|
www.gargangruelandia.fora.pl Strefa wolna od trolli
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 8:27, 12 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Mimo iż jestem za granicami na wschodzie sprzed roku 1939, to jednak wizja Maxa Kolonko, który też jest za tym samym nie wydaje mi się łatwą do realizacji.
Co ja piszę, łatwą! Ona jest wbrew pozorom dla Polski niebezpieczną.
Po pierwsze, dzięki Stalinowi i nacjonalistom białorusko-ukraińsko-litewskim utraciliśmy rzecz najważniejszą, czyli element czysto narodowy na tych ziemiach.
No, może lekko przesadzam, bo na Białorusi i Litwie żyje nadal wielu naszych rodaków, ale już na Ukrainie ledwie znikoma ich część.
Bo chyba o Ukrainę Maxowi chodziło, gdy pokazywął mapki i sugerował aby to Ukraińców w pierwszym rzędzie na kanwie sporu z Janukowyczem spolonizować gospodarczo i następnie przejąć państwowo.
Może to i fajny to pomysł, ale akurat nie w tym przypadku.
Zaś podpieranie się najnowszą historią i wspominanie na dowód połączenia Niemiec, rozpadu Jugosławi czy Czechosłowacji jest błędne.
Po pierwsze. Niemcy dokonali połączenia wewnątrz samego państwa niemieckiego. Czechosłowacja rozpadła się natomiast na dwa państwa, ale były to dwa narody niemal bliźniacze i także odbyło to się w jej granicach wewnętrznych. Z Jugosławią nie poszło już tak łatwo, chociaż tutaj także wszystko załatwiono w środku między sobą. To jednak tam sie polała krew, gdyż Jugosławia była od początku jej powstania wielonarodowym tworem sztucznym, trzymanym wpierw przy życiu przez króla, a potem żelazną łapą Tito i jego spec służb.
Aby Polska odzyskała swoje dawne ziemie wschodnie musi dojść niestety do zawieruchy dziejowej, czyli po prostu do wojny światowej, bo ziemie kresowe możemy odzyskać jedynie na drodze zbrojnej walki, podobnie jak to miało miejsce u progu lat dwudziestych XX wieku, gdyż znajdują się one obecnie w granicach nowo powstałych państw.
Kombinacje z prawami dla Ukraińców, Białorusinów i Litwinów niewiele według mnie dadzą, co najwyżej na tym stracimy a nie zyskamy.
Tylko zajęcie zbrojne, i dopiero potem uczciwe prawa dla podbitych na nowo, wsparte nie powielaniem błędów przedwojennych spadkobierców Piłsudskiego wzgledem nich, to jest sposób na odzyskanie i utwierdzenie polskości na wschodzie.
Mam nadzieję, że kiedyś tak się stanie, ale chyba nie za mojego życia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 15:12, 12 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Czytam na salonie o mitach stanu wojennego blogera Łukasza Rzeplińskiego (mogę mylić nazwisko) i myślę sobie na boku, nie wiedziałem, że tylu idiotów PRL na świat wydaliło.
Po pierwsze nic w tej bajce ŁR nie gra, ŁR co najwyżej ŁRze jak najęty.
akiś nowy wyrostek polityczny z tego blogera skoro go wsadzają na SG!
No, nie wiem co napisać o tych bzdurach.
Chyba tylko od biedy to, że mogę się zgodzić, że mitem jest przyrównywanie stanu wojennego do okupacji, a walki opozycyjnej do walki podziemnej czasu wojny, a tak to się czasami odbiera w gazetowych pierdu-pierdu i wywiadzikach, gdzie stare opozycyjne lisy oraz wilki piszczą i wyją tym bardziej, im bardziej zaciera się im w pamięci granica i powierzchnia lasu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 8:59, 13 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Jako że Ukraina nie schodzi z ust wszystkim, w tym nawet PiS, zmienię sobie kierunek i cofnę się do dnia 11 listopada. Dla wielu Święta Narodowego, dla innych kolejnej okazji do grilla i pochlania, a jeszcze dla innych miłego sposobu do spędzenia czasu po palmami.
Oto właśnie w ów tak ważny dla Polaków Dzień, Mr Electric poleciał do Meksyku na zaproszenie polskiej(?) stoczni Sunreef Yacht (to mamy jeszcze jakieś stocznie, w dodatku w Meksyku? Ciekawe jak stamtąd z drugiej zmiany do Gdańska wracają)), gdzie zapewne za sutą opłatą opowiadał panom w szerokoskrzydłych sombrerrach jak się buduje luksusowe jachty.
Opowiadać Mr Electric może, dlaczego nie, tym bardziej że podpisał kontrakt reklamowy, to musi grać, czy chce czy tego nie chce, jak to mówią "małpę w Zoo".
Ale gdyby czuł się związany ze swoją Ojczyzną, to w tym Dniu byłby w Kraju.
Przecież jako gwiazda świata reklamy mógł wymusić na reklamodawcy inny termin, co potwierdzają w biurze byłego prezydenta, że "pan prezydent czasami przyjmuje zaproszenia(...)".
Jednym słowem pan prezydent mógł odrzucić zaoferowany mu przez Sunreef Yacht spektakl w Meksyku.
Mógł, ale tego nie zrobił.
Dlaczego?
Sam to kiedyś osobiście wyznał: "O take Polskie walczyłem".
I wszystko jasne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 13:33, 13 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Kurczę, przegapiłem. Dopiero jak wpadłem na Salon zauważyłem parę numerów z czarnymi okularami w tle.
No dobra. Mimo iż się zaangażowałem w działalność opozycyjną na szczeblu gminnym (smiech), to jednak początek tej działalności był fatalny. Dwunastego spiłem się bowiem jak bela, więc 13-tego niewiele wiedziałem. Potem się dowiedziałem, ale i tak nic mnie to specjalnie nie obeszło, bo miałem gigant kaca. Dopiero późnym wieczorem załapałem co się stało. I to by było na tyle odnośnie kolejnej rocznicy stanu wojennego.
Przykro to pisać, ale ludzie wówczas poginęli za darmo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
morpork
Bywalec
Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 1959
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:36, 13 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
I co, przyszli tu nowi czytelnicy? Z gargangruelandii?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Sob 11:52, 14 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
morpork napisał: | I co, przyszli tu nowi czytelnicy? Z gargangruelandii? |
Czy ja się czepiam twoich morpistów? Nie. Po drugie wzrosła liczba odsłon Kwadatury. Na logowanie nowych nie liczyłem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Sob 11:54, 14 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Warto znać trzecią stronę medalu.
„Gdy Ksawery wieje, brzoza nam się chwieje, Polską rządzą geje” – takim częstochowskim rymem rymem podsumował miniony tydzień funkcjonariusz żydowskiej gazety dla Polaków, nazwiskiem Tomasz Piątek. Oczywiście jak zwykle się myli, bo Polską nie rządzą żadni „geje”, tylko nieprzerwanie od 1944 roku – kurwy i złodzieje. To nie tylko do rymu, ale przede wszystkim prawda – a któż takie rzeczy mógłby lepiej wiedzieć od pana redaktora Michnika? On ma się rozumieć, dobrze wie, kto w Polsce rządzi, ale tego nie powie, w każdym razie nie powie tego głośno, bo to największa tajemnica państwowa, a wiadomo, że „kto by zdradził tę wielką tajemnicę, umrze podwójnie; ciałem i duszą”.
Nawiasem mówiąc, z jakiegoś podobnie zagadkowego powodu pan red. Michnik i podlegli mu funkcjonariusze bardzo się zaangażowali w zaprzeczanie znienawidzonemu Antoniemu Macierewiczowi, prawie tak bardzo, jak we wspieranie „światowej sławy historyka” na jakiego z łaski Sanhedrynu został awansowany pan dr Jan Tomasz Gross. Ale tamto zaangażowanie stosunkowo łatwo wyjaśnić; festiwal Jana Tomasza Grossa, podobnie jak zorganizowana z szalonym przytupem w lipcu 2001 roku impreza w Jedwabnem, były ważnym elementem zaplanowanej z premedytacją operacji szlamowania mniej wartościowego narodu tubylczego z pieniędzy pod pretekstem „restytucji” – a podejrzewam, że pan redaktor też liczył na jakieś alimenty.
Teraz co prawda też jest futrowany przez naszych okupantów za pośrednictwem rządu pana premiera Tuska; „Nasz Dziennik” ujawnił, że „Gazeta Wyborcza” zainkasowała około połowy pieniędzy z gadzinowego funduszu rządowego na reklamy i „promocje”. Gdyby nie to, że pan redaktor zwichnął sobie aureolę przy aferze z Rywinem, to można by powiedzieć, że próbuje i pieniądze zarobić i wianuszka, to znaczy – oczywiście aureoli nie stracić, ale „darmo; co raz człek stracił, tego nie odzyszcze” – jak pisał Boy-Żeleński Ale mniejsza już o pana redaktora i jego sparciałe cnoty; jak mu dolegają, to niech je wycharknie – bo ważniejsze są oczywiście przyczyny wspomnianego zaangażowania.
Ujawnione przez „Nasz Dziennik” alimenty, to jednak za małe pieniądze na aż takie zaangażowanie. Musi kryć się za tym jakiś większy interes – albo finansowy, albo prestiżowy, albo obydwa naraz, bo wiadomo, że od przybytku głowa nie boli. Bo przecież pana redaktora Michnika nikt nie podejrzewa o przyczynienie się do śmierci ofiar smoleńskiej katastrofy, więc dlaczego aż tak bardzo się angażuje w przekonywanie opinii publicznej, że katastrofa nastąpiła z przyczyn naturalnych? Takie zaangażowanie byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby pan redaktor jednak maczał palce w jakiejś smrodliwej intrydze – ale czy to w ogóle możliwe? Podejrzewanie o takie rzeczy kawalera Legii Honorowej byłoby nie tylko nietaktowne, ale przede wszystkim – niebezpieczne, z uwagi na dotychczasową usłużność niezawisłych sądów – chociaż z drugiej strony ostentacyjna amikoszoneria redaktora Michnika z panem generałem Kiszczakiem i innymi „człowiekami honoru” wskazywałaby, że z kim przestajesz, takim się stajesz, a zatem – wszystko jest możliwe.
Rozpisałem się o tym całym panu redaktorze Michniku, podczas gdy tak naprawdę to chciałem o Ukrainie, a ściślej – nawet nie tyle o Ukrainie, chociaż oczywiście o Ukrainie też – tylko o sytuacji rewolucyjnej. Kiedy mamy sytuację rewolucyjną? Zgodnie z rzymską sentencją, że omne trinum perfectum, co się wykłada, że doskonałe jest wszystko, co potrójne. Dotyczy to oczywiście również sytuacji rewolucyjnej – o czym zresztą pisał Lenin. Otóż sytuacja rewolucyjna pojawia się wtedy, gdy – po pierwsze – są obiektywne powody do masowego niezadowolenia. Po drugie – gdy to niezadowolenie uzewnętrznia się w postaci demonstracji i innych objawów malkontenctwa. Wreszcie – po trzecie – gdy jest jakieś inne państwo, w dodatku dostatecznie wpływowe, zainteresowane dokonaniem przewrotu w tym kraju.
Wszystkie te trzy warunki muszą występować jednocześnie – właśnie jak na Ukrainie podczas tzw. „Pomarańczowej Rewolucji”. Wtedy były powody do niezadowolenia choćby z powodu podejrzeń o sfałszowanie wyborów, niezadowolenie do uzewnętrzniło się w postaci miasteczka namiotowego na Majdanie Niepodległości w Kijowie, na które słynny finansowy grandziarz zwany również „filantropem” wyłożył 20 milionów dolarów i wreszcie – administracja prezydenta Busha juniora zainteresowana była przewrotem na Ukrainie z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze – żeby „filantrop” mógł sobie Ukrainą obetrzeć łzy po bezpowrotnej utracie rosyjskich alimentów. Filantrop bowiem żądał od prezydenta Buska rewanżu za wcześniejsze przysługi, a kiedy ten początkowo mu odmówił, sfinansował czarną propagandę anty-Bushowską przy pomocy różnych amerykańskich twórców światowej sławy. Prezydent Bush zrozumiał, że z tym Żydem lepiej nie zadzierać i stąd pozwolił mu na Ukrainie, wobec której poza tym miał plany polityczne, a konkretnie jeden – żeby Ukrainą pogrywać z zimnym rosyjskim czekistą Putinem.
Z tej okazji skorzystała oczywiście Polska, a konkretnie – Umiłowani Przywódcy, którzy jako ormowcy Zjednoczonej Europy „w dyrdy” polecieli na Majdan Niepodległości, by tam podskakiwać, wykrzykiwać, przytupywać, wygrażać, słowem – podstawiać nogę. Dzisiaj też polecieli, ale czy dzisiaj jest na Ukrainie sytuacja rewolucyjna? Wszystko to być może; dochód na mieszkańca jest na Ukrainie o połowę niższy niż na Białorusi i ponad trzykrotnie niższy niż w naszym nieszczęśliwym kraju, więc powody do niezadowolenia są. To niezadowolenie się objawiło w postaci demonstracji, w których wzięło udział co prawda tylko od 100 tysięcy do pół miliona obywateli, co oznacza, że zdecydowana większość obywateli udziału w demonstracjach nie wzięła. Czy jednak jakieś wpływowe państwo jest zainteresowane przeprowadzeniem tam politycznego przewrotu?
Nie mówię o naszym nieszczęśliwym kraju, bo Polskę lekceważy dzisiaj nawet Litwa, więc każde dziecko wie, iż nasi Umiłowani Przywódcy mogą co najwyżej groźnie kiwać palcem w bucie – ale czy przewrotem na Ukrainie są zainteresowane takie na przykład Stany Zjednoczone? Coś może być na rzeczy, bo ukraiński premier zaapelował do ambasadora USA, by zmitygował manifestantów, podobnie Ameryka jest oskarżana o inspirowanie kijowskich zajść przez Moskalików. Ale nie ma najmniejszego powodu, by zaraz wierzyć we wszystko, co powiedzą Moskalikowie tym bardziej, że na przywódcę zbuntowanych wyrasta bokser Kliczko. Czy jednak bokser Kliczko jest amerykańskim agentem? Gdyby tak było, to prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji rewolucyjnej na Ukrainie byłoby całkiem spore, w odróżnieniu od naszego nieszczęśliwego kraju, w którym sytuacji rewolucyjnej już od dawna nie ma, ponieważ od 1944 roku nieprzerwanie rządzi kurwa i złodziej, co najwyraźniej wszystkim odpowiada.
Stanisław Michalkiewicz
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Sob 13:30, 14 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Kiedyś jako dzieciak czytałem tzw. "tygrysa" pt: "Łuny nad Bieszczadami", o walce lotników z bandami UPA i podziemiem niepodległosciowym. Dzisiaj trafiam na taką ciekawostkę...
Dziesiątki lat nieprzerwanego kłamstwa, czyli jak Jacek Kuroń, literaci z UB i inni tworzyli czarną legendę Żołnierzy Wyklętych
Powojenne podziemie niepodległościowe zwalczane było nie tylko przez siły Urzędów Bezpieczeństwa, oddziałów NKWD i KBW czy milicji. Jeden z podstawowych elementów walki ze społecznym oporem to także propaganda, której celem było odebranie społeczeństwu zbiorowej pamięci o tym niezwykłym, na miarę powstania styczniowego, wysiłku zbrojnym.
W kilku województwach działania zbrojnego podziemia osiągały rozmiary lokalnych chłopskich powstań antykomunistycznych. Być może właśnie skala tego oporu zmusiła władze komunistyczne do tak zaciekłej walki politycznej nawet kilkadziesiąt lat po zdobyciu władzy, boprzeciwnika trzeba było zniszczyć nie tylko fizycznie, ale i moralnie w pamięci społecznej, by odebrać wolę oporu wobec komunistycznej władzy.
Zapoczątkowane w 1944 r. działania propagandy kierowane do społeczeństwa przez wyspecjalizowane instytucje w rodzaju wojewódzkich urzędów informacji i propagandy, podporządkowanych MSW (do 1947 r.), a następnie wojewódzkich wydziałów propagandy, podporządkowanych MSW i PZPR, kontynuowano także po 1956 r., praktycznie niemal do 1989 r. Zasady pisania o powojennym podziemiu niepodległościowym były niezmienne:
przez czterdzieści lat wolno było pisać tylko źle. Do 1989 r. nie ukazała się ani jedna książka, wspomnienia czy tekst, w których wystawiono by pozytywną opinię o podziemiu.
ZATRUTE KSIĄŻKI, ARTYKUŁY, PRZEDSTAWIENIA, FILMY
Książki, w których zamieszczano zmyślone historie dotyczące działań powojennego podziemia,wydawano w olbrzymich, kilkudziesięciotysięcznych nakładach, zwielokrotnianych przez kolejne wydania. Tę swoistą „literaturę piękną” uzupełniano „wspomnieniami” funkcjonariuszy UB, którzy dosłużyli się w walkach „z bandami” wysokich stopni oficerskich: kapitanów, majorów, pułkowników, a niektórzy nawet zdobyli szlify generalskie. Postaci członków powojennego podziemia prezentowano w sposób jednolity, jako krwawych bandytów, którzy mordowali niewinnych ludzi oraz wszystkich wprowadzających w Polsce nowy ustrój.
Taki sposób pisania o podziemiu obowiązywał także w publicystyce prasowej. Prezentowanie działań podziemia niepodległościowego w konwencji „czarnej legendy” miało ten skutek, że nawet część uczestników tej walki, członków konspiracyjnych struktur, uwierzyła w to, że byli „bandytami”.Książki te były jedynymi publikacjami, w których mogli przeczytać o sobie, nabierały zatem podwójnego znaczenia.
Ludzie bali się mówić nawet wśród najbliższych o tym, jak było naprawdę, a równocześnie bombardowani przy każdej okazji przez oficjalną propagandę kreującą ich na „reakcyjnych bandytów”,powoli, niedostrzegalnie, przyjmowali tę propagandę.
Nie tylko publikacje książkowe i prasowe kształtowały „czarną legendę” o powojennym podziemiu. Ta dziedzina propagandy była także przedmiotem sztuk teatralnych i filmów fabularnych, w których w podobny sposób starano się zohydzić ludzi walczących o niepodległość kraju. W filmach znanych reżyserów występowali najpopularniejsi aktorzy. Przedstawiali oni członków organizacji konspiracyjnych jako bezwzględnych morderców, łasych na pieniądze bezideowców dopuszczających się bezprzykładnych okrucieństw, i wreszcie – zwykłych tchórzy.
W większości prac z tamtych lat punkt ciężkości kładziono na kwestie podważające dorobek Armii Krajowej w walce z niemieckim okupantem, bo wiadomo – większość powojennych „band” wywodziła się przecież z Armii Krajowej. Trzeba było więc ten czas i ludzkie postawy lat 1939-1944 przedstawić w innej – zgodnej z oczekiwaniami partii komunistycznej – wersji.
SZTYLET „BUREGO” I JEGO AUTOR
Autor wydanej w 1965 r. w serii Żółtego Tygrysa książeczce "Sztylet „Burego” w nakładzie 160 tys. egzemplarzy, tak pokrótce scharakteryzował sytuację polityczną:
"Na terenie województwa białostockiego najszybciej i najliczniej rozwinęła się w okresie okupacji Armia Krajowa. W szeregi jej wstępowali przeważnie wszyscy ci, którzy pragnęli z całego serca walki z faszystami, gorąco miłowali ojczyznę [...]. O polityce zaś albo nie mieli pojęcia, albo ich ona w ogóle nie obchodziła. [...]. Nie przychodziło im na myśl, by ich zapał i poświęcenie mogły być przez dowództwo zaprzepaszczone w imię jakichś niezrozumiałych dla nich celów [...] Białostocki okręg AK [...] na trzy miesiące przed wyzwoleniem [...] dysponował świetnie wyszkoloną kadrą: 390 przedwojennych oficerów, 365 podchorążych, 7320 podoficerów. Ile pułków można było rzucić do walki z faszystowskim okupantem, dysponując taką kadrą? A tak…
[...] Narodowe Siły Zbrojne [...] Dwanaście komend powiatowych. 6752 członków [...] 7 luźnych oddziałów bojowych. W każdym – 200 osób. Uzbrojenie… Wykaz broni ręcznej i automatycznej, maszynowej, artylerii, moździerzy [sic!], amunicji, min zajmuje kilka stron maszynopisu [...]."
Jest to znana teza o „staniu z bronią u nogi”, zamiast walki z niemieckim okupantem, którą tak naprawdę prowadziła tylko komunistyczna Armia Ludowa.
Autor Sztyletu „Burego” pisał dalej:
"Każdy dzień przynosi fakty, które świadczą, że Polska Partia Robotnicza składa się z działaczy, którzy ponad wszystko stawiają interes narodu. Stopniowo też zmienia się świadomość akowców. Prawdziwi mściciele, patrioci [...] odchodzą do ludowego wojska, obejmują stanowiska w administracji, przemyśle, milicji. Pod szyldem [...] Armii Krajowej pozostaje już tylko dowództwo [...] przeżarte nienawiścią do wszystkiego, co nowe. Zostaje też nieliczna kadra wiernych wychowanków [...]."
Oczywiście, te słowa stałyby się bardziej zrozumiałe, gdyby czytelnik mógł – co wówczas było niemożliwe – zajrzeć do akt personalnych autora i z nich dowiedzieć się, że Norbert Zenon Pick (urodzony w 1922 r., pochodzenia robotniczego, narodowości żydowskiej, mający wykształcenie średnie) to pułkownik Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, m.in. w 1948 r. szef Sekcji 3 Wydziału II Departamentu II (kartoteki) MBP. Ostatni przydział: naczelnik Wydziału IV Biura „T” (podsłuchy) MSW. Zwolniony w 1958 r.
KOLEJNY LITERAT Z UB
Aleksander Omiljanowicz
Jeszcze bardziej znanym na ziemiach północno-wschodniej Polski pisarzem-specjalistą od „band reakcyjnego podziemia” był Aleksander Omiljanowicz. Być może wiele mówiącą informacją będzie to, że i ten literat to były funkcjonariusz referatu do spraw walki z bandami Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Suwałkach, szef PUBP w Iławie i Nidzicy. Wsławił się m.in. osobistym udziałem wiosną 1946 r. w aresztowaniach członków Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w czasie operacji rozbicia inspektoratu suwalsko-augustowskiego Komendy Okręgu WiN Białystok. Zatrzymani żołnierze Polski Podziemnej byli wówczas bici. Kilkakrotnie umknął spod kul patroli samoobrony WiN Obwodu Suwałki. Mimo wielu podobnych „zasług” został skazany w 1948 r. przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Olsztynie za tolerowanie stosowania tortur wobec przesłuchiwanych autochtonów, mieszkańców Warmii i Mazur, którzy mieli szczęście przeżyć jego śledcze metody.
W latach siedemdziesiątych był wziętym autorem licznych publikacji o walce z okupantem niemieckim i powojennym reakcyjnym podziemiem w Suwalskiem, członkiem kierownictwa białostockiego Zarządu Okręgu Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, gdzie wspólnie z kolegami z dawnego UBP nadal uprawiali politykę zwalczania „faszystowskiej reakcji”. Obecnie białostocki oddział IPN prowadzi przeciwko niemu śledztwo w związku ze stosowaniem „niedozwolonych środków przymusu fizycznego” wobec żołnierzy podziemia niepodległościowego na Suwalszczyźnie.
RYNGRAF Z TRUPIĄ CZASZKĄ, CZYLI OBRAZ WROGA
Władysław Żwański „Błękit”
Jaki zatem był obraz „dowódców bez armii” przedstawiany społeczeństwu przez komunistycznych historyków? Jakie miejsce w historii wyznaczali im literaci z kręgów Wydziału Propagandy Komitetu Wojewódzkiego PZPR? Komendant Okręgu Białystok Narodowego Zjednoczenia Wojskowego ppłk Władysław Żwański „Błękit” -
"[...] to notoryczny pijak, despota, grabieżca łupów dla swojej korzyści [...].
"Syn Żwańskiego – Zbigniew, pseudonim „Noc” [...] działa na terenie powiatu Łomża, gdzie dał się poznać jako terrorysta i morderca. „Błękit” sam udziału w napadach i morderstwach nie brał. Od bandytów otrzymuje obfity haracz łupów [...][4]".
Według autora tych słów, wspomnianego Omiljanowicza, odbywało się to w następujący sposób:
„Błękit”, nie podnosząc się zza stołu, przepitym wzrokiem zmierzył przybyłego [...]:
- Napijesz się? – spytał „Mściwego”, wskazując na stojącą butelkę z wódką.
- Jeżeli pan pułkownik łaskaw…
Żwański nalał sobie i „Mściwemu” po pół szklanki wódki. Wypili.
- Z czym przybywasz? – „Błękit” podniósł na „Mściwego” zaczerwienione od pijaństwa oczy.
- Po pierwsze przynoszę upominki od naszych ludzi – rzekł „Mściwy”, odpinając torbę, bo aż nazbyt dobrze wiedział, od czego zaczynać „sprawozdanie” przed panem pułkownikiem.
„Błękit” wyciągnął rękę. „Mściwy” wygrzebał z polowej torby sporą paczkę banknotów i podał je watażce.
- Wszystko? – spytał z niedowierzaniem Żwański.
- Nie – odparł szybko „Mściwy” i położył na stole wydobyte z torby niewielkie zawiniątko. W zawiniątku było kilka zegarków, pierścionki i jakieś kolczyki [...]."
Aleksander Rybnik ps. „Jerzy”
Według Feliksa Sikorskiego, także funkcjonariusza resortu bezpieczeństwa, autora książeczki wydanej w serii Żółtego Tygrysa zatytułowanej Ryngraf z trupią czaszką (nakład 210 tys.), ppłk Aleksander Rybnik „Jerzy”, zastępca prezesa Okręgu Białostockiego WiN, skompromitował się współpracą z najbardziej reakcyjną częścią podziemia, bo z kolaborującymi z Niemcami Narodowymi Siłami Zbrojnymi. Autor pisał:
"Kilka lat temu podobno nie odpowiadał mu program tej skrajnie nacjonalistycznej organizacji, nie cofającej się przed współpracą z hitlerowcami, ale teraz [w 1945] wspólny interes polityczny [...] połączył wszystkich partnerów bez względu na przynależność."
Z kolei zastępca dowódcy 6. Wileńskiej Brygady AK por. Władysław Łukasiuk „Młot” to – jak byśmy dziś powiedzieli – osoba niepełnosprawna, „powłóczy bowiem nogą usztywnioną po nieszczęśliwym upadku z konia”. Jednak – jak pisze Sikorski – „sztywna noga nie przeszkadza mu [...] kraść, mordować, a w WiN dosłużyć się stopnia porucznika”.
Legenda białostockiego podziemia, słynny dowódca Kedywu[6] w Komendzie Obwodu AK Wysokie Mazowieckie oraz dowódca oddziału partyzanckiego AK-WiN kpt. Kazimierz Kamiński „Huzar”, to:
"jeden z najbardziej krwawych i najdłużej ukrywających się hersztów podziemia, pochodził z rodziny bogacza wiejskiego [...]. Notoryczny kawaler z wyraźnymi skłonnościami do sadyzmu [...], podczas okupacji [niemieckiej] [...] współdziałał z okupantem, wydając w ręce gestapo działaczy lewicowych i partyzantów radzieckich. Po wyzwoleniu [...] skupił wokół siebie przede wszystkim synów bogaczy wiejskich i ludzi spod znaku okupacyjnej organizacji „Miecz i Pług”, głoszącej jawnie faszystowsko-nacjonalistyczny program polityczny."
Swych podwładnych traktowali – rzecz jasna – jak śmieci:
"Pan major nie mógł sobie tej obelgi darować. Gdy samochód znikł, dopadł jednym skokiem swojego obserwatora, chwycił go za klapy munduru i zasyczał:
„Pędzelek”!… „Pędzelek”! Łajdaku! Ty słyszysz?! Majora „Łupaszkę” wystawiłeś na pośmiewisko?… Chamie! Ciężko mi za to zapłacisz!!!
Puścił go nagle, chwycił szpicrutę i z rozmachem ciął nią zmartwiałego obserwatora na odlew przez twarz jak szablą."
Tak zachowywał się ten krwawy „Łupaszka”, dowódca, za którego jego żołnierze gotowi byli umierać, gdyby tylko tego od nich zażądał.
OD FAŁSZYWEJ HISTORII DO POLITICAL FICTION
Tak scharakteryzowane postaci to punkt wyjścia do nakreślenia sylwetek bohaterów fikcyjnych, istniejących tylko w wyobraźni autorów książek z dziedziny, którą dziś określilibyśmy political fiction. Do tej kategorii książek niewątpliwie należy wydana w 1960 r. w nakładzie 20 tys. książka zatytułowana „Rudy” zostawia ślad" Jej autor, bliżej nieznany Władysław Jarnicki, akcję umieścił w latach czterdziestych na terenie powiatu ostrołęckiego (województwo warszawskie) oraz w Warszawie. Opisał w niej działalność nieistniejącej w rzeczywistości Kwatery Głównej Obszaru Wschodniego NSZ. Jej dowódcą był tytułowy „Rudy”, który w końcu okazał się szanowanym w Warszawie lekarzem. Za pomocą przenoszonej w walizce radiostacji kontaktował się z działającym w powiecie ostrołęckim komendantem Obwodu Wschodniego mjr. „Kretem”, który także dysponował radiostacją. „Kretowi” z kolei podlegało kilka band tworzących razem VI Partyzancką Brygadę Wileńską NSZ. Mjr „Kret” jeszcze w 1947 r. przekazywał „Rudemu” przez radiostację raporty oraz otrzymywał z Zachodu drogą lotniczą zrzuty broni. To jedna z najbardziej bzdurnych informacji, na jakie można natknąć się w tego typu literaturze. Oto kim był mjr „Kret”:
"Już przed wojną [...] był zatrudniony na kierowniczym stanowisku w II Oddziale Sztabu Generalnego, w stopniu kapitana. Jednocześnie pracował, za słone pieniądze, dla wywiadu francuskiego. W ogóle sprawia on wrażenie człowieka bezideowego, zainteresowanego głównie zyskami materialnymi [...], ale to raczej tylko powłoka, pod którą krył się typowy faszysta. [...] Podczas okupacji został agentem gestapo [...]. W 1944 roku [...] po zlikwidowaniu oddziału partyzanckiego Armii Ludowej, w porozumieniu z szefem gestapo [...] przeszedł na stronę radziecką [...] i zgłosił się [...] do pracy w milicji [...]."
Obraz ten byłby niepełny, gdyby autor nie wyposażył mjr. „Kreta” we wszelkie cechy tchórza, zgodnie bowiem z obowiązującym schematem ludzie ci byli pozbawieni jakichkolwiek pozytywnych cech. Aresztowani – poniżali się, błagali o litość, chociaż wcześniej litości tej nie mieli dla mordowanych przez siebie niewinnych istot. Taki właśnie był mjr „Kret”.
Ten nieuchwytny, genialnie zręczny, wielbiony przez jednych, przeklinany przez drugich wódz świetnie zorganizowanej bandy, odważny aż do szaleństwa – nie zaciął się w dumnym milczeniu, nie usiłował odebrać sobie życia, nie próbował się nam w żaden sposób przeciwstawiać. Nie, wprost przeciwnie – sypał.
"Blady jak śmierć, z obwisłymi policzkami i drgającymi nerwowo dłońmi wydawał nazwiska i miejsca pobytu wszystkich znanych mu członków bandy [...]."
"Drogą radiową skontaktowaliśmy się z sąsiednimi powiatami. Rozpoczęły się masowe aresztowania. Do północy na terenie samej Ostrołęki i jej okolic zatrzymaliśmy ponad trzysta osób [...] W Warszawie aresztowano pięć osób, w tym trzy piastujące dość poważne stanowiska w PSL"
- opowiadał bohater książki, dzielny funkcjonariusz WUBP w Warszawie, por. Hubert Gren Podobnie przedstawiano dowódcę mjr. „Kreta”, tytułowego „Rudego”, który przesłuchiwany przez oficerów UB ujawnił swe prawdziwe oblicze pozbawionego skrupułów reakcjonisty:
"Majewski milczał chwilę z twarzą zaciętą, złą. Potem zaczął mówić: [...] Nienawidzę was, nienawidzę… Nienawidzę tego polskiego skarłowaciałego ludku, głupiego, leniwego i niechlujnego, który chce robić Bóg wie co, choć sam nic nie umie. Nienawidzę waszych ideałów, w które sami nie wierzycie, nienawidzę…."
Obaj dowódcy musieli być przedstawieni w takim właśnie świetle, bo przecież skutki ich działalności były straszne. Władysław Jarnicki tak opisywał to, co zobaczyli funkcjonariusze UB na rozbitym przez bandę, zasłanym trupami posterunku milicji gdzieś w powiecie ostrołęckim:
Lista zbrodni dokonanych przez bandytów od „Kreta” nie miała końca. Ścigająca ich grupa operacyjna udała się do domu sekretarza partii.
