad rok po pierwszym wybuchu nadal nie ma dostępu do zapisów i próbek biologicznych, które mogłyby dostarczyć ważnych informacji o korzeniach pandemii”.To wstrzymywanie kluczowych zasobów, które mogłyby i powinny być udostępnione, podważa wiarygodność wspólnej pracy badawczej”. - napisali.
Najwięcej błędów naukowcy znaleźli w cytowanych w raporcie słowach słynnej już „pani od nietoperzy”, dr Shi Zhengli. Powiedziała na przykład ekspertom WHO, że wszelkie prace polowe pracownicy Instytutu wykonywali w pełnych strojach ochronnych – sygnatariusze listu zauważyli, że istnieją fotografie i nagrania video pokazujące, że to nieprawda i pracownicy Instytutu często mieli na sobie ograniczone środki ochrony.
Zwrócili również uwagę, że Shi podała ekspertom nieprawdziwe informacje o usuniętej bazie danych zawierającej informacje o 16 tysiącach próbek koronawirusów badanych w Instytucie. Powiedziała im między innymi, że została usunięta z internetu po ataku hakerów już w trakcie pandemii, ale jak zauważyli naukowcy zniknęła na kilka miesięcy przed jej oficjalnym początkiem. Co więcej raport WHO błędnie stwierdza, że był to arkusz programu Excel, gdy tak naprawdę była to baza danych MySQL. Najbardziej szokujące jest jednak to, że członkowie delegacji WHO nie spróbowali nawet uzyskać do niej dostępu gdyż jej jedyny amerykański członek, dr Peter Daszak, osobiście zaręczył, że nie ma w niej niczego ciekawego.
...
Jeden ze współorganizatorów tego listu, Jamie Metzl z think-tanku Atlantic Council, wezwał rządy do stworzenia nowego procesu mającego odkryć początki pandemii jeśli Chiny nadal nie będą chciały współpracować.
Chociaż większość ludzi byłaby w szoku, że półtora roku po wybuchu pandemii, z milionami trupów i zakłóconym życiem miliardów, nie ma żadnego procesu który zbadałby wszystkie hipotezy o jej źródle, to tak niestety jest. Jak napisaliśmy w liście otwartym, wzywanie do przeprowadzenia pełnego śledztwa poprzez najlepsze dostępne metody nie ma na celu obwiniania jakiegokolwiek kraju. Jego celem jest zbadanie wszystkich śladów aby zrozumieć jak zaczęła się ta katastrofa, dzięki czemu będziemy mogli wyznaczyć priorytety naszego wysiłku aby zająć się największymi problemami, ku pożytkowi wszystkich ludzi i narodów. - powiedział portalowi Daily Caller.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:20, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Berlin zapłaci za zbrodnie kolonialne? Namibia negocjuje z Niemcami porozumienie
Od 2015 roku Niemcy i Namibia negocjują porozumienie, które oprócz oficjalnych przeprosin ze strony Niemiec za zbrodnie kolonialne, powinno zawierać deklaracje pomocy rozwojowej. Historycy mówią o ludobójstwie między 1904 a 1908 rokiem, pod niemieckimi rządami kolonialnymi.
Na terenie obecnej Namibii wojska niemieckie zabiły dziesiątki tysięcy członków grup etnicznych Herero i Nama, wielu zginęło w obozach koncentracyjnych. Szacuje się, że aż 65 tys. z 80 tys. Herero żyjących w niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej na początku rządów kolonialnych zginęło, podobnie jak 10 tys. z około 20 tys. Nama.
Historycy oceniają masakry jako pierwsze ludobójstwo XX wieku, a Niemcy przyznają, że okrucieństwa miały miejsce podczas ich rządów kolonialnych. Jak dotąd nie ma za to oficjalnych przeprosin ani rekompensaty.
BBC zwróciła uwagę na niezwykły aspekt negocjacji: "Niemcy formalnie przyznały, że okrucieństwa stanowiły ludobójstwo, negocjują z Namibią porozumienie o sprawiedliwości naprawczej, które ustanowi światowy precedens. Nigdy wcześniej była potęga kolonialna nie spotykała się z byłą kolonią w ten sposób, aby wypracować kompleksowe porozumienie w sprawie spuścizny przeszłości".
Niemcy oświadczyły, że złożą formalne przeprosiny - chociaż sformułowanie nie zostało jeszcze dopracowane. Ale ważniejsze pytanie brzmi: jaką formę przybierze jakiekolwiek odszkodowanie materialne. Niemiecko-namibijski naukowiec i działacz Henning Melber, który przestudiował tło rozmów, uważa, że inne byłe potęgi kolonialne w Europie prywatnie wyraziły obawy Niemcom, że porozumienie z Namibią może wywołać lawinę roszczeń wobec różnych kolonizatorów ze strony narodów w Afryce, południowo-wschodniej Azji i gdzie indziej. Ale Melber mówił BBC: "Myślę, że Niemcy byłyby elastyczne w kwestii kwoty, jaką mogłyby zaoferować, gdyby miały jakąś gwarancję, że (umowa) raz na zawsze zamknie rozdział. Chodzi o to, aby uniknąć precedensu o szerokich konsekwencjach”.
Wolfgang Kaleck, współzałożyciel Europejskiego Centrum Praw Konstytucyjnych i Praw Człowieka (ECCHR), organizacji zajmującej się prawami człowieka z siedzibą w Berlinie, mówił w marcu w wywiadzie dla tygodnika "Spiegel": "Herero i Nama zdołali umieścić temat (odszkodowań) na porządku obrad w ciągu ostatnich 15 do 20 lat. (...) Przede wszystkim jednak, jako pierwszy krok, możemy powiedzieć, że przyznajemy, iż było to ludobójstwo i prosimy o wybaczenie. Nawiasem mówiąc, odnosi się to również do zwrotu zagrabionych dóbr kultury. Z pewnością trzeba przyznać, że przedmioty te dostały się w nasze ręce w morderczych akcjach. (...) To, co zrobiły Niemcy i inne mocarstwa kolonialne, to zbrodnie, które są obecnie uznawane za najgorsze zbrodnie przeciwko ludzkości i podlegają jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego. Mówimy o zbrodniach wojennych, zbrodniach przeciwko ludzkości, a nawet ludobójstwie".
...
W ubiegłym roku niektóre media informowały, że Niemcy zaoferowali Namibii 10 milionów euro zadośćuczynienia. "Ta oferta za zbrodnie epoki kolonialnej jest nie do przyjęcia dla rządu Namibii" - pisano.
Strona niemiecka odmawia publicznego mówienia o przebiegu rozmów.
Niemiecka kolonia na terenie dzisiejszej Namibii zaczęła się od podstępu: w 1883 roku przedstawiciel bremeńskiego handlarza tytoniem kupił zatokę od głowy ludu Nama. Rozmiar obszaru został celowo podany w traktacie nieprecyzyjnie w milach: Nama przyjęli milę angielską, Niemcy nalegali na milę niemiecką, która jest prawie pięć razy dłuższa. Wkrótce okręty wojenne musiały zabezpieczyć kolonię, którą w 1884 roku ogłoszono "obszarem chronionym".
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:22, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Rosja żąda zwrotu szczepionek od Słowacji. Zarzuca naruszenie umowy na dostawy
Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), który jest odpowiedzialny za sprzedaż szczepionki Sputnik V, uznał, że słowacki Instytut Leków (SUKL) naruszył umowę o dostawie szczepionki i musi zwrócić otrzymane szczepionki. SUKL odrzucił w czwartek zarzut o złamaniu umowy. RDIF jest zdania, że Słowacy nie mieli prawa badać szczepionki w laboratoriach, które nie są częścią urzędowych placówek Unii Europejskiej. SUKL, który badał szczepionkę w Centrum Biomedycyny Słowackiej Akademii Nauk, oświadczył, że akredytowane laboratoria mogą sprawdzać jakość jedynie preparatów zatwierdzonych przez UE, a Sputnik V taką szczepionką nie jest.
W czwartek rano SUKL opublikował oświadczenie stwierdzające, że dostarczona na Słowację 1 marca br. partia 200 tys. dawek szczepionek nie jest identyczna z opisywaną w lutym br. w renomowanym czasopiśmie „The Lancet”. Według słowackiej instytucji istnieją różnice między szczepionkami dostarczanymi do różnych odbiorców. Stwierdził również, że Rosjanie nie przekazali 80 proc. dokumentacji potrzebnej do oceny Sputnika V. W odpowiedzi RDIF odrzucił słowackie zarzuty i podkreślił, że wszystkie partie szczepionki są takie same. Zdaniem rosyjskiego funduszu SUKL prowadzi kampanię oszczerstw przeciwko Sputnikowi V.
Wymiana oświadczeń między słowacką i rosyjską instytucją ma miejsce w dniu, w którym w Moskwie z szefem RDIF Kirillem Dimitrievem rozmawiał były premier, obecnie minister finansów Igor Matovicz, który wynegocjował dostawę szczepionki na Słowację. Po kryzysie w koalicji i rekonstrukcji rządu musiał zrezygnować ze stanowiska szefa rządu. Od środowego wieczora Matovicz w sieci społecznościowej zamieścił kilka wpisów, w których m.in. pisał o brudnej kampanii i próbach powstrzymania możliwości szczepień rosyjskim preparatem. W czwartek odnotował, że „przeciwnikom szczepionki udało się doprowadzić Rosjan do tego, że powiedzieli dosyć i zakończyli umowę”. „Gratuluję wam idioci” – napisał Matovicz i zapowiedział, że o rozmowach w Moskwie będzie informować w piątek na konferencji prasowej.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:23, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Cyniczne pogróżki ze strony Kremla. Człowiek Putina mówi o "Srebrenicy". "To będziemy musieli stanąć w obronie obywateli Rosji"
Rosja będzie zmuszona stanąć w obronie swoich obywateli w Donbasie zależnie od skali ewentualnego konfliktu - ostrzegł w czwartek Dmitrij Kozak, wiceszef administracji (kancelarii) prezydenta Rosji Władimira Putina.
Wszystko zależy od tego, jaka będzie skala pożaru. Jeśli będzie urządzona tam - jak mawia nasz prezydent - Srebrenica, to będziemy musieli stanąć w obronie (obywateli Rosji) — powiedział Kozak. W przeszłości Władimir Putin utrzymywał, że w razie przejęcia przez siły ukraińskie kontroli nad granicą ukraińsko-rosyjską w Donbasie dojdzie tam do „Srebrenicy”, czyli masakry ludności cywilnej. Kozak, który w administracji Putina zajmuje się polityką Kremla wobec krajów byłego ZSRR, ocenił, że siły prorosyjskich separatystów „są dość zaprawione w bojach i są w stanie powstrzymać atak”. Wszystko więc zależy od drugiej strony — dodał.
Przedstawiciel Kremla wyraził przekonanie, że rozpoczęcie w Donbasie przez siły ukraińskie działań bojowych byłoby „początkiem końca Ukrainy, strzałem - nie w stopę, ale we własną skroń”. Ocenił zarazem, że Ukraina „raczej nie ma realnego zamiaru rozpętywania wojny na pełną skalę”. Czwartkowa wizyta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Donbasie nie doprowadzi - zdaniem Kozaka - do zaostrzenia sytuacji. Nazwał tę wizytę elementem „pracy informacyjnej” i wskazał na prawo Zełenskiego, „by jeździć po całym terytorium Ukrainy”. Kozak zapewnił, że Rosja nie ma na celu pozbawienia Ukrainy suwerenności, bowiem - jego zdaniem - Moskwie zależy, by u swych granic mieć „przyjazne, spokojne i stabilne państwo”. Współpracownik Putina powiedział także, że nie powinno być publicznych dyskusji o przeniesieniu rozmów na temat konfliktu w Donbasie z Mińska, stolicy Białorusi, do innego kraju.
Putin oskarżył w czwartek Ukrainę o „prowokacyjne działania” w Donbasie; takich słów użył w rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Kreml poinformował po rozmowie, że Putin i Merkel wyrazili zaniepokojenie w związku z eskalacją w Donbasie.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:24, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Skąd antyzachodnia narracja Rosji? Żaryn w "The Critic": Chodzi o to, by naród domagał się reakcji na "wrogie prowokacje Zachodu”
Władze Rosji od początku tego roku prowadzą - ustami rzeczniczki ministerstwa spraw zagranicznych Marii Zacharowej - „zachodofobiczną” narrację, co ma na celu odwrócenie uwagi od problemów kraju - pisze na łamach brytyjskiego magazynu „The Critic” Stanisław Żaryn.
Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, cytując kilka autentycznych, wygłoszonych podczas konferencji prasowych twierdzeń Zacharowej, wskazuje, że rosyjska dyplomacja działa inaczej niż dyplomacje krajów demokratycznych i jej celem wcale nie jest utrzymywanie dobrych stosunków z partnerami zagranicznymi. Cotygodniowe konferencje prasowe Zacharowej to festiwale niechęci, wrogości czy wręcz nienawiści wobec krajów, które znalazły się na celowniku Kremla. Świat jest zły, Zachód jest zdeprawowany i skorumpowany, stanowi zagrożenie dla Rosji - takie są główne przesłania Zacharowej. Jej konferencje prasowe wpisują się w dobrze zaplanowaną politykę zagraniczną, którą Moskwa prowadzi od lat — pisze Żaryn.
Jak wyjaśnia, elity Kremla chcą, by rosyjska opinia publiczna czuła się zagrożona przez wyimaginowanego obcego wroga, co pomaga konsolidować społeczeństwo wokół politycznego przywództwa kraju. Zatem, jak się uważa, im trudniejsza sytuacja (elit kremlowskich), tym bardziej rażące i bezwstydne będą te kłamstwa. W obecnej sytuacji to założenie może być właśnie prawdziwe — wskazuje. Według niego, sytuacja wewnętrzna w Rosji staje się coraz bardziej niepokojąca dla elit politycznych tego kraju, bo choć masowe ruchy protestu w Rosji wydają się w najbliższym czasie być mało prawdopodobne, to sytuacja na Białorusi z pewnością jest postrzegana przez rosyjski establishment jako coś, z czym być może będzie on musiał się kiedyś zmierzyć. Rosyjskie społeczeństwo jest coraz bardziej zmęczone i sfrustrowane, a to oznacza, że może pojawić się impuls do powszechnych protestów, dodaje.
Wskazuje, że rosyjski model gospodarczy jest coraz bardziej nieefektywny, społeczeństwo wciąż pozostaje daleko w tyle za Zachodem, a Kremlowi coraz trudniej jest je przekonać do opowieści o możliwościach i dobrobycie, tym bardziej że do głosu zaczyna dochodzić nowe pokolenie - pokolenie młodych ludzi, którzy wiedzą o świecie i chcą mieć korzystne warunki dla swojego rozwoju. Przekonuje, że to pokolenie w końcu zacznie głośno pytać o swoje warunki życia i interesy, a dodatkowym paliwem dla niezadowolenia społecznego będzie brak skuteczności rosyjskich władz w innych dziedzinach, który widać wyraźnie w czasie pandemii Covid-19. Jak pisze Żaryn, kryzys związany z koronawirusem ujawnił prawdziwe oblicze rosyjskiej administracji publicznej, w której panują korupcja i inne patologiczne zachowania, a obecne wydarzenia w Rosji mogą mieć poważne konsekwencje polityczne i społeczne w ciągu najbliższych kilku lat.
W obliczu narastających problemów elit politycznych w Rosji jest bardzo prawdopodobne, że Zacharowa będzie coraz bardziej agresywna i chętna do krytykowania całego świata. Nienawiść wyrażana przez najwyższych urzędników rosyjskich jest istotna z jeszcze jednego powodu - pomaga im ukryć prawdę o agresji samej Rosji, wojnie prowadzonej na Ukrainie i wojnie informacyjnej prowadzonej przeciwko NATO. Forsowanie agresywnej antyzachodniej agendy ma sprawić, że rosyjskie społeczeństwo - poddane manipulacji i karmione strachem - będzie domagało się od swoich przywódców reakcji na „wrogie prowokacje Zachodu” ... — konkluduje Żaryn.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:26, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Zamknięto ośrodek szczepień w Kolorado. Powód? Skutki uboczne szczepionki Johnson&Johnson
W Kolorado zamknięty został tymczasowo ośrodek masowych szczepień przeciwko koronawirusowi. Decyzję podjęto, gdy kilkanaście osób doznało skutków ubocznych po dawce szczepionki firmy Johnson&Johnson.
Jak powiadomiła największa w regionie sieć opieki zdrowotnej Centura Health u 11 osób wystąpiły po otrzymaniu jednodawkowej szczepionki Johnson&Johnson „niepożądane reakcje”. Były to głównie nudności i zawroty głowy. „Było to zgodne z naszymi procedurami i troską o zachowanie dużej ostrożności. Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu działalności na pozostałą część dnia (środy -przyp. PAP) w konsultacji ze władzami stanu” – głosi oświadczenie Centura Health.
Według dziennika „USA Today” powołującego się na stanowy wydział zdrowia dwóch pacjentów zostało przetransportowanych do szpitala na obserwację. Pozostałym dziewięciu osobom ratownicy medyczni podawali sok i wodę. W ośrodku zlokalizowanym w Commerce City położonym niedaleko od Denver dawkę preparatu Johnson&Johnson otrzymało łącznie ponad 1700 osób. Problem dotknął mniej niż 1 proc. szczepionych. Zgodnie z informacją Centura Health 640 pacjentów, którzy nie mogli otrzymać szczepionki z powodu wstrzymania akcji, zostało automatycznie przesuniętych na niedzielę. Władze stanowe Kolorado zapowiedziały, że kolejnym osobom zostanie w niedzielę podana szczepionka Pfizer, wymagająca dwóch dawek.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:28, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Wlk. Brytania: Nadchodzi odporność zbiorowa
Populacja Wielkiej Brytanii w najbliższy poniedziałek osiągnie odporność zbiorową przeciw koronawirusowi - poinformowali w czwartek naukowcy z University College London. Według modeli tworzonych przez naukowców z tej uczelni, 12 kwietnia odsetek osób, które chronione są przed wirusem poprzez szczepienia, wcześniejsze infekcje lub naturalną odporność osiągnie poziom 73,4 proc. Jak uważają naukowcy, jest to punkt, w którym społeczność uzyskuje odporność zbiorową, czyli wytworzona jest wystarczająca odporność, by zmusić wirusa do wycofania się.
- To jest jak reakcja łańcuchowa. Jeśli usunie się możliwość przenoszenia wirusa przez jedną osobę na więcej niż jedną następną, wtedy on wymrze - powiedział stacji Sky News prof. Karl Friston z UCL. - Jest to ważny kamień milowy, który jest odzwierciedleniem faktu, że sprawy idą zgodnie z planem. ... Ale jak podkreślił, osiągnięcie odporności zbiorowej nie powinno być powodem szybszego znoszenia restrykcji. - Nie oznacza to, że powinniśmy nagle zmienić nasze podejście do odblokowywania lub dystansu społecznego. Sam próg odporności zbiorowej będzie zależał od ryzyka transmisji, a to zależy od takich rzeczy jak dystans społeczny - powiedział Friston.
W czwartek podano, że w ciągu ostatniej doby w Wielkiej Brytanii wykryto 3030 zakażeń koronawirusem i zarejestrowano 53 zgony z powodu Covid-19. W obu przypadkach są to liczby nieznacznie wyższe niż w bilansach ze środy, ale łączne dane z siedmiu ostatnich dni są wyraźnie niższe niż w poprzednich siedmiu. W liczbie zakażeń nastąpił spadek o 37,3 proc., w liczbie zgonów - o 32,5 proc. Od początku epidemii wykryto 4,37 mln zakażeń, z powodu których zmarło 126 980 osób.
Liczba osób, które dostały obie dawki szczepionki przekroczyła tymczasem 6 mln. Do środy włącznie pierwszą dawkę otrzymało 31,8 mln osób, co stanowi 60,4 proc. dorosłych mieszkańców kraju, a obie - prawie 6,1 mln, czyli 11,6 proc. dorosłych.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:32, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Magnolia – wyjątkowe drzewo ozdobne
Magnolia to rodzaj drzew lub krzewów, należący do rodziny magnoliowatych. Znanych jest ok. 250 gatunków. Magnolie rosną dziko w Azji Wschodniej oraz Ameryce Południowej i Północnej. Poza naturalnym zasięgiem są często uprawiane jako rośliny ozdobne, w tym także w Polsce. Nazwa rodzaju Magnolia została nadana dla upamiętnienia francuskiego botanika Pierre'a Magnola.
Magnolie są różnej wysokości, często niewielkie, niektóre dorastają do wysokości 5 m. Mają zwartą lub świetlistą koronę. Rozgałęziają się nisko nad ziemią. Pojedyncze duże pąki osadzone są na końcach pędów. Liście pojedyncze, duże, błyszczące. Kwiaty zwykle efektowne, duże. Mają one barwę u różnych odmian od białej do czerwonej, poprzez różne odcienie różu, wyhodowano także odmiany o kwiatach żółtych. Okwiat składa się z dwóch okółków listków po 3-6. Mieszańce ogrodowe i niektóre gatunki kwitną bardzo obficie, a jej kwiaty rozwijają się wiosną, jeszcze przed pojawieniem się liści (kwiecień-maj). Czasami zdarza się, że jesienią zakwitają ponownie, choć już nie tak obficie. Szereg magnolii kwitnie latem już po rozwinięciu liści np. magnolia parasolowata, Siebolda i szerokolistna. Owoc zbiorowy składający się z mieszków. Jest hodowana jako roślina ozdobna ze względu na okazałe kwiaty, sadzona w parkach, ogrodach botanicznych i ogródkach przydomowych.
...
Magnolia pośrednia, jest mieszańcem magnolii purpurowej i magnolii nagiej wyhodowanym w latach 1820-26 we Francji. W Polsce nie występuje w środowisku naturalnym. Jest uprawiana, jako roślina ozdobna. Kora i pączki magnolii wielkokwiatowej, japońskiej, nagiej i lekarskiej mają własności lecznicze. Marynowane płatki kwiatowe magnolii nagiej oraz sproszkowane liście magnolii japońskiej są używane na Dalekim Wschodzie do przyprawiania ryżu. Magnolie rzadko atakowane są przez choroby i szkodniki. Przy podlewaniu magnolii nie wolno zwilżać wodą liści, gdyż sprzyja to szerzeniu się chorób bakteryjnych i grzybowych. W Korei Północnej jest traktowana jako kwiat narodowy, z godnością należną fladze, godłu i hymnowi oraz często wykorzystywana w propagandzie wizualnej. W Chinach kwiaty magnolii uważane są za symbol czystości i szczerości.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
Film: Ogród bez tajemnic ,,Magnolie'' https://www.youtube.com/watch?v=Usb2kxaEbaU
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 6:34, 09 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
"Piosenki Krzysztofa Krawczyka". To nowy internetowy kanał muzyczny
link: [link widoczny dla zalogowanych]
"Piosenki Krzysztofa Krawczyka" - to specjalny kanał internetowy uruchomiony przez Polskie Radio, który prezentuje przegląd nagrań zmarłego w poniedziałek Krzysztofa Krawczyka. Artysta niemal przez sześć dekad podbijał serca fanów.
...
"Przedstawiamy słuchaczom piosenki z różnych okresów twórczości. Skupiamy się głównie na solowej karierze, a także na występach w zespole Trubadurzy" - powiedział Piotr Wawrowski z Polskiego Radia. Podkreślił, że "niewielu jest w Polsce artystów, którzy mogą poszczycić się taką liczbą przebojów, nagranych w bardzo zróżnicowanej stylistyce, ale zawsze aktualnych, wykorzystujących współczesne brzmienia i trendy w sobie właściwy, niepowtarzalny sposób". "Krzysztof Krawczyk to piosenkarz totalny - czarujący i rozpalający wyobraźnię polski Elvis Presley, męski i zdecydowany jak Frank Sinatra, radosny i energiczny niczym Tom Jones. Mimo wielu trudnych chwil w życiu prywatnym, zawsze wracał silniejszy i zaskakiwał nas kolejnymi hitami, do których wracać będziemy jeszcze przez wiele lat" - ocenił.
W latach 1963-73 i 1976 Krawczyk był wokalistą zespołu Trubadurzy, a od 1973 artystą solowym. Wypromował wiele znanych przebojów, między innymi: "Parostatek", "Chciałem być", "To, co dał nam świat", "Mój przyjacielu", "Trudno tak", "Bo jesteś ty". Jego popularność wyznaczają liczne trasy koncertowe w Europie i na świecie oraz wiele nagród i wyróżnień. W 2000 r. śpiewał przed Ojcem Świętym na placu św. Piotra podczas Pielgrzymki Narodowej i wręczył Janowi Pawłowi II Złotą Płytę z nagraniem "Ojcu Świętemu śpiewajmy". Według sondażu przeprowadzonego przez OBOP był wówczas najpopularniejszym polskim piosenkarzem.
Kanału "Piosenki Krzysztofa Krawczyka" można słuchać na platformie moje.polskieradio.pl oraz w aplikacji mobilnej Polskie Radio. Aplikację można pobrać bezpłatnie ze sklepu Google Play oraz App Store.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:58, 10 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Pandemia koronawirusa obnażyła poziom ubóstwa w Japonii
Ubóstwo przez lata rosło niezauważalnie. Ukazała je dopiero pandemia.
Japonią wstrząsnęły wydarzenia z Osaki: znaleziono tam ciała 68-letniej kobiety oraz jej 42-letniej córki. Nie zostały zamordowane. Umarły w swoim mieszkaniu z głodu. Odcięto im gaz oraz wodę, lodówka była pusta. W portfelu młodszej znaleziono zaledwie 13 jenów (niecałe pół złotego). Do tej tragedii doszło pod koniec ubiegłego roku. W Osace, jednym z największych miast kraju, są dzielnice, w których mieszkają osoby żyjące wyłącznie z pracy dorywczej. Jeśli rankiem nie uda im się znaleźć zajęcia, za które dostaną grosze, przymierają głodem. Nic dziwnego, że urzędy pracy pękają w szwach i kolejki ustawiają się do organizacji pomocowych - i to pomimo niechęci, jaką społeczeństwo okazuje tym, którzy proszą o wsparcie. Zaś na ulicach zaroiło się od bezdomnych, także młodych, śpiących w pobliżu dworców czy pod mostami. Tak jest zresztą w całej Japonii.
Pandemia koronawirusa, choć przebiega na wyspach relatywnie łagodnie (nieco ponad 9 tys. zgonów wśród zakażonych; w Polsce ponad 55 tys.), odsłoniła utrzymującą się od lat kruchość pozycji tamtejszych pracowników. I obnażyła ubóstwo w kraju, który kojarzy się z bogactwem, luksusami oraz nowoczesnością. To tylko pozory - mówi mi Kazuyoshi Tsuyukusa, właściciel firmy szkoleniowej WaSanDo, były menedżer w przedsiębiorstwach takich jak Toyota. Opowiada, że wspaniała gospodarka, której świat zazdrościł Japonii, jest dziś w rozsypce. Co sprawia, że nawet jeśli członkowie rodziny pracują na pełne etaty, to ich pensje pozostają niewielkie i są pochłaniane niemal w całości przez opłaty i podatki. – A już posłanie dzieci do szkół wyższych to prawdziwa droga przez mękę. Nawet publiczne uczelnie są bardzo drogie – opowiada.
Problem ubóstwa pogłębia się, bo Japończycy z powodów kulturowych rzadko proszą o pomoc. Bardzo niechętnie zwracają się o nią do rodzin, a korzystanie ze wsparcia państwa uznają za hańbiące. Opowiada mi o tym Shigeto Nagai, szef działu zajmującego się japońską gospodarką w Oxford Economics: Wielu z nas woli żyć w skrajnej biedzie lub nawet popełnić samobójstwo niż przyznać się przed kimkolwiek, że potrzebuje wsparcia.
W podobnym tonie wypowiada się Ayumi Kato z organizacji pozarządowej Moyai Support Centre for Independent Living. Wiele osób uważa, że ubieganie się o wsparcie jest krępujące, bo pieniądze pochodzą z podatków płaconych przez resztę obywateli. A nikt nie chce być ciężarem dla społeczeństwa. Poza tym w Japonii gardzi się tymi, którzy korzystają z pomocy społecznej - tłumaczy Kato.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:00, 10 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Sputnik V rozwiąże niemieckie problemy z pandemią? "Tagesspiegel" punktuje działania polityków: Fantazjują o rosyjskiej szczepionce
Niektórzy niemieccy politycy, z ministrem zdrowia na czele, „fantazjują na temat rosyjskiej szczepionki Sputnik V jako rozwiązania niemieckich problemów z koronawirusem”. Stopniowo staje się to skandalem politycznym - pisze dziennik „Tagesspiegel”. Dlaczego spółka Soeder, Spahn & Co tak wyraźnie reklamuje rosyjską szczepionkę? — zastanawia się dziennik „Tagesspiegel”. Czy agenci Władimira Putina mieli dostęp do (premiera Bawarii) Markusa Soedera, (ministra zdrowia) Jensa Spahna i Harry’ego Glawe, ministra gospodarki Meklemburgii-Pomorza Zachodniego (podobnie jak Bawaria, Meklemburgia-Pomorze Przednie zapewniła sobie dostęp do rosyjskiej szczepionki, jeszcze przed ewentualnym zatwierdzeniem jej przez UE - PAP), i mieszali coś w ich napojach? Fantazjują na temat rosyjskiej szczepionki Sputnik V jako rozwiązania niemieckich problemów z koronawirusem, chcą zawrzeć wstępne umowy na masowe dostawy, a w niektórych przypadkach już udostępniają na ten cel pieniądze podatników - chociaż od tygodni narastają wątpliwości, czy szczepionka ta zostanie kiedykolwiek zatwierdzona — pisze „Tagesspiegel”. Według gazety, Sputnik V coraz bardziej staje się „szczepionką skandali”. Przedstawianie jej, jako nadziei dla Niemiec „jest nie tylko lekceważeniem. Stopniowo staje się to skandalem politycznym” - uważa dziennik.
„Tagesspiegel” zwraca uwagę, że „szanse na pozytywny wynik procesu zatwierdzania maleją. Ostrzeżenia dotyczą m.in. podejrzenia, że Rosja przedłożyła wątpliwą dokumentację Europejskiej Agencji Leków (EMA). EMA bada teraz, czy testy, na które powołuje się Rosja, spełniają unijne standardy etyczne i naukowe”. Natomiast Moskwa „gra na zwłokę w odpowiedzi na prośbę EMA o wizytę w klinikach i laboratoriach, w których rzekomo zebrano dane. Dyrektor EMA Emer Cooke ostrzega: Sputnik nie będzie szybkim wybawieniem”. Dziennik przypomina, że do powstania szumu wokół Sputnika przyczyniło się czasopismo naukowe „Lancet”. Na początku lutego opublikowało ono badania, które wykazały ponad 90-procentową skuteczność szczepionki. Słowacja, która zamówiła Sputnika, nie czekając na zgodę EMA, skarży się teraz, że dostarczone dawki nie odpowiadają próbce użytej dla „Lancetu”.
Wygląda na to, że Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), który sprzedaje szczepionkę na całym świecie, prowadzi podwójną grę. Nie ma godnego zaufania międzynarodowego zezwolenia na szczepionkę. Nie jest też w stanie samodzielnie wyprodukować milionów dawek, których dostarczenie negocjuje — pisze „Tagesspiegel”. Zna jednak potrzeby europejskich polityków, którzy muszą wyjaśniać swoim obywatelom, dlaczego nie ma dostępnych szczepionek. I wykorzystuje to, aby osiągnąć kilka celów jednocześnie — ocenia „Tagesspiegel”. Zauważa także, że „RDIF poszukuje zakładów produkcyjnych w UE, w tym we Włoszech i Illertissen w Bawarii. Podejrzewa, że nie otrzyma aprobaty EMA, ale chce zrekompensować brakującą pieczęć atestu napisem Made in Germany”.
Ale do tego Rosjanie potrzebują przynajmniej krajowych zezwoleń w UE. Instytut Paula Ehrlicha (PEI) poinformował w lutym „Tagesspiegel”, że „nie będzie specjalnego zezwolenia w Niemczech”. Teraz ponownie potwierdził to postanowienie. Trudno mieć nadzieję na szybką masową produkcję Sputnika w europejskich zakładach farmaceutycznych — pisze gazeta. Osoby z branży farmaceutycznej twierdzą, że potrzeba od czterech do sześciu miesięcy, aby rozpocząć działalność. Nawet jeśli Soeder będzie wspierał produkcję w Illertissen i wiązał ją z umowami przedwstępnymi na dostawy masowe, to prawdopodobnie najwcześniej po wakacjach pojawi się jakiś konkret — dodaje. Jak pisze „Tagesspiegel”, główna przeszkoda na razie pozostaje. Zatwierdzenie przez EMA nie nastąpi w najbliższym czasie, być może nigdy. Nie będzie również krajowego zatwierdzenia niemieckiego z pominięciem EMA. W związku z tym: „Soeder, Spahn & Co muszą się wytłumaczyć: dlaczego teraz nadal chcą zawierać umowy na dostawy dla Sputnika? Dlaczego ryzykują oni pieniądze niemieckich podatników? I jak chcą chronić niemieckich użytkowników Sputnika przed potencjalnym oszustwem szczepionkowym?”.
Rosyjska szczepionka Sputnik V jest mniej skuteczna przeciwko południowoafrykańskiemu wariantowi koronawirusa, ale i tak jest lepsza niż inne szczepionki - ocenił w piątek główny naukowiec odpowiedzialny za Sputnika V Aleksandr Gincburg. Jeśli chodzi o szczep „południowoafrykański”, skuteczność przeciwciał wytwarzanych przez Sputnik V, podobnie jak wszystkich innych szczepionek, przeciwko niemu, spada. Ale w surowicy otrzymanej w wyniku zaszczepienia Sputnikiem V ten spadek jest ponaddwukrotnie niższy niż w przypadku innych szczepionek — powiedział agencji Interfax szef moskiewskiego Ośrodka im. Nikołaja Gamalei, który opracował Sputnika V.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:04, 10 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
73 lata u boku królowej. Książę Filip był "ostoją i oparciem" Elżbiety II
Choć zmarły w piątek książę Filip postrzegany bywał często poprzez pryzmat nieco bezceremonialnego zachowania i niezbyt poprawnych politycznie żartów, jego rola we wspieraniu brytyjskiej królowej Elżbiety II jest nie do przecenienia. Pełnił ją przez ponad 73 lata.
"Jest on kimś, kto nie przyjmuje łatwo komplementów, ale po prostu jest przez te wszystkie lata moją siłą i oparciem, a ja i cała jego rodzina, oraz ten i wiele innych krajów, mamy wobec niego dług większy niż kiedykolwiek by się spodziewał, albo kiedykolwiek się dowiemy" – powiedziała w 1997 roku Elżbieta II z okazji 50. rocznicy ich małżeństwa.
Filip, książę Grecji i Danii, urodził się w 1921 roku na wyspie Korfu, jako piąte, najmłodsze dziecko i jedyny syn greckiego księcia Andrzeja. Grecję opuścił półtora roku później – na pokładzie brytyjskiego okrętu, w łóżeczku ze skrzyni na pomarańcze – gdy po antymonarchistycznym puczu w Grecji rodzina Andrzeja została wygnana z kraju. Dzieciństwo i wczesną młodość spędził kolejno w Paryżu, Londynie, Niemczech i Szkocji. Na początku 1939 roku wstąpił do akademii brytyjskiej marynarki w Dartmouth. Tam po raz pierwszy spotkał się z księżniczką Elżbietą. Król Jerzy VI wraz z córkami złożył wizytę w akademii i Filip został poproszony o zaopiekowanie się Elżbietą i Małgorzatą, swoimi dalekimi krewnymi. Książę zrobił tak duże wrażenie na 13-letniej wówczas Elżbiecie, że zaczęli ze sobą korespondować. Tymczasem trwała II wojna światowa, w której książę Filip aktywnie uczestniczył – kolejno na Oceanie Indyjskim, na Morzu Śródziemnym, w pobliżu wschodnich wybrzeży Wielkiej Brytanii i w Zatoce Tokijskiej. W wieku 21 lat objął stanowisko pierwszego oficera na HMS Wallace, jako jeden z najmłodszych oficerów Royal Navy.
Latem 1946 roku Filip, który w czasie wojny odwiedzał czasem rodzinę królewską, poprosił Jerzego VI o rękę córki. Rodzina Elżbiety początkowo była temu niechętna, ze względu na obce pochodzenie i niewielki majątek, ale ostatecznie Jerzy VI wyraził zgodę. Ślub, który odbył się w listopadzie 1947 roku w Opactwie Westminsterskim, śledziło przez radio 200 mln osób na całym świecie. Przed ceremonią Filip formalnie zrzekł się greckich oraz duńskich tytułów i stał się naturalizowanym obywatelem brytyjskim, otrzymał także tytuł księcia Edynburga.
Rok po ślubie urodził się pierwszy syn Elżbiety i Filipa, książę Karol, a w 1950 roku – księżniczka Anna. Po ślubie Filip kontynuował służbę w Royal Navy, osiągając stopień komandora, ale zakończył ją w 1951 roku w związku z pogarszającym się stanem zdrowia Jerzego VI i coraz większym zaangażowaniem Elżbiety w sprawy państwowe. Wiadomość o śmierci króla zastała ich 6 lutego 1952 roku podczas podróży po krajach Wspólnoty Narodów – tego dnia Elżbieta została królową, Filip – księciem-małżonkiem. Filip, szczególnie w pierwszych latach, niezbyt dobrze się odnajdywał w roli księcia-małżonka, mając poczucie pozostawania na drugim planie zarówno w sprawach państwa, jak i rodzinnych. Zaczął uciekać w nowe pasje, m.in. robiąc – jako pierwszy członek rodziny królewskiej – kurs pilota, co jednak nie poprawiało sytuacji i pod koniec lat 50. spekulowano o poważnym kryzysie w małżeństwie. Udało się go rozwiązać z jednej strony dzięki temu, że Elżbieta II w coraz większym stopniu angażowała go w reprezentowanie monarchii, a z drugiej – Filip sam znalazł sobie rolę, którą mógł pełnić, angażując się jako patron licznych organizacji.
Ustanowił m.in. Nagrodę Księcia Edynburga, która zachęcała młodzież do samodoskonalenia się, zaangażował się w sprawy ochrony środowiska będąc od 1961 roku pierwszym prezydentem brytyjskiego oddziału ekologicznej organizacji WWF, a w latach 1981-1986 – jej globalnym prezydentem. Przy okazji ochrony środowiska Filip w maju 1961 roku stał się pierwszym członkiem rodziny królewskiej, który udzielił wywiadu telewizyjnego. Ogółem przez całe życie Filip był patronem ok. 800 organizacji, głównie zajmujących się ochroną środowiska, przemysłem i przedsiębiorczością, sportem i edukacją.
W 1960 roku urodził się drugi syn Elżbiety i Filipa, książę Andrzej, a cztery lata później – ostatni, książę Edward. Z czasem też Filip przejął też większą rolę w wychowywaniu dzieci i decydując o ich kształceniu. Po latach to właśnie Filip naciskał na niezdecydowanego Karola, by albo oświadczył się Dianie Spencer, z którą się wówczas spotykał, albo zakończył tę relację. Pół roku później, w 1981 roku Karol i Diana się pobrali. Z kolei na początku lat 90. próbował mediować między nimi, by utrzymać rozpadające się małżeństwo.