"W mieszkaniu zapłakana żona tuliła do siebie dwunastoletnią córkę. Z zeznań jej wynikało, że było tu osiemnastu ludzi w mundurach, z ryngrafami na piersiach [...]. Dwóch z nich wpadło do mieszkania i zanim mąż zdążył wystrzelić z pepeszy, powalili go na ziemię i związali [...]. Mnie i Kasię bardzo bili – zeznawała dalej kobieta głosem zduszonym od wewnętrznego szlochu – a potem nas obie… – tu uczyniła bezradny gest wskazujący na rozdartą odzież i zmierzwioną pościel. – Błagałam, żeby oszczędzili dziecko, ale wtedy jeden kopnął mnie w brzuch i… chyba zemdlałam [...]."
W tym czasie na poczcie zeznawała inna kobieta:
"[...] Kierownika dobił ten mały. Strzelił w tył głowy. Rzuciłam się na niego. Chciałam mu wyrwać pistolet. Uderzył mnie kolbą w głowę i przewróciłam się na podłogę. Kiedy oprzytomniałam… leżał na mnie i… – zasłoniła twarz dłońmi. Po chwili mówiła dalej.
- Zaczęłam się szamotać. Czuć było od niego wódkę. Drapałam go po twarzy [...] Krzyknął. Był wściekły. Uderzył mnie w twarz bagnetem i zawołał: „A masz, ty kurwo ubowska, na pamiątkę po mnie!”."
CZARNY CHARAKTER „TOK” I JEGO TWÓRCA
Kolejnym „szwarccharakterem” powojennych opowieści był fikcyjny „Tok”, zastępca dowódcy bandy działającej w Suwalskiem.
"Nikt nie znał jego przeszłości i jego nazwiska. Był rosłym, dobrze zbudowanym mężczyzną około czterdziestki, o ryżych włosach i dziobatej twarzy [...], uchodził za mruka. Był to zarazem wyrafinowany i zimny morderca. On zawsze wykonywał wyroki na członkach partii, oficerach Wojska Polskiego, milicjantach. On okrutnie torturował ludzi sprzyjających nowej władzy. Był gotów każdego zabić, wszystko podpalić, ograbić. Baliśmy się go jak ognia, bo kilku naszych – to znaczy bandytów – jakoby podejrzanych o chęć dezercji lub przychylne wyrażanie się o poczynaniach nowej władzy, „Tok” także rozwalił. Czasami po pijanemu „Tok” zaczynał przeklinać nas po niemiecku lub śpiewać hitlerowskie piosenki, co nas także nie dziwiło, bo w bandzie niewiele rzeczy mogło człowieka zadziwić."
- zwierzał się autorowi opowiadania, wspominanemu już Aleksandrowi Omiljanowiczowi, nawrócony bandyta.
Kim był „Tok”? Odpowiedzi na to pytanie udzielił powołany do życia przez autora znany działacz partyjny z powiatu, niejaki Ludwik Kowalewski. Przemawiał na wiejskim zebraniu. Podsłuchiwał go wspomniany, nawrócony później, członek „bandy”, który leżał na strychu domu, gdzie odbywało się zebranie. Właśnie przeżywał rozterki duchowe. Coś jednak się w nim zmieniało:
"Pierwszy raz słuchałem kogoś, kto reprezentował nową władzę, którą zwalczałem. Nie, to nie znaczy, że ja z nim się zgadzałem. On był działaczem PPR, a ja bandytą, który mógł go w każdej chwili zastrzelić. Ale było coś w jego słowach, w sposobie mówienia, czego nie umiem wytłumaczyć, a co przykuwało moją uwagę.
Widziałem przez szparę, że i chłopi słuchali go coraz uważniej [...].
Naraz wstrzymałem oddech. Padały słowa: bandy, podziemie, terror, morderstwa [...]. Kowalewski mówił o bezsensowności bratobójczej walki. I naraz padł pseudonim mojego dowódcy – „Toka”. Mówca spytał, czy chłopi wiedzą, kim jest z pochodzenia „Tok”, ten morderca, rabuś, tak zaciekle zwalczający władzę ludową [...]
- „Tok” nazywa się Otto Wilkuschek, jest volksdeutschem ze wsi Zagórze, przed wojną był w piątej kolumnie hitlerowskiej. Podczas wojny był w jednym z powiatów Białostocczyzny najpierw w Selbstschutzu, a potem Jagdkommandzie, które tropiło partyzantów AK. Brał udział w pacyfikacjach wsi, a między innymi Wólki, gdzie spalono prawie całą wieś i wymordowano jej mieszkańców. Rozstrzeliwał ludzi…
- Nie, to niemożliwe! – pomyślałem sobie. – To propaganda! A więc „Tok” miałby pacyfikować moją wieś…? Może rozstrzelał mojego ojca…?
[...] „Tok” był aresztowany i za zbrodnie wojenne skazany na karę śmierci. Umknął z więzienia, gdzie czekał go stryczek. Trafił do bandy, został dowódcą [...]. Starałem się odepchnąć od siebie to, co usłyszałem, że „Tok” to hitlerowski zbir, że w czasie wojny rozstrzeliwał ludzi, palił wsie i moją wieś spalił, tropił partyzantów i być może kiedyś strzelaliśmy do siebie [...] Czerw zwątpienia zaczynał mnie drążyć coraz bardziej.
Kowalewski mówił dalej o likwidacji band i podziemia, o tym, co będzie w gminie za rok, dwa, pięć [lat]. I mówił o tym tak prosto, swojsko jak gospodarz, który wie, co gdzie posiać, posadzić, wybudować. Nic chłopom nie obiecywał, a mówił o wspólnej pracy, o ciężkiej drodze, którą trzeba przebyć.
Co działo się ze mną na tym strychu urzędu gminnego? On wierzył w to, co mówił, bo takich rzeczy nie mówi się bez wiary. Coś załamywało się we mnie, synu chłopskim, żołnierzu Września, partyzancie AK, a wtedy bandycie z szajki „Toka”.
Albo taki Surowiecki „Szabla”, który przeprowadzał bandycki zwiad w terenie na rozkaz Zygmunta Wasilewskiego „Martina” – dowódcy bandy terrorystyczno-rabunkowej w Augustowskiem. Omiljanowicz uczynił z „Szabli” agenta Abwehry od 1940 r., którego w dowód uznania dla jego pracy skierowano w 1941 r. do szkoły wywiadu i dywersji Abwehry koło Królewca. Następnie „Szabla” wykonywał zadania dywersyjne aż pod Witebskiem na Białorusi, po czym wolą autora powrócił w Augustowskie, gdzie wstąpił w szeregi AK. Oczywiście w 1944 r. podjął walkę z „władzą ludową”. Nadal pracował w wywiadzie, tyle że teraz „celował w zdobywaniu informacji, u kogo można co cenniejszego zrabować, kto jest członkiem PPR, kto mówi pozytywnie o władzy ludowej lub nienawistnie o bandach”."
Jedną z ofiar fikcyjnego „Szabli” był Jan Szostak, według Omiljanowicza żołnierz AK, który po lipcu 1944 r. chciał walczyć z Niemcami, wstąpił więc do ludowego wojska. Ranny, po kilku miesiącach wrócił ze szpitala do domu.
"Zza wzgórz zamajaczyły dachy zabudowań Czarnuchy. Pamiętał ostrzeżenie dowódcy jednostki, żeby uważał na siebie, gdyż bandy mordują wracających do domu żołnierzy. Był ojcem siedmiorga dzieci. W myślach widział teraz ich twarze. Zapukał do okna. Skrzypnęły drzwi. Wyjrzała żona.
- Jasiu…
- Ziutka…
Załkali oboje i długo stali przytuleni do siebie na progu chaty. Potem brał kolejno w ramiona dzieci. W domu Jana Szostaka zapanowała wielka radość.
Upłynęły cztery dni i nadeszła noc z 22 na 23 marca 1945 roku. Dzieci już spały, jedynie on z żoną krzątał się po izbie. Wtem usłyszał podejrzany szmer, jak gdyby ktoś skradał się pod ścianami domu [...]. Otworzył. Wpadli z krzykiem: Ręce do góry! i przyparli go lufami pistoletów maszynowych do ściany. Szostak poznał Zygmunta Wasilewskiego „Martina”, Mieczysława Surowieckiego „Szablę” i innych [...].
- Gdzie syn Czesław? – spytał „Martin”.
- Śpi – odrzekł cicho Szostak.
Ściągnęli chłopca z łóżka i postawili przy ojcu [...]. Żona i obudzone dzieci podniosły lament, płacz, prośby [...].
- Zygmunt, Mietek, sąsiedzi, wspomnijcie, jak razem w oddziale… Ja akowiec, ja krew za Ojczyznę, za Warszawę, dla kawałka ziemi… – zajęczał Szostak.
- Milcz! – doskoczył do niego „Martin” i uderzył go pięścią w twarz.
- Darujcie! – krzyknęła [...] Szostakowa, ale uderzona kolbą rewolweru w twarz, zamilkła. [...]
- Polacy, bracia, darujcie chociaż Cześkowi, on ma dopiero osiemnaście lat, nie na oczach rodziny! W imię ojca i syna…
Nie dokończył. „Martin” strzelił mu trzy razy w twarz z pistoletu, a „Szabla” do Czesława.
- Rabować, zabierać wszystko, wszystko – krzyknął herszt.
Zgraja rzuciła się do szafy, do schowków. Chociaż w tej chacie nędza szczerzyła zęby z każdego kąta, bandyci zabierali dziecinne ubranka, naczynia kuchenne, pościel, nawet ostatnie podarte pantofle Szostakowej. Surowiecki chciał spalić dom, a w nim wdowę z dziećmi i zamordowanymi, gdyż w hitlerowskim wywiadzie był przyzwyczajony do takiej roboty, powstrzymał go jednak „Martin” i inni. Obawiali się, że łuna pożaru szybko sprowadzi pościg.
U meliniarza w Osowym Grądzie dzielili uczciwie łup z rabunku. Samogonem zapijali udaną akcję, planując następną."
Jan Szostak to postać jak najbardziej prawdziwa. Również data jego śmierci jest prawdziwa. Jednak przyczyny śmierci były zgoła inne. W aktach sprawy karnej komendanta okręgu Armii Krajowej Obywatelskiej Białystok, ppłk. Władysława Liniarskiego „Mścisława”, skazanego w 1946 r. na karę śmierci, znajduje się pismo tegoż „Mścisława” z 25 lutego 1945 r. – miesiąc przed opisywanym wydarzeniem – adresowane do inspektora suwalsko-augustowskiego AKO kpt. „Zemsty” z dopiskiem: "Sprawa pilna". Jest to lista konfidentów Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Augustowie. Wśród 18 nazwisk pod pozycją nr 8 znajduje się następujący zapis: „Szostak Jan – Augustów, zbiera kontyngent machorki – niebezpieczny”. Jest to jedyna osoba, przy której znajduje się na tej liście dopisek „niebezpieczny”. Czy rzeczywiście wcześniej był członkiem AK – niewykluczone, chociaż fakt ten mógł być – jak wiele innych – również zmyślony przez autora w celu wzmocnienia efektu. Jak można się domyślać, wywiad AK zdobył tę listę od swego agenta pracującego w WUBP. W ciągu najbliższych kilku miesięcy jeszcze kilka osób na niej umieszczonych zostało zlikwidowanych przez patrole samoobrony Obwodu WiN Augustów.
UZBROJENI PO ZĘBY
Reakcyjne bandy zawsze opisywano jako bardzo liczne i świetnie uzbrojone. To miało usprawiedliwiać zakres stosowanych przez UB represji i wyolbrzymiać jego dzieło rozbicia faszystowskiej partyzantki, gdy „tak nieliczni dokonali tak wiele”.
"Jeszcze w momencie zajmowania stanowiska obserwacyjnego na skraju szosy kapitan Waszkiewicz skłonny był wierzyć, że poddał się naiwnej psychozie [...]. Jednak to, co kapitan ujrzał, rozpraszało wszelkie wątpliwości. W niewielkiej odległości przed nim formowała się kolumna jeźdźców. Każdy ruch ludzi biegnących do koni czy zajmujących miejsca w szyku świadczył o rutynie wojskowej i gruntownym przeszkoleniu kawalerzystów.
Waszkiewicz przyłożył lornetkę do oczu. Mieli nowiutkie umundurowanie. Wszyscy w [...] ostrogach, przy szablach [...]. Na piersiach – pistolety maszynowe sten lub empi. Bardzo dużo niemieckich ręcznych karabinów maszynowych."
Francuski partyzant ze stenem
Dla wyjaśnienia: sten to angielski pistolet maszynowy, będący w 1944 r. w uzbrojeniu oddziałów partyzanckich w południowej oraz południowo-wschodniej Polsce, a także w Warszawie, czyli tam, gdzie docierały dokonywane przez alianckie lotnictwo zrzuty broni. Posiadanie stenów miało sugerować, że oddział ten otrzymywał w 1945 r. i później zrzuty broni, co już samo w sobie było informacją absurdalną. W Białostockie nigdy w czasie okupacji niemieckiej nie dotarł żaden zrzut, było bowiem za daleko od baz alianckich we Włoszech i Anglii.
Natomiast empi to niemieckie pistolety maszynowe. Ich posiadanie miało sugerować, że otrzymane zostały od hitlerowców do walki z komunistami, bo przecież AK „stała z bronią u nogi” i „współpracowała z hitlerowcami”. W rzeczywistości nie była to broń pożądana i poszukiwana przez partyzantów, gdyż po prostu brakowało do niej amunicji, chociaż cieszyła się uznaniem wojska Polski Podziemnej jako broń niezawodna.
Nie tylko o tę broń chodziło. Według ówczesnych autorów oddziały partyzanckie mnożyły się jak grzyby po deszczu i były doskonale (czytaj: znacznie lepiej od „ludowego” WP) uzbrojone. Wielokrotnie wielu historyków komunistycznych wspomina o zdobytych moździerzach i działach artyleryjskich. Oddziały takie liczyły też czasami… 600, 800 albo i 1500 bandytów. Papier wszystko potrafił znieść, nawet największą bzdurę.
ROMANTYCY Z KRWI I KOŚCI
Z tym ponurym obrazem bandziorów bez czci i honoru, byłych agentów gestapo wydających w ręce hitlerowców najlepszych polskich patriotów, kontrastował wizerunek funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa publicznego, członków partii komunistycznej, żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, milicjantów.
Byli to patrioci – ludzie z krwi i kości, może mający wiele ludzkich wad, ale gotowi poświęcić życie w obronie „demokratycznego ustroju Państwa Polskiego”. Nie byli kryształowi, ale przecież walczyli o słuszną sprawę, musieli więc wzbudzać sympatię:
"To zadanie może wykonać jedynie Tadeusz Krawczuk [...] Nikt inny, tylko on. Gdybyście mu kazali mitycznego Belzebuba przyprowadzić za rogi – uczyniłby to. Jego operacyjne wyczyny graniczą często z szaleństwem. Zawsze ociera się o śmierć [...]"– reklamował podwładnego szef Wydziału do spraw Zwalczania Bandytyzmu [WUBP w Białymstoku].
"Tadeusz Krawczuk miał młodzieńczą, urodziwą sylwetkę [...]. Smukła postawa, śniada twarz, czarne, kędzierzawe włosy, przenikliwy wzrok. Pierś jego zdobiły baretki odznaczeń i gwiazdki za odniesione rany [...].
- Podobno lubicie wypić i porozrabiać? – zmienił temat szef [WUBP w Białymstoku, towarzysz mjr Szysz].
- Bywa, towarzyszu majorze.
- Jak to bywa…? – major Szysz uniósł brwi.
- Front, przeżycia, młodo się przyzwyczaiłem do kieliszka [...] Teraz także o kulę nietrudno. Czasem więc człowiek się zapomni…
- Już lepiej niech tego „czasami” i tego „zapomni się” nie będzie – odrzekł z naciskiem szef
- jednym słowem, ludzki człek był ten mjr Szysz."
Po przesłuchaniu groźnego bandyty oficer śledczy UB natychmiast staje się romantyczny. Okazuje się, że żywi głębokie uczucia miłości i oddania, i to nie do partii komunistycznej, a do najzwyklejszej kobiety, chociaż może nie była ona taka zwykła, skoro wybrał ją funkcjonariusz bezpieczeństwa:
"Gdy tego dnia wrześniowego wychodziłem z Wojewódzkiego Urzędu [Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie], myślałem tylko o Teresie. [...] Szedłem wolno Targową, przedłużając chwile po raz pierwszy radosnej tęsknoty. Po drodze minąłem kwiaciarnię. No tak, że też wcześniej o tym nie pomyślałem. Po chwili trochę wstydliwie niosłem w dłoni wiązankę róż [...]. Moje pierwsze kwiaty dla niej [...]
Idąc za nią przez mały przedpokój, ogarnąłem spojrzeniem zgrabną, bardzo kobiecą sylwetkę. Więc jednak jest, istnieje? Krótka, urlopowa miłość nie była snem? Teresa jest – żywa, prawdziwa, to nie papierowa postać z przeczytanej powieści? [...]"
Funkcjonariusz umie też kochać:
"Światło nocnej lampki padało z boku na Teresę. Wpatrzyłem się w drogą mi twarz, w połyskliwe oczy, w wilgotne, nieco za pełne usta… [...]
Dwoje ramion, miękko oplecionych wokół mojej szyi, pocałunki i bezładnie szeptane, kochane słowa…."
Jak widać, byli to ludzie z krwi i kości, jak każdy z nas.
„OTUMANIONE” SPOŁECZEŃSTWO
Oczywiście opis sytuacji byłby niepełny, gdybyśmy pominęli społeczeństwo. Zgodnie z obecnymi w każdej książce z tego okresu tezami propagandy komunistycznej, ludność początkowo była otumaniona przez reakcję, ale po jakimś czasie, po ujrzeniu rzeczywistych, jak najbardziej uczciwych intencji nowej władzy, przestawała popierać bandy, udzielając całkowitego poparcia PPR.
Ale na początku ciemnych chłopów trzeba było uświadomić, co nie było łatwe. Przekonał się o tymdowódca batalionu KBW kpt. Waszkiewicz, którego oddział rozlokowany gdzieś w województwie białostockim, był samotną wyspą „w morzu band i siepaczy”.
„Jedni chcą sprzedać Polskę na zachód, drudzy na wschód. I o to się rżną! I o to niewinna polska krew się leje” – wyjaśnił zniechęcony gospodarz, u którego zatrzymał się kpt. Waszkiewicz. Widząc wahanie się chłopa, ośmielony kapitan KBW poczuł chęć spełnienia misji nawrócenia niewiernego:
Czy zastanawiał się pan nad niektórymi drobnostkami? Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego każe rozdać ziemię obszarniczą chłopom. Jeżeli chłop otrzyma ziemię, to największe z tego korzyści będzie miał kto? Sowieci, nieprawdaż? Dalej: jeśli w Polsce zostaną przywrócone wszystkie swobody demokratyczne, jak zapowiada PKWN, jeśli panować będzie wolność organizacji politycznych, zawodowych, prasy, sumienia i tak dalej – to, rzecz jasna, również najwięcej z tego skorzystają Sowieci. Czyż nie tak? W tej chwili przeprowadza się reformę rolną. Chłop dostaje ziemię, staje się jej prawowitym gospodarzem [...] Są to fakty spotykane na co dzień. A robi się to dlatego przede wszystkim, żeby Polskę sprzedać Rosji. Nie? Nie wiem, czy zauważa pan te drobnostki. Czy jest pan zupełnie pewny, że to wszystko to forma sprzedaży Polski Sowietom? [...]
- Puste słowa i nic więcej – odrzekł po namyśle Bachra.
- [...] Wobec tego niech pan będzie łaskaw wskazać mi jakikolwiek dokument tego drugiego rządu, tego, co to chce Polskę sprzedać na zachód, który by zawierał taki bogaty program polityczno-społeczny czy gospodarczy! Dobra! Połowę tego programu!
Waszkiewicz przyjrzał się uważnie swojemu rozmówcy [...] i nagle zrozumiał, że wszystko, co tu zostało powiedziane, trafiło w próżnię [...]."
Jak widać, by uprawdopodobnić ten czarny obraz podziemia, autorzy przytoczonych słów gotowi byli przyznać, że „bandytów” popierała część społeczeństwa. Oczywiście ludzie ci mogli znaleźć się wśród popierających „bandę” tylko w wyniku otumanienia przez „reakcyjną propagandę”, jednak gdy tylko uzyskali możliwość poznania prawdy z ust przedstawicieli najlepszego ustroju, natychmiast przechodzili na stronę komunistów.
„CZARNA LEGENDA” DZISIAJ
Czy „czarna legenda” powojennego podziemia niepodległościowego jest jeszcze żywa? Jestem przekonany, że tak. Mimo upływu wielu lat od chwili odzyskania niepodległości, podręczniki szkolne nadal nie zawierają niemal żadnych informacji o bohaterach walk z sowieckim okupantem i ludźmi tworzącymi struktury komunistycznej władzy. Szkoły nie noszą imion bohaterskich żołnierzy WiN i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, a takich wówczas nie brakowało. Nowym ulicom w miastach nie nadaje się ich nazwisk, przeciwnie: próby przywracania żołnierzy powojennego podziemia społecznej pamięci spotykają się z gwałtownymi atakami, tak jak miało to miejsce wielokrotnie nawet w polskim parlamencie.
I nie może to dziwić, skoro sam Jacek Kuroń, jeden z najbardziej znanych w PRL opozycjonistów, człowiek o niewątpliwych zasługach w rozmontowaniu systemu komunistycznego, mógł w wolnej Polsce napisać takie słowa o podhalańskim bohaterze „Ogniu”:
"Najpierw należał do AK, potem założył własną bandę. [...] Niesłychanie długo terroryzował Podhale. Otóż „Ogniowi” co pewien czas podobała się jakaś dziewczyna, więc brał z nią ślub. Czy zawierał małżeństwa w kościele, pod bronią, czy zmuszając księży do udzielania mu kolejnych ślubów, czy obywał się bez kościoła, nieważne, fakt, że wesela robił najhuczniejsze na świecie. Przy tej okazji rozwalał czerwonych i Żydów. Właśnie w Rabce odbywał się taki ślub. „Ogień” naprzód wydał wódę, potem kazał wypuścić ją w rynsztoki, podpalił gorzelnię i w świetle pożaru pędził w olbrzymim kuligu z tą swoją nowo poślubioną żoną."
Swą opinię o powojennym podziemiu niepodległościowym Kuroń podtrzymał w następnych publikacjach. W 1998 r. przedstawił następującą analizę sytuacji w konspiracji:
"W 1945 r. oddziały partyzanckie [...] bały się, że zostaną wykryte i rozbite przez Sowietów. Więc rabowano chłopów. Ruszył proces wyradzania się partyzantki w bandytyzm. Od chwili rozwiązania AK [czyli od stycznia 1945 r.] coraz trudniej było odróżnić bandę rabunkową od grupy niepodległościowej."
I dziś w niektórych polskich środowiskach, także uniwersyteckich, historycy, którzy uczciwie zajmują się historią antykomunistycznego podziemia, są oskarżani o stronniczość przez strojących się w piórka „niezależnych naukowców” – funkcjonariuszy dawnego aparatu propagandy czy zgoła bezpieczeństwa. I nie jest jeszcze najgorzej, jeśli bohaterowie powojennego podziemia niepodległościowego mogą liczyć na uznanie ich racji za równoważne z racjami „drugiej strony”. Często jednak nawet takiej szansy nie mają.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że „czarna legenda” powojennego podziemia niepodległościowego trwa nadal."
Jerzy Kułak, „Czarna legenda” powojennego podziemia niepodległościowego („Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej”, nr 5(2, maj 2003, str. 61-72)
Jacek Kuroń, "Żołnierze wyklęci"
Za: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
morpork
Bywalec
Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 1959
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:31, 14 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
A czy ja się czepiam? Żartuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Nie 16:45, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Specjalnie nie przepadam za tym aby Polska wtracała się w Ukrainę, bo guzik z tego będziemy na koniec mieli. Popieram jednak JK za jego wizytę w Kijowie, gdyż uodbieram ją w kategorii rekonesansu. Co innego moją żona. Ona uważa, że PiS to taka sama cholera jak pozostałe partie. Wyrósł z tego samego pnia, czyli Okrągłego Stołu, na dokładkę dorzuciła dymisję gen. Skrzypczaka dawnego wiernego PiSowi, który został swego czasu oskarżony przez Macierewicza za bandytyzm żołnierzy polskich wobec Afgańczyków, gdy podobno doszło tam do walki nie cywilami ale z mahdystami. Macierewicz pozostał nieugięty... Poniższy artykuł chociaż pachnie na kilometr dmowszczyzną, to pokazuje, że takich odwróconych w Polsce plecami od polityków wszelkich barw jak moja małżonka jest coraz więcej...
Tego jeszcze nie było: Jarosław Kaczyński, do niedawna lider parlamentarnej opozycji wobec rządu i PO-rządków w III RP, chwalony jest dziś przez swych (do niedawna) największych wrogów. Donald Tusk Kaczyńskiemu dziękuje, Adam Michnik chwali i nazywa „prawdziwym patriotą”.
Czemu prezes PiS zawdzięcza taki nagły przypływ sympatii ze strony swych „politycznych przeciwników”?
Otóż zawdzięcza je swym zaangażowaniem w nową odsłonę tzw. pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Tam – na Ukrainie – Kaczyński wspiera tamtejszych „lemingów” i zaciekłych zwolenników integracji z UE. W tym zadziwiającym widowisku szef największej partii opozycyjnej przemawia jednym głosem i z PO, i z Aleksandrem Kwaśniewskim, i z mainstreamowymi mediami z TVN-em i „Gazetą Wyborczą” na czele.
PiS z godnymi lepszej sprawy entuzjazmem i energią wspiera bunt na nazwanym tam przez media „Euro-Majdanie”, zachowując się przy tym, jakby walczył nie tylko o polską rację stanu, ale i bronił naszej niepodległości, uważając wsparcie dla obozu antyprezydenckiego na Ukrainie za wyznacznik polskiego patriotyzmu i realizmu politycznego.
W tym karkołomnym sojuszu prezesa i jego partii z głównymi ośrodkami władzy i przekazu medialnego w Polsce najbardziej drażniącą kwestią jest przemilczany powszechnie u nas fakt, że główną siłą napędową tego buntu są środowiska skrajnie antypolskie, postbanderowskie, neonazistowskie i ksenofobiczno-nacjonalistyczne.
Oczywiście można się dziwić i zastanawiać, jak to jest, że mniej więcej 80% sztandarów i flag nad Majdanem to symbole i barwy UPA oraz nacjonalistycznej „Swobody” – przecież partia ta jedynie w obwodzie lwowskim i tarnopolskim w wyborach samorządowych 2010 zdobyła aż 25-35% głosów, a w całej Ukrainie środkowej i wschodniej w przedziale 0 do 3% (średnio w skali całego kraju: mniej niż 5%). Dlaczego więc na podstawie zdjęć i nagrań z Kijowa odnosimy wrażenie, że tłum na Majdanie tworzą niemalże wyłącznie zwolennicy „Swobody”, neobanderowcy i neonaziści spod znaku OUN-UPA i dywizji SS „Galicja”? Odpowiedzi mogą być co najmniej dwie. Pierwsza: obraz tłumu na Majdanie jest mylący, i oceniamy nastroje całego, 45-milionowego kraju na podstawie 100 tysięcy demonstrujących. Druga – zasłyszana od mieszkańca Kijowa: stawka dzienna za demonstrowanie pod flagami UE, „Udaru” pięściarza Kliczki czy „Swobody” wynosić ma 10 Euro…
Tak czy inaczej – zdjęcia nie kłamią. Ta „rewolucja” nie jest pomarańczowa, ona jest czerwono-czarna, czyli brunatna. Jej główną siłę tworzą neobanderowcy, zwolennicy „Swobody”, spadkobiercy Bandery i Konowalca, OUN i UPA, ideologiczni pogrobowcy sprawców Rzezi Wołyńskiej, ukraińskich ochotników z dywizji Waffen SS „Hałyczyna”, Legionu Ukraińskich Nacjonalistów (batalionów SS „Nachtigall” i „Roland”), licznych cywilnych ochotników, mordujących na Kresach Polaków, Żydów i radzieckich partyzantów, i innych nazistowskich kolaborantów. Słusznie stwierdził ks. Tadeusz Sakowicz-Zaleski, że w tym roku nie pójdzie w marszu 13 grudnia razem z Jarosławem Kaczyńskim, ponieważ ten 11 lipca nie wziął udziału w marszu pamięci 11 lipca, zorganizowanym przez rodziny pomordowanych przez UPA i dywizję SS „Galizien”, a w podobny sposób zachowywał się śp. Prezydent Lech Kaczyński – obydwoje za to wspierali „pomarańczowego” prezydenta Ukrainy Juszczenkę, który krwawych zbrodniarzy Banderę i Szuchewycza ogłosił bohaterami Ukrainy, a innych kolaborantów i ludobójców udekorował orderami państwowymi.
Teraz w Kijowie Jarosław Kaczyński staje pod czerwono-czarnymi flagami UPA i u boku banderowcy i faszysty Oleha Tiahnyboka (lidera „Swobody”), który nie tylko hańbi pamięć o pomordowanych Polakach, Ormianach i Żydach, gloryfikuje pamięć o SS i Gestapo, ale i domaga się oderwania 19 południowo-wschodnich powiatów od Polski. Jeszcze w lipcu wydawało się, że PiS walczy o to, by zbrodnię wołyńską uznać za ludobójstwo – teraz jego prezes maszeruje ramię w ramię z szefem antypolskiej, antysemickiej, neonazistowskiej „Swobody” i przemawia pod flagami zbrodniarzy z UPA.
I dlatego właśnie tak bardzo boli entuzjazm, z jakim PiS i Jarosław Kaczyński starają się nam wmówić, że naszym patriotyzmem i honorem jest wspieranie „Euro-Majdanu”. Niby zgodnie z starym hasłem „Za wolność naszą i waszą”, tylko że nie o wolność tutaj chodzi, a o fałszywą ideologię polityczną, która dawno wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i realizmem, przybierając postać fanatycznego zacietrzewienia. Prezes PiS wyznaje tzw. ideę jagiellońską, albo raczej jej mutację, polegającą na założeniu, że należy za wszelką cenę osłabiać, rozbijać i odsuwać na wschód Rosję, by przeszkodzić jej rzekomym ambicjom imperialnym. Czyli – obrona poprzez atak (tę zasadę w odniesieniu do Rosji wyznawał także Marszałek Piłsudski). Żeby Rosję osłabić i odsunąć, potrzebny jest „kordon sanitarny” – łańcuch buforów, mających ochraniać Polskę od wschodu. To, czy te „bufory” chcą pełnić tą funkcję, i czy w ogóle pragną takiej „niepodległości”, pozostawało sprawą drugorzędną.
Historycznie ta koncepcja się nie sprawdziła – w latach międzywojennych wspierane przez Piłsudskiego siły polityczne na wschód od polskiej granicy nie cieszyły się ani wystarczającym poparciem społecznym wśród własnej ludności, ani nie posiadały wystarczających sił i środków, by stworzyć własne państwo. Potem okazało się jeszcze, że nastawieni „niepodległościowo” Ukraińcy czy Litwini przynajmniej tak samo mocno, jak Rosjan, nienawidzą Polaków, Żydów… Trudno na takim gruncie opierać sojusze polityczne – brutalnie pokazały to doświadczenia lat II wojny światowej, podczas której i Ukraińcy, i Litwini kolaborowali z nazistowskimi Niemcami, wykonując dla nich „brudną robotę”, barbarzyńsko wymordowując tysiące niewinnych Polaków, kobiet, dzieci, starców…
Ale o tym wszystkim Jarosław Kaczyński nie pamięta. On chce jednego: robić na złość Rosji, przeszkadzać jej, drażnić. Idąc taką drogą, może wspierać ukraińskich neonazistów i neobanderowców, wyrzekać się pamięci o pomordowanych na Kresach, zamykać oczy na kult i gloryfikację zbrodniarzy i ludobójców u swoich „sojuszników”. Może na siłę ciągnąć Ukrainę do UE, choć sam w Polsce prezentuje się jako eurosceptyk i obrońca polskiej suwerenności przed brukselsko-berlińskim superpaństwem, i choć sami Ukraińcy bynajmniej nie wybrali jednoznacznie swojej drogi i nikt im nie uświadomił, jak wygląda unijne dobrodziejstwo.
To jest nie tylko obłuda, ale i zdrada. Czyli polityczne szaleństwo, które mogłoby się szybko na prezesie zemścić, gdyby te siły polityczne, które teraz tak gorliwie wspiera, faktycznie zdobyły realną władzę na Ukrainie. Żal PiS-u jako środowiska o chyba jednak szerszych horyzontach, niż fanatyczny antyrusycyzm w wykonaniu „Gazety Polskiej” i redaktora Sakiewicza, nawołującego, by w imieniu „solidarności” z Ukraińcami… bojkotować rosyjskie produkty. Może jednak ta ochocza akcja Kaczyńskiego, ramię w ramię z premierem i prezydentem, Kwaśniewskim i Michnikiem, TVN-em i „Wyborczą”, u boku ukraińskich nacjonalistów i neonazistów, a w interesie Brukseli i Berlina, przekona choć część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, że coś tu nie gra, a prezes bynajmniej nie zawsze wierzy w to, co mówi, i nie robi tego, co dobre dla Polski.