Mimo że od pierwszej dekady XXI wieku coraz częściej zaczęły mu doskwierać problemy zdrowotne, nadal aktywnie pełnił obowiązki członka rodziny królewskiej. Dopiero przy okazji 90. urodzin zapowiedział, że zamierza trochę zwolnić tempo. "Myślę, że zrobiłem już swoje, więc chcę się teraz trochę rozerwać, z mniejszą odpowiedzialnością, mniejszym szaleńczym pośpiechem, mniejszym przygotowaniem, mniejszym próbowaniem wymyślenia czegoś do powiedzenia" – powiedział wówczas. "Na dodatek, pamięć szwankuje - nie pamiętam nazwisk i rzeczy" – przyznał. Ostatecznie z życia publicznego wycofał się dopiero w sierpniu 2017 roku w wieku 96 lat. Jak wyliczono, od 1952 roku uczestniczył samodzielnie w 22 219 oficjalnych wydarzeniach i uroczystościach w kraju, nie licząc tych, w których towarzyszył Elżbiecie II, a także odbył 637 samodzielnych oficjalnych wizyt zagranicznych i wygłosił 5493 przemówienia. "Od jego niezłomnego wsparcia dla Jej Królewskiej Mości, po inspirujące Nagrody Księcia Edynburga i patronat nad setkami organizacji charytatywnych i działających w dobrych sprawach, jego wkład w rozwój Zjednoczonego Królestwa, Wspólnoty Narodów i szerszego świata będzie nam wszystkim przynosił ogromne korzyści przez długie lata" – oświadczyła na wieść o jego wycofaniu się z życia publicznego ówczesna premier Theresa May.
Zaangażowaniu publicznemu księcia niemal dorównywała liczba kontrowersyjnych wypowiedzi czy mało poprawnych politycznie żartów, które przy okazji tych spotkań padły z jego ust. "Ogłaszam tę rzecz za otwartą, cokolwiek to jest" – oświadczył w Kanadzie w 1969 roku "Wszyscy mówili, że musimy mieć więcej wolnego czasu. Teraz narzekają, że są bezrobotni" – powiedział w 1981 roku w czasie recesji. „Jesteś kobietą, nieprawdaż?" – zapytał w 1984 roku w Kenii po przyjęciu drobnego prezentu od miejscowej kobiety. "Jeśli zostaniecie tu dużo dłużej, wszyscy będziecie mieć skośne oczy" – ostrzegł brytyjskich studentów w Chinach w 1986 roku podczas oficjalnej wizyty. "Jeśli coś ma cztery nogi i nie jest krzesłem, jeśli ma dwa skrzydła i lata, ale nie jest samolotem, i jeśli pływa i nie jest łodzią podwodną, Kantończycy to zjedzą" – powiedział podczas spotkania WWF w 1986 roku. "Nadal rzucacie włóczniami?" – zapytał Aborygenów w czasie wizyty w Australii w 2002 roku.
Jakkolwiek te i dziesiątki innych równie bezceremonialnych wypowiedzi Filipa często wprowadzały Pałac Buckingham w zakłopotanie, jego bardzo bezpośredni sposób bycia bywał też ujmujący. W 1979 roku podczas wizyty w Białym Domu czarnoskóry kamerdyner zauważył księcia, który oglądał obrazy i zapytał, czy życzy sobie drinka. "Wezmę jednego, jeśli pozwolisz mi się obsłużyć" – odparł Filip. Bezpośredni sposób bycia zachowywał nawet podczas spotkania z tymi, którzy uważali go za boga. Według legendy jednego z plemienia na Vanuatu, potomek ich duchowych przodków miał zostać poślubiony potężnej kobiecie. Kiedy usłyszeli o szacunku, jakim cieszyła się królowa Elżbieta wśród urzędników kolonialnych, wywnioskowali, że to Filip musi być tym potomkiem, a ich przekonanie wzmocniła wizyta Elżbiety i Filipa na ówczesnych Nowych Hebrydach w 1974 roku. Kilka lat później, za namową brytyjskiego wysokiego komisarza, Filip wysłał członkom plemienia podpisany oficjalny portret, a ci zrewanżowali się tradycyjnym kijem do polowania na dzikie świnie. W ramach podziękowania książę wysłał im kolejne zdjęcie – pozując z otrzymanym kijem w ręku.
Filip po raz ostatni był widziany publicznie w lipcu 2020 roku przy okazji przekazania ceremonialnej roli szefa The Rifles, pułku piechoty brytyjskiej armii, w ręce swojej synowej, księżnej Camilli. W połowie lutego został przyjęty do szpitala w Londynie, jak początkowo informował Pałac Buckingham, jedynie profilaktycznie, z powodu tego, że źle się poczuł. Później jednak się okazało, że konieczny był zabieg z powodu istniejącej wcześniej choroby serca. Był to najdłuższy pobyt w szpitali w jego życiu.
Książę Filip, który 10 czerwca skończyłby 100 lat, był najdłużej żyjącym mężczyzną w historii brytyjskiej rodziny królewskiej i trzecią najdłużej żyjącą osobą – po Alicji, księżnej Gloucester, ciotce Elżbiety II, oraz Elżbiecie Bowes-Lyon, czyli matce obecnej monarchini. Był najdłużej żyjącym współmałżonkiem jakiegokolwiek brytyjskiego monarchy, a wraz z Elżbietą II stali się jedyną parą królewską w historii brytyjskiej monarchii, która doczekała 70. rocznicy ślubu. Oprócz czwórki dzieci, miał ośmioro wnuków i dziesięcioro prawnuków.
Źródło: PAP
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:09, 10 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Krzysztof Krawczyk we wspomnieniach. "Wielki mistrz polskiej estrady"
Wiadomość o śmierci Krzysztofa Krawczyka wywołała poruszenie wśród jego fanów i w gronie polskich artystów. Jak wspominają go koledzy z branży muzycznej, z którymi współpracował i spotykał się na festiwalach?
Gawliński: Nagle mnie złapał, podniósł i zaczął ściskać
Krzysztof Krawczyk - wielki mistrz polskiej estrady. Człowiek, którego będę pamiętał zawsze ze względu na jego usposobienie - takie ciepłe. Życzliwy, fajny facet - tak Krzysztofa Krawczyka w rozmowie z RMF FM wspominał lider zespołu Wilki Robert Gawliński. Nigdy nie zapomnę, jak Andrzej Smolik produkował dla niego płytę. My się nie widzieliśmy do tego momentu, aż ta płyta wyszła, odniosła sukces. On mnie zobaczył w Opolu - nie graliśmy razem. Nagle mnie złapał, podniósł i zaczął ściskać. Od tej pory byłem już zawsze "Robuś" - relacjonował. On był bardzo wylewny, bardzo uczciwy w swoich uczuciach - dodał Gawliński. Gawliński skomponował dla Krawczyka jeden z jego przebojów - "Chciałem być". Jak przypomniał w rozmowie z RMF FM, tekst do tego utworu napisał Maciej Maleńczuk. O skomponowanie piosenki dla Krawczyka poprosił mnie Andrzej Smolik. Powstał fajny utwór, bardzo dobry, wydaje mi się - podkreślił lider Wilków. Krzysztofa Krawczyka słuchałem oczywiście, jak wszyscy moi rówieśnicy, od dziecka właściwie. "Parostatkiem w piękny rejs" - to był utwór, który na pocztówce dźwiękowej zawsze pobrzmiewał w niedzielne popołudnie na osiedlu - przyznał Gawliński. Gawliński stwierdził, że skomplikowane ścieżki kariery Krawczyka odzwierciedlają w pewnym sensie zmienność losów wszystkich artystów. Lata 70. - Krzysztof to bożyszcze, wszyscy go nosili na rękach. Późne lata 80. - wyjechał do Stanów, potem lata 90., gdzie wiodło mu się zdecydowanie gorzej. Nagle współpraca ze Smolikiem - znowu szczyty popularności - wyliczał. Jego życiorys muzyczny to taka opowieść o nas wszystkich - podsumował w rozmowie z RMF FM.
Cugowski: Tego typu ludzi w historii polskiej muzyki rozrywkowej było niezmiernie mało
Znałem Krzysztofa przez wiele lat. Nie było takiej sytuacji, że śpiewaliśmy razem, natomiast miałem okazję mu kiedyś pomóc w sprawach medycznych związanych z dolegliwościami, które nas obu dotknęły, czyli z problemami ze stawami biodrowymi - powiedział w rozmowie z PAP wokalista Krzysztof Cugowski. Przez wiele lat obserwowałem co robi, jak robi. Tego typu ludzi w historii polskiej muzyki rozrywkowej było niezmiernie mało, myślę, że można byłoby na palcach jednej ręki ich policzyć. To wielka, wielka strata - dodał wieloletni lider Budki Suflera. To był artysta, który - najpierw z zespołem Trubadurzy, a potem sam - przez wiele lat wylansował wielkie przeboje, ukochane przez publiczność, a w końcu to wszystko, co robimy to robimy dla publiczności - zaznaczył Cugowski.
Lichtman: Miał słuch absolutny
Poznaliśmy się na konkursie "Spotkania z piosenką" w Łodzi, gdzie stawialiśmy pierwsze estradowe kroki. Przyszedł bardzo szczupły chłopak o "białym głosiku", który pytał mnie, w jaki sposób biorę swój utwór "na machę". Pokazałem mu, jak to robić. Wrócił za dwa tygodnie i nauczył się tego, jakby skończył szkołę muzyczną. To pokazuje skalę jego talentu - powiedział PAP Marian Lichtman, który występował z Krzysztofem Krawczykiem w zespole Trubadurzy. Był nie tylko wybitnym wokalistą, ale przede wszystkim genialnym muzykiem. Oprócz głosu, świetnie grał na gitarze, [...] potrafił też zagrać na pianinie. Miał słuch absolutny. To był kawał muzyka - dodał. Zdaniem Lichtmana, Krawczyk "nigdy nie odejdzie na zawsze", bo wyróżniał go nie tylko dorobek, ale też wielka charyzma. To była osobowość estradowa - ocenił. Lichtman wspominał Krzysztofa Krawczyka nie tylko jako wybitnego wokalistę, ale także wspaniałego przyjaciela. Może nie widywaliśmy się tak często, jak byśmy chcieli, ale przyjaźniliśmy się do końca. Często rozmawialiśmy przez telefon. Jeszcze niedawno, kiedy sam chorowałem na Covid-19, troszczył się o moje zdrowie. Dzwonił do mnie codziennie, pocieszał mnie i mówił, że się za mnie modli. To świadczy o tym, jak dobrym był kolegą i człowiekiem - przyznał.
Bartosiewicz: Bardzo, bardzo mi smutno
Właśnie się dowiedziałam, że zmarł Krzysztof Krawczyk. Bardzo, bardzo mi smutno... Moje najgłębsze kondolencje dla rodziny i przyjaciół. Spoczywaj w pokoju, Krzysiu! - pożegnała Krawczyka Edyta Bartosiewicz. W 2009 roku nagrała z nim słynny przebój "Trudno tak". Od niego wszystko się zaczęło [...] Dzisiaj Krzysztof odszedł, moja legendo, dziękuję Ci za te wszystkie przeżycia i odwagę, z którą eksplorowałeś życie! - napisał na Facebooku Michał Szpak.
Pamiętam płytę winylową, którą dostałam, będąc w wieku 10-ciu lat z moim tatą, w Ministerstwie Kultury w Warszawie. To były przeboje amerykańskie zaśpiewane przez Krzysztofa Krawczyka. W tych czasach, na małej wiosce poczułam powiew zachodu i ten winyl towarzyszył mi bardzo długo - czekałam na "sweet sixteen", bo według piosenki było to jakieś niesamowite wydarzenie... Zostały wspomnienia... Teraz już tylko zostaną nam wspomnienia - tak artystę pożegnała Halina Mlynkova.
Kayah: Porównywałam go do Franka Sinatry
W głowie porównywałam go do Franka Sinatry [...] Miałam poczucie, że Polska jest dla Krzysztofa za mała. Nie było repertuary godnego jego osobie. Były złote momenty, jak współpraca z Bregovicem, Edytą Bartosiewicz czy Smolikiem. To byli ludzie, którzy dzięki swojej charyzmie i uznaniu na polu muzycznym, mogli stworzyć przestrzeń godną Krzysztofa - powiedziała na antenie TVN24 Kayah, wspominając Krzysztofa Krawczyka.
Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do mówienia o nim w czasie przeszłym [...] Mam nadzieję, że Krzysztof dzięki barwie głosu i barwie usposobienia zawsze będzie w naszych sercach. Nigdy nie ma na to dobrego miejsca, ale w te święta życie powinno wygrywać nad śmiercią - zauważyła artystka.
Piaseczny: Presley był jeden, jedyny i Krzysiek też był jedyny
Spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo. To było gdzieś na jakiejś stacji benzynowej. On był w trasie, ja byłem w trasie. Podróżował swoją słynną salonką. Pojęcia nie miałem, że on w niej jest. Tankowałem sobie do samochodu paliwo. Wydaje mi się, że on gdzie mnie tam dostrzegł i wyszedł z samochodu. To było ze 20 lat temu. Kiedy widzi się takiego artystę, to trema zjada człowieka. (...) Chciałem się przedstawić, ale Krzysiek od razu powiedział "co ty młody, człowieku, chodź" i przytulił. On potrafił przytulać- tak pierwsze spotkanie z Krzysztofem Krawczykiem w TVN24 wspominał Andrzej Piaseczny "Piasek". Podkreślił, że Krawczyk wobec wielu osób zachowywał się po przyjacielsku i bardzo ciepło. Gdy się się spotykaliśmy, to Krzysiek był trochę takim "padre". Ten wizerunek potem pięknie przeniósł na płytę z Bregovicem - takiego Don Kristo - ale mówię o tym dzisiaj z uśmiechem. (...) Kiedy się sięga po te historie i po te momenty, kiedy właśnie przytulał, kiedy potrafił być, a był i jest i na pewno pozostanie nie tylko w głowach tych, którzy go znali, ogromną osobowością muzyczną, ale także taka przytulającą do serca, to trudno się nie uśmiechać - wyjaśniał artysta. Po co mówić o Krzyśku "polski Presley"? Presley był jeden, jedyny i Krzysiek też był jedyny. Mimo że śpiewał także piosenki Elvisa i jego barwa głosu była faktycznie może odrobinę zbliżona, ale Krzysiek był wyjątkowym człowiekiem - tłumaczył Piaseczny. Dziękujemy ci Krzyśku, za to że byłeś, jaki byłeś. Za twój boży dar głosu - niepowtarzalnego, wyjątkowego, absolutnie nie do podrobienia - dodał.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:11, 10 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Marzena Nykiel: 11 lat od katastrofy smoleńskiej. Głód prawdy nie słabnie, a spór o Polskę wciąż ten sam
Wielu z nas doskonale pamięta tamten sobotni poranek 10 kwietnia 2010 roku. Staliśmy oniemiali, bezsilni, niezdolni uwierzyć, że tak niewyobrażalna tragedia mogła mieć miejsce. A potem zbieraliśmy się spontanicznie na modlitwie przed Pałacem Prezydenckim w poszukiwaniu wspólnoty. I ta wspólnota była. Przez kolejne dni, tygodnie. Ale był też duch rozłamu, zniszczenia, zabicia pamięci. I ten podział został z nami do dziś. Spór o Smoleńsk to spór o prawdę i o to, jakiej chcemy Polski. Suwerennej, silnej, dumnej czy podległej i ogłupionej siłą dyktatu rywali. Czy kiedyś uda nam się zasypać podziały?
Katastrofa smoleńska, w której wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim i Pierwszą Damą Marią zginęło 96 osób sparaliżowała nas wszystkich. Ból, szok, bunt, rozpacz, wątpliwości, tysiące pytań. Po pierwszym szoku zebraliśmy się spontanicznie przez Pałacem Prezydenckim, by wspólnie trwać na modlitwie. Znicze, kwiaty, fotografie, listy pożegnalne, laurki i krzyż przed którym modliliśmy się przez kilka tygodni. Wielkie, spontaniczne zjednoczenie wspólnoty narodowej. Łączyła nas wspólna wizja Polski i głód prawdy. I właśnie wtedy, po raz pierwszy od lat, zobaczyliśmy jak wielu jest ludzi myślący tak samo, wyrastających z tego samego pnia wartości, pragnących silnej Polski.
Ale w tym samym czasie pojawił się też drugi nurt. Szyderców i agresorów, depczących pamięć, kpiących z wiary i modlitwy. Sikających na znicze i agresywnie atakujących osoby odmawiające różaniec. Inspirowanych politycznie, instruowanych i bezkarnych. Dziś widać uderzające podobieństwo między palikociarnymi happeningami na Krakowskim Przedmieściu a dzisiejszymi akcjami wszelkiej maści „obrońców demokracji”, „orędowników wolności” przepoczwarzających się w barwy coraz to nowych organizacji, ostatnio pod szyldem „Strajku Kobiet”. I choć próbowano przemianować pojęcia, zawłaszczyć symbole i wprowadzić zamęt, istota tych działań w całej swojej brutalności i agresji pozostała ta sama.
Katastrofa smoleńska była silnym weryfikatorem postaw. W obliczu wydarzeń przełomowych trzeba stanąć po jednej ze stron. I stanęliśmy. A przepaść wynikająca z niezgody na kłamstwo powiększała się. I po raz kolejny trzeba było zadać te same pytania: jakiej chcę Polski? Czy chcę prawdy o katastrofie? Czy można dać się uciszyć Rosji? Czy godzę się na kłamstwo? Czy chcę, by Polska była słaba i podporządkowana? Czy chcę suwerenności, rozwoju i uczciwości? Każde z tych pytań aktualne jest do dzisiaj. A cała nasza społeczno-polityczna walka rozgrywa się wokół odpowiedzi na nie.
Wiele zmieniło się przez tę dekadę. Konserwatywna większość Polaków zdecydowała, że chce by krajem rządziło Prawo i Sprawiedliwość i prezydent Andrzej Duda. Pomimo nieustającego i skrajnie brutalnego ataku na władze, trwa druga kadencja Zjednoczonej Prawicy, a prezydent jest liderem wyborczych sondaży. Liberalno-lewicowe środowiska, choć silnie i agresywnie wspierana przez ośrodki międzynawowe, medialne i biznesowe, jak dotąd nie są w stanie wrócić do władzy. Najwyraźniej spychanie konserwatystów i katolików przez lata na margines, przyniosło odwrotny efekt.
Podział, który wyraźnie zarysował się po Smoleńsku, w ciągu ostatniej dekady wyraźnie się utrwalił. Dziś także widzimy te dwie wizje Polski. Każda z nich ma inną wizję kraju, innych sprzymierzeńców i inne interesy. Ale tak, jak przez jedenastoma laty, tak i dziś, jesteśmy w sytuacji przełomowej. Trzeba się opowiedzieć po jednej ze stron. Jesteśmy w samym środku pandemii koronawirusa, która dziesiątkuje społeczeństwa. Pomór odbiera bliskich, ale także pracę i środki do życia. Prędzej czy później uderzy też w nas, a my pozostaniem z tysiącami naszych małych dramatów. Kryzys który dotknie cały świat, spowoduje nowe rozdania gospodarcze. Nastąpi jeszcze silniejsza próba podporządkowania krajów słabszych silniejszym. Globaliści już mają kilka atrakcyjnych dla siebie rozwiązań. Potrzeba więc wyjątkowej sprawności, mądrości, roztropności i jedności działania, by wypracować mechanizmy ochronne, wzmacniających bezpieczeństwo państwa. To moment przełomowy. I można by się spodziewać, że w obliczu takiego niebezpieczeństwa, politycy zdołają działać na rzecz wspólnego dobra, będą solidarnie bronić bezpieczeństwa obywateli i państwa. Ostatnie miesiące pokazują, że nawet światowa pandemia nie dała otrzeźwienia.
Bo podział wciąż jest ten sam. Prawda czy fałsz? Duma z polskości czy wstyd niedowartościowania łagodzony pochwałami Zachodu. Spór o Smoleńsk to spór o prawdę i o to, jakiej chcemy Polski. Suwerennej, silnej, dumnej czy podległej i ogłupionej siłą dyktatu rywali. Czy kiedyś uda nam się zasypać podziały? Obyśmy jako państwo zdołali odpowiedzieć na pytania wyrosłe wokół katastrofy smoleńskiej. Bo to punkt wyjścia, który nie pozwala nam pójść dalej.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:29, 12 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Warianty koronawirusa odporne na szczepienia? Prof. Pyrć ostrzega...