Michał Soska
Myśl Polska, nr 51-52 (22-29.12.2013)
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Nie 16:56, 15 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Nie 16:54, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
morpork napisał: | A czy ja się czepiam? Żartuję. |
Jeśli to żart to kiepski, stać cię na lepsze.
Tymczasem mam zamiar wkleić powyższy artykuł pana Soski na Salonie. Wart jest on tego, bo odbiega nie tylko wyraźnie od głoszonych powszechnie prawd o PiS, co zmusza do myślenia, dlaczego jest źle na koniec, skoro jest tak dobrze na początku i w środku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Nie 20:15, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Opublikowanie przez mnie notki na Salonie spotkało się z mieszanymi uczuciami tamtejszych czytelników.
Notkę w porywie serca (nie rozumu) nazwano demagogią, żądano linków, które niezbicie by wykazywały, że Jarosław Kaczyński nie stoi na tle flag banderowskich (niestety stał) i tym podobne.
Przytomnie jednak zauważono, że jakby nie bylo flag byłoby żle, jakby były też byłoby źle.
Myślę, że odnośnie flag jest nielichy problem.
Wyobraźmy sobie Jaroslawa Kaczyńskiego na Olimpiadzie w Berlinie w roku 1936. Dookoła same sawstyki, więc też mozna by było sarkać. Problem w tym, ze Hitler wtedy udawał niewiniątko, a sama swastyka z niczym złym się Europie jeszcze nie kojarzyła.
Tutaj mamy odwrotność gdyż (mówiąc domniemanymi słowami przeciwników JK) znamy "wartość" tryzuba. Tymczasem prezes PiS pojechał między ukraińskie wilki aby zbijać kapitał na koszt własnego narodu.
Myślę (choć coś mnie głęboko dręczy), że pojechał prezes bardziej sprawdzać nastroje wilków aniżeli włazić pomiędzy wilki celem bratania się z nimi.
Cały czas mam taką nadzieję, że było to bardziej sprawdzanie na własnej skórze co ci Ukraińcy pod powiewającymi flagami dumają.
Czy bliżej im do czerwono-czarnych, czy do żółto niebieskich kolorów?
Nie wiem co wysondował i co zobaczył prywatnie prezes PiS w trakcie wizyty kijowskiej, ja w każdym bądź razie czytając madry tekst Soski (poza jedną czy dwoma opiniami autora) i widząc na ekranie komputera zdjecie ukraińskego demonstranta trzmającego unijną flagę z wpisanym w nią banderowskim tryzubem czarno jednak tę Ukrainę widzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 9:00, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
"Pozostaję do twojej dyspozycji"
"Takie to listy wypisuje Franciszek do księdza apostaty, profesora Jana Kunga, o czym możemy dowiedzieć się z wywiadu dla niemieckiego Spiegla. Ksiądz Kung żali się, że od Franciszka dostał już dwa odręczne listy, a ten niedobry Jan Paweł II ani razu mu nie odpisał. Poza tem dowiadujemy się, że ks. Kung nie wierzy w wieczne Piekło, że jest pewien swego zbawienia w Niebie i że kanonizacje to średniowieczny przeżytek i powinno się ich zaprzestać. "
Pisałem już tutaj, że Herr Kung jest chory na głowę. Tymczasem litościwy Pan trzyma tego starego mądralę przy życiu z nadzieją, że mu ta choroba kiedyś minie. A minie? Z ludzkiego punktu widzenia wydaje się to jednak mało prawdopodobne
"Kolejny wywiad z Franciszkiem...
Tym razem dla dziennika "La Stampa".
"Papież nie obraża się o nazwanie go marksisą, bo "wielu marksistów to dobrzy ludzie", stawia się na równi z patriarchami prawosławnymi i uważa, że "bracia winni się wzajemnie błogosławić", w końcu "jeden brat ma na imię Piotr, inny Andrzej, Marek, Tomasz..." a na koniec dowiadujemy się, że jego przyjaciel z Niemiec prowadzi "proces beatyfikacyjny" protestanckiego pastora, który "zginął za wiarę". Tak, jakby to było wszystko jedno, czy się jest katolikiem czy nie".
źródło breviarium[/i]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 10:07, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Każda średnio rozgarnięta kobieta potrafi przybić gwóźdź, wkręcić śrubę, wymienić spaloną żarówkę i uszczelkę w kranie, włączyć bezpieczniki i odkręcić wieczko słoika. Ale żadna rozgarnięta kobieta nie robi tego sama – prosi o to swego mężczyznę. To jedna ze sztuczek, które sprawiają, że u naszego boku żyje mężczyzna szczęśliwy i zadowolony z siebie.
To tylko fragment lub jak kto woli początek salonowego tekstu Laenii o dogadzaniu mężczyźnie.
Tekstu złośliwej blondynki dla mało rozgarniętych blondynów.
Nie wiem, może i są kobiety średnio czy mniej rozgarnięte...
Z autopsji wiem natomiast jedno, że w moim związku obie strony są na tyle zdolne, iż nie potrzebują mechanika z zewnątrz przy byle okazji. Może to zabrzmi mało wiarygodnie, ale taka jest prawda.
Moja żona potrafi np. nie tylko sama wykręcić spaloną żarówkę w żyrandolu, ale także zmienić gdy nachodzi potrzeba również H4, stwierdzić przyczynę awarii lodówki, pralki czy też zmienić koło w aucie (chociaż to dla niej wysiłek i to spory).
Po prostu kocha mechanikę i majsterkowanie.
Co powiem z ulgą bywa czasami wygodnym dla drugiej strony, bo wszelkie remonty w tym trudne i pracochłonne robimy wspólnie, sporo przy tym zaoszczędzając.
Powracając do pisaniny Laenii, to przyznam szczerze pachnie mi on z daleka krypto feministyczna bzdurą, bowiem dobre relacje w związku nie wynikają z cwaniactwa jednej czy drugiej strony, ile same z siebie ( pod warunkiem istnienia prawdziwej miłości) aż sie proszą o współdziałanie i wzajemną pomoc.
Tam gdzie takowych uczuć nie ma, pozostaje ucieczka w głąb siebie i pozornie ścisły, wręcz lodowaty podział obowiązków, ty to, ja to i wymuszanka.
Nie twierdzę, że podział ról nie jest wskazany.
Nie, on musi być, inaczej zatrze się już na wejściu sama różnica pomiędzy obowiązkiem kobiety a obowiązkiem mężczyzny wobec ich samych, wobec dzieci.
Ale życzę każdemu facetowi takiej żony, która nie dzwoni do niego do pracy z informacjami typu: "Kochanie, zepsuło się żelazko" "Kochanie, samochód nie chce mi zapalić" , tylko sama zaczyna działać i szukać przyczyn awarii.
Od razu też dorzucę.
Natomiast facet, który wie i zna się na męskiej robocie, lecz nie ma pojecia o przyszyciu guzika, nie mówiąc już o szyciu, ugotowaniu posiłku czy prasowaniu itp. itd.
Taki niech się lepiej nie żeni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 11:07, 17 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Czy rozmieszczenie rakiet Iskander w byłych Prusach Wschodnich obecnie pod patronatem Moskwy i na Białorusi Łukaszenki to gest przeciwko Ukrainie, czy Polsce?
Myślę, że raczej nie przeciwko Polsce Tuskaale przeciwko PiS, które na obecną chwikę może sięgnąć realnie po władzę w Kraju.
Tusk w oczach Putina już się wypalił.
Putin czuje przez skórę, że Herr Donald w wypadku przegranych wyborów spierniczy wraz z rządowym inwentarzem pod skrzydła Angeli do Berlina, więc musi jakoś sobie przestrzeń po nim zagospodarować. Amerykanie ustami Obamy coś tam wprawdzie pokwękają, że tak nie można, tak nie wolno itd. itp., ale amerykański Stodolnicki jako nowe wcielenie Roosvelta nowemu wcieleniu Stalina Putinowi, nową Polskę zdążył już podarować jakby co...
Kłania się więc polskie bezmyślne wchodzenie pod pachę jednemu drugiemu, trzeciemu; bo ani NATO ani USA, ani tym bardziej Ukraina w razie zagrożenia Polsce ze strony Rosji nic a nic nie pomogą.
Czy się temu dziwię? Nie, wcale. A po co ma się dziwować? Taka to już natura Polaka, że jak głupi rwie się zawsze do przodu z pomocą, licząc że go za ów czyn po ramieniu poklepią, po głowie pogłaszczą, na dodatek wycałują, że przyjaciół na mur beton znajdzie.
A oni gdy już Polaka pogłaszczą do oporu, wycałują ponad miarę i na koniec poklepią do utraty tchu (bo to leży przecież w ich interesie), sprzedadzą mu na koniec tak solidnego kopa w dupę, że znowu przez następne kilkadzieisiąt lat będzie skrzeczał nad swoją niedolą, jak kawka po utracie gniazda w kominie. Tymczasem show must go on.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Śro 10:48, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
W związku z decyzją polskiej prokuratury przypomina mi się taka scena, z pewnym partyjnym dygnitarzem telewizyjnym. Facet wszedł do SPATIF-u, a będąc z natury lukiernikiem, cukrzył twarze mijanych aktorów swoim zasłodyczonym uśmiechem. Usiadł nastepnie przy stoliku, zamówił herbatę i wtedy dostrzegł siedzącego dalej Jasia Hilmisbacha. Uniósł się więc na krześle i powiedział: "Dzień dobry, panie Janku. Na co Hilmisbach swoim zachrypniętym głosem odkrzyknął: "Uważaj w którą stronę mieszasz, chuju"
Co to ma wspólnego z prokuraturą? Ano to, że stwierdziła ona ostatnio mówiąc lapidranie, iż okreslenie "polskie obozy pracy" nie jest takim, o które warto się Polakom obrażać. Warto więc zakrzyknąć po jaśkowemu "Uważajcie w którą stronę mieszacie panowie..."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 8:36, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
"Według danych raportu Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca Europa pogrąża się w największym od 60 lat kryzysie humanitarnym.
„Podczas gdy inne kontynenty z powodzeniem zmniejszają obszary ubóstwa, rośnie ono w Europie (…) W ubóstwo popadło wielu członków klasy średniej i trzeba będzie wielu lat, by odzyskać minimalny poziom dobrobytu (…)
Miliony Europejczyków żyją w poczuciu braku bezpieczeństwa, w niepewności, co przyniesie im przyszłość. Jest to jeden z najgorszych stanów psychologicznych dla istoty ludzkiej. Widzimy, jak wśród wielu Europejczyków rośnie cicha rozpacz, przynosząc rezultaty w postaci depresji, rezygnacji i utraty nadziei” – czytamy w raporcie.
Dane przedstawione w raporcie wskazują na mocno pogarszające się warunki życia Europejczyków. Ceny wzrastają, a płace zostały zamrożone, więc miliony ludzi nie ma szans na uzyskanie odpowiedniej pomocy lekarskiej, czy zakup artykułów pierwszej potrzeby.
Wzrasta też liczba osób, które mimo zatrudnienia nie są w stanie utrzymać się z pensji. To tzw. pracujący biedni. Ludzie ci choć pracują i zarabiają nie mogą sami opłacić wszystkich rachunków i często muszą korzystać z pomocy Czerwonego Krzyża czy innych organizacji niosących pomoc biednym. Bezrobotni zaś w tym samym czasie popadają w coraz większą nędzę i związane z tym zjawiskiem patologie.
Pomoc żywnościowa jaką rozprowadził Czerwony Krzyż wzrosła od 2009 roku do 2013 aż o 75 %. /BK/"
Na podstawie: nowyobywatel.pl
[link widoczny dla zalogowanych]
Te dane nie dotyczą konkretnie Polski, chociaż znajduje sie ona miedzy wierszami. Wspominał o problemie polskich "pracujących biednych" Jarosław Kaczyński, który zagroził nawet polskim pracodawcom, że jeśli dojdzie do władzy, to zmusi ich z pomocą ustaw sejmowych do systematycznego podnoszenia płac, czym spowodował wściekłość wśród szemranych biznesmenow.
Przydałoby się aby zajął się także bankami (wiekszość w obcych rękach).
Te po opłaceniu symbolicznych opłat i podatków, na czysto wyciągają dziennie z Polski 43 mln złotych zysku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 21:02, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Gender po szkocku, czyli szkockie niebo w szkocką kratę.
22-letni morderca, Paris Green, od pięciu tygodni odsiaduje wyrok za zabójstwo w kobiecym więzieniu w miejscowości Stirling (Szkocja). Wszystko dlatego, że uważa się za kobietę. Mężczyzna jest transgenderystą, czyli osobą, która nie zgadza się z przypisaną mu rolą płciową. Psychicznie identyfikuje się z płcią przeciwną i dąży do takiego funkcjonowania w społeczeństwie.
Skazany urodził się jako Peter Laing. Teraz czeka na operację zmiany płci, w związku z czym trafił do więzienia dla kobiet. Ale świadomość bycia kobietą nie przeszkadza mu w nawiązywaniu intymnych kontaktów z więźniarkami.
- Kilkukrotnie go ostrzegaliśmy, że zachowuje się nieodpowiednio – powiedział jeden ze strażników w więzieniu. – Dochodziło do nieprzyzwoitych incydentów z kobietami. Na uwagi Paris reagował jedynie stekiem wyzwisk – dodał.
Z uwagi na utrzymywanie stosunków seksualnych, zabójca został właśnie przeniesiony do innego więzienia. Będzie nadal odsiadywał wyrok w kobiecym oddziale więzienia, gdzie przebywa 100 skazanych, ale cały obiekt jest dokładnie monitorowany.
Green odsiaduje 18-letni wyrok za zabicie 45-letniego Roberta Shanklanda. Nie zrobił tego sam – razem z nim oskarżeni byli 23-letni Kevin McDonagh i 20-letni Dean Smith. Do zabójstwa doszło w marcu tego roku. Wtedy to trzech młodych mężczyzn zaprosiło swoją przyszłą ofiarę na imprezę w mieście Glenrothes, do mieszkania Green’a. Gdy znalazł się na miejscu, związali go pościelą i zaczęli bić. Kopali go i atakowali wałkiem do ciasta. Tortury trwały kilka godzin, aż w końcu założyli mu plastikową reklamówkę na głowę i udusili.
Przerażający jest fakt, że powód zbrodni był prozaiczny. Mężczyzna zginął, bo doszło do kłótni o kupno paczki chipsów.
Sędzia opisał Green’a jako “całkowicie zdeprawowanego”, a sprawę jako “szczególnie makabryczną”.
Rodzice ofiary sprzeciwiali się, by Paris trafił do kobiecego więzienia i został poddany operacji zmiany płci na koszt podatników [a co te homofoby i faszyści mają do gadania? - admin]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 8:07, 20 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Wczoraj miałem ochotę na "Lotto".
Rzadko uprawiam tego typu hazard (jak się znajdzie trzy takie przypadki na rok to dobrze), bo nie lubię tracić milionów, i to aż trzy razy w tygodniu! (śmiech)
Zresztą ukułem dość dawno takie hasełko: "Idioto graj w Toto", które dość trafnie moim zdaniem oddaje czym jest gra prowadzona przez państwową firmę pod nazwą Totalizator Sportowy.
A czym jest obok tego pokazuje dość jasno słowo "kumulacja".
Będąc dzieckiem, co to ledwie wypełzło z kołyski widywałem często swjego ojcaprzy czynności wstawiania "iksów" na wąskich, pomarańczowych karteluszkach, które dla pewności gracza były podbite kalką. Wspominam z czułością jak sie pieklił kiedy nie wygrał, a mial jakieś tajemne systemy.
Gier tego typu było wtedy sporo. Pamiętam "Małego Lotka" i (lecz juz słabiej) np. bardzo popularną "Syrenkę".
Pamiętam, ale to już jak przez mgłę, że losowanie (tylko której z gier(?)) odbywało się w studio TV z pomocą piłeczek, które rzucano w zgromadzoną na sali widownię!
I pamiętam także, że jeśli ktoś wówczas wygrał sporą kwotę, to był to cud nad cudy, omawiany przez wiele dni, tygodni przez innych graczy, bo wtedy pojecie czegoś takiego jak kumulacja po prostu nie istniało.
Dzisiaj mało kto zwraca uwagę na ten reklamowy kant wpychany nam przez rózne media, gdyż traktuje się go nazbyt serio
Celowo piszę kant, bo przecież tak naprawdę nikt nie wygrywa zawrotnych sum.
Nie twierdzę, że nie wygrywa wcale.
Tacy się zdarzają, co potwierdza zresztą matematyka, ale nie trafiają się oni niestety co tydzień i nie zadawalają się kwotą 2, 3 milionów złotych minus podatek, jak to nam usiłują wbić do głowy spece od marketingu loteryjnego.
Kumulacja to po prostu wciskane na chama przez TS reklamowe kłamstwo biedocie, która wyda ostatni grosz aby chociaż przez moment poczuć się jako ewentualny miliarder.
Dodam, bo to także jest ciekawostką, że takie kumulacje zadrzają się Totalizatorowi niemal zawsze przed świętami czy innymi dniami uroczystymi w Polsce.
Jednym słowem sztucznie podnosi się zainteresowanie grą liczbową twierdząc cynicznie i w dodatku kłamliwie, że ktoś właśnie wygrał kolosalną kwotę, a to jest chyba, o ile się nie mylę, w świetle prawa karalne.
No, ale skoro samo państwo jako państwo kantuje własnych obywateli gdzie tylko może i jak może, to dlaczego miałby nie kantować i Totalizator Sportowy jakby nie było nomen omen reprezentujący też to państwo?
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Pią 14:10, 20 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 14:08, 20 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Na salonie trwa pernamentna cisza ze strony blogerskich lemingów odnośnie ministra Arłukowicza. Cisza jak makiem zasiał. Dopiero w tytułach schodzących znalazłem wreszcie notkę Gajana o PiSowskim wniosku odwołania szefa słuzby zdrowia ze stołka. No, ale Gajan to przecież nie leming.
Te nabrały wody w usta jak ryby. Warto więc poczytać jakich wyborów dokonują na różnych szczeblach lemingi, i czym to skutkuje, co gorsza nie tylko dla nich samych.
"Przez swoich dawnych kolegów Bartosz Arłukowicz jest uważany za karierowicza, osobę bez politycznego kręgosłupa, dla którego liczą się tylko stanowiska i zaszczyty. Dla nich jest gotów zmienić partyjne barwy. Więc gdy tylko Sejm będzie głosował nad wnioskiem PiS o jego odwołanie, posłowie SLD podniosą rękę „za”. Teraz z nieukrywaną satysfakcją krytykują ministra i mówią, że najlepszym prezentem, jaki Arłukowicz mógłby zrobić na święta pacjentom, byłoby złożenie premierowi pisma z rezygnacją.
Arłukowicz jest uważany za karierowicza, osobę bez politycznego kręgosłupa, dla której liczą się tylko stanowiska i zaszczyty
Pokazał, jak wykorzystać media do robienia kariery politycznej. Jest także modelowym przykładem polityka „nowej generacji”, dla którego nie jest problemem zmiana poglądów o 180 stopni, jeśli zapewni mu to wymierne korzyści.
Początkowo miał tylko ambicje zawodowe. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Darłowie studiował na Wydziale Lekarskim Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Początkowo myślał o tym, aby zrobić specjalizację z ginekologii, ale w końcu zdecydował się na pediatrię i onkologię, zajął się leczeniem dzieci chorych na nowotwory. Jednocześnie pracował w Klinice Chorób Dzieci Pomorskiej Akademii Medycznej. Arłukowicz był w Szczecinie cenionym lekarzem, co też na pewno pomogło mu w polityce.
Polityczny skoczek
Początkiem jego politycznej kariery była jednak… telewizja i udział w niskiego lotu reality show „Agent” emitowanym w TVN w 2001 roku. Zdobytą wątpliwymi środkami popularność młody lekarz postanowił zdyskontować politycznie. Zgłosił się wtedy jako człowiek bezpartyjny do koalicji SLD – UP i w 2002 znalazł się na jej listach w wyborach samorządowych. Bez problemu zdobył mandat radnego miejskiego w Szczecinie.
Pierwszym jego przystankiem była Socjaldemokracja Polska. W 2007 r. zdobył mandat poselski (dostał ponad 21 tys. głosów) jako kandydat z listy Lewicy i Demokratów i wiosną 2008 r. zapisał się do koła poselskiego SdPl – Nowa Lewica. Ale Arłukowicz wciąż szukał swojego miejsca na lewicy. Szefowie Unii Pracy twierdzili później, że złożył deklarację członkowską w tej partii, ale sam zainteresowany zaprzeczał, aby sprawy zaszły aż tak daleko, podobno tylko interesował się działalnością UP.
Gdy jednak gwiazda SdPl zaczęła gasnąć, Bartosz Arłukowicz zaczął przychylniej patrzeć w kierunku SLD. Pod koniec 2008 r. opuścił Nową Lewicę, skarżąc się, że prowadzi ona politykę konfrontacyjną wobec Sojuszu – w marcu 2009 r. był już członkiem klubu poselskiego Lewicy. I dopiero wtedy polityczna kariera obecnego ministra zdrowia nabrała rozpędu – Arłukowicz dostał się do politycznej pierwszej ligi. Potrafił celnie krytykować rząd Donalda Tuska, zwłaszcza minister zdrowia Ewę Kopacz za jej fatalne decyzje, pseudoreformy, które odbijały się negatywnie na poziomie opieki medycznej i funkcjonowaniu ochrony zdrowia. Za pomocą medialnych trików zbudował sobie image posła lekarza, który troszczy się o pacjentów nie tylko w szpitalu, ale i w Sejmie. I który wie, co zrobić, żeby poprawić ich sytuację.
Hazardowy śledczy
Ale prawdziwą polityczno-medialną sławę pediatra ze Szczecina zdobył podczas obrad hazardowej komisji śledczej, której był wiceprzewodniczącym. Od jesieni 2009 r. do lata 2010 r. komisja próbowała wyjaśnić kulisy prac nad ustawą hazardową i aktywny w niej udział niektórych polityków Platformy Obywatelskiej. Należał do najbardziej aktywnych członków tej komisji i ku utrapieniu PO był dość dociekliwy podczas przesłuchań świadków. Gdy szef komisji śledczej Mirosław Sekuła przedstawił raport końcowy jeszcze przed zakończeniem jej prac, Arłukowicz nie wahał się takiego działania nazwać politycznym zamachem Platformy na komisję.
Ciśnienie Donaldowi Tuskowi i jego współpracownikom podnosiły wypowiedzi posła SLD w mediach. Arłukowicz był stałym gościem stacji telewizyjnych i radiowych, często udzielał też prasowych wywiadów i komentarzy, w których gromił rządy Platformy Obywatelskiej, wskazywał na patologie, jakie im towarzyszą. Jednocześnie posłowi stale towarzyszyły tabloidy, relacjonowano, gdzie robi zakupy, jak spędza wolny czas z rodziną, jak wygląda jego praca jako lekarza, jak radzi sobie z nałogiem palenia papierosów itd.
Tym większym zaskoczeniem była najpoważniejsza w jego życiu polityczna wolta, gdy wiosną 2011 r. odebrał nominację na ministra w kancelarii premiera Donalda Tuska, gdzie powierzono mu problemy ludzi wykluczonych.
Pęd do zaszczytów
To prawda, że odejście Arłukowicza z SLD było do przewidzenia, bo posłowi przede wszystkim nie układała się współpraca z ówczesnym szefem partii Grzegorzem Napieralskim. W tle były ambicje o liderowanie na lewicy i walka o wpływy w Szczecinie, bo także Napieralski jest posłem z tego miasta. Oficjalnie Arłukowicz twierdził, że nie mógł dłużej pozostać w SLD, bo partia za często w krytyce rządu PO – PSL szła ręka w rękę z PiS, a on nie chciał tego firmować. Sprawa była jednak bardziej skomplikowana.
To, że Arłukowicz chce opuścić SLD, nie było dla jego kolegów tajemnicą. Jednak spodziewali się oni, że poseł zasili nową lewicową formację, którą chcieli wtedy budować razem Ryszard Kalisz i Janusz Palikot przy aktywnym udziale byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Arłukowicz w ciągu pół roku odbył z nimi wiele poufnych spotkań i jego wolta była dla lewicy szokiem. Gdy sprawa się wydała, Kwaśniewski osobiście prosił Arłukowicza, aby nie szedł do PO. Co więcej, były prezydent miał nawet dzwonić do premiera, aby zrezygnował z tego transferu.
Minister celebryta
Praca pełnomocnika ds. osób wykluczonych była lekka, łatwa i przyjemna, ale stanowiła przygotowanie do przyjęcia przez Arłukowicza poważniejszych obowiązków.
Świeżo upieczony poseł PO szykował się do objęcia fotela ministra… pracy, bo do kierowania resortem zdrowia wcale się nie palił i publicznie dementował doniesienia, jakoby miał zasiąść w gabinecie przy ul. Miodowej. Wiedział bowiem, jaki bałagan zostawiła po sobie Ewa Kopacz, awansowana na marszałka Sejmu. Ale gdy resort pracy utrzymało PSL, Tusk przedstawił mu ofertę nie do odrzucenia i Arłukowicz na nią przystał. Miał powiedzieć, że taka propozycja zdarza się raz w życiu i nie można jej tak po prostu odrzucić. I znowu ludzie przecierali oczy ze zdumienia, bo dawny zajadły krytyk Ewy Kopacz zaczął bronić „reform”, jakie ona wprowadziła.
– To była umowa z Tuskiem: Arłukowicz miał przyjąć i realizować wszystko to, co zrobiła Kopacz. I on tej umowy przestrzega – mówi „Naszemu Dziennikowi” jeden z posłów Platformy. – To było widać od razu na początku 2012 roku, gdy wybuchła afera z ustawą refundacyjną. Forsowała ją Ewa Kopacz, Arłukowicz jako poseł SLD ostro ją za to krytykował, a gdy został ministrem zdrowia, jak lew bronił ustawy – dodaje nasz rozmówca.
Arłukowicz to kiepski polityk i administrator, dlatego nie radzi sobie w kierowaniu resortem i reformowaniem ochrony zdrowia. Sami politycy PO przyznają, że problemy go przerosły, może dlatego, że wcześniej nie kierował nawet powiatowym szpitalem, a teraz ma na głowie setki szpitali i tysiące przychodni.
Koledzy ministra wskazują na jeszcze jedną jego cechę: słabą odporność psychiczną. W ministerstwie jest często zagubiony. – On łatwo wpada w panikę, gdy problemy go przerastają. Zamyka się w sobie, unika mediów. I bardzo przeżywa wszystkie pogłoski o tym, że premier go zwolni, bo jest niezadowolony z efektów jego pracy – mówi senator PO. Jeden z wysokich rangą urzędników resortu zdrowia dodaje, że właśnie z tego powodu przez wiele tygodni przed rekonstrukcją rządu Arłukowicz zapadł się pod ziemię, nie udzielał się medialnie, milczał, tak jakby chciał, aby Tusk zapomniał o jego istnieniu. Niewykluczone, że na wiosnę jego kariera w rządzie się zakończy.
Krzysztof Losz
[link widoczny dla zalogowanych]
* * *
Stan zawałowy
Zawsze potrafił się dobrze sprzedać przed kamerami i mikrofonami. Wydaje się, że nic więcej ten polityk sobą nie reprezentuje.
Na stanowisku pełnomocnika premiera ds. przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu Bartosz Arłukowicz mógł swobodnie zająć się realizacją postulatów Nowej Lewicy, zupełnie zapominając o sprawach ubóstwa, bezrobocia, emigracji, braku perspektyw dla młodych, o całych regionach dotkniętych ekonomicznym zastojem, skutkującym prawdziwym społecznym „wykluczeniem”. Łatwiej było zajmować się na przykład „prawami” mniejszości seksualnych i temu podobnymi sprawami, z których efektów dla społeczeństwa nikt nie będzie rozliczał.
Cierpią pacjenci
Swoje postulaty wobec rządu zupełnie już porzucił jako minister zdrowia w drugim rządzie Donalda Tuska. – Pamiętam Bartosza Arłukowicza jako posła opozycji, który upominał się chociażby o kwestie pracownicze. Jako minister całkowicie zlekceważył nasze postulaty – mówi Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”. Dalej prowadził politykę przekształceń własnościowych, komercjalizacji, która może prowadzić do prywatyzacji kolejnych placówek – groźnego zjawiska, które wcześniej Arłukowicz ostro krytykował.
Chciał dalej koncentrować się na sprzedaży swojego wizerunku, ale w nowej roli nie było to takie proste. Pacjenci, lekarze, pielęgniarki i farmaceuci mają poważne problemy, których nie da się załatwić tematem zastępczym, jak programy refundacji in vitro. Arłukowicz nie ma jednak żadnej własnej wizji naprawy funkcjonowania służby zdrowia. Poszedł więc z nurtem ogólnej liberalnej tendencji swojego politycznego środowiska. Pozostała administracja mechanizmami finansowych transferów.
– System ochrony zdrowia nie działa w oparciu o wartości służby i misji, ale walki o pieniądze. Dla mnie jako dla lekarza ważny jest aspekt uprzedmiotowienia pacjenta, który stał się właściwie już tylko procedurą. Najsłabszym ogniwem w tym systemie, a powinno być odwrotnie. Minister Arłukowicz to legitymizuje. Pacjent jest świadczeniobiorcą – punktuje poseł Czesław Hoc (PiS) z sejmowej Komisji Zdrowia.
Przejmując resort zdrowia po Ewie Kopacz, Arłukowicz rozpoczął pełnienie obowiązków od kontynuacji zamieszania wokół fatalnej ustawy refundacyjnej. Z jej kształtu niezadowoleni byli wszyscy – pacjenci, lekarze, aptekarze. Z listy leków refundowanych zniknęło wiele medykamentów, a pacjentom sugerowano korzystanie z zamienników. Medycy sprzeciwiali się nałożonemu na nich przez ministerstwo obowiązkowi weryfikowania, czy pacjent jest ubezpieczony. Kolejki do aptek, dezorientacja pacjentów i farmaceutów oraz protest lekarzy – takie były początki rządów Arłukowicza w resorcie, które skłoniły PiS do złożenia pierwszego wniosku o odwołanie ministra. Potem było już tylko gorzej.
– Tak naprawdę trudno oceniać pracę ministra, bo żadnej pracy nie było. Tu nie ma mowy o żadnej polityce prowadzonej w oparciu o obiektywne kryteria, mamy jedynie do czynienia z czystym PR-em i marketingiem. Minister Arłukowicz wychodzi z ukrycia i kopie studnię, jak się pali, ale to już przestaje działać – ocenia poseł Hoc.
Permanentny kryzys
W czasie ministerialnej kariery Arłukowicza „paliło się” wiele razy. Minister tłumaczył się m.in. z braku leków onkologicznych – cytostatyków i związanych z tym bulwersujących opinię publiczną przypadków wstrzymania chemioterapii. W marcu 2013 roku samorząd lekarski zaprosił szefa resortu zdrowia na swoje posiedzenie w związku ze śmiercią 2,5-letniej dziewczynki, która za późno trafiła do szpitala. Karetka pogotowia przyjechała do dziecka dopiero za drugim razem. Wcześniej przyjazdu odmówił lekarz nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Tematem spotkania Arłukowicza z lekarzami było funkcjonowanie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej oraz dostępność lekarzy pediatrów.
Sytuacja po roku rządów Arłukowicza była już naprawdę poważna. Kiedy pojawiły się przypadki odmowy przyjęcia do szpitala na planowane leczenie chorych dzieci, PiS złożyło drugi wniosek o odwołanie ministra zdrowia. Wydłużały się też kolejki dla dorosłych, przede wszystkim do lekarzy specjalistów i do zabiegów szpitalnych, nie rozwiązano do końca problemów z dostępem do leków. W styczniu 2013 r. koalicja obroniła ministra. W sytuacji jego resortu nic się jednak nie zmieniło. Dalej rośnie zadłużenie szpitali, jesteśmy na szarym końcu Europy, jeśli chodzi o dostępność nowoczesnych leków i metod leczenia. Alarmująca jest zapaść w pediatrii i geriatrii, dwóch newralgicznych obszarach.
Swoistym wotum nieufności środowisk lekarskich dla Arłukowicza były dwa listy Naczelnej Rady Lekarskiej do premiera z maja i czerwca tego roku, w których skrytykowała ona działania ministra, zarzucając mu, że podejmuje rozmowy „nie po to, by ratować system ochrony zdrowia, tak priorytetowy dla wszystkich Polaków, ale prowadzi grę polityczną dla przysłonięcia braku jakichkolwiek działań”. „Minister nie proponuje nic, co mogłoby rozwiązać problemy systemowe, które zagrażają bezpieczeństwu pacjentów i całej służby zdrowia” – stwierdzili lekarze.
Afery z in vitro w tle
Opozycja zarzuca Arłukowiczowi, że nie przedstawił projektu legislacyjnego związanego z dyrektywą Unii Europejskiej o leczeniu transgranicznym. A wejście w życie dyrektywy może skutkować roszczeniami finansowymi pacjentów, którzy leczyli się poza granicami Polski.