Jeżeli tej pandemii nie powstrzymamy wystarczająco szybko, to może się okazać, że w pewnym momencie pojawią się warianty, które nie będą już hamowane przez szczepionki – ocenił w poniedziałek wirusolog, członek Rady Medycznej przy premierze prof. Krzysztof Pyrć.
Prof. Pyrć w Programie Pierwszym Polskiego Radia wskazywał, że jeżeli szczepienia utrzymają swoją skuteczność, to podobnie jak w przypadku innych chorób zakaźnych, powinniśmy wrócić po pewnym czasie do normalnego funkcjonowania. Obecnie mamy dynamiczny rozwój zakażeń na całym świecie. Mamy bardzo dużo osób chorujących w jednym momencie i mamy również sporo ozdrowieńców, którzy, jak wiemy na przykładzie Brazylii, są w stanie zarażać się ponownie. Wirus stara się dopasować do tego środowiska, w którym funkcjonuje i nauczyć się jak omijać te nasze zapory - powiedział prof. Pyrć. Jak dodał, obecnie mamy np. wariant brazylijski i południowo-afrykański, które "troszeczkę umieją te przeszkody omijać". Natomiast, jeżeli tej pandemii nie powstrzymamy wystarczająco szybko, to może się okazać, że w pewnym momencie pojawią się warianty, które już nie będą hamowane przez odporność wytworzoną w odpowiedzi na szczepionki. Kwestią kluczową jest, kiedy te szczepienia się zakończą i kiedy ten problem zostanie na tyle przytłumiony, że to ryzyko spadnie prawie że do zera - ocenił wirusolog. Natomiast - jak zaznaczył - "jeżeli wirusowi pozwolimy na to, żeby szalał bez żadnej kontroli przez następne miesiące, to można się spodziewać pojawienia wariantu, na którego szczepionka będzie na tyle mało skuteczna, że nastąpi konieczność stosowania zaktualizowanych szczepionek".
Prof. Pyrć podkreślił, że z wirusologicznego punktu widzenia jest możliwy całkowity powrót do życia sprzed pandemii i pokazują to przykłady z przeszłości. Patrząc na grypę hiszpankę 100 lat temu, to tam sytuacja była bardzo podobna. Tam ten dramatyczny rozwój trwał dwa lata i niestety nie było wtedy szczepionki, która pozwoliłaby uratować miliony istnień. Przypomnę, że zmarło tam od 40 do 100 mln osób. Nie było szczegółowych badań, stąd taki rozstrzał - wskazał. Dodał, że po dwóch latach wystarczająca liczba osób nabyła odporność, by zahamować rozprzestrzenianie się hiszpanki i stała się ona wirusem sezonowym, który trwał do końca lat 50. Zdaniem prof. Pyrcia w przypadku COVID-19 może być podobnie, jednak tu "mamy szanse zareagowania przez szczepienia, a niekoniecznie przez zachorowania".
Profesor zwrócił też uwagę, że pełną odporność uzyskujemy tydzień, dwa tygodnie po drugiej dawce szczepionki, co nie oznacza że wcześniej nie mamy żadnej ochrony. Już po kilku tygodniach od przyjęcia pierwszej dawki ta odporność zaczyna się rozwijać, natomiast nie możemy się czuć bezpieczni. (...) Trzeba poczekać do przyjęcia pełnej serii dwóch dawek, poza szczepionką Johnson&Johnson, która ma jedną dawkę - zaznaczył. Ekspert Rady Medycznej odniósł się także do kontrowersji dotyczących szczepionki od firmy AstraZeneca. Prof. Pyrć ocenił, że stosunek korzyści do ryzyka w przypadku tego preparatu jest dobry. Podkreślił, że szczepionka jest bezpieczna a objawy niepożądane są bardzo rzadkie.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:38, 12 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Niemieckie media: Gospodarka Polski doskonale radzi sobie w epidemii
Epidemia koronawirusa mocno uderzyła w Polskę, ale gospodarka wyszła z tego kryzysu nadzwyczaj dobrze. Polska ma również najniższą stopę bezrobocia w UE - donosi telewizja ZDF w materiale pokazanym w programie informacyjnym "heute". ZDF (Zweites Deutsches Fernsehen, czyli drugi program niemieckiej telewizji publicznej - PAP) podkreśla, że w porównaniu z innymi krajami UE polska gospodarka w kryzysie wywołanym epidemią radzi sobie dobrze, m.in. dzięki temu, że bazuje mniej na turystyce i usługach, które zostały szczególnie dotknięte skutkami pandemii, a bardziej na produkcji przemysłowej. To kolejny niemiecki głos odnotowujący "polski mały cud gospodarczy". Zauważono również, że polski rząd przeznaczył duże fundusze na pomoc firmom oraz że stopa bezrobocia jest w Polsce najniższa w Unii Europejskiej. ... Politolog Kai Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka podkreślił w tym kontekście, że Polska należy do ścisłej światowej czołówki w dziedzinie gier komputerowych. Jako projekt o szczególnym znaczeniu dla Polski telewizja ZDF wskazuje transformacje energetyczną, czyli wyzwanie, jakim jest odejście od węgla w kierunku odnawialnych źródeł energii.
Materiał pokazany w ZDF to kolejny z coraz liczniej pojawiających się w niemieckich mediach głosów zwracających uwagę na dobrą kondycję polskiej gospodarki w czasach globalnego kryzysu wywołanego pandemią. Najważniejsza niemiecka gazeta gospodarcza "Handelsblatt" poświęciła temu tematowi w lutym obszerny tekst zatytułowany "Polski mały cud gospodarczy". Pisano w nim m.in.: "prężność polskiej gospodarki - a przede wszystkim dobre perspektywy - w Europie zadziwiają". "Po międzynarodowym kryzysie finansowym, który Polska jako jedyny kraj UE przetrwała bez recesji, polska gospodarka również w czasie pandemii koronawirusa przechodzi przez kryzys tak łatwo, jak żadne inne państwo członkowskie UE" .
W innym tekście "Handelsblatt" zauważył: "Polska, największy wschodnioeuropejski członek UE, szczególnie mocno przyczyniła się do ożywienia gospodarczego w Niemczech: kraj ten jest obecnie czwartym co do wielkości dostawcą towarów do Niemiec. Ogólnie rzecz biorąc, Polska plasuje się przed Włochami jako piąty największy partner RFN w handlu zagranicznym". Niemiecki dziennik "Rheinische Post" również odnotował niedawno sukcesy gospodarcze, jakie Polska osiąga mimo światowego kryzysu ekonomicznego. Zwraca uwagę na rekordowy eksport do Niemiec i niskie bezrobocie. "Polska pisze swą wyjątkową historię sukcesu po komunizmie nawet w czasach pandemii" - czytamy w "Rheinische Post".
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:43, 12 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Niemcy: produkcja nadal spada, ale przedsiębiorcy oczekują mocnego odbicia
Zamówienia u niemieckich firm znacznie rosną, ale w lutym produkcja w przemyśle znowu spadła, zaskakując ekonomistów. Niemal wszystkie branże zapowiadają zwiększenie produkcji. Dotyczy to zwłaszcza branży samochodowej i elektrotechnicznej.
Zacznijmy od dobrych wiadomości: wskaźnik oczekiwań wzrostu produkcji w Niemczech osiągnął w marcu 30,4 punktu i jest najwyższy od 1991 roku – podał monachijski Instytut Badań nad Gospodarką (Ifo). Jeszcze w lutym wynosił on zaledwie 21,5 punktu. „Księgi zamówień wypełniają się i mamy nadal do czynienia z potrzebą nadrobienia zaległości po pierwszym roku pandemii” – powiedział ekspert Ifo Klaus Wohlrabe. ... Z nowych danych wynika, że największych wzrostów spodziewa się przemysł samochodowy i jego dostawcy oraz przemysł elektrotechniczny (obydwa 44 punkty). Poza tym przemysł maszynowy (38 punktów) i metalowy (36 punktów).
Oczekiwania przemysłu chemicznego pozostały na niezmienionym poziomie 19 punktów. Eksperci Ifo zwracają uwagę na skokowy wzrost oczekiwań producentów obuwia i wyrobów skórzanych. Wskaźnik w tej branży zwiększył się w marcu do poziomu 21 punktów, podczas gdy w lutym wynosił minus 34 punkty. Przemysł meblarski oczekuje utrzymania produkcji na wcześniejszym poziomie, natomiast przemysł odzieżowy, który szczególnie ucierpiał w koronakryzysie, zamierza ograniczyć produkcję. Wskaźnik oczekiwań w tej branży jest rekordowo niski i wynosi obecnie minus 41 punktów.
Ale zanim nowe zamówienia napędzą koniunkturę, nowe dane pokazują, że niemiecka produkcja przemysłowa w lutym znowu spadła. Przemysł, budownictwo i dostawcy energii zmniejszyli ją o 1,6 procenta w porównaniu ze styczniem tego roku, poinformowało Ministerstwo Gospodarki.
To negatywne zaskoczenie, bo pytani przez agencję Reutera ekonomiści spodziewali się wzrostu o półtora procenta.
Widać skutki pandemii: w porównaniu do lutego 2020, czyli do miesiąca zanim koronawirus sparaliżował europejską gospodarkę, produkcja w lutym była mniejsza o 6,4 proc. Także niemiecki eksport nadal nie osiągnął poziomu sprzed koronakryzysu, wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden. W lutym wzrósł co prawda o 0,9 procenta w porównaniu ze styczniem, ale spadł o 2,1 proc. w porównaniu do lutego 2020 r., do wartości 107,8 mld euro. Import wzrósł o 3,6 procenta w porównaniu do stycznia do 89,7 mld euro. To podobny poziom do lutego przed pandemią (wzrost o 0,2 proc.).
Poza koronawirusem wyraźnie widać też wpływ Brexitu na niemiecki handel. W lutym Niemcy sprzedały w Wielkiej Brytanii aż o 12,4 proc. mniej towarów niż rok wcześniej. Import z wysp załamał się o 26,9 proc. W ubiegłym roku niemiecki eksport skurczył się o 9,3 procenta, a jego wartość wyniosła 1,204 biliona euro. Było to jego największe załamanie od światowego kryzysu finansowego w 2009 roku.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:48, 12 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Bill Gates inwestuje w grunty rolne. Pojawiają się kolejne teorie spiskowe
Trzeci najbogatszy człowiek na świecie, Bill Gates, jest także jednym z największych prywatnych właścicieli gruntów rolnych w USA. Dał się on poznać ze wspierania innowacji środowiskowych, ale jego plany rolnicze były do tej pory tajne.
W styczniu amerykański magazyn „The Land Report” - który śledzi transakcje dotyczące gruntów i tworzy roczną listę 100 największych właścicieli ziemskich w USA - ujawnił, że Bill i Melinda Gates mają jeden z największych portfeli prywatnych gruntów rolnych w USA, o łącznej wartości ponad 690 mln USD. W raporcie dotyczącym ziemi pierwsze miejsce zajmuje przewodniczący Liberty Media John Malone, który jest właścicielem 2,2 miliona akrów (8094 kilometrów kwadratowych) rancz i lasów. Założyciel CNN, Ted Turner, uplasował się na trzecim miejscu z 2 milionami akrów ziemi ranczo, podczas gdy CEO Amazona, Jeff Bezos, zajmuje 25 miejsce z własnością 420 000 akrów, głównie w zachodnim Teksasie. Gates jest na 49 miejscu, ale rośnie.
Redaktor magazynu, Eric O'Keefe, badał zakup 14500 akrów najlepszych gruntów rolnych w stanie Waszyngton i odkrył, że kupującym była mała firma z Luizjany, działająca w imieniu Cascade Investments, firmy inwestycyjnej, która zarządza większością ogromnej fortuny należące do Gatesów. Okazuje się, że posiadłości Gatesa obejmują rozległe połacie w Illinois, Iowa, Luizjanie, Kalifornii i kilkunastu innych stanach. Uwzględniając areał stanu Waszyngton i inne niedawne dodatki do swojego portfela. O'Keefe obliczył, że Gates jest właścicielem co najmniej 242000 akrów amerykańskich pól uprawnych, największych gospodarstw w Luizjanie (69071 akrów), Arkansas (47927 akrów) i Arizonie (25750 akrów).
Większość rzeczy, w które Gates się angażuje, została zawłaszczona przez jedną czy drugą teorię spiskową, i tym razem nie jest inaczej. Niektórzy twierdzą, że Gates kupuje ziemię, aby oddać się futurystycznym eksperymentom lub tworzeniu nowej żywności. Ale powód tego ruchu może być w rzeczywistości bardziej prozaiczny: jest to dobra inwestycja o niskiej zmienności, która nie jest ściśle powiązana z rynkiem akcji i może zostać wykorzystana jako zabezpieczenie przed inflacją.
Gates spędził lata na dywersyfikacji swojej fortuny o wartości 129 miliardów dolarów poprzez Cascade Investments. Michael Larson (zarządcą aktywów) kieruje i nadzoruje dotację 50 miliardów dolarów Fundacji Billa i Melindy Gatesów. „Aranżacja jest prosta” - napisał „The Wall Street Journal” w profilu z 2014 roku. „Pan Larson zarabia pieniądze, a pan Gates je rozdaje”. Inwestorzy inwestują pieniądze w klasę aktywów, w której oczekuje się długoterminowych zysków ze wzrostu produktywności, ponieważ wzrost liczby ludności zwiększa popyt na żywność o większej i wyższej jakości.
Sektor gruntów rolnych rozgrzewa się w następstwie takich wiadomości. Fundusz inwestycyjny na rynku nieruchomości rolniczych (REIT) Farmland Partners, który jest właścicielem 156 500 akrów w 16 stanach USA, odnotował ponad dwukrotnie swoją wartość handlową od listopada i jest notowany na rekordowo wysokim poziomie od czasu debiutu giełdowego w 2014 roku. Gladstone Land, kolejny REIT, który jest właścicielem 127 farm obejmujących 94 000 akrów, notuje rekord wszechczasów. Grunty rolne na obszarze stanu Waszyngton, gdzie Gates dokonał ostatniego zakupu, są cenne, a ich ceny wahają się od 10 000 do 15 000 USD za akr, czyli powyżej średniej stanowej wynoszącej około 2000 USD. ... Chociaż światowy rynek gruntów rolnych jest nadal bardzo rozdrobniony, inwestycje instytucji finansowych i osób zamożnych wzrosły od czasu kryzysu finansowego.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 10:55, 12 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Cudzoziemcy w Polsce. Ilu obcokrajowców studiuje, a kto przyjeżdża do pracy?
Polska od lat cieszy się dużym zainteresowaniem wśród cudzoziemców, którzy szukają szansy na lepsze życie. Dlatego setki tysięcy obcokrajowców w naszym kraju podejmuje pracę, studiuje, zakłada firmy. Oczywiście, gro z nich stanowią przybysze z sąsiadujących krajów, głównie z Ukrainy, ale nie brakuje gości z egzotycznych zakątków świata. Niestety, bywają również sytuacje, gdy podczas pobytu w Polsce cudzoziemcy łamią prawo i trafiają do więzienia. Pandemia koronawirusa miała dramatyczny wpływ na turystykę. W 2020 roku liczba cudzoziemców przyjeżdżających do Polski znacząco zmalała. Obrazują to dane Głównego Urzędu Statystycznego. „Spadek korzystających z bazy noclegowej turystów krajowych wyniósł 45 procent, natomiast zagranicznych prawie 70 procent” – potwierdził wiceminister Andrzej Gut-Mostowy na marcowym posiedzenia sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Przybysze z zagranicy, to jednak nie tylko turyści zwiedzający polskie miasta. Jak wyglądała sytuacja w innych aspektach związanych z pobytem obcokrajowców w naszym kraju?
Studenci
Uczelnie w Polsce cieszą się zasłużoną renomą w międzynarodowym świecie akademickim, a to powoduje, że chęć studiowania nad Wisłą zgłasza spora rzesza młodych obcokrajowców. Potwierdzeniem jest nowy raport „Struktura pochodzenia i języki kształcenia cudzoziemców na uczelniach w Polsce”, opracowany przez Ośrodek Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego (OPI PIB). Okazuje się, że w roku akademickim 2019/20 studiowało w Polsce ponad 78 tysięcy cudzoziemców. Zdecydowana większość pochodziła z Ukrainy (niemal 50%), ale sporą grupę stanowili także Białorusini i Hindusi. Jak wynika z raportu, z którym zapoznał się serwis FilaryBiznsesu.pl - aż 75 procent obcokrajowców, którzy podjęli naukę na rodzimych uczelniach pochodziło z zaledwie dziewięciu krajów. „Poziom polskich uczelni jest na wysokim poziomie, posiadają one atrakcyjną i zróżnicowaną ofertę edukacyjną. Dostrzegają to także obywatele z innych państw i decydują się na studia w naszym kraju” – tłumaczy dr inż. Jarosław Protasiewicz, dyrektor Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego. Dodając, że liczba cudzoziemców studiujących w Polsce pomiędzy 2012 a 2019 rokiem wzrosła prawie czterokrotnie. To nie koniec obserwowanych zmian. O ile do niedawna studenci spoza Polski wybierali przede wszystkim kierunki na uczelniach publicznych, to w ostatnich latach regularnie wzrasta odsetek młodych gości z zagranicy, którzy decydują się na naukę w prywatnych placówkach. Wspomnieliśmy już, że na uczelniach dominują osoby zza wschodniej granicy, ale systematycznie przybywa także studentów z krajów azjatyckich. Natomiast jeśli chodzi o mieszkańców Europy Zachodniej, to najwięcej pochodzi z Norwegii i Niemiec.
Nie tylko się uczą, ale też nauczają
Gdy mowa o cudzoziemcach na naszych uczelniach, to większość zazwyczaj na myśli ma studentów. Tymczasem nie brakuje nauczycieli akademickich, którzy przyjechali do Polski, aby kontynuować zawodową karierę. Z cytowanego raportu OPI PIB wynika, że jest nieco ponad dwa tysiące trzysta takich osób. „Niemal 30 proc. wszystkich nauczycieli z innych krajów stanowili Ukraińcy. Wśród zagranicznej kadry akademickiej znajdowały się także osoby pochodzące z Niemiec (6 proc.), Włoch (5 proc.), Słowacji (4 proc.), Białorusi (4 proc.), Wielkiej Brytanii (4 proc.), Rosji (4 proc.), Czech (3 proc.), Hiszpanii (3 proc.) oraz Indii (3 proc.)” czytamy w informacji przygotowanej przez OPI PIB. Najwięcej zagranicznych nauczycieli akademickich, którzy w Polsce kształcą studentów pracuje na trzech uczelniach: Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza.
Przyjeżdżają, aby pracować
O ile dla branży turystycznej pandemia przyniosła fatalne skutki, to w ubiegłym roku liczba cudzoziemców posiadających ważne zezwolenie na pobyt w Polsce wzrosła. Zgodnie z danymi Urzędu ds. Cudzoziemców – na koniec 2020 roku takich osób było 457 tysięcy. Nie jest zaskoczeniem, że największą grupę stanowili Ukraińcy (244,2 tysiące), ale nie brakuje również Białorusinów, Niemców, Rosjan, Wietnamczyków. Wszystkie te nacje reprezentowane są w naszym kraju przez ponad 10 tysięcy osób. „Większość wydawanych zezwoleń na pobyt związana jest z aktywnością zawodową – w 2020 r. dotyczyło to 76 proc. cudzoziemców. W związku z tym widoczna jest silna koncentracja cudzoziemców w województwach z największymi ośrodkami miejskimi” tłumaczył Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców.
...