Za to od pół roku działa firmowany przez resort zdrowia program refundacji in vitro. – Niech program refundowania in vitro będzie programem bezideowym i bezpartyjnym. I zapewniam, że dopóki ja jestem ministrem zdrowia, nikt nikogo za in vitro karać nie będzie, nie będzie się za to wsadzać do więzienia – mówił Arłukowicz, inaugurując program.
Tymczasem na jaw wychodzą spektakularne wpadki, jak ta ze zmianą wyglądu recept. Nowe druki recept z kodami kreskowymi zamiast pieczątek miały zacząć obowiązywać od początku 2013 roku. Gdy większość placówek medycznych zakupiła roczny zapas nowych recept, minister wydał rozporządzenie zmieniające ich wygląd. Przy kodzie kreskowym zamiast cyfr 01 miało być 02 po to, by wyeliminować lekarzy, którzy stracili prawo do wypisywania recept na leki refundowane. W ten sposób w jednej tylko Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi zgromadzono 1,5 tony nieważnych druków. Według łódzkich lekarzy, decyzja Arłukowicza mogła kosztować podatników utratę nawet 60 mln złotych.
Sposób funkcjonowania Arłukowicza w gabinecie Tuska Maria Ochman podsumowuje krótko: minister jest, a jakby go nie było. – Jeśli się skonfrontuje ilość deklaracji, które padły np. podczas jego pierwszego spotkania z sejmową Komisją Zdrowia, z tym, co jest rzeczywistością, mamy do czynienia z kompletnym pustosłowiem – dodaje. Minister dużo mówi, ale nie dotyka naczelnego problemu polskiej służby zdrowia, jakim jest chroniczne niedofinansowanie i kompletne rozjechanie się pieniędzy krążących w systemie z zakresem świadczeń gwarantowanych. Tego nie da się zmienić poprzez organizacyjne przesunięcia zapowiadane przez Arłukowicza. Jednym z nich jest decentralizacja NFZ i wzmocnienie regionalnych oddziałów Funduszu. – To ciągle są tylko plany, bez żadnych działań. Według mnie, to kolejna PR-owa zagrywka, hasło rzucone, by media trochę tym pożyły. Zupełnie poboczny problem, biorąc pod uwagę zupełny demontaż systemu opieki zdrowotnej w Polsce – ocenia poseł Hoc.
Na równi pochyłej
Zdaniem moich rozmówców, sądowe spory o pieniądze na służbę zdrowia pomiędzy państwowymi organami dowodzą tragicznej sytuacji całego systemu ochrony zdrowia. Przypomnijmy, że prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszka Pachciarz, o której odwołanie wnioskuje Arłukowicz, złożyła do sądu administracyjnego skargę na Ministerstwo Zdrowia w sprawie zmiany planu finansowego NFZ na 2013 rok.
Chory system petryfikuje się, a ministerstwo nie ma pomysłu na zmianę tego stanu rzeczy. Moi rozmówcy podkreślają, że dziś pilną sprawą jest nowelizacja ustawy o działalności leczniczej, która nakłada obowiązek przekształceń na placówki lecznicze, głównie szpitale. Zgodnie z nią samorządy, które nie przekształcą szpitali, będą musiały pokryć ich ujemny wynik finansowy w ciągu trzech miesięcy od upływu terminu zatwierdzenia sprawozdania finansowego. Ustawa doczekała się dwóch wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, które zostały wystosowane przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz i marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika. – Pokazuje to, jakim fiaskiem jest ta ustawa, zaskarżana przez przedstawicieli koalicji rządowej w samorządzie – komentuje Ochman.
Działania ministra zdrowia krytykuje Stowarzyszenie Pacjentów Primum Non Nocere. – Wielkie plany stworzenia systemu odszkodowań na wzór skandynawski, bez udowadniania winy, przerobiono na orzekanie o zdarzeniach medycznych umożliwiające szpitalom wypłatę złotówki za śmierć lub okaleczenie człowieka – mówi Adam Sandauer ze stowarzyszenia. Organizacja apelowała także o powołanie rzecznika praw pacjentów. – Awansowano na to stanowisko dyrektor biura praw pacjenta przy ministerstwie panią Krystynę Kozłowską. Nadano jej tytuł rzecznika i stanowisko ministra. Jako członek administracji rządowej nie będzie jej krytykować. A gdyby pani Kozłowska dobrze funkcjonowała jako dyrektor biura, nie byłoby potrzeby powoływania rzecznika – zauważa Sandauer.
Przez rządy Arłukowicza cierpią nie tylko chorzy, ale także lekarze i pielęgniarki, których praca wciąż jest niedoceniana. – Konieczne jest stworzenie ram systemowych dla poziomu wynagrodzeń pracowników – wskazuje Maria Ochman. Ale rozmów z pracownikami Arłukowicz unika jak ognia, skupia się na zarządzaniu jednym wielkim kryzysem, permanentnym „ostrym dyżurem” i nie robi nic, by to zmienić."
Beata Falkowska
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Pią 14:13, 20 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
morpork
Bywalec
Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 1959
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 20:24, 20 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Sob 16:32, 21 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Ten tekst to przedruk, znalazłem go w gajówce Gajowego i wklejam wraz z komentarzami, bez...komentarza.
Litwa: w szkołach nie będą używać słów „mama” i „tata”
Zamiast tych dwóch rzeczowników, w litewskich dziennikach elektronicznych pojawią się pojęcia „rodzic I” i „rodzic II”. To sami rodzice mają zdecydować, kto ma zostać nr. I, a kto nr. II. – „Nikt niczego nie będzie sugerował, nikt nie będzie udzielał żadnych wskazówek. To ma być w równym stopniu wybór mamy, jak i taty – powiedział Gintauskas Bukaustas, przewodniczący Litewskiego Forum Rodzicielskiego.
Litewscy rodzice nie kryją niezadowolenia zamieszaniem, jakie powstało. – „Nie mam zielonego pojęcia, do jakiej rubryki mam się wpisać i jak mam się teraz nazywać, rodzic nr 1 czy rodzic nr 2” – pisze na łamach popularnego portalu ”Delfi” zdezorientowany rodzic z Wilna.
Wśród litewskich rodziców coraz częściej dochodzi do gwałtownych konfliktów. Powód – bardziej niż prozaiczny; każdy chciałby zostać rodzicem nr 1. Ale w świetle nowego prawa, jeden musi odejść z kwitkiem.
Gdy władze litewskie z dumą wprowadzały, skądinąd nowoczesne i robiące wrażenie dzienniki elektroniczne, nikt nie spodziewał się, że „zabawy słowne” ze słowami „mama” i „tata” wywołają tyle konfliktów i zamieszania. Obecnie pojęcie „rodzic I” i „rodzic II” funkcjonuje w 500 litewskich szkołach.
Niedawno władze wystąpiły z podobnym pomysłem w litewskich przedszkolach. Rodzice jednak szybko oprotestowali inicjatywę „nowoczesnych” i „elektronicznych” władz.
Źródło: “Rossijskaja Gazieta”
[link widoczny dla zalogowanych]
Krzysztof M powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 12:31:02
Zbudować mur na granicy polsko-litewskiej. Większy od tego berlińskiego. I zapomnieć, co jest po drugiej stronie.
Fran SA powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 13:07:47
Ciekawe, jakie beda pierwsze slowa takiego niemowlaka litewskiego: rodzic 1 czy rodzic 2?
AlexSailor powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 13:36:02
@Krzysztof M
A co z mieszkającymi tam licznie Polakami, polskimi ziemiami, Litwinami, którzy chcą być w Unii z Polską i z całą np. Wileńszczyzną?
To co Pan proponuje, to metoda na strusia.
Głowa w piach (chyba, że stoi na betonie) i dupa do góry.
anatom powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 14:00:41
litusy nienawidza nas POLAKOW ! wiem to bo poznalem ich nie malo.
Nanard powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 14:01:40
I znowu to k***wskie złe wiadomości ,w jakim świecie my żyjemy zygać mi się chce no te cale genderskie ścierwo śmieci !
matirani powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 14:22:38
A moze wyslac im kosy, juz na sztorc przekute? Robimy akcje? Kosa dla Litwinów? Przeciez tych zdegenerowanych psychopatów co takie bzdury wymyslaja, to trzeba zaszlachtowac, wytepic jak pasozyty…
Dzonyy powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 14:33:53
A powinno być miejsce na nadstawianie drugiego policzka. To takie trudne…..Tak ciężko jest brać przykład…
Griszka powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 14:34:04
Przygotowanie gruntu pod adopcje z udziałem pederastów i bezpośredni skutek przecwelenia przez UE.
Psiemislavius powiedział/a
2013-12-21 (sobota) @ 15:09:38
Litwini dzisiaj są na Białorusi. Na Litwie mieszkają Żmudzini.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Nie 12:02, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dziś kolejne przedświąteczne ciekawostki.
Jest odpowiedż na to dlaczego Robert Lewandowski nie strzela bramek w kadrze.
Od dawna w szatni reprezentacji wiadomo, że pomiędzy kapitanem tejże, Błaszczykowskim a Lewandowskim nie ma relacji przyjacielskich.
O ile Błaszczykowski trzyma w Borussi Dortmund z trzecim Polakiem Piszczkiem, to Lewandowski wybiera sobie raczej na przyjaciół Niemców.
Zresztą, pamiętacie może tę reklamę Opla, gdzie ci dwaj zostawiają Lewego za drzwiami auta i na moment sami odjeżdżają?
No właśnie, to nie był sobie taki zwykły odjazd, gdyż w relacje pomiędzy obydwoma zawodnikami weszła polityka.
Błaszczykowski wedle tajemnicy poliszynela to wyborca PiS, a Lewandowski swoje uczucia polityczne ulokował w PO.
Teraz kibice rozumiecie dlaczego "Lewy" nie potrafi strzelać bramek dla Polski?
Bo ciąży na nim pomysł na Polskę w/g "wujka Donalda".
Wedle tej tezy można więc w Polsce nie zwyciężać sportowo, bo i tak stać nas na wiele.
Oto właścicielka domu mody "La Mania" pani Przetakiewicz w życiu prywatnym partnerka pana Kulczyka wyznała publicznie i bez ogródek, że "wiekszość Polaków stać na luksus".
Pewnie, że stać.
Kwota 2,5 tysiąca za sukieneczkę z "La Mani" to dla większości Polek jak splunąć.
Ostatnia z ciekawostek, już nie jest taka ciekawa.
Przyznam, że mnie nawet zaskoczyła.
Ile w tym prawdy, jeden diabeł wie, gdyż jak wszyscy wiemy diabeł kocha szczegóły, a właśnie o szczegóły poszło w PiS pomiedzy działaczami terenowymi tej partii a Antonim Macierewiczem.
Ci pierwsi ślą protest za protestem do szefostwa o to, że Antoni Macierewicz uprawia za plecami JK prywatę, że wymienia ludzi w terenie awansując na ich miejsce ormowców, pezetpeerowców lub hochsztaplerów gospodarczych.
'Marian Holak, szef PiS w Tomaszowie, pisze w liście: Stan okręgu piotrkowskiego przypomina mi taką oto sytuację: gospodarze (działacze PiS i dawnego PC) przyjmują do swojego domu sąsiadów, których domy uległy zniszczeniu (A. Macierewicz, różne partie w ostatnich 20 latach […]), dając im najlepsze pokoje w swoim domu. A ci sąsiedzi po kilku miesiącach chcą wyeksmitować tego dobrego i uczciwego gospodarza, twierdząc, że ten dom to im się należy – cytuje "Newsweek" list Holaka."
Panuje ogólnie pojeta psychoza i strach, że Antoni Macierewicz w ten cyniczny sposób sonduje wytrzymałość Jarosława Kaczyńskiego, gdyż chce się przekonać na ile może sobie pozwolić, by przejąć w przyszłosci partię po starzejącym się JK.
Działacze terenowi twierdzą chórem, że Macierewicz chce uczynić z PiS po jego przejęciu partię narodowo-katolicką.
Jeśli to prawda, o czym mówią, to mnie to rzeczywiście zaskakuje i powiem szczerze raczej martwi niż cieszy, gdyż nad partiami narodowymi w Polsce począwszy od II RP wisi swoista polityczna klątwa, która nie pozwala im na szeroko rozumiane rozwinięcie skrzydeł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 20:04, 23 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Nadzieja matką głupich. Tym przysłowiem kierowało się lewactwo, które rozleniwione do granic absurdu, przez lata sprowadzało do Europy kolorowych mahdystów w charakterze służek i sług.
Obecnie jedynym wyjściem z sytuacji jest po prostu wysiedlenie "na chama" niemal wszystkich islamistów z granic Europy. Inaczej to oni za dekadę wysiedlą z Europy chrześcijan. Poza tym krwawa wojna chrześcijaństwa z islamem i tak jest nieunikniona, i jeśli do niej dojdzie, bedzie straszna niż inne wojny, gdyż w tej wojnie nie będzie się brało żadnych jeńców
"Pracownicy Berlińskiego Ośrodka Socjologii postanowili przeprowadzić badania nad postawami światopoglądowymi muzułmańskich imigrantów mieszkających w Unii Europejskiej.
Przepytanych zostało 12 tysięcy wyznawców Allaha zamieszkujących Niemcy, Francję, Holandię, Austrię i Szwecję. Wyniki badań pokazały, że próby asymilacji tej grupy religijnej to tylko mrzonki lewicowych polityków, gdyż aż dwóch na trzech muzułmanów przedkłada swoje zasady religijne ponad prawo krajów, w których zamieszkują. Dość oczywiste, że podobnie odnoszą się do norm kulturowych panujących w tych krajach.
Do tego blisko połowa z nich uważa, że Zachód chce zniszczyć islam, a takie poczucie zagrożenia budzi jedynie chęć oporu i obrony własnego światopoglądu, a nie chęć do wtopienia się w społeczeństwo, na łonie którego zamieszkują.
Badacze porównali również stopień radykalizacji nastrojów muzułmanów w zależności od kraju, który zamieszkują. Wyniki przez nich uzyskane okazały się być bardzo interesujące. Mit rozpowszechniony na zachodzie mówi, iż fundamentalizm religijny jest reakcją na odrzucenie społeczne, jakiego podobno doznają muzułmanie w Europie. W rzeczywistości najradykalniejsze nastroje przejawiają mahometanie mieszkający w najbardziej zliberalizowanym i otwartym na imigrantów kraju, czyli Holandii.
„Ten fakt zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że religijny fundamentalizm jest reakcją na odrzucenie przez społeczeństwo. Nie jest tak, ponieważ muzułmanie w Niemczech mają przecież mniej praw niż w np. w Holandii – wyjaśnia socjolog Ruud Koopmans oraz dodaje, że „W żadnym europejskim kraju nie mają tylu praw, co w Holandii”.
Na podstawie: euronews.com
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Pon 20:09, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 10:06, 27 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Wpadłem do Gajowego a tam o Kiko, bo obecnie twórca Neo jawi się w zupełnie innym swietle niż kiedyś. A może po prostu ludziska byli wówczas zauroczeni? Ciekawe są komentarze do artykułu
Neokatechumenat pochodzi od Talmudu
Twórcy neokatechumenatu przyznają: talmudyści są ich ojcami w wierze. Talmudyści potwierdzają.
Czy już nawrócony, czy w trakcie?
Motto:
“Po Auschwitz [chyba po II Soborze Watykańskim - admin] kościoły chrześcijańskie nie pragną już nawracać Żydów. Po Auschwitz to świat chrześcijański potrzebuje nawrócenia.” – Br. Gregory Baum, żydowski konwertyta, teologiczny doradca Soboru Watykańskiego II, w pracy “Auschwitz, początek Nowej Ery?” s.113
W amerykańskim tygodniku The Jewish Week w ub. roku pojawiło się obszerne doniesienie na temat koncertu symfonicznego w wykonaniu ruchu neokatechumenalnego. Warto zapoznać się z nim w całości, toteż publikujemy ten tekst bez żadnych skrótów, we własnym tłumaczeniu.
Koncert pojednania. Katolicka grupa oddaje cześć Żydom
Źródło: Jonathan Mark,The Jewish Week, 1 maja 2012
Drobne zmiany stylistyczne – gajowy Marucha.
Najbardziej znaczącą – oprócz odrodzenia syjonistycznego państwa żydowskiego – zmianą na korzyść żydów, która kiedyś była nie do pomyślenia – może być zwrot o 180 stopni, jakiego dokonał Watykan po upływie 2000 lat: od wrogości wobec Żydów i judaizmu przeszedł do oficjalnej polityki pojednania i miłości do swoich “starszych braci” w wierze.
U samych początków polityki pojednania na Soborze Watykańskim II w latach 1960. założony został w Hiszpanii nowy katolicki ruch duchowy – Droga Neokatechumenalna – przede wszystkim w celu dalszej katolickiej odnowy duchowej i dla umocnienia relacji katolików z Żydami. [Obecnie] grupa owa, mogąca się poszczycić ponad 80 seminariami na całym świecie i swym głównym centrum w izraelskiej Galilei, prezentuje w Avery Fischer Hall w Centrum im. Lincolna (8 maja o godz. 20.00) koncert symfoniczny, reklamowany na billboardach jako “muzyczny dar dla narodu żydowskiego”.
Symfonia zatytułowana “Cierpienie niewinnych” przedstawiana jest jako oddanie czci i w szczególności modlitwa za ofiary Holocaustu, widziane z katolickiej perspektywy Marii płaczącej i zjednoczonej z matkami żydowskimi w obozach koncentracyjnych, recytującej “Shema Yisrael“. Dzieło wykonywane przez orkiestrę złożoną ze 100 muzyków i chór liczący 80 śpiewaków zostało skomponowane przez założyciela Drogi Neokatechumenalnej, Kiko Argüello, malarza i teologa, który stwierdził, że ma być ono oferowane “jako most miłości i pojednania”.
“Działamy zgodnie z ostatnią wolą papieża Jana Pawła II. Pamiętamy, że korzenie chrześcijaństwa są w judaizmie i że od początku Bóg uczynił Żydów narodem wybranym.”
Koncert został wsparty przez przedstawicieli licznych organizacji żydowskich, a wśród nich przez Komitet Amerykańsko-Żydowski (AJC), Ligę Antydefamacyjną ADL (B’nai B’rith), Radę Rabinów Nowego Jorku i Radę Stosunków Wspólnoty Żydowskiej (JCRC), jak również przez Ronalda Laudera, prezesa Światowego Kongresu Żydów (WJC) i Haima Gutina z Ministerstwa Turystyki Izraela.
Po wykonaniu symfonii rabin David Rosen, dyrektor AJC ds. stosunków między religijnych, jest wyznaczony do poprowadzenia modlitwy za ofiary Holocaustu, po czym nastąpić ma gremialna recytacja “Shema“.
Rabin Irving “Yitz” Greenberg, żydowski teolog wybaczenia za Holocaust powiedział dla The Jewish Week, że Droga Neokatechumenalna jest przede wszystkim grupą inspiracyjną, która nie wykonuje pracy misyjnej i nie ma żadnego misyjnego interesu. Mówią o Izraelu tak, jak to czynią ewangelicy: że Żydzi są “narodem Boga”. A Izrael jest “Ziemią obiecaną przez Boga”. Grupa specjalizuje się w pełnej szacunku próbie pomocy katolikom, by bardziej docenili naród żydowski i żydowską religię, jak również by wzrosła wśród nich świadomość, jak bardzo Żydzi cierpieli, między innymi od chrześcijan [cóś się nam wydaje, że z tym cierpieniem to było właśnie odwrotnie... - admin]
“W rzeczywistości, w świetle programów ich koncertów, włącznie z tymi, jakie mają odbyć w Nowym Jorku, ich celem jest sprawienie, żeby ludzie śpiewali ‘Shema Yisroel, Hashem Elokeinu, Hashem Echad‘ po hebrajsku. Częściowo jest to dla nich odmawianie modlitwy Jezusa, a częściowo jest to potężne, pełne emocji potwierdzenie, kim są Żydzi.”
Rabin Greenberg dodał:
“Cierpienie niewinnych nawiązuje do teologicznego problemu cierpienia, często przy użyciu chrześcijańskich pojęć, ale także odnosi się do faktu, że Żydzi są klasycznym przykładem niezasłużonego cierpienia. I właśnie ze względu na to, że Bóg ma szczególną miłość dla cierpiącego niewinnego, tak i chrześcijanie powinni mieć [szczególną] miłość dla narodu żydowskiego.
“Byłoby to zarówno wyraziste jak i pozytywne żydowskie doświadczenie dla Żydów być na koncercie w Lincoln Center” – powiedział rabin Greenberg. “A także jest również ważna dla [neokatechumenów] świadomość, że przynajmniej żydowski establishment docenia ich pracę”.
Giuseppe Gennarini, jeden z liderów neokatechumenatu w Stanach Zjednoczonych, powiedział dla The Jewish Week’a, że celem jego ruchu jest ponowne odkrywanie [a co niby było "zakryte"? - admin], a pierwszą rzeczą, którą odkrywają oni w świetle wiarys ą żydowskie korzenie, odkrywają słowo Boże, odkrywają Abrahama, odkrywają Wyjście z Egiptu i Paschę. Wraz z odkrywaniem przychodzi miłość. Są wdzięczni Żydom za to, co od nich dostają, tzn. pomoc w poznawaniu Boga.” [Tu mamy przykład zapierającej dech w piersiach bezczelności tego łajdaka. Żydzi nam "pomagają" w poznawaniu Boga! - admin]
Gennarini woli myśleć o Żydach nie jako o “starszych braciach”, jak mówią niektórzy chrześcijanie, ale jako o “rodzicach”, ponieważ “były bardzo często pewne trudności między braćmi, tak jak między Ezawem a Jakubem, Józefem a ich braćmi itd.. Dlatego my mówimy, że wy nie braćmi naszymi, ale naszymi rodzicami, naszymi ojcami w wierze jesteście.” [Pocałuj nas śmieciu w dupę amen - admin]
+ + +
Tyle rewelacje The Jewish Week’a nt. stosunku neokatechumenatu do judaizmu i vice versa. Ze swej strony, tytułem komentarza, zamieszczamy wielce znamienny fragment transmisji (nb. przez TV “Trwam”) polskiego wykonania wspomnianego przez żydowski tygodnik koncertu “Cierpienie niewinnych” z czerwca br.
Ten krótki film pokazuje nam Stanisława Dziwisza – w osobie kardynała i biskupa Krakowa – który ustępuje z tronu i w ogóle ucieka ze sceny po to, aby nie obrażać żydów osobą kapłana katolickiego, widokiem krzyża na piersi, czy stuły. Powodem tej obrazy jest niezręczność występowania takich symboli w chwili, kiedy żyd śpiewa lub słucha Shema Israel.
Dla Dziwisza i całej obecnej hierarchii jest oczywiste to, że symbolika judaizmu ma nadrzędność nad symboliką katolicyzmu, a co za tym idzie, to żydzi mają swe prawa jako pierwsze.
Przebieg nagrania: (film to retransmisja z TV TRWAM dopisk. Tornado)
0.09 – Dziwisz wzywa do odśpiewania Shema Israel (powtórnie, bo jeden raz nie wystarczy).
0.29 – Dziwisz zdejmuje stułę (1) jako symbol godności kapłańskiej i siada z powrotem na tronie.
0.43 – Ksiądz – po prawej ręce Dziwisza – otrzymuje sygnały od dr h.c. KUL Kiko Argüello mówiące, że Dziwisz ma wyjść całkowicie, następuje pewna chwilowa konsternacja i Dziwisz pokornie wychodzi.
1.02 – Drugi ksiądz po lewej ręce nie bardzo wie, co on sam ma ze sobą zrobić, ale wkrótce i on wychodzi.
1.18 – Wszystko jest już koszerne i następuje śpiew Shema Israel.
3.34 – Po zakończeniu śpiewu ksiądz z asysty Dziwisza wraca na swoje miejsce.
3.40 – Dziwisz pozdrawia wszystkich słowem Shalom – zebrani odpowiadaj chórem: Shalom.
Miejscem tego wszystkiego jest „katolicka polska ziemia” Anno Domini 2013.
Shema Israel = Chrystus wynocha
.
.
Bardzo to katechetyczne i podniosłe, i w ogóle w duchu Soboru Watykańskiego II, nieprawdaż? Ale z drugiej strony należy pamiętać, że na pojednaniu, a właściwiej mówiąc – na okazaniu woli pojednania się przez penitenta najprawdopodobniej się nie skończy. Albowiem trzeba wiedzieć, że aby się prawidłowo pojednać, trzeba uznać głębię swojej winy, szczerze pokajać się, a następnie stosownie do stopnia tej winy – szczerze i do bólu odpokutować, czyli odbyć teshuvah.
Ale to jeszcze nie koniec, bo trzeba potem, kto wie, czy nie kilku pokoleń, permanentnego wystawiania na próby, aby judaizm mógł upewnić się urzędowo, drogą expressis verbis doświadczalną, że z pewnością nie zachodzi już groźba recydywy, tzn. niezamierzonego nawrotu penitenta, bądź jego zstępnych na wiarę w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego.
Tak, iż do pełnego pojednania z judaizmem i jego 2000-letnimi resentymentami odnośnie uczniów Chrystusa, głoszących się dotychczas (przynajmniej do czasu Soboru Watykańskiego II) nowym Izraelem, nowym ludem wybranym, droga może być ciernista. By nie rzec – zgoła k r z y ż o w a.
Los nieszczęsnego Uriela da Costa (1585-1640) mógłby być tu dla nas niejaką wskazówką.
Autor: Jerzy Rachowski
Za: [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
veely powiedział/a
2013-12-27 (piątek) @ 07:39:07
No coz, robic jak najszybciej santo subito, dodatkowo tez dla p.Dziwisza z zawodu kardynala i francowatego Kiko. No i oczywiscie wyroznienie dla Lojca Dyrektora, ktory ciagle nie ma pieniedzy.
Margo powiedział/a
2013-12-27 (piątek) @ 08:00:43
Widzę, ze temat zaskoczył i ruszył….
Witam
Może tak na marginesie tej neokatechumenalnej talmudyczności. Jakoś jako stary były neonowiec nie pamiętam aby ktoś mnie pouczał na bazie lub zmuszał do poznawania talmudu. A samo Shema, traktowałem raczej w kategorii Shema homo sapiens…, niż Israel. Po drugie, padają w tekście słowa o “odkrywaniu na nowo”. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że za rozwój wspólnot neokatechumenalnych na świecie odpowiedzialny jest w dużej mierze sam KK.
Ludzie szukali i będą szukać. Szkoda, że Kościół nie potrafił im dać tego, co sprytnie wykorzystał Kiko i im daje. We wspólnocie czujesz się bowiem tak jakbyś był autentyczną częścią tego Kościoła , czujesz się za Niego odpowiedzialny. Nie rozumujcie panowie i panie, źle moich słów. Ale taka jest prawda KK posoborowy tak się spłycił przez nowoczesność, że przestał być wiarygodnym. Kiko wraca do tradycji pierwszych chrześcijan i wygrywa dla nie chrzescijańskiej sprawy. Przy okazji kim byli pierwsi chrześciajnie, jak nie w dużej mierze Żydami? Dopiero św. Paweł doprowadził do oderwania się od rytów judaistycznych, którymi powoli zaczęła nasiąkać Dobra Nowina. Obecnie nie widać w tym nic zdrożnego,że czytasz Księgę Liczb, czy Sędziów.
Wystarczy tylko pójść i posłuchać co mówią na w naukach przed założeniem wspólnoty (czas takich nauk to okres Wielkiego Postu) katechiści Kikowi aby zrozumieć skąd sie bierze fenomen neokatechumenatu i dlaczego Żydzi są z tego faktu zadowoleni. Podkreślam winny tej sytuacji jest sam KK i Jego hierarchowie a nie wierni. Kropka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 12:57, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dziś moja notka na salonie. Tutaj ledwie jej poblask lub jak kto woli odblask.
Ubawił mnie do łez komentarz salonowego internauty, który napisał, że po lekturze mojej notki odniósł wrażenie jakby czytał RRK tylko w wersji soft.
Nie chcę urazić, ale nie cierpię idiotów czy to po prawej, czy po lewej stronie. Nie ma nic gorszego jak brak choć źdźbła krytycyzmu, nie wspominając już o autokrytyce. Ciekawe co by napisał ów wiedzący lepiej ode mnie internauta co mam na mysli, gdyby przeczytał taki oto cytat:
"Lech Kaczyński i jego partia nie tylko stracili okazję, aby uczynić z Polski bastion chrześcijaństwa w Europie XXI wieku, ale przyczynili się walnie do jej przekształcenia cywilizacyjnego – w kierunku perspektywy ateistycznej."
Chcę zauważyć, że błędy chodzą po ludziach, lecz ten się nie myli, co nic nie robi, głosi stare przysłowie, ale jeżeli błędy się świadomie powiela lub myśli że nie ma się nimi co przejmować, bo zwycięzców się nie sądzi, to co wtedy?
Tak na boku dorzucę, bo nie był ten temat poruszony w gargangruelandii, ale dowiaduję się że rząd Donalda Tuska ma gotowy projekt na prywatyzację Lasów Państwowych, i nie są to czcze plany, o których głośno było w mediach od dawna lecz już "naciśnięta klamka", która ma kuchennymi drzwiami wprowadzić do lasów nowych ich właścicieli. A jest im o co się starać. Lasy w tym roku przyniosły państwu 260 mln złotych czystego zysku.
Pamietam, był taki dowcip z lat PRL-u, który mówił o tym, że gdyby Polska gospodarowałaby na Saharze, to musiałaby po jakimś czasie piasek importować. Wygląda więc na to, że z takim trudem odbudowany leśny areał na stan sprzed 1939 roku ponownie zostanie przez nas stracony, a my jako Polska wpadniemy w kolejną obok gazowej sowiecko-syberyjską dziurę - tym razem leśną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gargangruel
Administrator
Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6695
Przeczytał: 1 temat
Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU
|
Wysłany: Pon 21:28, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Chyba to przeniosę do Starego Hydeparku, jak sądzisz morpork?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
morpork
Bywalec
Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 1959
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 21:37, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę, że tak. Autor się ucieszy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 8:03, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Kneblowanie ust to przejaw fałszywie pojętej demokracji. Mam prawo mieć wlasne zdanie. Chcecie to sobie przenoście, chcecie to nie przenoście. Poglądów mi jednak nie przeniesiecie, hmm, raczej moje wątpliwości, bo poglądy mam stałe i z wątpliwosciami są one raczej luźno powiązane.
Niemniej przykro czytać ludzi, którzy twierdzą, że są obiektywni. a jednak nie tolerują czyjegoś zdania. Wasza wolna wola panowie. Porozmawiamy o PiS, gdy będzie u władzy. Wtedy wyjdzie kto się mylił a kto się nie mylił.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 8:04, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Pozdrawiam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gargangruel
Administrator
Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6695
Przeczytał: 1 temat
Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU
|
Wysłany: Wto 8:59, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Nie denerwuj się Tornado. To nie było o Twoim tekście bieżącym...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 10:03, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę, że nie idzie o tekst o lasach państwowych i przyznam głupim cytacie z konserwatysty pod adresem LK, ile o notkę z salonu. Teraz dopisalem drugą dla wyjaśnienia. Pewnie niewiele ona zmieni w rozumieniu Mikkera przez salon. Szykuje sie więc ostracyzm. Może i dobrze, przecież ja tam ostatnio nie pisuję
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 22:01, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Chłopak sobie śpi, a ja w kompie takie dziwo znalazłem
"W dzisiejszych czasach bardzo łatwo zostać antysemitą. Przekonał się o tym Nicolas Anelka, który w trakcie meczu piłki nożnej miał użyć „antysemickiego” gestu poklepując się po ramieniu.
Urodzony we Francji zawodnik brytyjskiej drużyny West Bromwich Albion w czasie sobotniego meczu z West Ham United odbywającego po strzeleniu pierwszej ze swoich dwóch bramek w tym spotkaniu poklepał się po ramieniu. To wystarczyło, by wywołał falę oburzenia we Francji, zareagował na niego nawet francuski minister sportu, który na Twitterze oznajmił światu, iż „gest Anelki to szokująca prowokacja”.
Gest jakiego użył Anelka nazywany jest we Francji „quenelle”, został on tam spopularyzowany przez znanego komika Dieudonne’a M’balę. Komik został już kilkakrotnie skazany za ten gest; tłumaczenia, że ma on charakter antysyjonistyczny, a nie antysemicki nie trafiały do francuskiego wymiaru sprawiedliwości.
Histeryczna reakcja na taką błahostkę mocno zaskoczyła samego piłkarza. Komentując całą sprawę wyjaśnił, że nie miał nic złego na myśli, a sam gest „to była tylko specjalna dedykacja dla mojego przyjaciela Dieudonne’a” – oświadczył za pomocą Twittera Anelka.
Podobną opinię wyraził szkoleniowiec drużyny Keith Downing. „To była dedykacja dla francuskiego komika, którego zna bardzo, bardzo dobrze. Myślę, że czas skończyć o tym mówić, bo jest to absolutnie niepotrzebne” – wyjaśnił. Dodał również że „Anelka jest zupełnie zaskoczony tym, jakie problemy i spekulacje pojawiły się wokół tego gestu”.