Za kratkami
Wśród ogromnej rzeszy cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do Polski – na krótkie odwiedziny lub z planem dłuższego pobytu – trafiają się delikwenci łamiący prawo. Niektórzy świadomie i celowo popełniają przestępstwo, inni wpadają w tarapaty przez impuls, nieuwagę, fatalny zbieg okoliczności. Jak wynika z informacji Służby Więziennej, na koniec zeszłego roku w polskich aresztach śledczych i zakładach karnych osadzonych było 1267 cudzoziemców (65 kobiet, reszta to mężczyźni). Niemal po równo - skazanych już sądowymi wyrokami, jak i tymczasowo aresztowanych, czyli podejrzanych o popełnienie przestępstwa, przeciwko którym toczyło się prokuratorskie śledztwo. Najczęściej byli to Ukraińcy (łącznie 494 osoby) i Gruzini (105), ale w sumie podejrzanymi lub skazanymi byli obywatele ponad 70 państw. Pochodzący dosłownie ze wszystkich kontynentów. Wśród nich znaleźli się bowiem m.in. Amerykanie i Kanadyjczycy; Nigeryjczycy, Syryjczycy, czy obywatel Zimbabwe; Chińczycy, Hindusi, Pakistańczycy; Brazylijczycy, Panamczycy; po jednym „reprezentancie” Nowej Zelandii i Australii.
Oczywiście, zdecydowana większość osadzonych pochodziła z Europy, wschodniej i zachodniej, a 9 mężczyzn określonych zostało jako „bezpaństwowcy”. Ciekawostką jest, że na koniec 2020 roku w jednostkach penitencjarnych przebywało 18 cudzoziemców bez ustalenia z jakiego kraju pochodzą (wśród nich znalazła się jedna kobieta).
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:32, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kim są ludzie, którzy od 11 lat znajdują preteksty, by szydzić z ich śmierci i naszego żalu? Mocna odpowiedź w filmie „Obcy. Co Tragedia Smoleńska mówi nam o Polsce"
Oficjalnie to nie o to chodzi. Tłumaczą się przecież, że oni szanują ofiary tragedii, a nie podoba im się tylko… i tu następuje wyliczanie: a to kwestionowanie rosyjskiego raportu, a to chęć upamiętnienia ofiar, a to Krzyż na Krakowskim Przedmieściu, a to komisja Macierewicza, a to pochówek na Wawelu. Co to za ludzie, którzy chcą innym wyznaczać granice ich cierpienia? Którzy zabraniają płaczu, bo wydaje im się polityczny? Żeby jeszcze wyrażali się taktownie - a tu od pierwszych dni wrzaski, przekleństwa i bandycki rechot - pod Kurią krakowską, przed Pałacem Prezydenckim, pod Wawelem, w piosence Wojewódzkiego i Figurskiego, w okrzykach Dominika Tarasa, w kłamstwach Donalda Tuska i Ewy Kopacz, w zimnym cynizmie Leszka Millera i Jerzego Millera (zbieżność nazwisk przypadkowa, acz symboliczna).
Ale w istocie o to chodzi. By zagłuszyć sumienia tych, którzy od samego początku złorzeczyli śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, którzy naśmiewali się z niego jak komsomolcy na defiladach wyszydzali karykatury przywódców Zachodu, którzy boją się słuchać o ambitnej Polsce, bo ona wymaga od nas innych, trudniejszych postaw.
Film o „obcych” w Polsce
Takim sensem silnie przemawia siedemnastominutowy film Tomasza Rakowskiego, który przez kwadrans pokazuje nam oszałamiającą bezradność i lęk elit III RP przed narodowym przebudzeniem a także podsycanie ulicznej dziczy do ataków na pamięć o 10 kwietnia. Rakowski przejrzał setki i tysiące materiałów, prześledził dekadę lat dyskusji, komentarzy i zachowań po 10 kwietnia, przywołał szyderców w postaci Wojewódzkiego i Tarasa, nieudolnych urzędników w postaci Kopacz i Seremeta i zestawił bezradność establishmentu wobec Rosji z żądzą zniszczenia pamięci o Smoleńsku. „Obcy. Co Tragedia Smoleńska mówi nam o Polsce?” jest dokumentem hańby części polskiego społeczeństwa.
Ostatnie słowa w filmie to zerwanie z frazesami o jedności narodowej - mało kto ma odwagę stwierdzić to wprost. Rakowski bije tym po oczach: Smoleńsk nie podzielił nas na „dwie Polski”. Smoleńsk obnażył prawdę, którą ukrywano przez dziesięciolecia. Prawdę o spustoszeniach jakie poczynił komunizm o ogomie degeneracji „elit” i kondycji milionów ofiar „nowej świadomości. Prawdę o obojętności na zło, fałsz i hipokryzję, niewolniczej mentalności i wynarodowieniu części społeczeństwa.
To stąd ten ich coroczny krzyk. Barbarzyńcy wrzeszczą, że nie są barbarzyńcami. Podsunięto im wrzaski i szykany jako sposób na zagłuszenie własnej małości i podłości.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:37, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Tomasz Rakowski: Obcy. Co Tragedia Smoleńska mówi nam o Polsce?
Film stawia gorzką i trudną do przełknięcia diagnozę, dotyczącą kondycji polskiego społeczeństwa. Diagnozę, o której boimy się mówić głośno, a której realne efekty widzimy coraz częściej w życiu publicznym.
Film tworzą cytaty z materiałów video, wywiadów, artykułów, zdjęć oraz produkcji filmowych, które powstały po 10 kwietnia 2010 roku. Niektóre są znane opinii publicznej, inne kompletnie zapomniane lub przemilczane.
Celem filmu jest przypomnienie i unieśmiertelnienie tych szokujących obrazów. Dzięki zebraniu wielu rozproszonych źródeł w jedną całość, widz ma szansę zobaczyć w pigułce postawy, decyzje i zachowania bohatera zbiorowego niniejszego dokumentu.
Owym bohaterem są politycy, urzędnicy, osoby życia publicznego, dziennikarze, naukowcy, celebryci i w końcu zwykli ludzie, którzy stanęli po stronie lekceważenia, ośmieszania, wyszydzania i marginalizowania Tragedii Smoleńskiej, powielania kłamstw i oszczerstw na jej temat oraz zrzeczenia się jakiejkolwiek odpowiedzialności za samą Tragedię i jej konsekwencje.
Z ekranu przebija serwilistyczna, uniżona postawa najwyższych polityków i urzędników ówczesnej Polski wobec Rosji połączona z butą, arogancją i cynizmem wykorzystywanymi do celowych działań wewnątrz kraju.
Widzimy jak na dłoni kłamstwa, mataczenia, zaniechania i kapitulację. Widzimy zdrajców, tchórzy, kłamców, oszczerców, bluźnierców, konformistów, barbarzyńców, łotrów, błaznów i ogłupiały motłoch.
I zadajemy sobie pytanie: czy ja stoję lub stałem kiedykolwiek po ich stronie?
LINK do filmu "Obcy": https://www.youtube.com/watch?v=95pcL3qqHIs
Czas emisji min. 17:03
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:39, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
W hołdzie Pierwszej Damie. Tulipany dla śp. Marii Kaczyńskiej od Klubów Gazety Polskiej
13 kwietnia, o godz. 12:00 przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej oddadzą hołd śp. Marii Kaczyńskiej poprzez złożenie tulipanów przed Pałacem Prezydenckim. Uwaga! Ze względu na epidemię koronawirusa uroczystość będzie ograniczona jedynie do oficjalnej delegacji.
Pierwsza Dama Maria Kaczyńska miała odmianę rośliny z rodzaju tulipan, która nazwana była na jej cześć. Nadanie nazwy odmianie odbyło się w obecności Marii Kaczyńskiej we wrześniu 2008 w ogrodach Ambasady Królestwa Niderlandów w Warszawie przy ul. Kawalerii 10. Inicjatorem nadania nazwy był ambasador holenderski w Polsce – Marnix Krop. Wręczona pierwszej damie cebulka miała numer 00001.
"Każdy by się czuł wzruszony i wyróżniony" – mówiła Maria Kaczyńska, gdy w 2008 roku jej imię nadawano wyjątkowym kremowo-żółtym tulipanom, o jaśniejszych końcach. Po tragicznej śmierci śp. Marii Kaczyńskiej 10 kwietnia 2010 roku Polacy pamiętali o jej zamiłowaniu do kwiatów. Kiedy trumna z ciałem prezydentowej przemierzała Warszawę po powrocie ze Smoleńska, na karawan rzucano mnóstwo tulipanów.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 10:57, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Śmiertelne żniwo koronawirusa. Już ponad milion ofiar pandemii w Europie
Już milion osób zmarło z powodu Covid-19 w Europie - donosi agencja AFP na podstawie własnych statystyk. Liczba ofiar pandemii koronawirusa na świecie zbliża się do 3 milionów.
Według oficjalnych statystyk, najwięcej ofiar Covid-19 było dotąd w Wielkiej Brytanii - 127 100, choć tam sytuacja - w przeciwieństwie do wielu innych krajów - szybko się poprawia w miarę postępów w szczepieniach. Ponad 100 tys. zgonów zakażonych osób stwierdzono także we Włoszech (114 612) i Rosji (103 263). Polska, gdzie do poniedziałku zmarło 58 481 (na wtorek jest to 59126) jest w tym zestawieniu na siódmym miejscu. Na całym kontynencie odnotowano dotąd prawie 42 mln przypadków Covid-19. Wczoraj najwięcej zgonów odnotowano we Francji (385), we Włoszech (358) i na Węgrzech (291). Z danych wynika, że choć liczba nowych zakażeń i zgonów na kontynencie nadal rośnie, tempo wzrostu jest mniejsze niż tydzień wcześniej.
Więcej ofiar pandemii niż w Europie było tylko w obydwu Amerykach - według danych WHO na Covid-19 zmarło tam 1 411 418. Całkowita liczba zgonów na całym świecie to już ponad 2,96 mln i prawdopodobnie w przyszłym tygodniu przekroczy 3 mln.
Źródło: PAP
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:48, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
"Kościół walczący" - wyrzut sumienia, nad którym trudno jest przejść do porządku dziennego. Receptą na kryzys jest nawrócenie
Świętość rozumiana jako radykalizm w nawróceniu – to recepta Michaela Vorisa na trwający obecnie w Kościele katolickim kryzys. W książce „Kościół walczący” bez znieczulenia wskazuje problemy współczesnych wyznawców Chrystusa oraz następców Apostołów, a stawiana przez niego diagnoza naprawdę daje do myślenia. Myśli zawartych w książce „Kościół walczący” nie da się tak po prostu streścić. Każda z nich niesie umieszczony w szerszym kontekście ładunek prawdy, która może okazać się dla czytelnika bardzo bolesna, a być może nawet nie do zniesienia,ale jest bardzo budująca. Autor niczym wprawny chirurg otwiera ropiejące rany, aby je oczyścić i wskazać drogę leczenia. Jednak przyjęcie jego racji wymaga pokory, modlitwy i zrozumienia złożoności sytuacji, a także jej konsekwencji. Napisana nie bez emocji, niemniej w niezwykle racjonalny sposób stanowi wyrzut sumienia, nad którym trudno jest tak po prostu przejść do porządku dziennego. Wyrzut sumienia zarówno dla kapłanów, jak i dla osób świeckich, które zatraciły istotę przebywania we wspólnocie Kościoła błądząc po meandrach relatywizmu moralnego okraszonego modernizmem i brakiem trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość.
Wiele z tych dusz nic nie wie o swoim pakcie z piekłem — pisze Voris dodając, iż „można powoli podryfować w stronę niebezpieczeństwa i nie mieć tego świadomości”. Jak wielu duchownych zostało potępionych mimo zajmowania najwyższych urzędów w Kościele? Sprowadzając to na płaszczyznę powszechną: jak wielu kierowników kształcenia religijnego stanie w obliczu ognia piekielnego za to, że niewłaściwie kształtowali dusze powierzone ich opiece? Jak wielu proboszczów za dopuszczenie do tego? Jak wielu biskupów za to, że nie zrobili nic, co w ich mocy, by tak się nie stało? — pyta, zauważając, iż we współczesnym Kościele katolickim zbyt mało mówi się o grzechu i jego konsekwencjach.
„Nowa ewangelizacja” powinna być katolicka. Przysłowiowej suchej nitki nie pozostawia przy tym na „nowej ewangelizacji” wraz z kursem „Alpha” i innymi protestanckim wynalazkami, które z różnych względów katoliccy hierarchowie zdecydowali się adaptować do jedynej prawdziwej wiary, powodując jej rozmycie. Stąd kładziony przez niego nacisk na konieczność zachowania katolickiej tożsamości w sposób radykalny i bezkompromisowy. I chociaż problemy, z jakimi boryka się Kościół katolicki zostały przedstawione na przykładzie Stanów Zjednoczonych, to dotyczą całego Kościoła. W ocenie autora jedyną szansą na ratowanie dusz jest podjęcie walki, również z samym sobą, własnymi grzechami czy słabościami. Pojęcie Ecclesia militans – Kościoła wojującego – nie jest dziś modne. W rzeczywistości jednak coraz lepiej rozumiemy, że jest prawdziwe, oddaje coś z prawdy. Widzimy, że zło chce opanować świat i konieczne jest podjęcie walki ze złem — mówił papież Benedykt XVI 21 maja 2012 roku i słowa te niemalże dekadę później jedynie nabrały na aktualności. Jeżeli nie zrozumiemy powagi sytuacji, ani nie będziemy w stanie w sposób pełny pojąć całość problemu, z którym zderzamy się jako wierni, trudno nam będzie podążać drogą zbawienia. Książka „Kościół walczący” to otrzeźwienie dla tkwiących w marazmie, a zarazem mocne wezwanie do nawrócenia, póki jeszcze nie jest za późno.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:57, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Maestro Jerzy Maksymiuk obchodzi 85. urodziny. Prezydent: "Dziękuję za Pańskie wybitne zasługi dla rozwoju życia muzycznego"
Przez Neville’a Marrinera nazywany był Mad Maxem. Jest perfekcjonistą, wśród muzyków słynie z powiedzenia „Panowie, śluby przełożyć, pogrzeby odwołać”. Maestro Jerzy Maksymiuk kończy 85. lat. Orkiestra Sinfonia Varsovia w kameralnym składzie nagrała z tej okazji album „Perfekcjonista”. W specjalnym liście jubileuszowym artyście podziękował prezydent Andrzej Duda.
W 1972 roku Maksymiuk stanął na czele Polskiej Orkiestry Kameralnej (POK). Zespół koncertował pod jego batutą na całym świecie w tak prestiżowych salach, jak Carnegie Hall czy Wiener Verein. Sukcesem był także kontrakt z wytwórnią płytową EMI. Maksymiuk był dyrektorem Polskiej Orkiestry Kamerlanej do 1984 r. Wówczas objął stanowisko szefa BBC Scottish Symphony Orchestra w Glasgow (zajmował je do 1993 r.). Polska Orkiestra Kameralna zmieniła wówczas nazwę na Sinfonia Varsovia i zaprosiła do współpracy Yehudiego Menuhina, który przez lata sprawował funkcję pierwszego gościnnego dyrygenta.
Z okazji 85. urodzin Jerzego Maksymiuka powstała płyta „Perfekcjonista” Sinfonii Varsovii. Poprzez muzykę opowiedziana jest tu historia wieloletniej przyjaźni Maksymiuka z orkiestrą. Album ukazuje trzy twarze artysty, przedstawia jego dokonania jako dyrygenta, kompozytora i pianisty. Na płycie znajduje się m.in. Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika, który - jak przypomina Marcin Majchrowski w booklecie dołączonym do płyty - „w dość symboliczny sposób wiąże się zarówno z Polską Orkiestrą Kameralną, jak i – pośrednio – z Sinfonią Varsovią”. „Powstał przecież na zamówienie Yehudiego Menuhina. Prawykonanie dzieła odbyło się wprawdzie w 1972 roku w Londynie z udziałem Menuhin Festival Orchestra, ale jest też nagranie siedem lat późniejsze (1979), w którym partię solową wykonuje Wanda Wiłkomirska, a towarzyszy jej POK pod dyrekcją Maksymiuka”.
Maksymiuk w audycji „Sekretne wzruszenia Jerzego Maksymiuka” wspominał swoje pierwsze spotkanie z Andrzejem Panufnikiem. Opowiadał, że było to wtedy, „kiedy z Polską Orkiestrą Kameralną podczas koncertu The Proms w Royal Albert Hall w Londynie graliśmy cztery fragmenty z +Arbor Cosmica+ Panufnika”. „Po koncercie przychodzi niezwykle piękny mężczyzna, wyprostowany jak świeca, jak hrabia, taką miał posturę i podziękował, to było nasze pierwsze spotkanie” - mówił. „Potem, kiedy bywałem w Londynie zwykle zapraszał mnie do siebie, miał kierowcę z wypożyczonym Rolls-Roycem, ten przyjeżdżał, przywoził mnie” — opowiadał. Maksymiuk wspominał, że kiedy z Polską Orkiestrą Kameralną grali w Chinach koncert, w którego programie znalazły się Symfonia Klasyczna Sergiusza Prokofieva, jeden z koncertów Fryderyka Chopina i właśnie Koncert Skrzypcowy Panufnika, „największe owacje były po Panufniku”.
Sylwetka
Maksymiuk zawsze propagował muzykę współczesną. Jest jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Brał udział w Warszawskiej Jesieni. Za wybitne kreacje wykonawcze dwukrotnie dostał nagrodę „Orfeusza”. Dokonał prawykonań ok. 200 współczesnych utworów. W uznaniu tych zasług Strathclyde University w Glasgow uhonorował go tytułem Doctor of Letters. Elgar Society przyznało mu prestiżowy złoty medal za popularyzowanie muzyki Edwarda Elgara. Maksymiuk w jednym z wywiadów mówił, że najbardziej w życiu żałuje, że nie podjął się prawykonania „Orawy” Kilara, kiedy kompozytor mu to zaproponował. Prawykonanie odbyło się w Zakopanem w 1986 roku. Utwór ten Maksymiuk wykonywał wielokrotnie m.in. w nietypowej aranżacji z Sebastianem Karpielem-Bułecką, Januszem Olejniczakiem, Janem Młynarskim i Atom String Quartet podczas koncertu Głosy Gór, z którym to projektem koncertował m.in. w Carnegie Hall w Nowym Jorku.
Maksymiuk jest również kompozytorem, autorem około 40 utworów. Największe zdolności mam do kompozycji, ale późno to dowodzić, bo wszyscy mówią: „Kto to jest Maksymiuk? No dyrygent” — skarżył się w filmie „Maksymiuk. Koncert na dwoje”. Na płycie „Perfekcjonista” znalazł się jego utwór „Liście gdzieniegdzie spadające” na orkiestrę kameralną i fortepian (2011 r.) Partię fortepianu wykonuje sam artysta. Maksymiuk cytowany przez Majchrowskiego, wyznał, że tytuł swojego utworu zawdzięcza „zauroczeniu sposobem nazywania utworów przez Debussy’ego”. Claude Debussy jest zresztą ulubionym kompozytorem Maksymiuka i to właśnie jego dzieła otwierają jubileuszowy album. Są to zaaranżowane przez Maksymiuka na orkiestrę smyczkową dwa preludia - „La fille aux cheveux de lin” i „Des pas sur la neige”. W wywiadzie udzielonym PAP w 2016 r. dyrygent mówił, że docenia kompozytora za „stworzenie eterycznej, delikatnej muzyki opartej na nowej harmonii”. Na płycie znajduje się również „Fantazja na temat Thomasa Tallisa” Ralpha Vaughana Williamsa, zdaniem Majchrowskiego „może posłużyć ona za symboliczne odniesienie do długoletniej działalności Jerzego Maksymiuka jako dyrygenta orkiestr smyczkowych, ale również do czasu spędzonego na Wyspach Brytyjskich”.
Od 1983 roku Maksymiuk sprawował funkcję dyrektora artystycznego BBC Scottish Symphony Orchestra zarówno z tym zespołem jak i z Polską Orkiestrą Kameralną Maksymiuk wielokrotnie występował na największym światowym festiwalu muzyki klasycznej – BBC Proms. Razem z Polską Orkiestrą Kameralną nagrywali dla EMI Abbey Road w Londynie, gdzie jak wspominał Maksymiuk nagrali 14 płyt. W różnych wywiadach opowiadał, że pewnego razu orkiestra minęła się w drzwiach studia z Beatlesami, opowiadał, że musiał opóźnić rozpoczęcie próby, bo panie z orkiestry rozmawiały z Paulem McCartneyem. „Gdy do Warszawy przyjechał w 1982 roku Neville Marriner ze swoją orkiestrą, Maksymiuk dla którego Marriner był Bogiem (to on powiedział o Polskiej Orkiestrze Kameralnej: +Uwaga, pojawiła się taka orkiestra, że musimy na nią uważać!+) postanowił ugościć orkiestrę, ponieważ ówczesne władze nie bardzo kwapiły się do godnego przyjęcia gości z Zachodu. Przyjęcie dla kilkudziesięciu osób (dwie orkiestry) odbyło się w Bristolu. Zapłacił Maksymiuk. Przy pożegnaniu nieświadomy tego Marriner poprosił go, żeby podziękował ministrowi kultury za wspaniały bankiet” — głosi jedna z anegdot odnaleziona na stronie internetowej artysty. W filmie „Maksymiuk. Koncert na dwoje” Maksymiuk odwiedza Neville’a Marrinera, który wspomina, że w młodości Maksymiuk miał przydomek Mad Max.
Dyrygent zasłynął wśród muzyków chętnie powtarzanym przed próbami powiedzeniem: „Panowie, śluby przełożyć, pogrzeby odwołać”. Jego styl odzwierciedla osobowość - to mieszanka perfekcjonizmu z żywiołowością. „W zasadzie do tego zawodu się nie nadaję, bo mam zbytnią nerwowość, pobudliwość, muszę być przygotowany absolutnie, a na +absolutnie+ nie ma czasu. Zbytnie wnikanie w partyturę jest tak samo złe jak nieumienie tej partytury. Muzycy usypiają” — mówił Maksymiuk w filmie „Maksymiuk. Koncert na dwoje” przy okazji przygotowywania „Eroiki”. „Jeżeli coś będzie niezupełnie tak, jak brzmi mi w głowie, to nie będzie takiego kłopotu. A zresztą może brzmieć w głowie, co jest trudno wykonalne albo niewykonalne, co wtedy zrobić? Uciąć swoją głowę i popatrzeć, jak ludzie grają, ale charakter nie bardzo mi pozwala. To znaczy nie na tyle, że inna muzyka jest, tylko jeżeli jest niedokładnie wykonana, ja tego nie bardzo mogę znieść” — tłumaczył.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:08, 13 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Dorota Łosiewicz: Zaszczepieni preparatami mRNA bardziej podatni na inne warianty wirusa? Badania z Izraela niepokoją. Za wcześnie na picie szampana
Niezbyt dobre wiadomości mają dla wszystkich naukowcy z Izraela. Okazuje się, że osoby zaszczepione szczepionkami mRNA mogą być bardziej podatne na zakażenia innymi wariantami SARS CoV-2 w porównaniu do osób niezaszczepionych. Zespół kilkunastu naukowców pod kierownictwem profesor Adi Stern z Uniwersytetu w Tel-Avivie w Izraelu zakończył właśnie badania dotyczące dowodów wskazujących m.in. na zwiększenie ryzyka zachorowania na COVID-19, wywołany przez niektóre mutacje wirusa, wśród osób zaszczepionych szczepionką mRNA — informuje dr n. med. Marek Derkacz na portalu [link widoczny dla zalogowanych] Z materiału zgromadzonego przez naukowców wynika, że wariant brytyjski rozprzestrzenia się szybciej niż pierwotny szczep i towarzyszy mu zwiększona śmiertelność. Z badani wynika także, że wśród osób zaszczepionych dwoma dawkami szczepionki BNT162b2 mRNA, aż osiem razy częściej dochodziło do zachorowania na COVID-19 wywołany mutacją południowoafrykańską w porównaniu do osób niezaszczepionych!
Bez satysfakcji wracam więc do tekstu, który opublikowałam w grudniu, a w którym pisałam, że to nie szczepionka przywróci nam normalność, ale szczepionka i lek, który hamowałby namnażanie się wirusa Sars-Cov-2 w organizmie chorego. Dopiero wówczas, gdy taki lek się pojawi (lub potwierdzona zostanie w badaniu klinicznym skuteczność leku już istniejącego, np. amantadyny), będziemy mogli faktycznie odkorkować szampana i wyglądać końca pandemii.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:11, 14 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Do zakażeń koronawirusem prawie nie dochodzi na zewnątrz
Naukowcy z Towarzystwa Badań nad Aerozolami (GAeF) wezwali rząd Niemiec do częściowego przemyślenia zmiany sposobu postępowania w walce z pandemią koronawirusa. Ich zdaniem ochronę przed zakażeniami należy wzmacniać przede wszystkim w zamkniętych pomieszczeniach, bo do zakażeń prawie nie dochodzi na zewnątrz. Apel swój badacze zawarli w opublikowanym w internecie liście otwartym do kanclerz Angeli Merkel, ministra zdrowia Jensa Spahna oraz szefów rządów i władz ds. zdrowia krajów związkowych. - Do zakażeń wirusem SARS-CoV-2 dochodzi prawie bez wyjątku w pomieszczeniach - brzmi główne oświadczenie badaczy, cytowane przez agencję dpa. Na zewnątrz wirus przenosi się niezwykle rzadko i nigdy nie dochodzi do tzw. infekcji klastrowych, czyli rozległych. Ryzyko zakażenia występuje głównie w pomieszczeniach - w mieszkaniach, domach seniorów, szkołach, na imprezach, próbach chóru czy podczas podróży autobusem.
...
Zdaniem autorów listu zwiększanie wiedzy na ten temat postępuje zbyt powoli. Debata publiczna na temat środków ochrony przed koronawirusem nie odzwierciedla stanu wiedzy naukowej, więc wiele osób ma błędne przekonania na temat potencjału zakażenia związanego z wirusem. Zdaniem autorów listu środki takie jak zakaz spotykania się w parkach, całkowite zamknięcie popularnych tras dla pieszych, a nawet nocna godzina policyjna niosą komunikat: "Na zewnątrz jest niebezpiecznie". Nie zapobiegnie to jednak "potajemnym spotkaniom w zamkniętych pomieszczeniach", lecz "jeszcze bardziej zwiększy motywację do unikania nakazów państwowych" - przekonują.
"Trwające dyskusje na temat spacerowania po promenadach, spędzania czasu w ogródkach piwnych, joggingu czy jazdy na rowerze już dawno okazały się bezproduktywne" - czytamy w liście. Ciągłe ostrzeganie przed kontaktami grozi nawet nasileniem "zmęczenia pandemią, które jest widoczne wszędzie"; "nic bardziej nie otępia ludzi niż permanentny stan alarmu" - ostrzegają członkowie GAeF. Dlatego naukowcy apelują do rządu federalnego i władz krajów związkowych o zaostrzenie środków ochronnych dla osób przebywających w pomieszczeniach. Jak zaznaczają, powinno się tam spotykać jak najmniej osób, głównie dlatego, że istnieje ryzyko infekcji nie tylko poprzez bezpośredni kontakt z zainfekowaną osobą, ale także wtedy, gdy osoba zakażona była wcześniej w pomieszczeniu.
Jako dalsze środki autorzy wymieniają regularne wietrzenie lub stosowanie oczyszczaczy powietrza w pomieszczeniach, na przykład w domach seniora, szkołach i biurach. Badacze wyraźnie wskazują też na potrzebę noszenia maseczek ochronnych w pomieszczeniach. Autorzy apelują również o przenoszenie wydarzeń, takich jak koncerty, przedstawienia teatralne i nabożeństwa, do dużych, dobrze wentylowanych sal, aby zminimalizować ryzyko infekcji.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:18, 14 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kryzys wodny. Oto największy problem świata
Problemy z dostawami wody w Teksasie i na Tajwanie są symbolem globalnej katastrofy, która dopiero teraz przyciąga uwagę świata, choć zasługuje na nią od dawna. Kryzys wodny będzie się pogłębiał. Niedawno miliony właścicieli domów w całym Teksasie nagle odkryło, że ich woda może być zanieczyszczona lub całkowicie stracili do niej dostęp, kiedy niskie temperatury i rozpadająca się infrastruktura doprowadziły do powszechnych przerw w dostawie energii. Nieco później, po drugiej stronie planety, Tajwan odciął dostawy wody do niektórych obszarów, w tym do kluczowego dla gospodarki centrum produkcji półprzewodników, z powodu najgorszej suszy od dziesięcioleci.
Te równoległe wydarzenie kryzysowe są symbolem globalnej katastrofy, która dopiero teraz przyciąga uwagę świata, choć zasługuje na nią od dawna. I w przeciwieństwie do innych nieszczęść, które mogą z czasem ustępować, ten problem będzie się tylko pogłębiał. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że w ciągu niecałych czterech lat połowa światowej populacji będzie mieszkać na obszarach dotkniętych niedostatkiem wody. „Oczekuje się, że ryzyko to będzie rosło w miarę nasilania się skutków zmiany klimatu” - powiedział Thomas Schumann, założyciel Thomas Schumann Capital, firmy, która stworzyła inwestycyjne indeksy wody dla Stanów Zjednoczonych i Europy.
Przewiduje się, że koszty biznesowe związane z tym ryzykiem mogą wynieść 300 miliardów dolarów, a nawet pięć razy więcej - uważa Schumann. Podczas gdy większość dyskusji dotyczących środowiska koncentruje się na emisji gazów cieplarnianych, 9 z 10 największych zagrożeń, przed którymi stoi ludzkość, wiąże się z brakiem wody, powiedział Schumann. Woda jest niezastąpiona, jeśli chodzi o utrzymanie życia i dobrego samopoczucia. Z definicji oznacza to, że istnieje uzasadnienie biznesowe, aby nadać priorytet zarządzaniu gospodarką wodną, powiedział.
...
W Teksasie głównym wyzwaniem po lutowym ataku zimy było uzyskanie dostępu do czystej wody, zapewniającej podstawowe zdrowie i warunki sanitarne, powiedziała Yijia Chen, analityk ESG w Calvert. Podkreśla, że docenianie znaczenia wody nigdy nie było ważniejsze. Firmy mogą oczywiście nadal działać, wyrzucając do atmosfery ogromne ilości węgla. Ale bez dostępu do wody wielu nie byłoby w stanie przeżyć, powiedział Schumann. W rezultacie inwestorzy w coraz większym stopniu wykorzystują bezpieczeństwo wodne jako wskaźnik bezpieczeństwa klimatycznego.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:33, 14 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj - już po raz trzeci - obchodzimy Święto Chrztu Polski
Dzisiaj przypada, ustanowione przez Sejm RP i obchodzone po raz trzeci, Święto Chrztu Polski. Ma ono skłaniać Polaków do manifestowania patriotyzmu i podejmowania działań na rzecz dobra wspólnego w ojczyźnie. Przypomina też, że chrzest był elementem, od którego zaczęła się historia Polski i jej chrześcijańskie dziedzictwo.
Święto Chrztu Polski zostało ustanowione przez Sejm RP 22 lutego 2019 r. Ma ono upamiętniać wydarzenie, które legło u fundamentów państwa polskiego i jednocześnie skłaniać do wdzięczności, zadumy i zastanowienia się nad tym, co każdy z nas może dla dobra ojczyzny zrobić. W myśl przyjętej ustawy 14 kwietnia ma być dniem „narodowej refleksji nad dziedzictwem naszych ojców, nad odpowiedzialnością wszelkich władz państwowych, wszystkich obywateli i każdego z osoba za naszą Ojczyznę, za jej przyszłość i pomyślność”. Święto – jak napisano – powinno służyć inspiracji do podejmowania działań na rzecz dobra wspólnego. Akcja Katolicka kolejny rok zachęca Polaków do wywieszenia w tym dniu biało-czerwonych flag. Dziś dziękczynne liturgie z okazji jubileuszu odbywać się będą w wielu miejscach w całym kraju.
W środę o godz. 17.00 abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański i przewodniczący Episkopatu Polski dokona konsekracji ołtarza w kościele pw. Najświętszej Marii Panny in Summo. Ze względu na obostrzenia sanitarne będzie to uroczystość zamknięta - bez udziału wiernych. Na zewnątrz wyremontowanej świątyni ukazano w skali 1:1 bryłę najstarszej polskiej kaplicy, zbudowanej dla Mieszka I i Dobrawy. Zabytek architektury na Ostrowie Tumskim w Poznaniu zostanie tym samym oddany ponownie do użytku liturgicznego. Kościół Najświętszej Marii Panny in Summo (Posnaniensi), czyli na zamku (poznańskim), wzniesiono na dawnych, przedromańskich murach pałacu oraz kaplicy Mieszka I i Dobrawy, w książęcej części grodu poznańskiego. Świątynia jest następczynią kaplicy pałacowej, pierwszej świątyni chrześcijańskiej na terenie państwa Piastów.
W katedrze gnieźnieńskiej 14 kwietnia wierni będą się modlić w trakcie trwającej nowenny do św. Józefa z racji 40. rocznicy śmierci Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, inicjatora obchodów tysiąclecia chrztu Polski w 1966 roku. Całą nowennę, która rozpoczęła się 31 marca w Warszawie a zakończy 26 maja na Jasnej Górze, zainicjowało Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”.
Modlitewne upamiętnienie 1055. rocznicy chrztu Polski nastąpi też m.in. w parafii Matki Bożej Częstochowskiej na warszawskim Powiślu. Wierni będą się tam modlić podczas Mszy dziękczynnej o godz. 18.00 w intencji księcia Mieszka, jego żony Dobrawę oraz zmarłych z rodu Piastów i Przemyślidów.
O rocznicy chrztu Polski wspomną też w modlitwie ojcowie jezuici 14 kwienia wieczorem w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na warszawskim Starym Mieście.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:05, 18 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Major KGB, który pomógł ujawnić zbrodnię katyńską. Kim był Oleg Zakirow?
Zbrodnia katyńska. "18 kwietnia 2017 r. w Łodzi zmarł major KGB Oleg Zakirow. Musiał uciekać z Rosji, bo pomagał wyjaśnić okoliczności zbrodni katyńskiej. M.in. dzięki niemu poznaliśmy prawdę o sowieckiej masakrze na polskich jeńcach wojennych" – powiedziała Marzena Kumosińska z łódzkiej Pracowni Dokumentacji Multimedialnej Stowarzyszenie Ślad. Jak co roku w rocznicę śmierci Olega Zakirowa, także w niedzielę w ewangelicko-augsburgskiej części Cmentarza Starego w Łodzi – jak podkreśliła Kumosińska - przedstawiciele Stowarzyszenia Ślad złożą hołd niezwykłemu człowiekowi, który narażał swoje życie w imię prawdy. Jeden z założycieli stowarzyszenia, działacz opozycji niepodległościowej, członek KOR Józef Śreniowski tak wspominał Zakirowa: Zabiła Go prawda o Katyniu, bo w świecie schizofrenii prawda nie działa jak odtrutka, tylko jak trucizna.
Jako pracownik łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wiedziałam oczywiście, kto to jest Oleg Zakirow i jakie zasługi ma dla Polski, ile kosztowała go pomoc w ujawnianiu okoliczności zbrodni stalinowskich, m.in. masakry Katyniu – mówiła Kumosińska. ... Po śmierci Zakirowa, który był laureatem nagrody "Kustosz Pamięci Narodowej IPN", odwiedziłam wdowę po nim panią Galinę i córkę Larisę. Pomagaliśmy im, jak mogliśmy - i w IPN i w stowarzyszeniu Ślad - w organizacji pogrzebu i potem w upamiętnieniu miejsca spoczynku, do czego przyczyniło się wiele osób i instytucji, m.in. IPN i Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna”- relacjonowała. Zakirow był postacią tragiczną - zaznaczyła Kumosińska. Dodała, że zapłacił wysoką cenę za pomoc w zdemaskowaniu masowego sowieckiego mordu na polskich oficerach w lasach katyńskich i innych miejscach komunistycznego imperium. Nie od razu przecież po przyjeździe do Łodzi, gdzie mogła studiować jego córka, dostał polskie obywatelstwo. Jego rodzina cierpiała biedę. Zakirow utrzymywał się z dorywczych prac, czasem nawet żebrał – mówiła. Bano się go, bo był majorem KGB, nie wszyscy wiedzieli, że go przecież zdegradowano za prawdę o Katyniu, że próbowano go zastraszyć, pozbawiono w Rosji pracy i skromnego dorobku, że były zamachy na jego życie – wspominała Kumosińska.
Dziennikarz TVP3 Łódź Waldemar Wiśniewski kilka miesięcy przekonywał Zakirowa do udzielenia mu obszernego wywiadu. Był wtedy sfrustrowany, zawiedziony tym, jak go na początku potraktowano w Polsce – wspominał. Na trwające dość długo nagranie przyniósł swoje jedzenie i picie” – mówił. Była to bardzo wyrazista osobowość- zaznaczył Wiśniewski. Dziennikarz wspominał też, w jakiej tajemnicy – na żądanie Zakirowa – wiózł go prywatnym samochodem z Łodzi do Warszawy na odebranie nagrody za książkę "Obcy element". Było to zrozumiałe ze względu na doświadczenia Zakirowa. Nigdy nie zapomnę tej ukrywanej do dnia wyjazdu podróży i przygotowań do niej. Zakirow po prostu bał się o bezpieczeństwo rodziny – podkreślił Wiśniewski. Wspomniał, że na pierwsze umówione z dziennikarzem spotkanie Zakirow nie przyszedł, bo najpierw musiał sprawdzić czy Wiśniewski przyszedł sam. Podczas pracy nad wywiadem telewizyjnym prowadzonym przez Wiśniewskiego, Zakirow zgodził się na obecność jeszcze tylko jednego dziennikarza - Huberta Bekrychta wtedy z Polskiego Radia Łódź, obecnie PAP. Dokładnie go obszukał, prosił o pokazanie sprzętu do nagrywania, rozmontowanie go, sprawdził mikrofon i torbę. Po kilkuminutowym nagraniu dla rozgłośni dokładnie określił, co ma być na antenie wówczas, a co może być wyemitowane po latach i to też za jego zgodą.
Oleg Zakirow urodził się 29 października 1952 roku w uzbeckim Andiżanie. Ukończył prawo w Taszkiencie. Od 1975 r. do 1991 r. służył w KGB, początkowo w kilku miejscach Azji Środkowej, a od 1983 roku w Smoleńsku. Od 1984 do 1986 r. uczestniczył w wojnie w Afganistanie, po czym – jak napisano w życiorysie sporządzonym przez IPN - powrócił do służby w smoleńskiej placówce KGB. W czasie sowieckiej odwilży, tzw. pieriestrojki, w 1989 r. major Zakirow był w specjalnej grupie funkcjonariuszy smoleńskiego KGB zajmującej się rehabilitacją ofiar stalinizmu. Wtedy też widząc ogrom sowieckiego terroru nie tylko wobec Rosjan, Ukraińców, czy Białorusinów, ale też wobec polskich jeńców zamordowanych w podsmoleńskich lasach, postanowił wyjść poza zaplanowany przez jego przełożonych zakres badań nad zbrodniami stalinowskimi. Dotarł do świadków i ostatnich żyjących wykonawców zbrodni katyńskiej. Spisywał i przechowywał ich zeznania, archiwizował akty sowieckiego ludobójstwa. Z dokumentów IPN wynika, że właśnie wtedy Zakirow nawiązał kontakt z reżyserem filmu „Las Katyński” Marcelem Łozińskim, wieloletnią polską korespondentką w Rosji Krystyną Kurczab-Redlich oraz działaczem rosyjskiego Stowarzyszenia „Memoriał” Aleksiejem Pamiatnychem.