Rozdmuchanym przez media skandalem zajmą się teraz władze angielskiej piłki nożnej. Federacja Football Association poprzez swojego rzecznika oznajmiła, iż przeprowadzi śledztwo w tej sprawie. Nieznane są jeszcze konsekwencje, jakie spotkają piłkarza lecz już teraz Europejski Kongres Żydowski domaga się jego zawieszenia."
Na podstawie: huffingtonpost.com, mirror.co.uk
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 8:27, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Znalezione w sieci
Czasy współczesne czasami ostatecznymi? Wszystko na to wskazuje że tak jest w istocie. Komentować? Niekoniecznie. Przeczytać? Warto.
*************
W tym temacie nie staramy się podgrzewać atmosfery. Nie jesteśmy katastrofistami. Tych jest nader sporo. Pragniemy jedynie przypomnieć tu słowa, które kiedyś wypowiedział święty człowiek: JAN PAWEŁ II, tzn:
„odczytujcie znaki czasu”
Wbrew pozorom, to odniesienie ma bardzo szeroki kontekst i istotnie nawiązuje także do znaków końca czasu.
Prawdą jest też, że nikt z nas nie zna dnia, ani godziny końca tego świata.
Słowo Boże przypomina nam o tym w Ewangelii, mówiąc:
„Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.” (Ewangelia; Mk 13,32)
Pomimo tego, Bóg uchylił nam rąbka tajemnicy odnośnie niektórych znaków, jakie towarzyszyć będą owy czasom ostatecznym, bardzo bliskim już tejże godzinie.
W Ewangelii Słowo Boże mówi:
„A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. 2 Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, 3 bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, 4 zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. 5 Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy.” (Ewangelia; 2 Tymoteusz 3 1-5)
Prawdą jest, że grzech zawsze towarzyszył człowiekowi i wśród ludzi na świecie zawsze też przejawiały się powyższe cechy i zachowania. Nigdy jednak nie były one powszechne i nigdy, jak to wyraźnie widzimy dzisiaj, ludzie nie okazywali takich pozorów pobożności, gdzie jednocześnie pozbawieni są jej mocy!
Oficjalna statystyka wskazuje nam np., że ponad 90% Polaków deklaruje się jako wierzący w Boga Chrześcijanie-Katolicy. Większość uczęszcza również do kościoła, lecz niejednokrotnie wychodząc z niego, już zaledwie za furtą kościelną zaprzecza jakimkolwiek oznakom prawdziwej wiary Chrześcijańskiej. Wielu też nie uczęszcza z potrzeby serca i ducha, lecz dla zwykłej tradycji, czy choćby asekuracyjnie, ot tak „na wszelki wypadek”!
Ogół tychże Chrześcijan-Katolików, na co dzień, nie przebiera specjalnie w środkach, nieskromnie i obficie oraz bez większych zahamowań demonstrując takie czy inne, powyżej opisane tu w Ewangelii cechy oraz zachowania. Zaś umiłowanie rozkoszy, (znacznie bardziej niż Boga) jest rzeczą aprobowaną, modną, powszechną i pożądaną. „Święta” wyrocznia wszelakich programów i pism proponuje coraz to nowe ich rodzaje, dostarczając pomysłów na różnorakie rozrywki, a wyniosłe i pyszne dzieci za nic już mają szacunek do rodziców i ich życiowego doświadczenia. Mądrości i wzorców lub praw szukają na modnych stronach Internetu.
Wylansowana „kultura” seksu obficie przelewa się w codziennym życiu; w telewizji, prasie oraz wzajemnych relacjach międzyludzkich i to na różną wymyślną modę. Wyrafinowane relacje seksualne jak np. wielopartnerskie są w normie i nikogo już nie dziwią, gdyż jest na to ciche społeczne przyzwolenie i usprawiedliwienie.
Rzekomy postęp, moda, demokracja i tak zwane wyzwolenie nowej ery usprawiedliwiają wszystko wokoło! Seks uprawiany poza związkiem nikogo specjalnie nie zastanawia ani nie gorszy, a przez wielu ludzi traktowany jest nawet jako pewien rodzaj „sportu”, zaspokajania narastających pragnień i metoda na rozładowanie napięć oraz frustracji. Różnorodne zabawki z „seks szopów” pomagają w przełamaniu sfery ludzkiej intymności. Jakże często seks, a nie uczucie miłości, jest celem samym w sobie.
Rozwiązłość seksualna na każdym kroku:
Obecnie w ramach tzw. wyzwolenia, coraz częściej seks uprawia się też na odległość tj. przez Internet za pomocą kamer internetowych.
* I jak się słyszy według najnowszych badań, tego rodzaju zjawisko tj. „cyber seks”, staje się coraz popularniejsze w Polsce i ponoć „uprawiała go już ponad połowa wszystkich polskich internautów. Obecnie, w odpowiedzi na spore zapotrzebowanie, naukowcy pracują nad wyprodukowaniem nowych gadżetów pomocnych w tego rodzaju przeżyciach seksualnych przez Internet, czyli takich, które będą mogły „pobudzać ludzkie strefy erogenne za pomocą sygnałów przekazywanych przez Internet ze strony drugiej osoby.
Z kolei, ilość rozwodów jest faktycznie przyprawiająca o zawrót głowy. Upada związek małżeński. Obecnie, 50%, czyli co drugie małżeństwo w U.S.A. kończy się rozwodem.
Powszechne podglądanie:
Uzależnienie od szeroko rozpowszechnionej pornografii staje się nieodpartym nawykiem wielu uwikłanych w to obywateli.
*Statystyki policyjne w Polsce donoszą, że w przeciągu zaledwie 3 lat tj. 2007-2009 ofiarami przestępstw seksualnych stało się 29 tysięcy osób, a w tym aż prawie 25 tysięcy małoletnich. Badania oceniają, że w Polsce aż do ok. 30% kobiet sięga [lub sięgała] po materiały pornograficzne, czyli prawie, co trzecia kobieta w kraju. Wielu jest uzależnionych od pornografii, gdyż silne doznania pod jej wpływem oraz potrzeba dalszych coraz mocniejszych doznań szybko stwarzają pewien rodzaj uzależnienia i przymusu do jej dalszego oglądania oraz poznawania nowych treści seksualnych i co za tym idzie uwikłania w swoiste jej „sidła”. Zanika wówczas wrażliwość uczuciowa, a stopniowo szacunek do płci przeciwnej się wypacza.
*Jak informują psycholodzy, w owych aktach pornograficznych całe skupienie oglądającego zasadniczo ogranicza się do aktu płciowego o często mocno wyrafinowanej treści. To znów powoduje silną koncentrację na ciele spółkujących osobników i w efekcie może często prowadzić do wypaczenia pewnych pojęć. Ocenia się, że aż 12% wszystkich stron internetowych to strony o treści pornograficznej, a w każdej sekundzie aż ok. 28 tysięcy internautów na całym świecie ogląda pornografię.
Codzienny wulgaryzm:
*Wulgaryzm w codziennym słownictwie polskim, (choć nie tylko polskim) jest zupełnie potocznym zjawiskiem. K…. zastąpiła już przecinek w mowie w wielu polskich środowiskach. W ostatnich latach niesamowicie obniżyła się też granica wrażliwości na wulgaryzmy. Przynajmniej od czasu do czasu, przeklinają już wszyscy; kobiety, dzieci, a nawet osoby dobrze wykształcone i na stanowiskach. Ostatnio powstało nawet przekonanie, że to lepiej dopinguje i motywuje pracownika. Badania CBOS z 2001 roku wykazały, że aż 75% wszystkich Polaków (czyli trzy czwarte) przyznaje się do używania języka rynsztokowego w codziennych sytuacjach życiowych. Aż trudno uwierzyć w tą statystykę i jednocześnie zastanawia jak to się ma do innej statystyki ponad 90% Polaków deklarujących się jako wierzący w Boga Katolicy, a więc zobowiązani przestrzegać Bożych przykazań? Na ostatnim Kongresie Języka Polskiego jeden z profesorów oświadczył, następująco: „mam wrażenie, że naszą mowę wszy oblazły”.
Powszechna śmiercionośna aborcja:
Statystyka aborcji jest również zastraszająca. Giną miliony istnień ludzkich wyrzucane w kawałkach na śmietniki.
Z kolei, dla niektórych eutanazja jest dziś sposobem na ucieczkę od dokuczliwej choroby i starości.
*Aborcje są aż drugą przyczyną śmierci na świecie. Raport WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) odnośnie aborcji na całym świecie już w 1997 roku podawał tu liczbę 53 milionów przypadków rocznie, gdzie tylko 6,1% stanowił odsetek koniecznych aborcji. W Polsce średnio, co 3 minuty dokonywany jest jeden taki zabieg odebrania życia nienarodzonemu jeszcze człowiekowi. Jak wg. informacji zamieszczonej na portalu Fronda.pl: „W 2008 roku w Europie co 11 sekund dokonywano aborcji, co daje liczbę 327 aborcji na godzinę oraz 7,846 aborcji na dzień”. Z powodu powikłań proaborcyjnych na świecie rocznie umiera 100 tysięcy kobiet poddających się zabiegowi.
Ucieczka przez eutanazję:
* Z drugiej strony eutanazja coraz częściej zaczyna być postrzegana jako „droga do wolności” dla ludzi chorych i starych, a takie myślenie stanowi zaledwie tylko krok do praktyk masowego ludobójstwa, jakie mogliśmy obserwować w czasie II wojny światowej. Według statystyki z 1990 roku w Holandii na podstawie informacji z raportów p.t.: (Medical Decisions About the End of Life: Report of the Committee to Investigate the Medical Practice Concerning Euthanasia) The Hague, 1991 oraz 1993 World Almanac and Book of Facts, New York, 1992) w wyniku przeprowadzenia eutanazji życie utraciło aż: 11,800 osób co stanowiło aż 9% wszystkich rocznych przypadków zgonów w całym kraju.
Pozbawianie siebie życia:
Także coraz liczniejsze samobójstwa, stają się drogą do rozwiązania poczucia narastającej beznadziei codziennego życia.
Cytując za Encyklopedią „Wikipedia” z opracowania p.t. „Samobójstwo”: „Około 11 % wszystkich uczniów amerykańskich „high school” (szkoła średnia) próbuje, co najmniej raz popełnić samobójstwo”. Zaś według badań przeprowadzonych w Polsce: „Roczną liczbę prób samobójczych wśród uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich szacuje się na 4-5 tysięcy, co stanowi około 5% w skali wszystkich grup wiekowych.”…” Wyniki ankiet przeprowadzonych w 2001 wśród uczniów łódzkich szkół ponad podstawowych wykazują, iż myśli samobójcze wystąpiły u 1/3 tamtejszych uczniów. A próbę samobójczą potwierdzało 7% badanych. Według informacji ze strony policja.pl w Polsce liczba zamachów samobójczych zakończonych zgonem w 2009 roku wynosiła: 4,384 osób. Warto przypomnieć, że jest to liczba zbliżona do sumy wszystkich ofiar rocznych wypadków samochodowych na polskich drogach. Według społecznej organizacji amerykańskiej: „suicide.org” w Stanach Zjednoczonych aż 1,3% wszystkich zgonów są z przyczyny samobójstwa. Średnio do samobójstwa dochodzi tam, co 16 minut. I samobójstwo jest aż drugą najczęstszą przyczyną śmierci wśród ludzi w wieku 25 – 34 oraz wśród studentów. W 2005 roku w USA zanotowano niecały milion tj. 800 tyś. przypadków targnięcia się na własne życie.
Szerokie upodobanie w przestępstwie:
Wzrastająca przestępczość staje się sposobem na łatwe życie.
*Zaledwie parę lat temu czasopismo „Wprost” zamieściło raport p.t. „Zawód Bandyta”, donoszący, że aż 500 tysięcy (tj. pół miliona) Polaków, czyli co 76 obywatel zadeklarował, że: „wybiera karierę przestępcy”. Na polskich stronach internetowych zaczęły pojawiać się prośby o instrukcje i przyuczenie do zawodu: oszusta, złodzieja, pasera itp. A co 14 osoba z dużego miasta, będąca w wieku 14 do 22 lat postrzegała przestępstwo jako pewnego rodzaju dobrą dla nich, dochodową karierę.
Trucizna dokoła nas:
Dla nikogo nie jest już tajemnicą, że dzisiaj zatruta woda i żywność wynikła z zatrutego środowiska oraz z domieszkami konserwantów, antybiotyków i hormonów wzrostu, różnych farmaceutyków oraz na bazie nawozów sztucznych i oprysków sprzyjają mutacji wewnątrz ludzkiego organizmu, prowadząc do zagrożenia rakiem i innych poważnych chorób.
*Bywa, że w jednym produkcie może dzisiaj znajdować się kombinacja dziesiątek różnych dodatków smakowych, emulgantów, utrwalaczy, kolorów i konserwantów chemicznych. Lekarze zaobserwowali, że w obecnych czasach nawet ciała po śmierci wolniej się rozkładają niż lata wstecz, ze względu na znaczną absorpcję i nasycenie tymi konserwantami przez nasz organizm już za życia. Media w Polsce od dłuższego czasu alarmują, że niejednokrotnie roztwory solanki wstrzykiwane do produktów mięsnych jak: azotyny, azotany i fosforany oraz dodatki jak np.: białko sojowe czy skrobia ziemniaczana i konserwanty stanowią prawie połowę lub więcej objętości produktu mięsnego. Wielu zaczęło, więc zadawać sobie pytanie w rodzaju: „ile tak naprawdę kiełbasy jest w kiełbasie lub szynki w szynce”?
Naukowcy w USA na czele z prof. Rick Relyea ustalili, że koktajl z 10 dopuszczonych dzisiaj i najbardziej używanych w świecie oprysków rolniczych już w niewielkich ilościach powodował aż 99 procentową śmiertelność wśród niektórych gatunków żab. W jednym z badań amerykańskich odkryto, że opryski rolnicze dostające się do naszych organizmów wraz z woda, powietrzem i pokarmem znacznie akumulują się w naszym ciele. W jednym z badań odkryto akumulację od 13 do 23 środków chemicznych (oprysków) w przeciętnym, badanym organizmie człowieka.
Ostatnio wzrasta też w społeczeństwie atopowe zapalenie skóry. W Polsce z niedawnego jeszcze 5% do obecnie 15% społeczeństwa cierpiącego na nie, a zwłaszcza dzieci. Niewątpliwie ma to związek z zanieczyszczeniami środowiskowymi i konserwantami w żywności.
Na potęgę giną też obecnie pszczoły:
W 2010 roku w Polsce na Podkarpaciu wyginęło prawie 20% wszystkich pszczół. Pszczoły znikają w tajemniczy sposób, zupełnie nie powracając do uli. W Niemczech i innych krajach Europy w ciągu ostatnich 4 lat liczba pszczół zmalała o 40%. Zaś w U.S.A. w wielu stanach wymarło aż 90% pszczelich rojów, co nazwano gwałtowną zapaścią koloni czyli „CCD”. Podejrzewa się, że przyczyną mogą być m.in. opryski tzw. „nowej generacji”. Przy tym, giną też całe populacje innych owadów zapylających. Jak wiemy, od tysięcy, tysięcy lat owady te są głównym mechanizmem zapylania kwiatów; warzyw, owoców. Bez nich powoli ginie ten świat oraz ludzka żywność!
Szybko ginie ekosystem morski:
Niedawny raport ekologów i naukowców przedstawiony do ONZ, zatrważa i bije na alarm! W niezmiernie szybkim tempie ginie życie w morzach i oceanach. Ostatnie badania ujawniają, że życie w tych wodach jest już na krawędzi największej katastrofy (po raz pierwszy od milionów lat, jak podają oświadczenia w raporcie). Jak donoszą pracownicy Międzynarodowego Programu Stanu Oceanów (IPSO), bardzo szybko umierają też rafy koralowe (już ¾ raf), które jak wiemy mają również olbrzymie znaczenie dla życia człowieka, gdyż stanowią naturalne środowisko życia dla aż 25% wszystkich zwierząt i roślin żyjących w oceanach, zaś dla ludzi pożywienie i pracę.
Umiera cały cudowny ekosystem morski, który może zginąć już na przestrzeni zaledwie jednego naszego pokolenia. Wpływ na to, jak podają naukowcy mają zasadniczo 3 podstawowe czynniki, jak: zakwaszenie wód, ubytek tlenu w oceanach i podnoszenie się temperatur. Dodatkowo, ryby są wyławiane bez umiaru i rozsądku, a niektóre gatunki szybko znikają z list jeszcze żyjących. Za niektóre gatunki ryb obecnie płaci się nawet parędziesiąt tysięcy dolarów za kilogram z powodu chęci pozyskania pewnych ich organów z powodu jakichś tam „uznanych” niby przez ludzi i ich przesądy właściwości leczniczych pewnych tkanek w danym gatunku. Jak określono: „ życie w oceanach wchodzi w fazę wymierania spowodowaną przez człowieka”. Dodatkowo, topią się lodowce Arktyki i Grenlandii powodując zwiększanie poziomu wód morskich i uwalnianie metanu z dna morskiego. Zanieczyszczenia z produkcji plastików wpływają na przemieszczanie się glonów i tworzeniu toksycznych miejsc w ich obrębie. Jednym słowem, raptownie ginie życie w naszych morzach!
(źródło: informacja na podstawie opracowania z „Reuters” –„Ocean Life on the brink of Mass Extinction” [„Zycie Oceaniczne na Krawędzi Masowej Zagłady”oraz BBC.CO.UK „Szokujące Badania” )
Jak informują ekolodzy, bardzo szybko ginie również wielka i wspaniała tropikalna Puszcza Amazońska, jak i inne lasy tropikalne, które jak wiemy są „płucami świata”, gdyż produkują tlen oraz pochłaniają ok. 20% dwutlenku węgla wynikłego z działalności człowieka. Dodatkowo Amazonia znacznie wpływa na regulację klimat na naszym globie. W lasach tropikalnych żyje prawie do 70% wszystkich organizmów ziemi, a w tym wiele jeszcze nie poznanych oraz wciąż odkrywanych. Żyje tam ponad 2 miliony owadów, parę tysięcy gatunków ptaków i ssaków, kilka tysięcy gatunków ryb oraz parędziesiąt tysięcy gatunków roślin, z których to wiele jeszcze nie poznanych zapewne mogłoby służyć jako lekarstwa na choroby XXI wieku. Amazonka (i inne obszary) giną z powodu niekontrolowanego wycinania lasów dla pozyskania drewna oraz wypalania ich pod uprawy.
Systematycznie zanieczyszczane są też wody tych terenów. Jak podało ministerstwo Brazylii, tylko na przestrzeni 6 miesięcy wyciętych zostało 3300 km kwadratowych tropikalnych lasów deszczowych w tamtym kraju, choć niektóre źródła donoszą i o ok. 7,000 km kwadratowych. Jeszcze nie tak dawno lasy tropikalne stanowiły 14% powierzchni świata, a dzisiaj już tylko 6% i wciąż ich szybko ubywa. Tylko, co sekundę ubywa 1,5 akra tych lasów, a przy tym wg. ekspertów ukracamy aż 137 gatunków roślin i owadów dziennie. W tym tempie już następne pokolenie będzie mogło widzieć Amazonię tylko na zdjęciach! Jeżeli w ogóle dożyje??!!
Z kolei, w górnej warstwie naszej atmosfery – ozonosferze, która od początku istnienia człowieka na Ziemi, jak tarcza chroni go przed nadmiernym promieniowaniem słonecznym (ultrafioletowym), powstaje niebezpieczna „dziura ozonowa” w tempie aż ok. 3% na rok, szczególnie obserwowana nad biegunem południowym. Jak się uznaje główną tego przyczyną jest niewątpliwie „zanieczyszczenie atmosfery nadmierną emisją komercjalnego freonu.
Tak, więc jak określono, na potęgę: – „topią się lodowce, ginie Amazonia, umiera z głodu Afryka, znikają pszczoły, śmiertelnie chorują oceany i zanika ochronna ozonosfera, a przy tym wszystkim coraz bardzie trzęsie się nasza ziemia i szaleją trąby powietrzne oraz wichury, powstają wielkie potopy, szerzy się robactwo, a miejscami głód, zaraza i konflikty zbrojne. Umiera nasz świat !”
Zalew choróbska:
Epidemia nowotworów/ raków jest już wprost zatrważająca. Według informacji poważnych amerykańskich mediów jak np. „The New York Times” (annals of medicine: by By David Servan-Schreiber): jeden na trzech Amerykanów zachoruje na raka przed swoim 65 rokiem życia. Statystyka zachorowań na raka/ nowotwór w USA wśród dzieci i młodzieży systematycznie zwiększa się, co roku o 1 do 1,5% rocznie, poczynając od roku 1960. Według WHO (Międzynarodowej Organizacji Zdrowia), nowotwory/ raki mogą wzrosnąć aż o 50% nowych przypadków, czyli z 10 milionów nowych przypadków zachorowań w 2010 roku do 15 milionów tylko nowych przypadków w roku 2020. Już obecnie w wielu krajach więcej niż 25% wszystkich zgonów jest przypisywane nowotworom.
Gwałtownie wzrasta też zachorowalność na guza mózgu u dzieci. Niemała ilość odpadów radioaktywnych rozsianych po całym świecie również nie pomaga w tego typu problemach. Specjaliści informują, że za ok. 10 lat w Stanach Zjednoczonych aż ok. 40 milionów ludzi w tym kraju może cierpieć z powodu poważnej w skutkach choroby cukrzycy i jej powikłań.
Woda pitna jest również przesycona szkodliwym dla zdrowia fluorem i chlorem oraz zawiera pewne ilości pozyskanych z ziemi wielu środków z długiej listy leków spożywanych obecnie przez człowieka jak: antybiotyki, hormony płciowe, leki leczące epilepsje czy depresje oraz inne, a z których to znaczna część nie jest zupełnie obojętna dla organizmu człowieka nawet w ich śladowych ilościach. W niektórych regionach w wodzie z kranu (bez filtrów) może znajdować się nawet aż ponad 2000 różnych środków chemicznych mogących prowadzić do utraty zdrowia i rozwoju nowotworów.
Woda pitna niejednokrotnie zawiera również niebezpieczny dla ludzkiego zdrowia arszenik i rtęć czy ołów pochodzący z zanieczyszczeń. Badania na próbkach krwi pobranej z łożysk niemowląt wykazały aż 200 różnego rodzaju toksycznych środków zanieczyszczających przyswojonych z zanieczyszczeń przemysłowych, oprysków rolniczych i innych akumulowanych w naszych organizmach.
Robactwo górą:
Na to wszystko, nawet masowy rozwój wszelkiego robactwa zaczyna dawać się ludziom we znaki:
* Stany Zjednoczone zaczynają doświadczać ataku pluskiew, a których to problem już prawie w ogóle nie istniał. Ten problem stał się tu już problemem narodowym. W przeciągu zaledwie ostatnich paru lat nastąpił aż 500% wzrost tego robactwa. Dla przykładu w jednym ze stanów tj. Ohio zgłoszono 4,000 przypadków rozmnożenia pluskiew w 2009 roku, gdzie jeszcze parę lat wcześniej było prawie zero takich zgłoszeń.
Również kleszcze stają się coraz bardziej liczne i agresywne. Dla przykładu w jednym z amerykańskich stanów Minnesota w przeciągu 2 lat nastąpił aż 86% przyrost w chorobach odkleszczowych, czyli boleriozie. Jak wiadomo, ukąszenie kleszcza może spowodować zachorowanie na tą bardzo groźną w skutkach boreliozę oraz na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, czasem prowadzące nawet do śmierci. Jak donoszą specjaliści, kleszcze przenoszą nieraz także i inne, niezdiagnozowane i nierozpoznawalne choroby. Departamenty zdrowia w USA coraz częściej ostrzegają przed komarami zarażonymi niebezpieczną chorobą tzw. „Gorączką Zachodniego Nilu” i innymi chorobami, których w USA wcześniej nie było.
Pomimo nowoczesnych środków owadobójczych, nie zmniejsza się też populacja karaluchów, które często odpowiedzialne są za reakcje alergiczne i astmatyczne wśród ludzi. Ocenia się, że obecnie w USA aż do 60% przypadków astmatycznych może być powodowana lub wzmacniana alergenami wydzielanymi przez karaluchy. Poza tym karaluchy zdolne są przenosić 33 rodzaje bakterii z uwzględnieniem groźnej E coli oraz salmonelli, a także 6 rodzajów pasożytów oraz ponad 7 innych typów ludzkich patogenów. W Polsce coraz częściej w mieszkaniach i na budynkach pojawiają się krocionogi, które atakują już całe osiedla, jak np. w Krakowie czy Lubelskim. Te robaki również mnoga przenosić niektóre bakterie.
A ponieważ w komercjalnych chlewniach świń i innych zwierząt tucznych stosuje się duże ilości antybiotyków zabezpieczających przed chorobami, więc bakterie stopniowo uodporniły się na nie i teraz robaki przenoszą znów te zmutowane i odporne na antybiotyki bakterie na człowieka.
Siada ludzka psychika:
Jak podaje prasa i informacje medialne, dla przykładu już ok. 35 milionów amerykanów w USA cierpi z powodu depresji, a ok. 40 milionów (ponad 28%) cierpi na różne odmiany nerwicy lękowej nieraz z uwzględnieniem obsesji, kompulsji, fobii, itp. Nie dużo lepiej jest w innych krajach rozwiniętych.
———————————————————
Wszędzie panująca powszechna pazerność i chciwość przyprawiają często o mdłości. Gwałtownie zanikają granice moralności i wszelkich ludzkich zasad!
A co najciekawsze, ludzie czynią tak bez żadnych hamulców i żenady, a jednocześnie deklarują się być wierzącymi w Boga Chrześcijanami. Jakże często na znak tego, noszą na szyi święte medaliki i krzyżyki, w ich domach na ścianach wiszą święte obrazy, a na ustach goszczą częste westchnienia: „o mój Boże”! Niestety, ludzie ci zaliczają się również do ponad 90% wszystkich Polaków deklarujących się w Polsce jako wierzący w Boga Chrześcijanie-Katolicy!
I to są właśnie owe „pozory pobożności”, jakże charakterystyczne względem obszerności tychże pozorów wyłącznie dla naszych czasów, a o których to właśnie wspomina Słowo Boże w odniesieniu do „dni ostatnich”!
Gdyż dzisiaj już ludzie, a nawet wierzący, żyją tak jakby Boga w ogóle nie było!
Pismo Święte podpowiada nam tutaj, tak:
„Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo [dzień Pański] nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem Boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga. (Ewangelia 2 Tes. 2,3-4)
Około 2000 lat temu Jezus zapytał:
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
(Ewangelia Łukasza 18,
Tymczasem, według niedawnych wyników dosyć szeroko zakrojonych badań amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologów z Teksasu, przeprowadzanych w paru krajach wysoce rozwiniętych, dowiadujemy się, że „religia już wkrótce może przestać istnieć, gdyż jest skazana na wymarcie”. Z roku na rok drastycznie spada liczba wiernych oraz powołań, a w szczególności w krajach, gdzie demokracja jest już dobrze rozwinięta i jak można wnioskować naucza innego, bardziej „opłacalnego” modelu zaangażowania się w sprawy życia i poświęcania swojego cennego czasu.
Nie jest też tajemnicą, że laicyzm marginalizujący religie narasta w świecie w bardzo szybkim tempie, a szczególnie w krajach Europy. W samym Kościele coraz częściej odzywają się także liczne głosy nawołujące do liberalizacji, a liczba pozwów sądowych o zadośćuczynienie ofiarom przemocy i molestowania seksualnego przez kleryków (osoby duchowne), wciąż narasta.
! Jak to się ma do powyższych słów Jezusa w Ewangelii zapisanej prawie 2000 lat temu odnośnie upadku wiary, niech każdy oceni już indywidualnie?
O znakach końca czasu w przyrodzie:
W innym znów miejscu Jezus przypomina w Ewangelii o znakach tych czasów:
„ Wtedy mówił do nich: “Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.”
(Ewangelia Łukasza 21, 10)
I faktycznie jesteśmy obecnie świadkami ogromnego wzrostu zaburzeń w przyrodzie, tudzież silnych trzęsień ziemi.
Statystyka jest bardzo niepokojąca!
Odnośnie wspomnianych, silnych trzęsień ziemi:
Według niedawnych danych z “Center for Research on the Epidemiology of Disasters (CRED)” (Centrum Badań Epidemiologii Katastrof) w Genewie współpracującym z ONZ, zaledwie pomiędzy latami 2000 a 2009 w świecie zaszło 385 naturalnych, silnych katastrof, co stanowi dramatyczny wzrost o aż: 233 % w stosunku do poprzedniej dziesiątki lat, tj. 1980 – 1989, czyli jest to wynik z przeciągu ostatnich 20 lat. W ostatnim dziesięcioleciu katastrofy naturalne spowodowały śmierć nie mniej niż 780 tysięcy ofiar.
Patrząc znów na globalny wykaz silnych trzęsień ziemi, czyli o sile powyżej 6.9 w skali Richtera w poszczególnych przedziałach czasowych tj. 38 letnich, poczynając od roku 1863, wygląda to następująco:
Daty: (co 38 lat) Ilość trzęsień ziemi > 6.9
————————————————————————
1863 do 1900 12
1901 do 1938 53
1939 do 1976 71
1977 do 2011 164
Do 2014 przewiduje się ponad: 190
*Na podstawie U.S. Geological Survey
W latach 1986 – 1996 (w jednej dekadzie tj. 10 latach) na świecie zaszło 15 silnych trzęsień ziemi o sile powyżej 7 stopni w skali Richtera, zaś w latach 1997- 2007 zaszło już aż 99 takich silnych trzęsień ziemi i trendy są wciąż wzrostowe.
A przy tym, trzęsienie ziemi, które wywołało okropne fale „tsunami” na Oceanie Indyjskim w 2004 roku, a obliczone na siłę 9.1 – 9.3 stopni i trwające rekordowe 10 minut, w niedługiej chwili pochłonęło aż 230 tysięcy ludzi.
Trzęsienie ziemi na Haiti w 2010 roku pochłonęło aż ponad 316 tysięcy istnień ludzkich, a przy tym doszczętnie niszcząc cały kraj i jego gospodarkę.
Trzęsienie ziemi w Japonii w 2011 roku o sile 9 stopni w skali Richtera i falach „tsunami” o wysokości 38,9 metra zabrało 15,341 istnień ludzkich, znacznie obniżyło wysokość lądu w stosunku do poziomu morza w tamtej części kraju, spowodowało silne skażenia nuklearne na skutek zniszczonych elektrowni atomowych, które z biegiem czasu niewątpliwie odczują setki tysięcy osób i jednocześnie mocno ekonomicznie zatrzęsło tą trzecią potęgą gospodarczą świata.
! Jak to się ma do powyższych słów Jezusa z Ewangelii odnośnie „silnych trzęsień ziemi dni ostatnich”, niech każdy oceni już indywidualnie?
Odnośnie wspomnianej zarazy:
O globalnej pandemii AIDS zabijającej miliony ludzi nikogo specjalnie pouczać tu nie trzeba. Również rozprzestrzenianie się na świecie groźniej żółtaczki typu C i B oraz innych chorób zakaźnych jest obecnie niezmiernie poważnym problemem dla ludzkości i również sięga liczby milionów ludzi. W Afryce malaria co roku zabija aż miliony osób.
Wciąż uwidaczniające się zagrożenia pandemią śmiertelnych rodzajów grypy N1H1 oraz innych mutantów powodują popłoch na całym świecie.
Zaś ostatnie skażenie żywności śmiercionośną bakterią – pałeczką okrężnicy (e.coli) w Niemczech i innych krajach Europy należy do najsilniejszych w historii tych skażeń. Naukowcy uznali, że jest to nieznany jak dotąd szczep tejże śmiercionośnej bakterii zupełnie nie podatnej na stosowane leczenie. Powoduje ona groźną w skutkach niewydolność nerek i innych narządów prowadząc również do śmierci.
Coraz częściej atakują też prątki odpornej na leczenie gruźlicy i innych chorób zakaźnych, które należały już do rzadkości.
Zaś bakterie do tej pory uleczalne, stają się obecnie odporne na wszelkie znane antybiotyki, zbierając coraz to obfitsze śmiertelne żniwo wśród pacjentów. Obecnie w Stanach Zjednoczonych w szpitalach umiera aż 90 tysięcy osób rocznie z powodu zmutowanych bakcyli odpornych na działanie antybiotyków. Człowiek z całą swoją wiedzą zaczyna, więc sromotnie przegrywać walkę z drobnoustrojami.
Według informacji z „Federal Agency for Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) U.S.” (Federalnej Agencji Administracji Oceanicznej I Atmosferycznej U.S.) wzrost przeciętnej temperatury na świecie powoduje także zaburzenie ekosystemu wodnego w oceanach, doprowadzając do namnażania się toksycznych alg i niebezpiecznych mikroorganizmów. Te z kolej akumulują się w rybach, których to konsumpcja może doprowadzać do poważnych problemów gastrycznych i neurologicznych u ludzi.