W 1990 r. Zakirow wystąpił z Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Rok później usunięto go ze służby w KGB. Zdążył jednak przekazać Polakom zgromadzone dokumenty i dowody zbrodni katyńskiej. Po wydaleniu z wojska Zakirow był szykanowany przez swoich byłych kolegów, wielokrotnie grożono mu śmiercią, a potem próbowano go zabić. W 1998 r. wraz z żoną i córką Zakirow wyemigrował do Polski. Zamieszkał w Łodzi. Nie miał pracy ani pieniędzy na utrzymanie, traktowano go często, jak szpiega. Wtedy też imał się dorywczych prac na budowie, w punkcie ksero, czasem po prostu żebrał na Piotrkowskiej. W 2002 r. nadano mu obywatelstwo polskie. 2010 r. wydano jego książkę „Obcy element” zawierającą jego wspomnienia. Publikował m.in. w „Zeszytach Katyńskich” i „Rzeczpospolitej”. Był odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, Nagrodą „Kustosz Pamięci Narodowej IPN” a także odznaką honorową „Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka”.
Oleg Zakirow zmarł 18 kwietnia 2017 r. w Łodzi. Miał 65 lat.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:52, 24 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Piotr Zaremba: Coś pękło, tego nie da się zszyć. W oczach Kaczyńskiego Gowin to spiskowiec
W oczach Jarosława Kaczyńskiego Jarosław Gowin to spiskowiec, knujący od początku tej kadencji. W oczach Gowina projekt Zjednoczonej Prawicy jest martwy. Łączy ich jedno: nie mają pomysłu na formułę rozstania.
Fakt, że rząd Mateusza Morawieckiego utracił większość faktycznie – choć nie formalnie – jest już oczywisty. Najnowszym przykładem jest wycofanie przez PiS z porządku obrad Sejmu projektu ustawy zakładającego likwidację OFE – tym razem z powodu oporu Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Niewykluczone, że sprzeciw wobec kolejnej inicjatywy rządu zadeklaruje teraz Porozumienie Jarosława Gowina.
Politycy PiS przekonują, że nic się nie stało, że rząd brytyjski też często napotyka na opór części własnych posłów, choć ma formalną większość. Jednak polska kultura polityczna jest inna. W warunkach "wojny totalnej" prawicy z opozycją, pojedyncza porażka staje się klęską. Doszliśmy więc do sytuacji, w której żaden ważniejszy projekt rządowy nie ma zagwarantowanej większości. A to już rodzi poczucie bezsilności. Tak sprzeczne z naturą Jarosława Kaczyńskiego, który nie chce się zadowalać władzą formalną.
To poczucie bezsilności podsyca zamieszanie wokół RPO. Choć Trybunał Konstytucyjny, zdominowany przez pisowskich nominatów, uniemożliwił dalsze sprawowanie funkcji popieranemu przez opozycję Adamowi Bodnarowi (jeszcze przez 3 miesiące będzie pełnił tę funkcję), to równocześnie nakazał parlamentowi uchwalenie ustawy regulującej sytuację, w której rzecznik kończy urzędowanie, zaś jego następcy nie udaje się wybrać (w tym przypadku z powodu różnicy zdań między Sejmem a Senatem). Gowin przekonuje, że jeśli pisowski kandydat na RPO, poseł Bartłomiej Wróblewski, nie zyska akceptacji Senatu, to on może zgłosić kandydata kompromisowego – jest nim niezależna senator Lidia Staroń, kiedyś należąca do PO, zasłużona w obronie praw spółdzielców mieszkaniowych. Podobno ma ona szansę na głosy przynajmniej niektórych senatorów opozycyjnych.
Czy Kaczyński będzie zainteresowany kompromisem, którego akuszerem stanie się Gowin? By wzmocnić nacisk na prezesa PiS, lider Porozumienia sugeruje, że nie poprze ustawy ustanawiającej protezę, w teorii na czas przejściowy, urzędu RPO. I gdyby trzynastka posłów Porozumienia wiernych Gowinowi wsparła takie stanowisko, nowego prawa nie dałoby się uchwalić.
Mamy więc stan permanentnego pata.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:56, 25 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Już po spotkaniu Kaczyński - Gowin - Ziobro. Jest wspólny komunikat
Po spotkaniu przywódców Zjednoczonej Prawicy wszystkie strony wyrażają wolę zawarcia porozumienia programowego na lata 2021-23. Odpowiednie kroki zostaną podjęte w najbliższych dniach - komunikat takiej treści zamieścili w niedzielę wieczorem na Twitterze: Krzysztof Sobolewski (PiS) i Jan Strzeżek (Porozumienie).
Po spotkaniu przywódców #ZjedniczonaPrawica wszystkie strony wyrażają przekonanie co do pozytywnych skutków działań ZP od czasu podwójnego sukcesu wyborczego w 2015 r. i wolę zawarcia porozumienia programowego na lata 21-23. Odpowiednie kroki zostaną podjęte w najbliższych dniach - napisali politycy.
Do spotkania liderów PiS Jarosława Kaczyńskiego, Porozumienia Jarosława Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry doszło w niedzielę.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 10:40, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Teatr Telewizji z mocnym repertuarem
W lutym tego roku Agencja Kreacji Teatru TV została przekształcona w Teatr Telewizji i ta jednostka organizacyjna - Teatr Telewizji - wzmocniła swoje kompetencje repertuarowe - powiedziała nowa dyrektor Teatru Telewizji i zarazem redaktor naczelna TVP Kultura Kalina Cyz.
Powstało zamieszanie medialne, bowiem z części publikacji wynika, że Agencja Kreacji Teatru Telewizji (AKTTV) została zlikwidowana, a inne źródła podają, iż istnieje i zmiana nastąpiła tylko na stanowisku szefa AKTTV, na którym pani zastąpiła dotychczasową p.o. dyrektora Kalinę Zalewską. Jak faktycznie wygląda organizacyjnie i strukturalnie sytuacja?
W lutym tego roku Agencja Kreacji Teatru Telewizji została przekształcona w Teatr Telewizji i ta jednostka organizacyjna - Teatr Telewizji - wzmocniła swoje kompetencje repertuarowe. Natomiast kompetencje produkcyjne, czyli to wszystko, co dotyczy wyprodukowania spektaklu zostało przeniesione do Agencji Kreacji Filmu i Serialu TVP. Chcę jeszcze raz podkreślić, że nie jest to likwidacja jednostki, lecz jej przekształcenie. Ma ono na celu transparentność i przejrzystość toku produkcji spektakli teatralnych.
Jest pani również dyrektorem TVP Kultura, z wykształcenia muzykologiem. W związku z tym, że objęła pani obowiązki szefowej Teatru Telewizji, czy zamierzają państwo zatrudnić jakichś nowych, merytorycznych doradców, np. teatrologów?
Głos ekspertów jest zawsze ważny, ale dziś nie przewiduję angażowania doradców. Wnoszę do Teatru Telewizji doświadczenie prowadzenia kanału w całości poświęconego tematyce kulturalnej, w tym teatralnej.
W zapowiedziach pani poprzedniczek Ewy Millies-Lacroix i Kaliny Zalewskiej była mowa o tym, że planowane są w paśmie Jedynki dwie premiery Teatru Telewizji miesięcznie. Czy te zamierzenia zostaną podtrzymane?
Obecnie sytuacja wygląda tak, że plany związane z Teatrem Telewizji muszą uwzględniać także plany repertuarowe innych anten. To jest istotne, bo proszę pamiętać, że swoje pasma teatralne ma również TVP Kultura, TVP Kultura 2, TVP Polonia i TVP Historia. Co więcej TVP Historia, która dziś pokazuje rocznie około 30 spektakli powtórkowych, ma plany zamówień i produkcji własnych spektakli premierowych. TVP ABC również zamawia spektakle dla dzieci. Ważne jest zatem rozeznanie w rzeczywistych potrzebach i planach również i tych anten. Jeśli chodzi o jesienną ramówkę - to potwierdzam, że planujemy w Jedynce dwie premiery w miesiącu.
Myślę, że bardzo ważną informacją jest też to, że od dłuższego czasu zabiegałam o zakup Teatroteki, czyli spektakli młodych reżyserów, które realizowane były w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Udało nam się to wreszcie sfinalizować i mamy cykl pięćdziesięciu premierowych spektakli, które również w ramach Teatru Telewizji będziemy pokazywać na różnych antenach TVP. To są przedstawienia młodych reżyserów i dramaturgów, ale one nie pojawią się "w zamian", będą stanowiły drugi filar naszej oferty teatralnej. Dzięki Teatrotece śmielej będziemy sięgać po klasykę – co w roku Różewicza, Norwida i Lema dziwić nie powinno.
W związku z tym, że jest pani również dyrektorem TVP Kultura chce zapytać, czy nastąpi jakaś zmiana i spektakle telewizyjne będą mocniej obecne na pani antenie?
Na antenie TVP Kultura jest bardzo dużo "teatru". Są to nie tylko przedstawienia, ale i dokumenty, reportaże i aktualności dotyczące premier w kraju i za granicą. TVP Kultura ma pasmo wtorkowe i wtedy pojawia się teatr repertuarowy, a czasem teatr tańca lub teatr operowy. Mamy pasmo sobotniego teatru. W niedzielę w ramach pasma familijnego "Od ucha do ucha" obok koncertów, animacji, baletów emitujemy nierzadko przedstawienia dla dzieci, a w naszej kultowej propozycji "Niedziela z…", gdy bohaterem jest aktorka, aktor bądź reżyser - także pokazujemy przedstawienia Teatru Telewizji. Do tego dochodzi kanał streamingowy TVP Kultura 2, który też ma swoją propozycję teatralną. Są takie tygodnie, że na antenach TVP Kultura pokazujemy pięć lub sześć spektakli. Niemniej Teatr Telewizji nie łączy się teraz z TVP Kultura, łączy go tylko osoba dyrektora. Natomiast zakres kompetencji i obszary działania mamy często wspólne i naturalne jest, że tu dokonuje się merytoryczne zakotwiczenie.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 10:42, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Antywirusowe powłoki w samolotach
W ramach zapobiegania zakażeniom koronawirusem japońskie linie lotnicze JAL zaczęły stosować w swoich samolotach antywirusowy i antybakteryjny środek chemiczny w sprayu, którym pokrywane są powierzchnie wewnątrz kabiny – podał dziennik „Yomiuri Shimbun”. Według tej gazety linie JAL zamierzają do lipca zastosować środek we wszystkich 230 swoich samolotach.
Stosowany spray jest niegroźny dla zdrowia ludzi, nie zwiększa ryzyka pożaru i skutecznie ogranicza aktywność wirusów, takich jak wirus grypy czy koronawirus SARS-CoV-2. Ochrona ma się utrzymywać przez trzy do pięciu lat – podał w poniedziałek „Yomiuri Shimbun”.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:12, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Nadchodzi koniec epoki Angeli Merkel. Czy po jej odejściu Niemcy nadal będą przewodzić UE?
Nieuchronnie zbliża się moment odejścia Angeli Merkel z funkcji kanclerza Niemiec. Po 16 latach zmienić się może nie tylko kierunek, w jakim podąża największa unijna gospodarka, ale także układ sił politycznych na Starym Kontynencie. Trwająca obecnie walka o władzę i dominację na arenie międzynarodowej oznacza, że zwycięzca wrześniowych wyborów federalnych od samego początku będzie musiał stawić czoła nowym problemom.
Kandydatem związanej z Angelą Merkel koalicji CDU/CSU na stanowisko kanclerza został Armin Laschet, premier najgęściej zaludnionego landu Niemiec, Nadrenii Północnej-Westfalii. Oczekuje się, że utrzyma on centrowy kurs obecnej kanclerz. Jednak niezbyt stabilna sytuacja wewnętrzna Niemiec może zmusić Lascheta do większego zaangażowania się w sprawy krajowe. A to będzie oznaczać wycofanie się Berlina z roli najważniejszego rozgrywającego w europejskiej polityce.
Sondaże przedwyborcze wskazują na wzrost poparcia dla Zielonych. Jeśli wzrost poparcia będzie się dalej utrzymywał, Zieloni dołączą do rządu co najmniej jako bardzo ważny partner koalicyjny. Będzie to oznaczać zaostrzenie stanowiska wobec Rosji i Chin. Według Jacoba Kirkegaarda z Peterson Institute for International Economics „zapowiadałoby to, że merkantylistyczne podejście do polityki zagranicznej, które pod wieloma względami popiera Merkel, zwłaszcza wobec Chin, naprawdę dobiega końca”. Jednak ich kandydatka do objęcia pozycji kanclerza - Annalena Baerbock - nigdy nie zasiadała w rządzie na szczeblu federalnym ani landowym.
Kontrkandydatem Lascheta na stanowisko kanclerza Niemiec z ramienia partii SPD został Olaf Scholz, minister finansów w koalicji Merkel. Scholz ma największe wśród kandydatów doświadczenie w rządzeniu, ale socjaldemokraci w sondażach znajdują się dopiero na trzecim miejscu. Tak więc jego szanse na zostanie kanclerzem są raczej niewielkie.
...
Czy komuś uda się zastąpić Angelę Merkel? Będzie to o tyle trudne, że Niemcy po zjednoczeniu w 1990 roku stały się europejskim mocarstwem, które bardzo niechętnie przyjmuje aktywną postawę w innych międzynarodowych kwestiach niż handel.
Administracja prezydenta Joe Bidena szuka poparcia Berlina w sprawach dotyczących zarówno relacji z Chinami i Rosją, jaki i walki o kontrolę nad kluczowymi technologiami. Niemcy stoją przed wyzwaniem, jakim jest takie zbliżenie z Waszyngtonem, aby Unia Europejska jako blok składający się z 27 państw mogła znowu odgrywać większą globalną rolę. A wyzwań na tym polu jest bez liku. Na kwestie związane z pandemią Covid-19 i brakiem szczepionek, które umożliwiłyby szybsze otwarcie unijnej gospodarki, czy wciąż odczuwanymi konsekwencjami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, nakładają się nacjonalistyczne ciągoty części krajów członkowskich Wspólnoty.
Czas po jesiennych wyborach pokaże, czy następny kanclerz jest przygotowany do zbudowania takiego poziomu globalnej odpowiedzialności, który przystoi dominującej potędze ekonomicznej Europy. Udzielenie odpowiedzi na to pytanie przypadnie jednemu z szeregu kandydatów, którzy nie mają zbyt dużego doświadczenia w kształtowaniu polityki międzynarodowej.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:16, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
USA zapowiedziały 310 mln dol. dla Ameryki Środkowej w zamian za pomoc w powstrzymaniu migracji
Wiceprezydent USA Kamala Harris zapowiedziała w poniedziałek dodatkowe 310 mln dolarów pomocy zagranicznej dla państw Ameryki Środkowej oraz nowe porozumienie z Gwatemalą mające ograniczyć migrację do USA. Harris zadeklarowała pomoc po spotkaniu za pośrednictwem Zooma z prezydentem Gwatemali Alejandro Giammateim. "Chcemy z wami współpracować (...) w sposób, który przyniesie nadzieję Gwatemalczykom, że będą mieli dla siebie perspektywy jeśli zostaną u siebie" - powiedziała Harris. Wiceprezydent została powierzona misja ograniczenia fali imigrantów z Ameryki Środkowej, która spowodowała kryzys na południowej granicy USA.
USA przeznaczą 125 mln dolarów na pomoc humanitarną w celu przeciwdziałania skutkom suszy i niedostatków żywności oraz pandemii Covid-19 oraz 104 mln na wzmocnienie bezpieczeństwa uchodźców. Dodatkowe 26 mln zostanie przeznaczone na działania związane ze zdrowiem i edukacją, a kolejne 55 mln na wsparcie rolnictwa i zapewnienie posiłków dla dzieci szkolnych. Pomoc przeznaczona jest dla Gwatemali, Hondurasu i Salwadoru. Mimo nowej pomocy Harris nie odpowiedziała na prośbę o sprzedaż Gwatemali szczepionek przeciwko Covid-19. ... Kraje Ameryki Środkowej są głównym źródłem rosnącej liczby nieletnich samodzielnie podróżujących do USA. Według władz Meksyku, w marcu 18 tys. dzieci z tych krajów przekroczyło granice w drodze do Stanów Zjednoczonych. Według Brolo, jednym z czynników zachęcających migrantów była zmiana władzy w USA i wiążące się z tym oczekiwanie "większych korzyści" dla imigrantów.
Źródło: PAP Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:19, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Wygaszanie gazu wodorem. "Agonia gazu będzie krótsza niż agonia węgla" (fragment)
Rola tego paliwa w zielonej transformacji ma być ograniczona, ale inwestycje gazowe nie hamują. Rentowność infrastruktury ma uratować wodór. Ostatnie miesiące to ze strony spółek energetycznych na całym świecie wysyp strategii dotyczących osiągnięcia neutralności klimatycznej. Obejmują one wygaszenie energetyki gazowej. Jak jednak wynika z danych zebranych przez firmę analityczną S&P Global, budowa infrastruktury gazowej nie hamuje. Dotyczy to nie tylko krajów takich jak Polska, gdzie błękitne paliwo jest traktowane jako alternatywa dla węgla. Na pięciu największych rynkach europejskich – brytyjskim, włoskim, hiszpańskim, niemieckim i francuskim – w planach jest łącznie 60 tys. MW nowych mocy gazowych w energetyce, co oznacza ich rozrost o ponad jedną trzecią.
– Przyszłość gazu ziemnego nie maluje się w najjaśniejszych barwach. Odsunięcie w czasie decyzji dotyczącej jego miejsca w unijnej zielonej taksonomii, która określi dostęp poszczególnych technologii do finansowania, zapowiada, że to paliwo będzie miało w Europie coraz trudniej. Agonia gazu będzie krótsza niż agonia węgla. Należy się liczyć z tym, że zmierzch tego paliwa zacznie się jeszcze w tej dekadzie, przedłużeniu jego życia mogłoby służyć wdrożenie na szerszą skalę technologii związanych z wychwytem i magazynowaniem węgla (CCS) – mówi DGP Robert Tomaszewski z Polityki Insight.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:25, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Czeka nas stracona dekada? Covid-19 pozostawi głębokie blizny w światowej gospodarce
Światową gospodarkę czekają długotrwałe powikłania pocovidowe, gdy tegoroczne odbicie w kształcie litery V zaniknie. Rosną nierówności. Wsparcie kryzysowe o wartości 26 bilionów dolarów i pojawienie się szczepionek sprawiły, że powrót do normalności może okazać się szybszy niż wielu się spodziewało, jednak spuścizna skarłowaciałej edukacji, zlikwidowanych miejsc pracy, zadłużenia na poziomie zbliżonym do tego z czasów wojennych i pogłębiające się nierówności między rasami, płciami, pokoleniami i regionami pozostawiają trwałe blizny. „Po wyczerpującym roku bardzo łatwo jest odnieść wrażenie, że wszystko wróciło na właściwe tory” - mówi Vellore Arthi z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, który zbadał długoterminowe skutki zdrowotne i gospodarcze wynikające z poprzednich kryzysów. „Ale wiele skutków, które obserwujemy z perspektywy czasu, często trwa od dziesięcioleci i nie można ich łatwo rozwiązać” - dodaje. Ubiegłoroczny spadek produktu krajowego brutto był największy od czasu Wielkiego Kryzysu. Międzynarodowa Organizacja Pracy szacuje, że kosztowało to równowartość 255 milionów etatów. Naukowcy z Pew Research Center uważają, że globalnie klasa średnia skurczyła się po raz pierwszy od lat 90.
Koszty pandemii będą spadać nierównomiernie. Karta wyników opracowana przez Oxford Economics Ltd., zawierająca 31 wskaźników ze 162 krajów, wskazała Filipiny, Peru, Kolumbię i Hiszpanię jako gospodarki najbardziej narażone na długoterminowe negatywne skutki popandemiczne. W najlepszej sytuacji znalazły się: Australia, Japonia, Norwegia, Niemcy i Szwajcaria. „Powrót do standardu sprzed Covid zajmie trochę czasu” - powiedziała Carmen Reinhart, główna ekonomistka Banku Światowego. Nie wszystkie kraje będą odczuwały skutki pandemii w jednakowym stopniu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy dostrzega, że w tym roku wirus w mniejszym stopniu doświadczył gospodarki rozwinięte, a kraje o niskich dochodach i rynki wschodzące ucierpiały dużo bardziej. W 2009 r. sytuacja była odwrotna - to kraje bogate ucierpiały mocniej. W przypadku USA, prognozowany wzrost PKB na przyszły rok będzie nawet większy niż przewidywano przed Covid-19. Po tym jak gospodarka została zasilona wartymi biliony dolarów pakietami stymulacyjnymi, szacunki MFW prognozują tylko śladowe pocovidowe blizny dla Stanów Zjednoczonych. Bank Światowy ostrzegł w styczniowym raporcie, że jeżeli nie zostaną podjęte działania naprawcze, świat czeka dekada rozczarowań związanych z globalnym wzrostem. Oszacowano, że światowa produkcja ma być w 2025 r. o 5 proc. niższa niż trend sprzed pandemii.
...
Kraje, które szybko opanowały wirusa ostrzegają, że droga do pełnego ożywienia gospodarki jest bardzo wyboista. Po początkowym ożywieniu w kształcie litery V gospodarka Nowej Zelandii skurczyła się w ostatnich trzech miesiącach 2020 r., ponieważ nieobecność zagranicznych turystów pozostawiła dziurę, której miejscowi nie mogli wypełnić. Obecnie kraj, który konsekwentnie zajmuje czołowe miejsca w rankingach odporności na Covid-19, stoi w obliczu drugiej fali recesji. W Chinach, gdzie pandemia była kontrolowana przez prawie rok, wydatki detaliczne nie uległy większemu ożywieniu. „Istnieje autentyczna niepewność co do tego, jak bardzo zmieniają się zachowania ludzi pod względem wzorców konsumpcji w wyniku tego kryzysu” - powiedział Adam Posen, prezes Peterson Institute for International Economics. „Jeśli ludzie wrócą do jedzenia w restauracjach, rekreacyjnego podróżowania, ćwiczeń na siłowni, wtedy wiele z tych branż się odrodzi. Ale jest też możliwe, że gusta ludzi po prostu naprawdę się zmienią, wtedy nastąpi przejściowy wzrost bezrobocia” - dodał. Historia pokazuje, że pięć lat po recesjach w poszczególnych krajach, długoterminowe oczekiwania wzrostu były zazwyczaj o 1,5 punktu procentowego niższe niż w krajach bez recesji - wynika z szacunków Banku Światowego.
Zmiany na rynku pracy. Kryzys przyspieszył wykorzystanie automatyzacji zarówno w przemyśle wytwórczym, jak i usługowym, ponieważ pracownicy i klienci muszą być chronieni przed rozprzestrzenianiem się chorób. Chociaż budzi to nadzieje na ożywienie wydajności, miliony miejsc pracy są zagrożone, bo nie wiadomo czy w tym procesie powstanie wystarczająca liczba nowych miejsc pracy. Według McKinsey & Co. ponad 100 milionów ludzi w ośmiu największych gospodarkach świata może zostać zmuszonych do zmiany zawodu do 2030 r. W najgorszej sytuacji są osoby słabiej wykształcone, kobiety, mniejszości etniczne i młodzież. „Wiele miejsc pracy zniknęło bezpowrotnie” - mówi Eric Robertsen, globalny szef działu badań w Standard Chartered Plc. „Nisko płatne miejsca pracy w marginalnych firmach lub marginalnych sektorach zniknęły, ponieważ firmy zbankrutowały lub sektory zostały wydrenowane” - uważa Robertsen. Jego zdaniem luka po upadłych firmach zostanie wypełniona przez przedsiębiorców zdolnych do szybkiej adaptacji, ale firmy te zatrudnią mniej pracowników. Nawet tam, gdzie nie dochodzi do utraty miejsc pracy, wzorce pracy uległy zmianie i debata na temat tego, jak te zmiany wpłyną na pakiety płac, pozostaje otwarta. Długofalowe skutki kryzysu odcisną także piętno na kapitale ludzkim. W niektórych krajach pandemia zamknęła uczniom i studentom dostęp do sal lekcyjnych nawet na rok.
Powrót do pełnego ożywienia będzie skomplikowany z powodu dodatkowych 24 bilionów dolarów pożyczek, które świat zaciągnął w 2020 roku, doprowadzając całkowite zadłużenie do nowego maksimum 281 bilionów dolarów, - wynika z szacunków Instytutu Finansów Międzynarodowych. Nawet bez kryzysu zadłużenia, gdy stopy procentowe zaczną rosnąć, zarówno rządy, jak i firmy znajdą się pod presją - twierdzi Mark Zandi, główny ekonomista Moody’s Analytics. „Światowa gospodarka wróci do pełnego zatrudnienia po pandemii znacznie szybciej niż po kryzysie finansowym” - uważa Zandi. „Jednak po powrocie do pełnego zatrudnienia światowa gospodarka utknie na niskim biegu, który panował przed pandemią” - dodaje.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:32, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Demograficzna przyszłość Polski. Gdzie ubędzie najwięcej mieszkańców?
Prognozy demograficzne często prezentują zmiany w skali województw lub powiatów. Warto przyjrzeć się spodziewanym spadkom liczby ludności na terenie ponad 2400 polskich gmin.
Bardzo duża ubiegłoroczna różnica pomiędzy liczbą nowych narodzin i zgonów sprowokowała dyskusję na temat demograficznej przyszłości naszego kraju. Nie powstały jeszcze prognozy uwzględniające skutki pandemii COVID-19 oraz powiązanego z nią kryzysu gospodarczego. Tym niemniej, warto przyjrzeć się wynikom starszych projekcji demograficznych. Szczególnie ciekawa wydaje się prognoza GUS uwzględniająca zmiany liczby ludności polskich gmin. Należy zwrócić uwagę, że na liście obszarów najbardziej zagrożonych wyludnieniem znajdują się także niektóre mniejsze miasta.
Informacji na temat prognoz demograficznych dotyczących ponad 2400 polskich gmin nie sposób umieścić w przejrzystej tabeli albo na wykresie. Dlatego jedynym dobrym wyborem sposobu prezentacji danych wydaje się mapa. Eksperci RynekPierwotny.pl samodzielnie wykonali taką mapę na podstawie „gminnej” prognozy demograficznej GUS. Wspomniana mapa prezentuje projekcje dotyczące niemal wszystkich polskich gmin. Warto dodać, że Główny Urząd Statystyczny wcześniej publikował wyłącznie mapy oddzielnie pokazujące gminy z największym prognozowanym przyrostem lub spadkiem liczby ludności. Mapa przygotowana przez RynekPierwotny.pl jest natomiast bardziej syntetyczna i ciekawa. Dzięki zastosowaniu różnych odcieni koloru czerwonego oraz zielonego, łatwo można zobaczyć gminy, dla których w latach 2021 - 2030 spodziewany jest duży spadek lub wzrost liczby ludności. Kolor zielony oznacza oczywiście prognozowane wzrosty populacji, a kolor czerwony jej spadki.
Jak nietrudno zobaczyć na mapie, prognozy demograficzne GUS przedstawiają się całkiem dobrze dla większości miast wojewódzkich oraz ich najbliższych okolic. Imponująco wygląda np. spodziewany bilans zmian demograficznych w pobliżu Warszawy, Krakowa, Poznania i Trójmiasta. Trzeba jednak nadmienić, że swoiste zielone wyspy sygnalizujące spodziewany wzrost liczby ludności zobaczymy też blisko niektórych mniejszych miast. Na uwagę zasługuje między innymi sytuacja niemal całej Małopolski oraz zielony pas gmin w północnej części województwa podkarpackiego. Wspomniane Podkarpacie pod względem prognoz demograficznych prezentuje się lepiej niż pozostałe regiony z tzw. Ściany Wschodniej.
Przygotowana mapa pokazuje również, że największe spadki liczby ludności do 2030 r. prawdopodobnie będą widoczne m.in. na niektórych przygranicznych obszarach województwa podlaskiego oraz lubelskiego. Poniższa tabela pozwala łatwiej przyjrzeć się dwudziestu gminom zagrożonym największą skalą depopulacji. Oprócz gmin typowo wiejskich, w analizowanej grupie znajdziemy również gminy wyłącznie miejskie. Mowa o Helu, Górowie Iławieckim, Kamiennej Górze, Dęblinie, Szczytnie oraz Dusznikach Zdroju. Przykład miasta Duszniki Zdrój udowadnia, że szybka depopulacja może dotknąć również miejscowości o typowo turystycznej specyfice.
Całość wraz z mapami tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:39, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Pociągi na wodór wjeżdżają na europejskie tory. Ten rynek będzie wart dziesiątki miliardów dolarów
Pierwsze napędzane wodorem pociągi pasażerskie zbudowane przez Alstom mają niebawem ruszyć na tory w Niemczech i wyznaczyć kierunek rozwoju dla tej technologii w Europie. Po długim okresie próbnym na 123-kilometrowym torze w Dolnej Saksonii w Niemczech, w marcu przyszłego roku wodorowe pociągi zaczną jeździć na komercyjną skalę, twierdzi Carmen Schwabl, dyrektor zarządzająca operatora kolejowego LNVG. 14 pociągów pasażerskich Alstom Coradia iLint będzie kursować na linii regionalnej między Buxtehude na obrzeżach Hamburga, a nadmorskim miastem Cuxhaven. Alstom od ponad pięciu lat promuje pociągi napędzane ogniwami paliwowymi jako alternatywę dla wysokoemisyjnych silników wysokoprężnych. Oprócz niemieckiego projektu, ten drugi co do wielkości na świecie dostawca sprzętu kolejowego na początku tego miesiąca zdobył zamówienie od francuskiej kolei krajowej na podwójny pociąg wodorowo-elektryczny oraz inne kontrakty w Niemczech i we Włoszech.
Największy rywal Alstomu, Siemens AG, również pracuje nad pociągami wodorowymi. Szacuje się, że w nadchodzących latach wartość europejskiego rynku lokomotyw wodorowych wzrośnie do dziesiątek miliardów dolarów, ponieważ przepisy dotyczące emisji zanieczyszczeń będą zaostrzone. Chociaż akumulatory lub linie energetyczne mogą być również używane jako zamiennik dla spalinowozów i ograniczania zanieczyszczeń, jednak w przypadku niektórych tras elektrowozy nie zawsze są praktycznym rozwiązaniem. Prawodawcy Unii Europejskiej osiągnęli w zeszłym tygodniu porozumienie, aby ambitne cele klimatyczne bloku uczynić prawnie wiążącymi. Ostrzejsze przepisy będą mieć wpływ na różne branże, od transportu po produkcję energii. Regionalne koleje są średnio tylko w około 54 proc. zelektryfikowane, a państwowi operatorzy mogą być narażeni na większą presję, aby wymieniać zanieczyszczające silniki wysokoprężne.
„Europa z pewnością będzie głównym rynkiem” - powiedział CEO Alstom Henri Poupart-Lafarge podczas firmowego seminarium internetowego, wymieniając Francję, Niemcy, Włochy i Wielką Brytanię jako kraje z dużymi flotami silników wysokoprężnych. Przyznał, że należy rozbudować zaopatrzenie w paliwo i infrastrukturę, ale „pociągi są już gotowe”. Według analityków Morgan Stanley, widać obiecujące perspektywy rozwoju pociągów wodorowych w Europie. Jak wynika z szacunków, w połowie wieku sektor ten może być wart od 24 do 48 miliardów dolarów. Do 2030 r. więcej niż co dziesiąty nieelektryczny pociąg będzie napędzany wodorem. ... Europejskie kraje już przeznaczają pieniądze na dotacje dla firm, które pracują nad technologią akumulatorową i wodorową do pojazdów. Takie wsparcie mogłoby zostać rozszerzone także na przemysł kolejowy, aby zastąpić silniki spalinowe w pociągach. „Nie będziemy już kupować żadnych jednostek wysokoprężnych” - powiedział Schwabl z LNVG podczas webinarium. Kolej obsługuje 126 pociągów jeżdżących na oleju napędowym i szuka alternatywnego paliwa.
W Austrii federalna kolej OBB w zeszłym roku pod Wiedniem przetestowała pociąg wodorowy Alstomu. Teraz ocenia, jak wypada on w porównaniu z innymi napędami konkurującymi do zastąpienia oleju napędowego - powiedział dyrektor techniczny Mark Topal Goekceli. „Na dłuższych dystansach i obszarach, w których potrzebujemy więcej energii, wodór ma przewagę” - powiedział. „Wygląda na to, że pociągi akumulatorowe mogą wygrywać na krótkich dystansach” - dodał.
Według grupy badawczej BloombergNEF zajmującej się czystą energią, koszty ponoszone przez właściciela regionalnego pociągu pasażerskiego są najniższe, gdy jest on zasilany bateriami elektrycznymi. Drugi najtańszy napęd to olej napędowy. Za nim jest wodór, a następnie napęd zasilany z trakcji elektrycznej. Natomiast wybór między akumulatorami lub ogniwami paliwowymi w celu zastąpienia oleju napędowego zależy od czynników takich jak długość trasy, częstotliwość obsługi i liczba postojów.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:43, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Naukowcy z Brazylii odradzają import rosyjskiej szczepionki. Istnieją "krytyczne problemy"
Naukowcy z Narodowej Agencji Nadzoru Zdrowia (Anvista) w poniedziałek przekazali zarządowi Agencji zalecenie, aby ten nie zatwierdził importu rosyjskiej szczepionki Sputnik V COVID-19 - informuje Reuters. Pracownicy naukowi Narodowej Agencji Nadzoru Zdrowia (Anvisa) w poniedziałek zalecili zarządowi Agencji, aby ten nie zatwierdził importu rosyjskiej szczepionki Sputnik V COVID-19, o co wnioskowali gubernatorzy stanów walczących ze śmiercionośną drugą falą koronawirusa. Zalecenia naukowców zostaną wzięte pod uwagę przez zarząd Anvisa, który powinien ogłosić swoją decyzję w ciągu doby - pisze Reuters.
Anvisa sygnalizowała już wcześniej, że istnieją „krytyczne problemy” związane ze skutecznością i bezpieczeństwem rosyjskiej szczepionki, które wymagają wyjaśnienia. Ana Carolina Moreira Marino Araujo, dyrektor generalna ds. monitorowania zdrowia, powiedziała, że biorąc pod uwagę całą przedstawioną dokumentację, dane zebrane podczas badań w Agencji i otrzymane od innych organów regulacyjnych, istnieje „nieodłączne ryzyko” podczas stosowania Sputnika V i jest ono zbyt duże. Kluczową kwestią jest obecność w szczepionce adenowirusa, który może się rozmnażać, jest to według Gustavo Mendesa, menedżera leków i produktów biologicznych Anvisa, „poważna” wada,
Brazylijski program szczepień został opóźniony przez serię złych decyzji i niepowodzeń w zakupach, zmieniając kraj w jeden z najbardziej śmiercionośnych ośrodków COVID-19 na świecie w tym roku i doprowadzając krajowy system opieki zdrowotnej na skraj upadku- pisze Reuters.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:48, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Mięso bawarskich dzików wciąż powyżej norm radioaktywności. 35 lat po katastrofie w Czarnobylu
Wiele dzików z lasów Bawarii, których mięso uchodzi w Niemczech za przysmak, mimo upływu 35 lat od katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu wciąż narażonych jest na promieniowanie radioaktywne. W niektórych sezonach jest to nawet do 60-70 proc. populacji tych zwierząt.
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 wybuchł reaktor w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Do atmosfery przedostały się substancje radioaktywne. Nad Europą przeszła toksyczna chmura, na początku w stronę Szwecji, następnie - Austrii i Bawarii. Z padającym wówczas deszczem do ziemi przedostały się substancje radioaktywne, które w większości już się rozłożyły, z wyjątkiem cezu-137. Metal ten osadza się w górnych warstwach gleby - do 15 cm głębokości i jest wchłaniany przez drzewa korzeniami, jesienią z kolei zanieczyszczone w ten sposób liście opadają na ziemię i rozkładają, co tworzy cykl. Na polach uprawnych cez-137 został wypłukany i zaorany. Według Federalnego Urzędu ds. Środowiska (LfU) stężenie radioaktywne w zbożach, warzywach czy mleku, nawet z regionów skażonych, jest bardzo niskie. Jednak w przypadku mięsa dzików wędrujących po glebie leśnej oraz grzybów pomiary radioaktywności wskazują pomiędzy 1300 (okręg Miesbach) do nawet 5100 bekereli (okręg Garmisch-Partenkirchen). Żywność o wartości wyższej niż 600 bekereli nie jest dopuszczana w Niemczech do sprzedaży.
Napromieniowanie populacji bawarskich dzików zmienia się w zależności od pory roku. Im mniej zwierząt wykopuje pożywienie w skażonym runie leśnym, tym mniej naraża się na przyswojenie radioaktywnej substancji. ...
Zdaniem Richtera w dobrym roku na napromieniowanie naraża się od 10 do 15 proc. dzików ze skażonych obszarów, ale bywają sezony, że problem dotyczy nawet do 70 proc. populacji tych zwierząt. Szacuje się, że zanim ten problem choćby połowicznie zniknie, może minąć do 80 lat.
Całość tu: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
deHaga
Bywalec
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:53, 27 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Przedstawiciel rządu Australii: kraje demokratyczne powinny być przygotowane na rosnące ryzyko wojny
Sekretarz wydziału spraw wewnętrznych rządu Australii Mike Pezzullo przestrzegł, że kraje demokratyczne powinny być przygotowane na rosnące ryzyko wojny w związku z „tyranią zagrażającą wolności”. Media oceniły to jako aluzję do komunistycznych Chin.
„Wolne narody znów słyszą bębny wojny i z niepokojem obserwują militaryzację kwestii, o których do niedawna sądziliśmy, że raczej nie staną się katalizatorami konfliktu zbrojnego. Szukajmy dalej szansy na pokój, po raz kolejny przygotowując się przy tym (…) na klątwę wojny” – napisał Pezzullo w liście do pracowników z okazji Anzac Day, święta upamiętniającego poległych żołnierzy. Sekretarz wydziału spraw wewnętrznych Australii nie napisał wprost, kogo uważa za zagrożenie dla pokoju, ale media uznały jego komentarz za aluzję do rosnącej asertywności Chin i bardzo napiętych relacji na linii Canberra-Pekin.
Minister obrony Australii Peter Dutton oceniał niedawno, że „nie należy nie doceniać” ryzyka wojny w związku z Tajwanem – rządzoną demokratycznie wyspą; komunistyczne władze ChRL uznają ją za nieodłączną część swojego terytorium i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć nad nią kontrolę. Minister spraw wewnętrznych Australii Karen Andrews wyraziła poparcie dla opinii przedstawionej przez Pezzullo. Skrytykował ją natomiast poseł opozycyjnej Australijskiej Partii Pracy Bill Shorten, który zarzucił Pezzullo używanie „zapalnego języka” w stosunku do Chin.
Relacje australijsko-chińskie znacznie ochłodziły się w ostatnich latach między innymi w związku z apelami premiera Australii Scotta Morrisona o przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w sprawie genezy pandemii koronawirusa. Po tych apelach Pekin wprowadził formalne i nieformalne ograniczenia dotyczące importu australijskich towarów, w tym węgla, jęczmienia, wołowiny, wina i drewna. W ubiegłym tygodniu rząd Morrisona unieważnił dwie umowy zawarte przez australijski stan Wiktoria w ramach lansowanej przez chińskie władze Inicjatywy Pasa i Szlaku. Premier wyraził przy tym poparcie dla „wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku” oraz świata „ceniącego wolność”. Pekin potępił tę decyzję i wezwał Canberrę, aby „porzuciła zimnowojenne myślenie i uprzedzenia ideologiczne”.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|