Jak donoszą wiadomości, ostatnio w Afryce w północnej Ugandzie oraz pewnych regionach Sudanu i Tanzanii pojawiła się nowa, tajemnicza choroba zwana „nodding”, która atakuje dzieci pomiędzy 5 a 15 rokiem życia. Pomimo wysiłków naukowcy nie są wstanie rozpoznać jej przyczyn. Dzieci dotknięte nią, kołyszą się, wpadają w senność i tracą orientację. Chorobę rozpoznano jedynie jako nieznane schorzenie mózgu, lecz nie wiadomo, co je wywołuje. Choroba obejmuje niekiedy całe wioski w tamtym regionie. Zmęczeni opieką nad chorymi dziećmi rodzice, niekiedy wyrzucają te dzieci z domów na ulice, na pastwę losu.
Z drugiej strony, tylko ogromnie szybkie interwencje wyspecjalizowanych, międzynarodowych zespołów epidemiologów trzymają jeszcze w ryzach i pod kontrolą takie ogniska nagłych, lokalnych epidemii w Afryce jak straszna w skutkach i sile swojej zaraźliwości, krwotoczna gorączka Ebola, w obliczu, której to zarazy organizm praktycznie rozkłada się w bardzo szybkim tempie. Gdyby ta wydostała się na świat w dobie dzisiejszej, szybkiej komunikacji – nie byłoby chyba, co z nas już zbierać.
Jak to się ma do powyższych słów Jezusa z Ewangelii odnośnie „miejscowej zarazy” w tych dniach ostatnich, niech każdy oceni już indywidualnie?
Odnośnie Wspomnianego Głodu:
Według oficjalnych danych ONZ z 2009 roku, już ponad miliard ludzi na świecie, czyli co szósty mieszkaniec Ziemi doświadcza głodu. 2 miliardy ludzi czyli 1/3 całej populacji ludzkości doświadcza zaś znacznych braków pożywienia. U ponad 15 milionów dzieci na świecie, co roku niedożywienie prowadzi do śmierci. Brak pokarmów jest efektem zgonów 55% wszystkich dzieci na naszej kuli ziemskiej. Zaś 1,3 miliarda ludzi cierpi z powodu braku czystej wody. Według ONZ, 18 tysięcy dzieci umiera dziennie z głodu. Zaś raptem, co 3,6 sekundy w ogóle ktoś na świecie umiera z głodu!
Cytując znów za źródłem pt. „My a Trzeci Świat” nr 9/2002 (cyt.): „Blisko 1/4 ludzi – 1,3 miliarda – żyje za mniej niż 1 dolar dziennie…. Aby pokryć niezaspokojone potrzeby świata w zakresie higieny i żywności, wystarczy 13 miliardów dolarów – tyle, ile ludzie w USA i Unii Europejskiej wydają, co roku na perfumy”.
Jak to się ma do powyższych słów z Ewangelii dotyczących głodu w „tych dniach ostatnich”, niechaj każdy rozsądzi już sam.
Odnośnie wspomnianych miejscowych wojen i konfliktów:
Tylko jeden wiek XX obfitował, jak się przyjmuje, w więcej lokalnych konfliktów zbrojnych i wojen światowych niż we wszystkich poprzednich wiekach razem wziętych. Konflikty te były szczególnie okrutne z racji zastosowanych wynalazków i technologii stosowanej w przemyśle zbrojeniowym. W czasie II wojny światowej dokonano największego ludobójstwa i zbrodni w dziejach świata. Rozszalało się zło. Atak nuklearny na Hiroszimę i Nagasaki w Japonii pozostawił w pamięci totalną dewastację, ogrom potęgi zniszczenia, możliwość szybkiego, prawie natychmiastowego unicestwienia całych narodów i kultur oraz trwające latami skutki chorób popromiennych. W obliczu tego, niewątpliwie tylko strach przed wzajemnym unicestwieniem się powstrzymuje obecnie narody przed kolejnym zbrojnym konfliktem międzynarodowym, doprowadzając w rezultacie do wyścigu zbrojeń. Pomimo wszystko, już po II wojnie światowej w konfliktach zbrojnych zginęło ok. 80 milionów ludzi na świecie. Konflikty lokalne rozprzestrzeniają się obecnie po całym świecie. Oto większość z zaognionych regionów i objętych konfliktami narodowymi (wg. źródła: przewodnik do konfliktów światowych: Flashpoints):
W Europie: – Cypr, Kraj Basków w Hiszpanii, Kosowo-Serbia, Północna Irlandia.
Na Bliskim Wschodzie: – Turcja-Kurdystan, Jemen, Izrael- Palestyna, Armenia-Azerbejdzan, Irak, Iran, Egipt, Syria, Liban, Czeczenia, Bahrajn.
W Azji: – Afganistan, India-Pakistan, Korea Pł. i Poł., Uzbekistan, Sir Lanka, Filipiny.
W Ameryce: – Haiti, Nikaragua, Gwatemala, Wenezuela, Peru.
W Afryce: – Zimbabwe, Tunezja, Libia, Rwanda, Kongo, Algieria, Maroko, Siera Leone, Sudan, Somalia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Angola.
Jak to się ma do powyższych słów z Ewangelii dotyczących wojen i konfliktów oraz pogłosek o nich, jak wskazane również w (Ewangelii w 24 Mateuszu 6,7), odnośnie „tych dni ostatnich”, niechaj każdy rozsądzi już sam.
————————————————
Owszem wielu było już jasnowidzów na tym świecie starających się przedstawiać przyszłość w „okruchach” prawdy i często ich nieklarownej i mętnej wizji przyszłości. Bóg jeden wie z czyjej mocy oni korzystali, wiedząc o tym, czy też nieraz nie zdając sobie z tego sprawy. Ale tylko Bóg, Stwórca tego świata zna pełnię prawdy i klarowną wizję przyszłości, którą to czasem, po części, ujawnia ludziom przez swoich świętych proroków.
Stwórca nasz powiedział o tym już kiedyś dobitnie, ustami jednego z największych proroków tej Ziemi, tj. ustami proroka Izajasza, mówiąc:
„Ja od początku zwiastowałem to, co będzie, i z dawna to, co jeszcze się nie stało. Ja wypowiadam swój zamysł, i spełnia się on” (Iz.46:10).
I tak oto, parę tysięcy lat temu Boski prorok Daniel przepowiedział wiele zajść w historii czasu, z których wszystkie i co do jednego dokładnie się wypełniły. Dokładnie też przepowiedział on nawet czas pierwszego przyjścia Mesjasza, Jezusa na Ziemię. (patrz rozdział p.t.: „Proroctwo Proroka Daniela”). Prorok Daniel przepowiedział wtedy również o znakach końca naszych czasów. Wskazał on m.in. na gwałtowny rozwój wiedzy i niesamowity rozwój techniki oraz podróży na całym świecie (Daniel 12:4) w tychże dniach ostatnich. W dzisiejszej erze komputerów nikt nie ma wątpliwości, że obecnie wiedza, odkrycia i podróże rozwijają się w tempie astronomicznym, jak jeszcze nigdy dotąd.
Przez jeden ostatni wiek pozyskano tyle wiedzy, że ani trochę nawet nie dorównuje ona całym czasom ludzkości. Dzięki komputerom wiedza podwaja się praktycznie, co 2 lata, a podróże kosmiczne, podróże lotnicze dokonywane wprost dech zapierającymi w piersiach samolotami ponaddźwiękowymi oraz podróże lądowe z wykorzystaniem super szybkich pociągów i samochodów zadziwiają, co do błyskawicznego tempa ich rozwoju dokonanego tylko na przełomie ostatnich paru-dziesięciu lat.
Biblia mówi również o powrocie narodu żydowskiego na swoje ziemie w tychże chwilach końcowych. Jak wiemy miało to miejsce w 1948 roku po prawie 2000 lat ich bezpaństwowia. Proroctwo wspomina i o tym, że pokolenie, które będzie jeszcze żyło w tymże czasie i będzie tego świadkiem *[a zapewne przynajmniej niektórzy jeszcze żyjący z tego pokolenia] – będzie również świadkiem powrotu Mesjasza na Ziemię.
Pismo Święte mówi także o odzyskaniu swojego języka przez Izraelitów w tychże czasach ostatecznych, co również nastąpiło po około 2000 lat i prawie już zupełnie utraconym ich języku hebrajskim (Zephaniah 3, 9).
I w końcu, proroctwo Biblijne (uwzględniające proroctwo Daniela) wspomina o odbudowie Wielkiej Świątyni w Jerozolimie, w okresie końca czasu tego świata. Jak wiadomo, takie plany są już w zaawansowanym przygotowaniu.
Bardzo istotnym jednak znakiem końca czasu, o których to mówił prorok Daniel, a do których to nawiązał nawet Jezus:
- „będzie ohyda spustoszenia”.
Czyż już widzimy jej ślad, (pomimo, że zachodzą one jakoby w narodach obecnie cywilizowanych)???
(przykłady):
Jak donosi nam ( MaRo/Theseoultimes.com) w jednej z restauracji w azjatyckim mieście, jako specjalność zakładu oferowana jest zupa z płodów nienarodzonych jeszcze dzieci pozyskanych w wyniku aborcji. Ciała te wpierw dezynfekowane są alkoholem, a następnie przyprawiane ziołami. Kierownictwo restauracji poleca tą potrawę kosztującą aż $4,000 dolarów, jako zdrową i wpływającą na zwiększenie popędu seksualnego. A czym późniejszy płód, tym oferowana potrawa jest droższa. Wynika z tego, że chętnych nie brakuje.
Jak poinformowała gazeta.pl w styczniu, 2011 roku grupa kilkudziesięciu pseudo-kibiców brutalnie i z premedytacją zamordowała przywódcę kibiców drużyny konkurencyjnej, którego śmierć nastąpiła po otrzymaniu aż 60 ciosów zadanych nożem i maczetą. Jak widać zginął jedynie za to, że lubił inną drużynę.
W marcu 2009 roku oskarżony został w Białymstoku 46 letni Krzysztof B., który przez lata gwałcił swoją córkę już od jej 16 urodzin oraz terroryzował swoją rodzinę. Córka urodziła 2 dzieci, które ojciec pod przymusem nakazał jej pozostawić w szpitalu. (źródło: na podst.: „Wirtualnapolska”)
Również w 2009 roku sąd w Łodzi skazał na 25 lat 3 młodych mężczyzn, którzy zakatowali swojego kolegę w lesie bijąc go po głowie kijem bejsbolowym i kluczem samochodowym. Najpierw go tam zwabili pod pretekstem pracy, a następnie dokonali na nim mordu. Ofiara otrzymała aż 50 ciosów w głowę. Był on bity tak mocno, że aż złamał im się gruby kij bejsbolowy, więc dobito go następnie kluczem samochodowym. W sądzie sprawcy opowiedzieli przebieg zajścia nie wykazując przy tym specjalnych emocji. (źródło: na podst.: „Wirtualnapolska”)
19 letni student z Wrocławia, Mikołaj B. zabił na śpiąco w swoim domu własnych rodziców zadając im po kilkanaście ciosów w głowę, kiedy już spali. Użył do tego czynu siekiery. Jak zeznał, uczynił tak ponieważ rodzice nie akceptowali jego związku z innym mężczyzną. (źródło: na podst. „Wirtualnapolska/ na podst.:, PAP, Policja.pl, Fakt)
To zaledwie tylko kilka przykładów z długiej listy podobnych, nie rzadkich już dzisiaj zachowań w społeczeństwie!
W marcu 2010 roku zmarł w Polsce w opinii świętości ojciec Badeni, który w maju 2009 roku otrzymał przesłanie od Boga, a którym to przesłaniem miał przypomnieć współczesnym ludziom o nadchodzącej niebawem Apokalipsie.
Jak wskazał również ojciec Badeni, w bardzo dojrzałej zresztą książce – wywiadzie zatytułowanej: „Uwierzcie w Koniec Świata” autorstwa Judyty Syrek, – Boża wizjonerka, siostra Faustyna już dziesiątki lat temu zapisała kiedyś w swoim dzienniczku Boże przesłanie z jednej z tychże swoich wizji, iż oto:
„z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat na drugie przyjście Pana”.
Dzisiaj nikt nie ma już wątpliwości jak nazywa się owa iskra. Wiemy, że nazywa się ona: Jan Paweł II.
I właśnie to On, jak wspomnieliśmy już na początku, przypominał nam w słowach, które niewątpliwie również odnoszą się do tychże czasów ostatecznych. Powtarzał:
„odczytujcie znaki czasu”
Czy oto są one???
(przykłady):
Tornada tj. trąby powietrzne, które w kwietniu, 2011 roku nawiedziły południowo-wschodnie stany U.S.A. uznane zostały za największą katastrofę od czasu nie tak dawnego huraganu z 2005 roku zwanego „Katrina”, który również był niezwykle tragiczny w skutkach i spowodował śmierć 1836 osób i 705 zaginionych. Teraz ponownie całe miasta zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Kataklizm spowodował utratę życia dziesiątek osób i tysiące rannych. Jedna z licznych trąb powietrznych zaliczona w swojej sile do wysokiej kategorii F5, miała rekordową szerokość ponad 1,5 kilometra i o niespotykanej wprost sile oraz szybkości wiatru dochodzącego do 424 kilometrów na godzinę i tejże trąby powietrznej przemieszczającej się na obszarze aż 480 km.
* Przy tej sile wiatru tj. kategorii EF-5 jak podaje Encyklopedia Wikipedia p.t. „Tornado” (cyt.): „ – wiatr o prędkości powyżej 322 km/h – (domy o silnym szkielecie zrównane są z ziemią do fundamentów, samochody stają się pociskami przelatującymi do 100 metrów, wieżowce są ze zdeformowaną konstrukcją)”.
Jak donoszą media, czegoś takiego wprost nie można sobie wyobrazić, gdyż czegoś takiego jeszcze nikt nigdy nie widział. Wyglądało to to tak jak sceny z jakiegoś fantazyjnego filmu „science fiction”. A miasta wyglądały jak po przejściu katastrofy nuklearnej. Pod siłą tego wiatru znikały całe domy, duże drzewa łamały się w pół jak zapałki, a samochody zostały sprasowane jakby w prasie hydraulicznej. Dziennikarze dziwili się, że ktokolwiek w tym obszarze mógł w ogóle przeżyć przy czymś takim.
W wyniku tego kataklizmu aż w paru stanach USA ogłoszono stan klęski żywiołowej, który jak się podaje faktycznie zmienił życie milionom osób. Zrujnowanych zostało ok. 25% wszystkich ferm kurczaków i miliony ptaków również uległo zagładzie. Trąby spowodowały gigantyczne straty ekonomiczne. Co ciekawe, tylko w miesiącu kwietniu, 2011 niespotykanie rekordowo zaszło tam aż prawie 600 trąb powietrznych zwanych „Tornado”, gdzie cały kraj średnio doświadcza jedynie 1,200 trąb powietrznych w ciągu całego roku. Nie do uwierzenia, – tylko w jednym dniu zarejestrowano aż 226 aktywnych trąb powietrznych w całym kraju.
Dodatkowo, w pobliskim Teksasie zaszły również niespotykane od dziesiątek lat susze oraz rozprzestrzeniły się dzikie pożary, który pochłonęły miliony akrów ziemi.
Jakby tego nie było dosyć obszary położone w rejonie i przy wielkiej rzece Missisipi doświadczyły niespotykanej w dziejach i historii powodzi! Doświadczeni tą historyczną powodzą zostali mieszkańcy aż 8 stanów USA. Powódź była tak ogromna, że niektóre dopływy rzeczne wzdłuż Missisipi faktycznie zmieniły bieg swojego prądu i zaczęły płynąć w przeciwną stronę. Przewidywano, że taki stan powodziowy pozostanie ponad miesiąc. Straty finansowe są niewyobrażalne i liczone w miliardach dolarów. Okazało się również, że w tym samym czasie wylały dwie duże rzeki tzn. Missisipi i rzeka Ohio, czego nigdy jeszcze nie zaobserwowano.
(źródło: oprac. na podst.: „The Economic Collapse”)
Z kolei w czerwcu 2011 wielki, niekontrolowany pożar lasów sosnowych i okolic zaatakował stan Arizonę w U.S.A. Jeszcze w czasie trwania pożaru został on już sklasyfikowany jako drugi największy pożar w historii tego regionu, który tylko do danej chwili strawił 1,550 km kwadratowych terenu. A jeszcze to nie był koniec. Ewakuowano kilkanaście tysięcy okolicznych mieszkańców. Spłonęło wiele domów. Aż 2000 strażaków zaangażowano do gaszenia pożaru. Silny wiatr dochodzący do 67 km na godzinę utrudnia akcję ratunkową.
(źródło: oprac. na podst.: „Reuters” 11/10/2011)
* Także w czerwcu 2011 roku w U.S.A. stan Płn. Dakota doświadczył rekordowych powodzi!
Lecz nie tak bardzo dawno temu, bo w 2005 roku U.S.A. nawiedził największy kataklizm w dziejach jej historii. Był to cyklon: „Katrina” sklasyfikowany jako huragan o sile aż 5-tej kategorii, który przyniósł rekordowe straty finansowe w wysokości 81,2 miliarda dolarów i prawie 2000 śmiertelnych ofiar ludzkich oraz parę setek zaginionych. Zawalały się całe domy z mieszkańcami. Pękły wtedy również tamy i pod wodą znalazło się wielkie miasto Nowy Orlean w stanie Luizjana oraz całe okolice. Woda z oceanu wdarła się aż ok. 19 km w głąb lądu. Fale przepływowe wynosiły 4,9 m wysokości, a w niektórych regionach nawet 8,2 m. Potężnie niszczycielska siła wichru z szybkością wiatru dochodzącą do 280 km na godzinę niszczyła wszystko na swojej drodze. Woda zmywała domy, ulice i mosty oraz porywała ludzi. Aż dziw, że przy ogromie tego zniszczenia nie doszło do nawet większej ilości przypadków śmiertelnych wśród ludzi, które i tak nie były małe. Można było odnieść wrażenie, że chyba rozszalało się wtedy całe piekło. Dodatkowo, na tamte okolice z nieba spadły masy wody w postaci silnych ulew deszczowych od 200-250 mm. Strefą kataklizmu objęto wówczas aż 233,000 km kwadratowych terenu. Jeszcze w 2010 roku widoczne były pozostałości tych strasznych zniszczeń z tamtego czasu z przed 5 lat.
(źródło: oprac. na podst. „Wikipedia”: „Hurricane Katrina” oraz innych ubocznych materiałów)
11 marca 2011 o 11:05 roku północna część Japonii (Honshu) stała się sceną olbrzymiej tragedii. Silne trzęsienie ziemi o sile prawie 9 stopni w skali Richtera i trwające prawie 6 minut, zatrzęsło tamtym regionem kraju. Jak uznali naukowcy trzęsienie ziemi zaszło w obszarze płyt kontynentalnych i rów oceaniczny w wyniku tego zajścia przesunął się w górę o 30-40 m na długości 300 km długości i 150 km szerokości. Doszło nawet do przesunięcia osi Ziemi o ponad 10 cm.
Jak wyliczono, energia wydzielona w czasie tego trzęsienia była prawie dwu krotnością energii wydzielonej w czasie trzęsienia ziemi na Oceniane Indyjskim w 2004 roku, które spowodowało wtedy śmierć aż 230,000 osób.Ta ilość energii, jak się uważa mogłaby np. zasilić tak wielkie miasto jak Los Angeles przez okres 1 roku. Fale tsunami wywołane wstrząsami na oceanie zaatakowały ludzi niosąc wielką wodę z oceanu, dochodzącą do ok. 12 metrów, czyli porównywalną do wysokości paro piętrowych budynków. Zabierały absolutnie wszystko, co stanęło na ich drodze, włącznie z ludźmi nie będącymi wstanie uciec przed szybkością tej masy toczącej się wody. Zniszczonych zostało 125 tysięcy budynków.
Doszło również do ponad 80 silnych pożarów. Niebawem ocean zaczął wyrzucać tysiące ludzkich ciał. Osierocił wiele dzieci. Ogromną jednak tragedią jest zniszczenie wielu elektrowni atomowych w tamtym regionie, co doprowadziło do silnego skażenia nuklearnego w tamtej części Japonii, którego niewątpliwe skutki mogą być odczuwalne przez tysiące ludzi w ciągu wielu następujących lat. Siłę katastrofy nuklearnej porównano do tragedii w Czarnobylu na Ukrainie.
Kataklizm pochłonął ponad 15 tysięcy istnień ludzkich, tysiące rannych i zaginionych oraz mocno potrząsnął tą 3 potęga gospodarczą na świecie. Dodatkowo w regionie kataklizmu na przestrzeni 400 km, o ponad pół metra obniżył się cały ląd w stosunku do poziomu morza. Po wstrząsy trwały tam w nieskończoność. Jak się ocenia, zabierze teraz wiele, wiele lat na odbudowę tych zniszczeń. Premier Japonii oświadczył, że w 65 letniej historii Japonii, po 2 wojnie światowej jest to największą tragedia tego kraju, gdzie tylko wstępna suma strat przekracza już ok. 34 miliardy dolarów. Jest to wielka tragedia w dziejach tego narodu.
(źródło: oprac. na podst. Wikipedia: „2011 Tohoku Eartquake..” oraz uboczne źródła)
W 2004 roku na oceanie Indyjskim w okolicach Sumatry, Indonezji doszło do ogromnego trzęsienia ziemi o sile 9.1-9.3 w skali Richtera, które trwało ok. 10 minut, co jest najdłużej trwającym znanym trzęsieniem ziemi w historii świata. Spowodowało ono wibracje całej naszej planety w zakresie 1 cm, a oceaniczne płyty tektoniczne przesunęły się o aż 15 metrów. Energia wyzwolona w czasie tego trzęsienia porównywalna jest do ogromu energii aż 1502 bomb nuklearnych z Hiroszimy. Ogromne fale, „tsunami”, które powstały na oceanie wyniku tego trzęsienia dochodziły do niesamowitych 30 metrów wysokości, (czyli wysokości budynku-wieżowca) i unicestwiły aż 230 tysięcy istnień ludzkich, a co zapisało się w rekordach naturalnych tragedii ziemskich. Przed tymi górami wody nie można było uciec. To była nieprzeciętna tragedia na świecie.
W 2010 roku trzęsienie ziemi na Haiti, pomimo, że było słabsze od tego na oceanie Indyjskim w 2004 roku, doprowadziło do rekordowej ilości 316 tysięcy śmiertelnych ofiar ludzkich, 300 tysięcy rannych i 1 miliona bezdomnych. Utworzono masowe groby dla ofiar. Ciała ludzkie długo nieraz leżały na ulicy. Aż 250 tysięcy budynków mieszkalnych oraz 30 tysięcy komercjalnych zawaliło się całkowicie lub też zostało mocno zniszczonych. To trzęsienie w zasadzie totalnie zniszczyło gospodarkę całego kraju.
(źródła: oprac. na podst. Wikipedia: „Haiti Earthquake”)
W 2011 roku historyczne, wielotygodniowe powodzie nawiedziły również Australię. Wylały tam jednocześnie aż 4 główne rzeki. Całe dzielnice miast znalazły się pod wodą, a woda płynąca ulicami wg. relacji poszkodowanych miała niewyobrażalną siłę i rwała jak silne potoki. Ewakuowano wiele ludzi. Na północy kraju powódź tą uznano jako rekordową i największą w historii Australii od czasu prowadzenia zapisu.
(źródło: opracowane na podst. inform. opisanych w PAP i innych ubocznych)
W 2008 roku w Polsce w woj. Opolskim (okolice Strzelec Opolskich) oraz innych regionach Polski jak regiony częstochowskie i łódzkie, rozszalała się silna trąba powietrzna. Według relacji świadków nagle zrobiło się kompletnie ciemno i wszystko wokół zaczęło się trząść. Ludzi chowali się, gdzie się tylko dało. A po chwili zaistniała zupełna cisza. Trąba zrywała dachy i burzyła całe domy. Wyrywała drzewa z korzeniami i bez wysiłku łamała drzewa w okolicznym lesie, całkiem go niszcząc. Drewniane zabudowania składały się jak z kartonu. Ludzie utracili cały dorobek swojego życia. Trąba pozostawiła 200 zniszczonych domów i 20 rannych osób. W województwie śląskim zginęły 2 osoby. Niektóre miejscowości zostały odcięte od świata. Zniszczyła też trakcje kolejowa i przewracała duże samochody ciężarowe jak Tiry i autokary z pasażerami, raniąc ludzi. Czegoś takiego nigdy jeszcze w Polsce nie było i nikt podobnych zajść nie pamięta.
W 2010 roku nastąpiła duża powódź w Europie Środkowej, która przetoczyła się przez wiele krajów. Była to zarazem jedna z dwóch największych polskich powodzi. Woda zalała wówczas aż 554,000 hektarów terenów w 2157 miejscowościach. Ewakuowanych zostało ponad 30 tysięcy ludzi. Choć mniejsza od wcześniejszej powodzi 1000-letniej z 1997 roku, powódź ta również poczyniła ogrom zniszczeń. Podobnie jak w roku 1997 w czasie wielkiej i niespotykanej jak dotąd w naszej historii powodzi zwanej „powodzią tysiąclecia” uderzyła w człowieka z niespotykaną siłą. Tamtą powódź też pamięta miliony Polaków. Gdyż wtedy to, wielka i rekordowa woda tylko w Polsce spowodowała śmierć 56 osób i 12 miliardów zł strat finansowych. Zniszczonych zostało wówczas 680,000 mieszkań, 4000 mostów i zalanych zostało ponad 2% całego kraju.
W lipcu obecnego tj. 2011 roku prasa donosi o “zaskakujących anomaliach pogodowych na świecie”.
W Polsce szaleją niespotykane burze z udziałem niezwykle silnych wiatrów i potoków spadającego z nieba deszczu. Wiatr niszczy domy, łamie drzewa i rujnuje otoczenie. Deszcze zalewają miasta. Podobne burze zachodzą również w innych częściach Europy. W Niemczech trwa stan alarmowy na rzekach.
Nad Bułgarią przeszły ogromnie silne wichury niosące z sobą masę deszczu. Prądu pozbawionych jest tam parędziesiąt tysięcy osób.
W Chile natomiast rząd ogłosił stan klęski żywiołowej z powodu rekordowych opadów śniegu.
W tym samym czasie w U.S.A. i Rosji fala rekordowych upałów zaatakowała wiele regionów. Dla przykładu upały w USA spowodowały już śmierć parę dziesiąt osób.
Powstaje strach i obawa. - Dlaczego?? Cóż, być może odpowiedz tkwi właśnie w tym tu opracowaniu- raporcie??!!!
źródło: informacja opracowana na podst. informacji zawartych w opisach materiału podanego w onet.pl a oprac. autorów MiB i TSz ze źródeł: PAP, rian.ru, itar-tass.com oraz innych źródeł ubocznych.
W obliczu powyższych, ludzie coraz częściej pytają się, co się dzieje?
Tak, więc jak określono, na potęgę: – „topią się lodowce, ginie Amazonia, umiera z głodu Afryka, znikają pszczoły, śmiertelnie chorują oceany i zanika ochronna ozonosfera, a przy tym wszystkim coraz bardzie trzęsie się nasza ziemia i szaleją straszne trąby powietrzne oraz wichury, powstają wielkie potopy, szerzy się robactwo, a miejscami głód, zaraza i konflikty zbrojne. Po prostu umiera nasz świat !”
A co robi człowiek??
I znajdą się niewątpliwie tacy, którzy będą starali się usprawiedliwiać to tym, że wszak zawsze zachodziły te wydarzenia.
Czy naprawdę tak?
Nigdy nie istniało tak wielkie pozorowanie wiary jak przepowiedziane w Ewangelii (czyli takie zachowania, jak: chodzenie do kościoła, zawieszanie świętych obrazów w domach, noszenie świętych medalików i wzdychania “o mój Boże”), przy jednoczesnym jej zaprzeczaniu swoim codziennym zachowaniem i codzienną postawą, jak: – aż tak powszechny brak poszanowania rodziców przez dzieci, ludzka obłuda, hipokryzja, wyniosłość, pycha, przewrotność, samolubstwo, bluźnierstwo, brak zasad i honoru, powszechny wulgaryzm, egoizm i brak współczucia oraz empatii, zboczenie, zupełny materializm i rozpusta – i jakby wszystko to ukryte “pod spodem” naszej, jakby “niewinnej” codzienności! (a przy tym np. aż ponad 90% wszystkich Polaków w Polsce deklaruje się być wierzącymi w Boga Katolikami).
Nigdy w historii aż tyle osób nie odbierało sobie życia przez samobójstwa *(4,384 przypadków samobójstw rocznie w Polsce – czyli tyle co ilość rocznych śmiertelnych wypadków samochodowych na drogach w naszym kraju, a także 1,3% ogółu wszystkich zgonów w USA, gdzie co 16 min. dochodzi tam do jakiegoś samobójstwa)
Nigdy „dziki” seks, rozwiązłość seksualna i wszechstronne podpieranie się pornografią nie były tak powszechną domeną człowieka *(tylko w każdej sekundzie aż 28 tyś ludzi na świecie stymuluje się pornografią w Internecie)
Nigdy jeszcze nie upadała, tak jak obecnie, święta instytucja małżeńska kobiety i mężczyzny *(rozwody np. w USA dochodzą już do 50% czyli co drugie małżeństwo, a w Europie i wielu innych zakątkach również jest bardzo źle w tej kwestii).
Nigdy nie istniało tak powszechne zainteresowanie przestępczością, jako rodzaj drogi i kariery życiowej *(zainteresowanie taką karierą deklarowało aż pół miliona ludzi w Polsce).
Nigdy jeszcze środowisko naturalne nie było tak zdewastowane i zatrute *(w organizmie przeciętnego człowieka wykryto akumulację od 13 do 23 niezdrowych środków chemicznych ze środowiska oraz konserwantów i nawet ciała ludzkie po śmierci rozkładają się przez to już znacznie wolniej).
Nigdy masowo nie ginęły pszczoły *(w Polsce ponad 20%, w Europie 40% a w USA ponad 90% wszystkich pszczół)
Nigdy raptownie nie ginęła Amazonia i lasy tropikalne (co sekundę bezpowrotnie ginie aż 1 do 1,5 hektara lasów tropikalnych, a w nich wiele gatunków przyrody).
Nigdy jeszcze nie topiły się lodowce z przyczyny człowieka *(lodowce topią się na potęgę).
Nigdy jeszcze człowiek nie doprowadził do gwałtownego umierania życia w oceanach *(umiera 3/4 wszystkich raf koralowych, następuje gwałtowne wymieranie ekosystemu morskiego, któremu grozi śmierć w ciągu zaledwie jednego, następnego naszego pokolenia, a który za sprawą człowieka już wszedł w fazę umierania nie znaną przez miliony lat).
Nigdy jeszcze człowiek nie doprowadził do zniszczenia ochronnej dla niego ozonosfery *(duża dziura ozonowa powiększa się w tempie aż 3% na rok).
Nigdy jeszcze do tej pory człowiek nie zatruł tak swoich pokarmów i wód powodując powszechność chorób z tej przyczyny *(w niektórych krajach raki stanowią już nawet ponad 25% przyczyny wszystkich zgonów, a w USA nowotwory przyrastają w tempie 1-1,5% rocznie i aż 1 na 3 amerykanów zachoruje na raka przed 65 rokiem życia).
Nigdy jeszcze nie umierała z głodu i chorób prawie cała Afryka * (miliony ludzi, a w tym dzieci giną w Afryce z głodu i chorób co roku. Na świecie zaś co 3,6 sekundy ktoś umiera z głodu).
Nigdy jeszcze na świecie (a nawet wszystkich wiekach razem wziętych) nie było aż tyle konfliktów zbrojnych i sytuacji zapalnych, co w ostatnim wieku *(tylko już po II wojnie światowej na świecie zginęło aż 80 milionów ludzi).
Nigdy jeszcze w znanej historii człowieka na ziemi nie było tak gwałtownego przyrostu silnych trzęsień ziemi wciąż zabierających setki tysięcy istnień ludzkich, co w ostatnim wieku, a szczególnie ostatnich 10 latach *(w przedostatniej badanej dziesiątce lat (1986-1996) było 15 silnych trzęsień ziemi o sile ponad 6,9 stopnia, a w ostatniej dziesiątce lat (1997-2007) już aż 99 takich trzęsień ziemi, a w tym wystąpiły ponad 9 stopniowe i rekordowe trzęsienia).
Nigdy jeszcze w znanej nam historii nie było takich zawirowań w klimacie, takiej ilości ogromnie silnych huraganów, trąb powietrznych i wielkich powodzi *(na świecie zachodzą obecnie historycznie rekordowe powodzie, pożary i wichury oraz niespotykanie silne trąby powietrzne jak np. w USA, których powstało tam aż rekordowo 600 tylko w jednym miesiącu kwietniu, 2011 roku i aż 226 w ciągu zaledwie jednego dnia, gdzie rocznie bywało tylko 1,200 trąb powietrznych tj.”Tornad”).
Nigdy jeszcze historia ludzka nie znała takiej ilości aborcji, a więc wyrzucania w kawałkach nienarodzonego człowieka na śmietnik *(tylko w Europie co 11 sekund dochodzi do aż 327 takich aborcji).
Nigdy jeszcze nie było takiego odstępstwa od powszechnie panującej już wiary i płaczu głowy kościoła z powodu uwikłań niektórych duchownych w molestowanie seksualne *(raptownie ubywa wiernych i powołań oraz przybywa przypadków oskarżeń o molestowanie seksualne wśród duchownych).
Oraz wszelkie inne, a nie wspomniane tu potworne zachowania!
A więc nigdy jeszcze nie było takiej „ochydy spustoszenia”, o której to prorokował święty prorok Daniel w przesłaniu od Boga już tysiące lat temu, względem znaków końca naszego czasu!
Wszak Jezus mówił o tym ok. 2000 lat temu (przypomnienie):
„ Wtedy mówił do nich: “Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.”
(Ewang. Łukasza 21, 10)
Z drugiej strony ludzie faktycznie często żyją dzisiaj tak, JAKBY Boga w ogóle nie było!
Jeszcze raz:
W Ewangelii Słowo Boże mówi:
„A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. 2 Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, 3 bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, 4 zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. 5 Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy.” (Ewang. 2 Tymoteusz 3 1-5)
Jak wspomnieliśmy na początku, nie jesteśmy katastrofistami i nie staramy się podgrzewać atmosfery. Przedstawiamy tu tylko fakty wg. podanej statystyki. Jednakże takie są fakty, takie są realia i taka jest nieubłagana statystyka. Można przyznać, że choć pozornie na powierzchni wszystko wydaje się być jeszcze „cacy”, a ludzie wciąż jeszcze się uśmiechają, to powyższe dane i zwykła ludzka spostrzegawczość ewidentnie wskazują, że pod spodem okropnie toczy nas jakiś „rak”, jakaś zgnilizna i potężny grzech!
Słowo Boże wyraźnie mówi o niespodziewanym rozliczeniu:
„A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego”.
(Ewang. Mateusza 24, 37-39)
Cóż, w obliczu powyższych faktów zamieszczonych w tym raporcie, aż włos człowiekowi jeży się na głowie, a zarazem powstaje tu proste, zasadnicze pytanie – Czy dorównujemy już Sodomie i Gomorze, czy też może trzeba jeszcze trochę poczekać??!!
Przypomnijmy ponownie, co mówi o tym Pismo Święte:
„Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo [dzień Pański] nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem Boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga. (Ewangelia 2 Tes. 2,3-4)
Patrząc, więc na powyższy raport, – jaki wniosek jesteśmy wstanie obiektywnie wyciągnąć odnośnie dzisiejszych czasów w nawiązaniu do powyższego urywka Ewangelii???!!!
Nie potrzeba obecnie światowego potopu. Jak mówi przesłanie Boże z Akity, „człowiek może niebawem sam doprowadzić do samozagłady [samo-kary] swoją własną ręką”. Czyniąc tak z powodu braku rozsądku, umiaru, miłości, zachłanności wynikłej z powszechnego materializmu, wzgardy, pychy, upadku moralności, bezbożności i owej wspomnianej tu: „ohydy spustoszenia”, o której to już tysiące lat temu prorokował Boży prorok Daniel!
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Pią 8:30, 03 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Nie 16:42, 05 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Znalezione w sieci
Zanim do Izraela spłyną kondolencje z powodu śmierci byłego premiera Izraela Ariela Szarona, w których zawarta będzie laudacja i wyliczone zasługi, warto – chociażby ze względu na sprawiedliwość – przytoczyć kilka przykładów dokonanych przez tego człowieka zbrodni przeciwko ludzkości.
Ariel Szaron rozpoczął swoją karierę wojskową w młodym wieku, wtedy też zaangażował się w walkę prowadzoną przez izraelską Haganę (żydowską organizację paramilitarną, początkowo mającą charakter samoobrony, wkrótce jednak przekształconą w bojówki dokonujące działań odwetowych; po utworzeniu państwa Izrael stała się ona trzonem jego sił obronnych), gdzie dowodził oddziałem komandosów specjalizującym się w działaniach poza granicami kraju (ze swoimi ludźmi dokonywał tzw. rajdów), zmuszając Palestyńczyków do uciekania ze swoich domów.
W sierpniu 1953 r. Szaron założył i poprowadził okrytą jak najgorszą sławą „Jednostkę 101”, która wielokrotnie wypuszczając się poza granice Izraela siała terror w obozach dla uchodźców, wioskach oraz miejscach kwaterunku Beduinów.
We wrześniu 1953 r. poprowadził „Jednostkę 101” do ataku na Beduinów w zdemilitaryzowanej Al Aui. Liczba ofiar tego ataku do dziś pozostaje nieznana.
14 października 1953 r. Szaron poprowadził „Jednostkę 101” na wioskę Qibia w Jordanii. Znajdujący się pod jego komendą żołnierze Izraelscy okrążali wioskę wysadzając po drodze budynki, strzelając z broni automatycznej w kierunku ukrytych za ich drzwiami oknami ludzi, wrzucając do nich granaty ręczne i zabijając tym samym 69 cywili (głównie kobiety i dzieci).
Później Szaron oświadczył, iż był przekonany, że przed atakiem w zniszczonych domach nie było ludzi, jednakże według obserwatora ONZ, który starał się jak najszczegółowiej uchwycić to, co się działo „jedna i ta sama historia była powtarzana raz za razem: kula roztrzaskiwała drzwi w drobne drzazgi, ciało ofiary rozrzucone było po gospodarstwie, wskazując na to, że mieszkańcy zostali ostrzelani bardzo silnym ogniem, aby pozostali w swoich domostwach do czasu, kiedy ich domy zostaną wraz z nimi wysadzone w powietrze”.
W 1971 nastąpiła „pacyfikacja” Strefy Gazy, pod którą to eufemistyczną nazwą Szaron ukrył brutalną politykę represji, wysadzania domów w powietrze, jeżdżenia buldożerami przez pasma obozów dla uchodźców, nakładania brutalnych kar zbiorowych i uwięzienia setek młodych Palestyńczyków. W wyniku tych działań śmierć poniosło wielu cywilów, wielu też było bezprawnie przetrzymywanych w izraelskich więzieniach, ich domostwa zburzono, a cały obszar został skutecznie przekształcony w jedno wielkie więzienie.
W 1977 r. partia Likud pod przewodnictwem Begina wygrała wybory generalne. Szaron wszedł w skład rządu Begina jako minister rolnictwa uprawniony do zajmowania się osadnictwem i to on doprowadził do gwałtownego rozrostu izraelskiego budownictwa, mającego w swoim założeniu zapobiec osiedleniu się Palestyńczyków na terytoriach okupowanych.
W 1982 jako minister obrony Ariel Szaron zaplanował izraelską inwazję na Liban, którą nazwał „Pokój dla Galilei”. W podejmowanych w jej ramach działaniach zbrojnych śmierć poniosły tysiące cywili, a blisko pół miliona pozostała bez dachu nad głową.
5 czerwca 1982 r. wysłał dziesiątki tysięcy izraelskich żołnierzy przez granicę, aby wywalczyli sobie drogę aż do libańskiego wybrzeża. W końcu zaczęli okupację Bejrutu. Intensywne, ciężkie ataki Izraelskich wojsk dokonywane z morza, powietrza i ziemi doprowadziły do ruiny znaczną i najbardziej znaczącą część libańskiego terytorium. Jak wynika z danych libańskiego rządu, do końca lipca śmierć poniosło 14 tys. osób – wśród zabitych 90 proc. stanowili nieuzbrojeni cywile. Dwukrotnie więcej zostało poważnie rannych.
12 sierpnia 1982 r. utrwalił się w historii jako „Czarny Czwartek” po tym, jak zmasowany ostrzał artyleryjski trwający około 11 godzin zabił około 500 libańskich i palestyńskich cywili.
15 sierpnia 1982 r., po wycofaniu z Bejrutu żołnierzy Organizacji Wyzwolenia Palestyny pod warunkiem pomocy międzynarodowej dla palestyńskiej i libańskiej ludności cywilnej w regionie, Szaron najechał na Bejrut, jak tłumaczył, w celu wykwaterowania pozostających tam 2 tys. żołnierzy OWP. Zadanie dokonania czystek w obozach Szaron powierzył Falandze (libańskiej organizacji zbrojnej sprzymierzonej z Izraelem początku wybuchu w Libanie wojny domowej w 1975 r.)
16 września 1982 r. w obozach Sabra i Szatila nastąpiła rzeź, która trwała aż do 18 września na terenie kontrolowanym przez izraelską armię. Oddziały Ariela Szarona, mając już obozy w oblężeniu, pozwoliły na wkroczenie do nich Falangistów. Izraelskie race świetlne oświetlały obozy, podczas gdy izraelski personel wojskowy patrzył przez lornetki, jak brygady śmierci panoszą się po obozach, nie napotykając żadnego oporu. Wiele rodzin zostało zamordowanych, zgwałconych i torturowanych zanim znaleźli ukojenie w śmierci. Wiele ciał piętrzyło się na ciężarówkach wywożących je z obozu. Wiele również zostało pochowanych w masowych mogiłach, których dokładnego położenia nigdy nie poznamy. Palestyńskie źródła mówią o 2 tys. zabitych.
28 września 2000 r. – napad Ariela Szarona wraz z tysiącem żołnierzy i oficerów policji na najważniejsze sanktuarium islamu Al-Aksa zapoczątkowało wybuch obecnego kryzysu, który doprowadził do śmierci wielu setek Palestyńczyków. Wielu też zostało rannych.
Powyższy spis zawiera jedynie najważniejsze wydarzenia. O izraelskich zbrodniach dokonywanych na Palestyńczykach można by bowiem napisać całkiem obszerną monografię.
Opr. KMK
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 20:21, 06 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
A potem się Żydzi dziwią, że ich w świecie skrycie nie lubią. Że w trakcie konfliktów między narodami jako pierwsi idą pod nóż. A wystarczy posłuchać takiego jednego rodem z Maroka aby zrozumieć w czym rzecz,
Urodzony w Maroku deputowany do Knesetu, a przy tym wiceminister ds. religijnych, rabin Eli Ben Dahan w wywiadzie udzielonym dla gazety „Maariv” stwierdził, że nawet homoseksualni żydzi mają „wyższe dusze” od gojów. „Chcę, by państwo było żydowskie. Rzeczy, które są przeciwne jego wartościom, kulturze i tradycji nie zostaną zaakceptowane” – podkreślił.
„Wyobraźcie sobie przez chwilę, że minister ds. religii w którymś z demokratycznych państw – na przykład Anglii albo Szwajcarii – stwierdził, że „dusze chrześcijan górują nad duszami żydów”. Czy Izrael nie narobiłby wtedy zamieszania? Czy ADL (Liga Przeciwko Zniesławieniu – przyp. red.) i Centrum Weisenthala nie zabrałyby głosu w proteście? Czy żydzi w tym kraju nie domagaliby się natychmiastowej rezygnacji takiego urzędnika? Ale w Izraelu, człowiek, który zajmuje takie stanowisko – zastępca ministra ds. religijnych rabin Eli Ben Dahan – właśnie powiedział coś takiego o chrześcijanach. W cytowanym dziś wywiadzie, o którym wiedział, że zostanie opublikowany, stwierdził, że dusze wszystkich żydów są wyższe od dusz chrześcijan, muzułmanów i wszystkich innych, ale jego stanowisku nic nie zagraża” – zauważa Reuven Hammer na łamach „Jerusalem Post”.
Jak dodaje, choć od ujawnienia tej wypowiedzi minął prawie tydzień, dalej nie słychać głosów oburzenia ze strony członków izraelskiego rządu, deputowanych do Knesetu, ani ze strony rabinów. „Czekałem aż głowa partii Ha-Bajit Ha-Jehudi – do której należy Ben Dahan – Naftali Bennett, który podobno reprezentuje oświecony judaizm, powie: to nieprawda, wszyscy ludzie są równi, ale to nie miało miejsca” – dodaje. Tej opinii nie sprzeciwił się także Yair Lapid, promotor Dahana, który także ma prezentować “postępowy” judaizm.
„Rząd, który miałby choć gram uczciwości i poczucia wstydu natychmiast nalegałby na rezygnację osoby zajmującej się kwestiami religii, która miała czelność stwierdzić coś takiego. Jak on może reprezentować judaizm na spotkaniach z przywódcami innych religii, jak można mu pozwalać na reprezentowanie judaizmu względem samych żydów? Niestety, pogląd Ben Dahana o przyrodzonej wyższości żydów nad gojami nie jest odosobniony. Reprezentuje on dobrze znane i przeważające w pewnych środowiskach nauczanie, włączając w to wiele chasydzkich tekstów, w tym z kręgu Chabad-Lubavitch. To koncepcje diametralnie sprzeczne z nauczaniem podstawowego tekstu judaizmu – Tory i proroków” – podkreślał na łamach „Jerusalem Post” Reuven Hammer, były przewodniczący Międzynarodowego Towarzystwa Rabinicznego. A jest to niestety głos odosobniony.
Eli Ben Dahan należy do religijno-syjonistycznego ugrupowania Żydowski Dom, utworzonego przez Narodową Partię Religijną (!), Moledet (Ojczyznę) i Tkuma (Odrodzenie). W wyborach w 2013 roku ugrupowanie odniosło sukces zdobywając 12 mandatów i wchodząc w koalicję premiera Netanjahu. Teki ministerialnie otrzymało dwóch polityków należących do Żydowskiego Domu: jego lider Naftali Bennett został ministrem ds. religijnych (jego zastępcą jest Dahan), Uri Ariel został ministrem budownictwa a Uri Orbakh ministrem ds. emerytów. Stanowisko wiceministra edukacji objął Avi Wortzman.
Co ciekawe Eli Ben Dahan przedstawił swój pogląd dotyczący podrzędności nie-żydów komentując porozumienie dotyczące zwolnień podatkowych dla homoseksualistów. Chociaż, jak stwierdził, sprzeciwia się związkom homoseksualnym, to wszyscy żydzi, nawet ci homoseksualni, są lepsi od gojów.
Źródło: jpost.com / haaretz.com
mat
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Pon 20:22, 06 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 12:28, 07 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Aleś narobił ogromnego bajzlu w Kościele, musisz to kontynuować!
"Che gran lío che hai combinato nella Chiesa, devi continuare però a farlo”
Tymi oto słowami papież Franciszek podziękował Franciszkowi "Kiko" Arguello za ubogacanie Kościoła o Drogę Neokatechumenalną.
Byłem na Dordze ponad 15 lat i wiem z autopsji, że przyniosi ona KK więcej szkody jak pożytku. W tym miejscu wklejam mój komentarz odnośnie Drogi Neokatechumenalnej napisany gdzie indziej
(...)Poznałem więc Drogę, że tak powiem od podszewki. Odszedłem, bo zauważyłem, że wbrew pozorom, niezauważalnie miast się przybliżać, to się jednak odwracam od Kościoła katolickiego, od Mszy Św.. a zagłębiam w neokatechumenalne Eucharystie, Liturgie, Pokutne. Bo trzeba wiedzieć, że będąc na Drodze człowiek dużo się modli, tak dużo, że modlitwa oraz wspólnota pochłaniają człowiekowi czas przeznaczony na jego sprawy codzienne, czasem je nawet pomału z jego życia eliminując.
Odszedłem od Drogi definitywnie wraz żoną po tym, gdy usłyszeliśmy , że jak nie pojedziemy na przekazaniówkę – nasz młodszy syn był wtedy poważnie chory – to nie zostaniemy zbawieni. Kazano nam syna zawierzyć Bogu, uwierzyć że to Abrahamowy test naszej wiary. Kiedy zaprotestowaliśmy odpowiedzialni i nasi katechiści byli bardzo źli. Dodam, że te dziwne słowa o zbawieniu mówił nam nie odpowiedzialny, ale katechista!
Co do udziału prezbitera na Drodze.
Prezbiter we wspólnocie oficjalnie jest jej głową i jest to z reguły ksiądz parafialny . Lecz często bywa tak, że proboszczowie nie życzą sobie Drogi u siebie w parafii, albo nie dają do wspólnot księży, więc Droga kręci się wtedy bez księdza. Ale z pomocą przyjaciół biskupów, także kardynałów założono Redemptoris Mater, skąd trafiają do wspólnot tzw. prezbiterzy Drogi, czyli wyświęceni księża, ale pod kątem Drogi zindoktrynowani.
Natomiast w parafii, tam gdzie jest mało roztropny a słaby proboszcz szukający ożywienia parafii, czy podobny mu wikary, w rzeczywistości wspolnotą rządzą odpowiedzialni oraz katechiści (...).
Oficjalnie neokatechumenat to powrót do korzeni chrześcijaństwa, a tak naprawdę według mnie patrząc z perspektywy czasu, to raczej misz-masz katolicko-judaistyczno-protestancki, któremu bliżej do…chrześcijańskiej sekty, niż do chrześcijaństwa jako takiego. To- można rzec -zainstalowana pod Ołtarzem Chrystusowym “bomba zegarowa” (mogąca podzielić lub oderwać część wierzących od KK), czego biskupi i kardynalowie jakoś sobie nie chcą uświadomić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 14:59, 07 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
A teraz coś z innej beczki.
Kiedyś, bardzo dawno temu, w dawnych dobrych czasach ta piosenka została zaśpiewana "in live' pewnej Panience, wprawdzie przez telefon...
Dziś można jej sobie posłuchać bez trzasków na linii, w dodatku opisowo
http://www.youtube.com/watch?v=dfBVCCuPWBk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Śro 11:45, 08 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Do wiadomości wszystkich przyjaciół papieża Franciszka i tych którzy mu bezgranicznie ufają.
Jak informuje blog Chiesa e post concilio, w minioną sobotę, pierwszą sobotę miesiąca, po raz pierwszy od 14 lat w bazylice Matki Bożej Większej, w kaplicy Cesich, nie odprawiono Mszy świętej “po staremu” (msza trydencka dopis Tornado). Zakaz kontynuowania tych celebracji wydał dobry znajomy papieża Franciszka, archiprezbiter bazyliki, Santos kard. Abril y Castelló.
źródło breviarium
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Śro 11:50, 08 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Pomału laicyzuje się polska wieś. To zła prognoza dla chrześcijaństwa w Polsce
W ciągu ostatnich ośmiu lat odsetek osób regularnie praktykujących zmniejszył się na wsi o ponad 9 proc. Spada również odsetek osób głęboko wierzących – wynika z najnowszego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS).
Według badań CBOS w ciągu ostatnich ośmiu lat odsetek mieszkańców wsi, którzy swoją wiarę określają jako głęboką, zmniejszył się z 13 proc. do niespełna 10 proc., nieznacznie przybyło natomiast wierzących (z 85,7 proc. do 87,5 proc.) oraz niewierzących (z 1,2 proc. do 2,9 proc.).
W deklaracjach dotyczących praktyk religijnych odsetek osób regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) uczestniczących w mszach i nabożeństwach zmniejszył się od 2005 roku aż o ponad 9 punktów procentowych (z 67,5 proc. do 58,2 proc.), przybyło zaś w tym czasie praktykujących nieregularnie (kilka lub, co najwyżej, kilkanaście razy w roku – ich odsetek wzrósł z 28,4 proc. do 35,7 proc.) oraz osób w ogóle niepraktykujących (z 4,1 proc. do 6 proc.).
Spadkowe trendy w zakresie religijności – jak podkreśla CBOS – postępują na wsi w podobnym tempie jak i w mieście, co oznacza, że przewaga osób wierzących i regularnie praktykujących, pomimo spadku ich liczby, jest na wsi zdecydowanie większa niż w mieście (w 2013 roku różnica wynosiła 13,3 proc.).
Według badań CBOS mieszkańcy wsi zdecydowanie częściej niż osoby mieszkające w miastach wyrażają niezachwianą wiarę w Boga (70 proc. wobec 55 proc.), częściej deklarują codzienną modlitwę (47 proc. wobec 38 proc.), częściej też podtrzymują tradycje bożonarodzeniowe o charakterze religijnym, zwłaszcza zwyczaj udziału w pasterce (84 proc. wobec 61 proc.).
Sondaż CBOS został zrealizowany w dniach 5-12 grudnia 2013 roku na liczącej 910 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
Za: niezalezna.pl (07.01.2014)
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 13:41, 09 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Pamietacie piłkarza Anelkę, tego który wykonał na boisku gest bardzo nielubiany przez Żydów? Gest nie był jego, wymyslił go pewien francuski komik, ale Żydzi nie darowali i w akcję potępienia Anelki wpletli różne organizacje w tym francuski "PZPN"
teraz ciąg dalszy tej sprawy....
Francuski rząd postanowił ostrzej zadziałać przeciwko komikowi oskarżanemu o antysemityzm – Dieudonné M’bala M’bala. Socjalistyczny minister spraw wewnętrznych, Manuel Valls, przesłał w poniedziałek do wszystkich prefektów okólnik zakazujący organizowania występów artysty na całym terytorium Francji.
Zdaniem ministra, „spektakle Dieudonné nie są kreacją artystyczną. Są to zgromadzenia polityczne, na których Dieudonné wylewa swoją nienawiść”. Okólnik poparł oczywiście prezydent François Hollande, który zażądał od prefektów „bycia czujnym i nieugiętym w jego aplikacji”. Są już pierwsze rezultaty wytycznych. Prefekt regionu Loire-Atlantique podpisał zarządzenie zakazujące występów Dieudonné w Nantes. Taką samą decyzję podjął socjalistyczny mer Tours, Jean Germain, oświadczając, że „spektakle są manifestacją o nikczemnym charakterze, zamachem na godność człowieka”.
Nawet były premier, obecny mer Bordeux, Alan Juppé (UMP), zapowiedział, że zakaże występu komika. Poparł go partyjny kolega, deputowany i mer Orleanu, Serge Grouard. Presja władzy spowodowała reakcję właściciela budynku, w którym znajduje się paryski teatr „Main d’Or” Dieudonné M’bala M’bala. Właściciel chce, by komik zrezygnował z najmu.
Adwokat komika – Jacques Verdier – zapewnia, że „natychmiast zareaguje przeciw wszelkim zakazom” i przypomina, że w przeszłości takie sprawy wygrywał w sądach. Sądy administracyjne i Rada Państwa anulowały już piętnaście decyzji zabraniających spektakli komika, wskazując na naruszanie prawa do swobody wypowiedzi. Obrońcy komika zapowiedzieli już skierowanie sprawy przeciwko Manuelowi Vallsowi do Trybunału Sprawiedliwości Republiki – organu władnego sadzić członków rządu. Wskazują, że oskarżenia ministra Vallsa przynoszą „ujmę na honorze i reputacji” artysty.
Przed „niebezpieczeństwem” związanym z „przedwczesnymi” zakazami występów ostrzegło z kolei lewackie stowarzyszenie Liga Praw Człowieka (LDH). Jego przedstawiciele zauważają, że oficjalne zakazy i fala krytyki może przysporzyć komikowi „reakcyjne sympatie tych, którzy czują się prześladowani”.
Do manifestacji przeciwko występom Dieudonné’a zaapelowała Rada Reprezentacyjna Żydów Francuskich (CRIF). Swoje wsparcie dla „każdej decyzji politycznej, mającej na celu potępienie” wyraził deputowany UMP, były minister rolnictwa, Bruno Le Mer. Z kolei były minister spraw wewnętrznych Brice Hortefeux uważa, że rząd „wykorzystuje aferę z Dieudonné dla zamaskowania swoich sukcesywnych niepowodzeń”. Przewodnicząca Frontu Narodowego Marine Le Pen powiedziała, że jest „zaszokowana” [!!! - admin] wypowiedziami Dieudonné’a, ale potępiła „osobistą wendetę” dokonywaną na artyście przez Manuela Vallsa.
Tymczasem same spektakle Dieudonné’a cieszą się dużą popularnością. Na występ komika w Nantes wykupiono ponad 5200 biletów w cenie po 43 euro.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 8:48, 10 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ręce opadają....
"Otwarty sprzeciw katolików i Polaków wobec kanonizacji papieża Jana Pawła II!
Zgodnie z edyktami Kongregacji ds. Świętych Kościoła wydawanymi przed procesami beatyfikacji i kanonizacji, z których jeden publikowano w tyg. Roma sette w 1992 r., a którego fragment brzmi:
“Zachęcamy wszystkich wiernych do przekazywania nam lub nadsyłania do sądu diecezjalnego Wikariatu Rzymu wszelkich informacji, z których będzie można w jakiś sposób wyciągnąć wnioski sprzeczne z opinią świętości wspomnianego ‘Sługi Bożego’” ( 6 – s. 17)
zgłaszamy sprzeciw wobec zamierzonej kanonizacji papieża Jana Pawła II, pomimo formalnej beatyfikacji, która została zakwestionowana. (1 – s. 2) Podzielamy zresztą w całości stanowisko z Magazynu Chiesa viva – (Kościół żywy), nr 430 z września 2010 r. pt. ”Karol Wojtyła beatyfikowany? … nigdy!”
Magazyn ten, na czele z księdzem Luigi Villa swoimi publikacjami skutecznie powstrzymał beatyfikację Pawła VI.
Kanonizacja Jana Pawła II to silne uderzenie w Kościół Chrystusowy, które po kanonizacji będzie wykorzystywane przez wrogów Kościoła Chrystusa, zwłaszcza przez żydomasonerię dla wykorzenienia Wiary w Boga w Trójcy Jedynego.
Motywujemy powyższe następująco:
Działalność Jana Pawła II w Kościele Katolickim, zarówno przed wyborem na papieża, jak i po wyborze to zdrada religii Chrystusowej, zdrada wobec Kościoła Katolickiego, zdrada wobec ojczyzny swego pochodzenia – Polski.
Jan Paweł II był bardzo aktywnym i wpływowym twórcą II Soboru Watykańskiego (II SW), a słusznie porównuje się II SW z masońską Rewolucją Francuską. Na II SW została odrzucona Tradycja. Jan Paweł II sprzeniewierzył się przysiędze antymodernistycznej, którą składa każdy Papież, a która brzmi:
„Przysięgam, nie zmieniać niczego co było przede mną strzeżone przez moich miłych Bogu poprzedników, ani nie naruszać, ani nie zmieniać, ani nie zezwalać na jakiekolwiek zmiany.
Przeciwnie: z gorącym umiłowaniem Tradycji, będę jej wiernym uczniem i dziedzicem, przysięgam zachowywać przekazane mi dobro z czcią i ze wszystkich moich sił.”
[Przysięgi antymodernistycznej już od dawna się nie składa! - admin]
Jan Paweł II na II SW nie stosował się do wskazań tej przysięgi, ani jako papież jej nie dochował.
II SW przyniósł Kościołowi Chrystusowemu większe szkody, niż dotychczasowe schizmy łącznie, zniszczył autorytet moralny Kościoła i powagę, zastępując te podstawy Wiary śmiercionośnym relatywizmem.
Najwięcej zła wyrządził i wyrządza pod tym względem ekumenizm i tzw. dialog międzyreligijny, siejący spustoszenie w dawnych katolickich narodach.
Modernizm potępiony przez papieży przedsoborowych przeniknął do seminariów, na ambony, do książek. Ekumenizm, nowa eklezjologia, kolegializm – są to trucizny – spadek po II SW, które zatruwają Kościół. Liturgia Mszy św. jak również liturgia dotycząca sakramentów św. została zdemolowana i przybrała postać luterańską. W decydującym stopniu przyczynił się do tego Jan Paweł II.
Zresztą Jan Paweł II był jawnym modernistą, gdyż przez całe swoje życie wyznawał poglądy i stosował metody, które Papież św. Pius X uznał za heretyckie i modernistyczne w encyklice: PASCENDI DOMINICI GREGIS. Innym oczywiście zagadnieniem jest fakt, czy Jan Paweł II ważnie sprawował pontyfikat.
Święte dogmaty poddawane są dziś w wątpliwość, z czego wynika upadek i zeświecczenie świętej Liturgii, jawny zanik czci dla Boga w Trójcy św. Jedynego, niezliczone profanacje i degeneracje kapłaństwa.
Jan Paweł II bezpośrednio i osobiście odpowiada za to co działo się w Kościele Katolickim za jego pontyfikatu.
Nawracanie niewiernych na prawdy Wiary – zastąpiono dialogiem i ekumenicznymi zlotami. Świętą Ofiarę zamieniono na protestancką ucztę. Ołtarze wyrzucono, a w ich miejsce wmontowano stoły
Sprofanowano „Confiteor” (spowiedź na początku mszy św.). W odmawianym odtąd wspólnie „Confiteor”, kapłan nie pełni już roli sędziego, świadka i orędownika u Boga. Nie wspomina się odtąd ani słowem władzy kapłana jako ofiarnika ani tego, że to przezeń dokonuje się akt konsekracji i urzeczywistnia obecność Chrystusa w Eucharystii. Kapłan jawi się jako protestancki celebrant (minister).
W drugiej części nowego, zbiorowego „Confiteor” aniołowie i święci rozpływają się w anonimowości, zaś w pierwszej znikają jako świadkowie i sędziowie w osobach Przenajświętszej Maryi Panny, św. Michała Archanioła, św. Piotra i Pawła. (2 – s. 7,8 pkt. 2, 3)
Wiele osób widzi spustoszenie i dramat upadku Wiary, lecz nie rozumie, że źródłem tego zła jest rewolucja, jaka ogarnęła Kościół wskutek II SW i reform dokonanych z pobudek ateistycznych.
Wrogowie Jezusa Chrystusa – Boga Człowieka – znajdują się dzisiaj nie poza Kościołem, lecz przeniknęli do jego wnętrza, do najbardziej kluczowych stanowisk. W imię fałszywego posłuszeństwa wymuszają na zdezorientowanych rzeszach katolików milczenie, lub bierną akceptację jawnej herezji. Przytoczymy tu bezprecedensowe słowa trzech duchownych KK. Cytujemy;
„Zdrada Jezusa Króla i Jego Kościoła szerzy się pośród najwyższej hierarchii”.
Ks. Gabriel Amorth – egzorcysta Watykanu i diecezji rzymskiej, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, w kwietniu 2010 r. podał do publicznej wiadomości, że w Stolicy Świętej działa sekta satanistów, do której należą księża, biskupi oraz kardynałowie. We wrześniu tego samego roku dodał, że Watykan o d d a w n a jest infiltrowany przez satanizm, czego przejawem są kardynałowie, którzy nie wierzą w Jezusa i biskupi, którzy są powiązani z demonem.
W szeregach hierarchii Kościoła Katolickiego znalazło się podstępnie wielu żydomasonów, którzy są opętani ideologią gnostycko-kabalistyczną, charakteryzującą się nie tyle niewiarą w złego ducha, co przypisującą mu ontologiczne dobro i boskość. Działają oni nie tylko w Watykanie, ale we wszystkich episkopatach, a im dalej od Rzymu, tym sytuacja może bardziej się pogarszać.
Dotyczy to także Polski, a ponieważ jest to temat wstydliwy, na ogół się o nim milczy. Dlatego chcemy wyrazić wdzięczność ks. profesorowi Czesławowi Bartnikowi, który w sposób szczery i lakoniczny stwierdza:
Niektórzy biskupi i niektóre instytucje katolickie korzystają na potęgę z pieniędzy masońskich. Większość stanowisk i godności kościelnych dla duchownych jest za pieniądze: z góry albo z dołu. Najwyższe z nich są niemal zarezerwowane t y l k o dla związanych z Narodem wybranym. Znane są też Polakom nazwiska tych purpuratów-rabinów; którzy szerzą destrukcję wśród wierzących.” Koniec cytatu. (3 – s. 76)
Kryzys jest głęboki, zręcznie zorganizowany i kierowany. Sądząc po tym można myśleć, że zainspirował to nie człowiek – lecz szatan.
Oto bowiem mistrzowskie posunięcia szatana: w imię posłuszeństwa nakłonić katolików do nieposłuszeństwa wobec całej Tradycji opartej na św. Ewangelii.
W tej w skrócie przedstawionej tragicznej sytuacji znacząca jest rola Jana Pawła II.
Uważamy, że najbardziej istotną sprawą, którą należy naświetlić i podać wiernym do wiadomości – to angażowanie się (uwikłanie się) Jana Pawła II w sprawy masonerii. Zachodzi konieczność zbadania i rozliczenie kluczowej najważniejszej sprawy dot. związków Jana Pawła II z żydomasonerią – wrogą tajną organizacją – nienawidzącą Kościoła Katolickiego.
1. Przed wyborem na papieża, jak również jako papież nigdy w swych wystąpieniach i publikacjach nie potępił komunizmu i masonerii, a wręcz miał wobec nich ugodowe stanowisko.
Jan Paweł II anulował w kodeksie Prawa Kanonicznego ekskomunikę za należenie do masonerii (kan. 2335) oraz dał pozwolenia na udzielanie sakramentów masonom bez wcześniejszego uroczystego wystąpienia z masonerii.
Nasuwa się oczywisty wniosek, że był to skandaliczny gest ‘wdzięczności’ za forsowanie i wymuszenie przez masonerię wyboru kardynała Wojtyły na papieża, na konklawe zwołanym w 1978 r. po zamordowaniu w Watykanie papieża Jana Pawła I. O tym otwartym tekstem napisali ks. Luigi Villa i dr Franco Adessa. (4 – str. 24 i 25)
Nigdy nie wyjaśniono i nie zdementowano rzekomych słów Karola Wojtyły skierowanych – po wyborze na papieża – do masona Zbigniewa Brzeżinskiego o brzmieniu: ‘Ty mnie wybrałeś, więc musisz się ze mną spotkać’. (1 – s. 33)
Jeśli to jest prawdą, to nie potrzeba żadnych innych uzasadnień dot. zaniechania kanonizacji Jana Pawła II!
Jak inaczej wytłumaczyć jego stałe kontakty z masonami, a zwłaszcza z żydowską lożą B’nai B’rith, która powstała i działa w celu zniszczenia KK i chrześcijańskiej religii.
Jak wytłumaczyć jego wizytę w Palermo w 1982 r., w czasie której był tam podejmowany przez głównego masona – jak jego „brat”.
Jak wytłumaczyć jego zafascynowanie Rewolucją Francuską czego dał wyraz wprowadzając masońskie zasady do KK – wolność religijną, ekumenizm i kolegialność, które odpowiadają tym z masońskiej propagandy Rewolucji Francuskiej: „wolność, równość, braterstwo”.
Jan Paweł II zdradził Chrystusa, Kościół i Tradycję gdy w Paryżu, 1 VI 1980 r. w siedzibie UNESCO, przed 13
laureatami Nagrody Nobla zaskoczył Francuzów chwaląc masońskie motto Rewolucji Francuskiej mówiąc, że;
„’wolność, równość, braterstwo’ – to głęboko chrześcijańska koncepcja”. (1 – s. 2
Czy mamy wierzyć, że Jan Paweł II wypowiadając to przesłanie mógł zapomnieć o przykazaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa: „Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”.
Widać zawsze miał nadzieję, że KK uzna te trzy przewrotne i obłudne masońskie zasady. Po wyborze na papieża jego ideały się spełniły. Dowód na to jest w jego przemówieniu „Dyskusje o człowieku” wygłoszonym z mównicy ONZ i UNESCO.
Nie należy wierzyć, że Jan Paweł II nie znał zbrodniczych skutków Rewolucji Francuskiej, że 138 biskupów i arcybiskupów, 64 000 księży skazano na porzucenie domów i parafii. Całe duchowieństwo, wszystkie osoby konsekrowane wyeksmitowano z nieruchomości. Świątynie KK zamieniono na więzienia. Tych, którzy pozostali wierni Jezusowi Chrystusowi – zamordowano, albo wypędzono z Francji. Np. na blisko milionowej katolickiej ludności w Wandei dokonano niewyobrażalnych zbrodni.
Należałoby również zbadać jego ekumeniczne spotkania i wystąpienia w czasie licznych (247) podróży i zlotów, a zwłaszcza tych w Asyżu, z modłami o pokój w jednym szeregu z czcicielami węży – w świetle listu św. Pawła. (1 Kor 10:20-21)
Św. Paweł powiedział, że ci fałszywi ‘bogowie są upadłymi aniołami albo demonami.
„Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, d e m o n o m składają w ofierze, a nie Bogu.”
„Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami.”
“Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów.”
I św. Paweł dalej napisał:
“Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością?, cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym?” (2 Kor 6:14-16)
Jan Paweł II zabronił wniesienia figury Maryi Matki Bożej Fatimskiej do katedry św. Franciszka w Asyżu i zezwolił na umieszczenie posągu Buddy ponad tabernakulum w czasie tzw. modlitwy ekumenicznej o pokój w Asyżu w 1986 r. To wystarczająco budzi zgrozę o jego związki z herezją i zaprzaństwem wobec Tradycji i ewangelicznych prawd Wiary Chrystusa. (1 – s. 31)
Niestety, takie zbezczeszczenie, którego pragnął Wojtyła, miało miejsce również w Bazylice św. Piotra w Rzymie, potem w Brukseli, Bolonii, i w innych diecezjach, jak w katedrze w Amiens. (1 – s. 4.
Jak wytłumaczyć, że Jan Paweł II w styczniu 1993 r. w Asyżu przewodniczył dziwnej modlitwie ze wszystkimi rodzajami heretyków trzymających… “Lampę Alladyna”! (1 – s. 52, zdjęcie)
Jak wytłumaczyć, że Jan Paweł II tzw. Maryjny papież (Totus Tuus), po dokonaniu zmiany w doktrynie społecznej Mszy św., katechizmie, prawie kanonicznym, eklezjologii, egzegezie i liturgii… zmienił również doktrynę Maryi Dziewicy.
Na audiencji generalnej 25.01.1996, Jan Paweł II powiedział:
“Komentatorzy są teraz zgodni by uznać, że teksty Ks. Rodzaju, zgodnie z oryginalnym hebrajskim, przypisały działanie wobec węża, NIE bezpośrednio wobec “kobiety”, ale jej potomków”.
Jan Paweł II był tu przeciwko doktrynie Kościoła.
Pius IX (23.04.1845) napisał jasno:
“…Najświętsza Dziewica, swoją Niepokalaną stopą, miażdży jego głowę”.
A św. Pius X (8.09.1903) napisał:
“Maryja, która miażdży głowę węża”.
Również Pius XII (26.07.1954) w Pont. § 652 napisał:
“Niepokalana swoją stopą miażdży piekielnego węża.” (zob. “Osservatore Romano” 26.07.1954)
Na audiencji generalnej 30.05.1996 Jan Paweł II powiedział:
„Rozdział 12 Apokalipsy, który mówi o “kobiecie odzianej w słońce” (12:1), często cytuje się także jako biblijne świadectwo w imieniu Niepokalanego Poczęcia. Obecna egzegeza zgadza się w postrzeganiu tej kobiety we wspólnocie Narodu Bożego, rodzącej w bólu zmartwychwstałego Mesjasza”.
To kolejny przekręt doktryny zawsze nauczanej przez Kościół.
Pius XII (1.01.1950) w Pont. § 597 wyraził to następująco, choć inaczej:
“W tej kobiecie odzianej w słońce scholastyczni doktorzy widzieli Matkę Boga.” (zob. “Osservatore Romano” 1.01.1950)
Na audiencji generalnej 24.04.1997 Jan Paweł II powiedział:
“Jezus na krzyżu nie ogłosił formalnie powszechnego macierzyństwa Maryi, ale ustanowił relację macierzyństwa, namaszczoną między Nią i ulubionym uczniem.” (zob. “Osservatore Romano” 24.04.1997)
Również ten błędny cios Jana Pawła II jest przeciwko doktrynie maryjnej [uznawanej] od niepamiętnych czasów.
Papież Leon XIII w “Octobre Canteen” (22.09.1891) napisał:
„…Jezus ogłosił Ją z krzyża, kiedy zawierzył Jej opiece i miłości cały rodzaj ludzki w osobie Jego ucznia”.
Nawet na temat “tytułów maryjnych”, 6. 04.1997 roku, na Międzynarodowej Maryjnej Akademii Pontyfikalnej Jan Paweł II miał to do powiedzenia:
„Definicja “tytułów maryjnych” – “Orędowniczki”, „WspółOdkupicielki”, “Pośredniczki” nie zgadza się ze wskazówkami wspaniałych tekstów maryjnych II SW.” (zob. “Osservatore Romano” 4.05.1997)
Znowu Jan Paweł II był przeciwny doktrynie nauczanej przez Kościół przed II SW.
Na przykład 19.02.1805 Pius VII napisał:
„…ona zbliża się do tronu Jej Boskiego Syna, jak Orędowniczka błaga, jak Służebnica się modli, ale jak Matka nakazuje”.
Pius XI (8.05.1928) w przemówieniu do pielgrzymów z Vocenza powiedział:
„…Odkupiciel, nieuchronnie, włączył w swoją pracę Matkę. To dlatego wołamy do Niej tytułem Współodkupicielki. Ona dała nam Zbawiciela, Ona doprowadziła Go do dzieła Odkupienia na Krzyżu”.
Pius XII napisał:
“…On chciał swoją Matkę uczynić Orędownikiem grzeszników i szafarzem i pośrednikiem łask”. (Za 1- s. 69-70)
Papież Paweł VI wprowadził w 1968 r., a Jan Paweł II nie unieważnił nowej formuły święceń biskupich, która jest całkowicie inna od tradycyjnej i przez to NIEWAŻNA. (5)
Formuła ta wprowadza w miejsce – Ducha Świętego – nowe pojęcie w postaci Ducha Rządzącego, któremu to określeniu przypisywane jest ponad 12 różnych znaczeń, m.in. ducha kierującego, łaskawości, szlachetności, Ducha Świętego.
Pojęcie to jest też utożsamiane z Lucyferem. Oto nowy tekst:
„Zechciej teraz na swego wybranego wylać moc Twoją, Ducha rządzącego, którego dałeś swemu umiłowanemu Synowi Jezusowi Chrystusowi, który został przez niego zesłany na świętych Apostołów, którzy założyli Kościół w różnych miejscach, aby był Twoją świątynią dla nieustannej świetności i chwały Twojego Imienia”.
W nowej formie brak jest nawet wieloznacznego wyrażenia mocy święceń posiadanej przez biskupa, a więc „pełni Kapłaństwa Chrystusowego w urzędzie i stopniu biskupim”, ani pełni czy też zupełności służby kapłańskiej.
Biskupi wyświęcani w nowym rycie, nie mają więc sakramentalnej mocy prawdziwych biskupów i nie mogą w ważny sposób wyświęcać innych biskupów, ani księży.
Kapłani, których „wyświęcili” tacy biskupi, nie mogą z kolei sprawować ważnej Eucharystii podczas Mszy św., nie mogą ważnie spowiadać, ani udzielać Sakramentów umierającym, gdyż biskup udzielający im święceń nie posiadał pełni kapłaństwa, ale pustkę Ducha rządzącego. Działalność tych kapłanów to grzech przeciwko cnocie wiary, sprawiedliwości i miłości.
Papież Pius XII, w swej Konstytucji Apostolskiej Sacramentus Ordinis sprecyzował główne zasady, które przy udzielaniu Sakramentów (święceń) mają występować i „jednoznacznie wskazywać skutki Sakramentu, tzn. moc święceń i łaskę Ducha Świętego”.
Jednak zwrot Duch Rządzący, nie wyraża i nie może wyrazić drugiego niezbędnego elementu święceń biskupich, a więc mocy udzielania święceń.
Moc ta znika całkowicie w nowej formie sakramentalnej, która już nie wskazuje jednoznacznie na zakładany skutek święceń biskupich, a więc nie wyraża pełni kapłaństwa, która jest istotą biskupstwa, dotycząca udzielania mocy święceń kapłańskich. Papież Leon XIII już w bulii Apostolicae curae, uznał przyjętą dziś formułę święceń za nieważną i heretycką.
W konkluzji choćby tylko tych opisanych wyżej poczynań Jana Pawła II, stwierdzamy, że zdrajcom, którzy swoim celowym działaniem z premedytacją i przeświadczeniem w pełni świadomie zdradzili: Wiarę, Ewangelię, Tradycję, którzy oszukiwali katolików prowadząc do upadłości Święty Kościół Chrystusowy – należą się potępienie i klątwa do końca świata, a nie beatyfikacje i kanonizacje.
Pius XII, kończąc w roku 1947 swą konstytucję Sacramentum ordinis napisał:
„Niech więc nikt nie waży się naruszać w czymkolwiek tej konstytucji przez Nas wydanej, albo lekkomyślnie się jej sprzeciwiać”.
Nie miał oczywiście na myśli uprawnionych zmian wprowadzonych przez swych następców na Stolicy Piotrowej, jednak nie spodziewał się chyba, że zaledwie 20 lat później wszystkie wydane przez niego w sposób uroczysty deklaracje zostaną anulowane. A jednak tak właśnie się stało. 18 czerwca 1968 roku papież Paweł VI swą konstytucją apostolską Pontificalis Romani recognitio promulgował nowy ryt święceń diakonów, prezbiterów i biskupów, a w cztery lata później w motu proprio „Ministeria quaedem” zniósł tonsurę, święcenia niższe oraz subdiakonat.
Oznacza to, że przez niemal 2 tysiące lat Kościół używał rytu w pewien sposób okaleczonego, źle – lub co najmniej nie w pełni – wyrażającego skutek sakramentu kapłaństwa! Co więcej, dokument ten przechodzi do porządku dziennego nad promulgowaną zaledwie 20 lat wcześniej konstytucją Piusa XII, całkowicie ją lekceważąc.
Tak „święceni biskupi” wystawiają sobie sami świadectwo! Kto z nas słyszał i ile razy, o zachęcaniu przez nich wiernych do życia zgodnie z uczynkami miłosiernymi co do duszy? (grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, itd.). Każdy logicznie i zdroworozsądkowo myślący Polak i katolik odczuwa na sobie jak pozorowana hierarchia pociesza gnębionych Polaków, jak radzi im, upomina każdego i poucza. Efekty widzimy na co dzień w postaci powszechnego lekceważenia praw Bożych i powszechnego, wręcz lawinowego odchodzenia od Kościoła. Znana jest z historii tak obłudna mentalność żydów przechrztów, pozornie nawróconych. Preferowane jest zaś fałszywie pojęte miłosierdzie, pustosłowie przez nikogo z duchowieństwa niemalże nie wyjaśniane. Prostackie i heretyckie miłosierdzie sprowadzano do tego, że i tak wszyscy pójdą do nieba.
Prawdziwe miłosierdzie Boga jest uzależnione od spełnienia 5 warunków (sakramentów pokuty). Za takie wypaczone nominacje (sakry) tak pozornych apostołów odpowiada Jan Paweł II.
Na potępienie Jana Pawła II, zdaje się wskazywać nie wyjaśnione(y) zjawisko (cud), które miało miejsce podczas nocnego czuwania na górze Matyska, koło miejscowości Radziechowy w Beskidzie Żywieckim – 2 kwietnia 2007, dokładnie o godz. 2137 – tj. godzina i minuta oficjalnie podana przez Watykan jako godzina i minuta śmierci Jana Pawła II.
Nad ogniskiem ukazuje się zarys sylwetki człowieka otoczonego krwistymi płomieniami, coraz jaśniejszymi na obrzeżach. Sylwetka przypomina postać papieża Jana Pawła II. Widziały to setki osób obecne na nocnym czuwaniu w drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II, a zdjęcia tego zjawiska obiegły świat. Tylko w Polsce nie były publikowane. (1 – s. 96 – zdjęcie)
A może Jan Paweł II nie znał, nie rozumiał, czy nie pojmował słów napisanych przez Papieża św. Piusa X:
„Triumf Boga nad jednostkami i nad całym społeczeństwem, to nic innego, jak powrót zbłąkanych owiec do Boga przez Chrystusa, a do Chrystusa przez Jego Kościół. Oto nasz program.” (6 – s. 22/23)
Nasz też!
K. Wojtyła mógł nie znać tego przesłania, lub go nie rozumieć. Był on niedouczonym księdzem w konspiracyjnym seminarium, które działało w ukryciu podczas niemieckiej okupacji Polski (1939-1945). Efektem tego niedouczenia była fascynacja wyniesionym z żydowskich środowisk modernizmem i filozofią Steinera, którego doktryna opierała się na człowieku, a nie na Chrystusie. (1 – s. 21)
Kolejnym efektem lansowania w młodości modernizmu i doktryn Steinera przez K. Wojtyłę (od których nie odstąpił jako papież) – było odrzucenie jego pracy i nie przyjęcie na studium doktoranckie w Angeliko w Rzymie w 1948 r. i powrót do Polski na uniwersytet krakowski, gdzie został przyjęty. (1 – s. 7)
Karol Wojtyła wylansowany został na arcybiskupa Krakowa przez głównego ideologa PZPR (komunistycznej partii w PRL) w 1964 r., tj. po śmierci w 1962 r. wielkiego swojego obrońcy abp-a Krakowa Baziaka i po 2 latach sporów między ks. kardynałem S. Wyszyńskim i przewodniczącym Sejmu PRL – Zenonem Kliszko, głównym ideologiem PZPR.
Ks. kardynał S. Wyszyński NIE chciał Wojtyły na arcybiskupa Krakowa. Zenon Kliszko wyraził się jasno, że na arcybiskupa Krakowa zaaprobuje tylko Wojtyłę. (1 – s.
2. Spuścizna w Polsce po Janie Pawle II.
Jana Pawła II wylansowano w Polsce jako: ‘Polaka’ i ‘pierwszego Polaka na Watykanie’! Jest to nadużycie i kłamstwo, na które przyzwalał Jan Paweł II.
Faktycznie Jan Paweł II był półżydem, z matki Żydówki od trzech pokoleń. Matka Karola poślubiła katolika, ale jej nazwisko, Emilia Kaczorowska, było polską adaptacją żydowskiego nazwiska – Katz, popularnego w świecie jydisz. Nazwisko jego babki było Marianna Scizh, kolejne hebrajskie nazwisko (Schulze, Schultz). Nawet jego prababka, Zuzanna Rybicka, miała hebrajskie nazwisko. (1 – s. 22)
Odnosząc się do ‘zasad’ tej propagandy należy stwierdzić, że Jan Paweł II NIE był ‘pierwszym Polakiem na Watykanie’. Tym pierwszym Polakiem był św. Pius X – syn Polaka i matki Włoszki. (7)
Fakt, że Wojtyła był Żydem, potwierdza to, że w roku 1940, młody kleryk Karol ukrywał się przed Niemcami w Krakowie, choć gdyby mógł być uznany za Polaka, a zatem “aryjczyka”, ukrywanie nie byłoby konieczne. (1 – s. 22)
Amerykański kronikarz Jana Pawła II, nawet przez niego pobłogosławiony, opisując swoją audiencję u Jana Pawła II – określił go wprost jako „naszego żydowskiego gospodarza”. (13 – s. 423/424)
Uwaga! Do dziś brak jest udokumentowanych oficjalnych danych dot. biologicznych rodziców Karola Wojtyły. Niektóre źródłowe informacje historyczne podają, że oboje rodzice K. Wojtyły byli czystymi żydami, którzy zginęli w niewyjaśnionych dotychczas okolicznościach, pozostawiając małe sieroty. Owe sieroty zostały adoptowane przez naczelnika więzienia w Wadowicach o nazwisku Wojtyła. W ten sposób Karol Wojtyła – papież – „nabył polskość”. Prywatne źródła z okolic Wadowic podają często, że Jan Paweł II jako młodzieniec przebywał w więzieniu za popełnione przestępstwa w II RP.
Tak więc Wojtyłę na ”papieża Polaka” wylansowano nie tylko w mediach, ponieważ w stosunku do papieża Żyda, czy półżyda i jego teatralnych wystąpień – Polacy byliby nieufni i trudniej by było zapędzić ich do masońskiej i bezbożnej UE, czego podjął się świadomie Jan Paweł II – jako aktor i rzekomy Polak.
Jan Paweł II nigdy nie ujawnił prawdy o sobie, o swoim pochodzeniu, nigdy nie przeprosił Polaków, że się podszywał pod polskie nazwisko. Przepraszał zaś za rzekome winy KK wg wprost chorych teorii. Amerykański kronikarz Jana Pawła II Darcy O’Brien napisał:
„Papież nie szczędził pochwał żydowskim myślicielom jak Franz Rosenzweig czy Martin Buber… Ojciec Święty przyznał także, że chrześcijaństwo fałszywymi naukami zaszkodziło wizerunkowi Żydów, czego skutki były katastrofalne.” (13 – s. 350) Czyli niemiecki tzw. holokaust Żydów/żydów.
Poprzez tworzenie programów edukacyjnych i badawczych papież próbuje zapewnić, że dziedzictwo żydowsko-chrześcijańskiej odnowy nie zostanie zmarnowane.
Papież nawoływał chrześcijan do przyznania się do tego, że religijny a n t y s e m i t y z m utorował drogę dla ateistycznego antysemityzmu nazistowskich N i e m i e c i r a d z i e c k i e j Rosji oraz okazania skruchy.” Koniec cytatu. (13 – s. 420)
Jan Paweł II słowami wypowiadanymi publicznie w postaci:
„Polska potrzebuje Europy – jak Europa potrzebuje Polski”, czy inną na wskroś prymitywną zachętą przed referendum w sprawie wstąpienia Polski do UE w postaci „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej” wygrał referendum decydujące o losie Polski – wprowadzające Polskę do masońsko-żydowskiej UE. Przecież wiedział, że konstruowana przez ateistów konstytucja UE nie zawiera w preambule nawet wzmianki o chrześcijaństwie i że będzie ona Polskę obowiązywać politycznie i moralnie.
W wyniku tzw. stowarzyszenia i integracji z UE w ciągu 22 lat po tzw. odzyskaniu niepodległości w 1989 r. Polska stała się faktycznie neokolonią bezwzględnie wyzyskiwaną przez Zachód, z gospodarką doszczętnie rozgrabioną i zniszczoną. Ekipy rządzące Polską NIC nie budując zadłużyły Polskę na blisko 1000 miliardów (1 bilion) dolarów. Zlikwidowano blisko 8 tysięcy zakładów, doprowadzając 38 milionowy Polski Naród do nędzy, do ponad 7 milionowego bezrobocia, i emigracji zarobkowej (za chlebem) – ponad 3 miliony Polek i Polaków.
W Polsce z powodu skrajnego ubóstwa cierpi 2 (dwa) miliony osób, kolejne 5 (pięć) milionów zmaga się z trudnymi warunkami bytowymi. (
Wg badań GUS za minimum egzystencji żyło w 2011 r. 6,7 % Polaków. Oznacza to, że w Polsce 800 tysięcy dzieci żyje w skrajnej nędzy. (9) Jan Paweł II jawi się tu na pokaz jako rzekomy obrońca nienarodzonych dzieci, nie zaś jako realny obrońca głodujących dzieci zmierzający do systemowego rozwiązania głodu poprzez struktury Kościoła i zlikwidowania go pośród żyjących najbardziej niewinnych członków Kościoła Katolickiego.
120 tysięcy polskich dzieci przychodzi do szkoły głodnych. Dla ponad 70 tysięcy jedynym posiłkiem dziennym jest obiad w szkolnej stołówce. 170 tysięcy dzieci cierpi z powodu niedożywienia. Ponad 200 tysięcy dzieci zaczyna dzień bez śniadania. Co 5 dziecko jest żywione w nieprawidłowy sposób. (10)
Oto tylko fragment biedy i nędzy w Polsce, autorstwa tych samych sił, które zorganizowały analogiczne warunki bytu Żydów w warszawskim getcie, podczas niemieckiej okupacji Polski. Obecna sytuacja Polaków – otoczonych murem zakłamanej propagandy, przypomina tę Żydów w getcie (otoczonym murem z cegły), która w drastycznym opisie Żyda – kronikarza – Ringelbluma wyglądała tak:
„W getcie stępione zostało wszelkie uczucie litości. Z jednej strony powstają tu (w getcie) coraz to nowe restauracje, kawiarnie i lokale rozrywkowe, z drugiej walają się na ulicach mężczyźni, kobiety i dzieci. Puchną z głodu.” (14 – s. 588)
Opisując kolaborację elit żydowskich z Niemcami, i zwyrodnienie policji żydowskiej w getcie Ringelblum stawia pytanie: “Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zbójców…” (14- s. 426)
Ciekawe gdzie oni – ci zbójcy – się uchowali w czasie i po wojnie i względem kogo obecnie objawiają swoje nabyte zbójectwo?
Dziś te same siły propagują mordowaną Polskę, jako zieloną wyspę, w której na oczach świata unicestwia się Naród Polski.
‘Integrację’ z masońską bezbożną UE zawdzięczamy bezpośrednio papieżowi Janowi Pawłowi II, który zamiast zapędzać Polaków do niemieckiej UE – jako rzekomy Polak - powinien wykląć ten masoński twór i ogłaszać apele do społeczności międzynarodowej o ratowanie głodujących Polaków i innych Słowian – poddanych eksterminacji przez NPS.
W samej Rosji na skutek tzw. pierestrojki zmarło z głodu ok. 15 milionów osób. Dopiero W. Putin przyhamował ten rozbój dokonywany przez żydomasonów z tzw. Zachodu na Rosjanach. (12 – s. 261) Polacy nie mieli szczęścia mieć Putina czy Orbana – ale za to mieli papieża – rzekomego Polaka na Watykanie, który agitował za niemiecką UE i w konsekwencji za Niemcami – stałymi wichrzycielami w Europie, odwiecznymi wrogami Polski i Polaków.
Papież, rzekomy Polak milczał w obliczu tych zbrodni dokonywanych nie tylko na Polakach, ale zmierzających do unicestwienia na świecie 6 miliardów ludzi przez tzw. elity zbrodniczego masońskiego chowu, lansujące Nowy Porządek Świata. Czy za to ma być on kanonizowany, że walnie przyczynił się do tego, aby w krótkim czasie masoneria mogła (m. in. poprzez UE) unicestwić fizycznie 6 miliardów ludzi w ramach NPS?
Episkopat tylko z nazwy polski – poprawny politycznie – poza umizgami do rządzących – milczy.
Zgorszenie wiernych budzi sprzeciw Episkopatu Polskiego wobec intronizacji Jezusa Chrystusa na króla Polski. A sytuację w Episkopacie zawdzięczamy przede wszystkim Janowi Pawłowi II.
Również wielkie zgorszenie wiernych to realizacja – mimo wielu protestów – sprofanowanej masońskiej „Drogi Krzyżowej” w miejscowości Radziechowy ‘poświęconej’ przez biskupa T. Rakoczego przed dwoma laty, gdzie np. w jednej z figur Matka Boża przedstawiona jest jako nierządnica, mająca szósty diabelski pazur na swojej dłoni. Czesław Dzwigaj autor tego skandalicznego dzieła – zwanego w Polsce Golgotą Beskidów – został udekorowany przez ówczesnego Prymasa Polski kard. J. Glempa prymasowskim medalem „Zasłużony w Posłudze dla Kościoła i Narodu”, pomimo, że stopień bluźnierstw jest tam niewiarygodny. Czegoś podobnego nie ma nigdzie na świecie. Abp J. Michalik zawiadomiony był w porę listem protestacyjnym o tychże poczynaniach. Odpowiedział, że nic takiego się nie dzieje, pozostawiając problem samemu sobie.
‘Kardynał’, mason 33 stopnia loży P2 w Watykanie, prawa ręka papieża Jana Pawła II – St. Dziwisz (7 – s. 265/266) o tym wiedział. Liczne protesty osób świeckich i konsekrowanych opisujące szczegółowo sprofanowanie poszczególnych stacji, były kierowane do Episkopatu. Pomimo to, nie powstrzymano tego bluźnierczego dzieła – lecz je z pompą wyświęcono.
Jan Paweł II mianował biskupami Żydów/żydów rozprowadzanych do seminariów katolickich w okresie tzw. Polski Ludowej przez zbrodniczą policję bezpieczeństwa (UB), nad którymi pieczę miała żydowska sadystka Luna Brystiger. Dziś to skutkuje tym, że mamy obecnie nadreprezentację żydowskich biskupów, księży, teologów, wykładowców seminariów i uczelni katolickich, którzy dzierżą bez duchowego prawa podstępnie zdobytą władzę w KK w Polsce.
Nieliczni duchowni katoliccy broniący prawdy, czystości Wiary i Tradycji ewangelicznej, są napastowani przez „postępowych” rozmaitych konfratrów, albo psychicznie demolowani i usuwani z kościelnych stanowisk przy udziale „biskupa miejsca”. Vide sprawa ks. Jankowskiego w aspekcie poczynań biskupów Gocłowskiego i Życińskiego, ks. Kiersztyna sekowanego przez kardynała masona St. Dziwisza, pomówień abp-a Wielgusa w Warszawie i wiele innych.
Jan Paweł II wyraził zgodę, aby Aleksander Kwaśniewski jechał z nim w papamobile ulicami Krakowa. Tak się złożyło, że ta ‘przejażdżka’ miała miejsce akurat przed wyborami prezydenckimi w Polsce, w których Kwaśniewski kandydował. Wierni odebrali ten spektakl jako poparcie przez papieża kandydatury Kwaśniewskiego i w ten sposób został wybrany na drugą kadencję. A. Kwaśniewski jest synem Żyda Stolzmana z przestępczych służb bezpieczeństwa PRL. Sam jest znanym ateistą i zwolennikiem aborcji.
Jan Paweł II zezwalał na nałogi wśród wyższego duchowieństwa: np. na alkoholizm biskupa Alojzego Orszulika, abpa Sławoja Leszka Głódzia… Tolerował też homoseksualizm żyda – abpa Józefa Życińskiego i wielu innych, w tym pedofilię i molestowanie.
3. Skutki II SW w Polsce.
Ku zgorszeniu wiernych:
- narzuca się przyjmowanie komunii św. na stojąco, propaguje się „procesyjne” podchodzenie do „rozdającego” komunikanty – już nawet nie na stojąco, ale „na idąco”;
- w kościołach usunięto Pana Jezusa – Boga Człowieka – z tabernakulów, z centralnego miejsca w kościele (centralnego ołtarza) i przeniesiono Go na poboczne miejsca;
- księża w czasie odprawiania mszy św. (!?) i nabożeństw stoją tyłem do Boga Człowieka w Osobie Pana Jezusa. Krzyże z ornatów i tiar usunięto, a ich miejsce zajęły masońskie znaki jako ozdoby;
- Episkopat sprzeciwia się ustanowieniu Jezusa Chrystusa królem Polski, lansując w to miejsce Jezusa Chrystusa króla wszechświata zamiennie z Jezusem Chrystusem – s ł u g ą;
- haniebnie sprofanowano pogrzeb zmarłego w 2012 roku księdza Tadeusza Kiersztyna w Krakowie, gdzie „biskupem miejsca” jest kard. mason St. Dziwisz…
Pomimo wielkiej propagandy i efektownego poparcia masonerii dla „santo subito”, mało kto w Polsce wierzy w naciągane „cuda” Jana Pawła II i dlatego stanowczo występujmy przeciw jego kanonizacji. Przy kanonizacji nie może być miejsca na „santo subito”, tzn. dla zasady: „Vox populi, vox Dei”. Jest to bluźniercze Bogu zawołanie. Właściwe powinno brzmieć: „Vox Dei, vox populi.”
Łączenie kanonizacji Jana Pawła II z beatyfikacją papieża Jana XXIII, który nigdy nie uznał czwartego dogmatu o Matce Bożej z 1950 r. dot. Wniebowzięcia – jest kpiną z jego procesu beatyfikacyjnego, tym bardziej, że bez powodu odstąpiono od obowiązku potwierdzenia cudem jego beatyfikacji. (11 – s. 37)
Reasumując, podaliśmy tylko niektóre bulwersujące sprawy mogące mieć wpływ na wyniesienie na ołtarze dwóch papieży w 2014 r.
Mamy nadzieję, że to tego nie dojdzie, gdyż w przeciwnym razie, byłby to dowód na to, że „Swąd szatana przeniknął do Watykanu” – jak to zauważył papież Paweł VI, który ten swąd do KK wpuścił, a Jan Paweł II utrwalił poprzez tzw. Nową ewangelizację i wydał wiele encyklik liberalizując obyczajność wśród katolików oraz rozluźnił dyscyplinę wśród kleru.
Jego pontyfikat to nadmierna tolerancja dla alkoholizmu i homoseksualnych zachowań kleru. Sam dawał przykład do co najmniej niestosownych zachowań (pozwalając, aby w jego obecności) np. na stadionie w Rzymie w 1984 r. odbywał się spektakl z udziałem 1200 nagich kobiet. (1 – s. 84; 92-93 – zdjęcia)
Pedofilia stanowi jedynie zasłonę dymną dla rzeczywistego i dość widocznego zdeprawowania części kleru grzechem sodomsko–gomorskim, tj. homoseksualizmem. Np. diecezja lubelska kierowana była przez wiele lat przez żyda abpa J. Życińskiego, a diecezja łowicka przez żyda bpa A. Orszulika, którzy mieli te zboczenia seksualne.
W Polsce niektórzy znani zwolennicy Jana Pawła II lansują z niewiadomych przyczyn Matkę Pana Jezusa Maryję jako – Gwiazdę Nowej Ewangelizacji. A co ze Starą Ewangelizacją? Kiedy to Matka Boża zaniechała popierania Starej Objawionej Ewangelizacji i opowiedziała się za tą nową? Kiedy miały miejsce te objawienia?
Mając na uwadze okropieństwo i wagę zarzutów wobec Jana Pawła II, które przedstawiliśmy w tym sprzeciwie, a które są tylko niewielką cząstką tych podniesionych w przypisach – wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec zamiaru jego kanonizacji w 2014 r.
Wiele zachowań Jana Pawła II było dwuznacznych, budziły one zgorszenie i wywoływały wątpliwości w wierze wśród wiernych, w szczególności, że były dokonywane publicznie i znane powszechnie. Nie odniesienie się do każdego zarzutu w kontekście zamiaru kanonizacji jest niedopuszczalne w sytuacji, gdy osobę kanonizowaną uważa się za g o d n ą naśladowania.
Brak merytorycznej i licującej z rangą dekretu kanonizacyjnego odpowiedzi na podniesione przez nas problemy i zarzuty będzie oznaczało, iż adresaci protestu, jak również ci, którzy popierają kanonizację i wysławiają osobę Jana Pawła II, są kłamliwymi pozorantami, pozbawionymi duchowego prawa do sprawowania funkcji, odpowiednio: papieża, kardynała, biskupa, proboszcza lub księdza.
W razie braku odpowiedzi, idąc za przykładem ks. Luigi Villa, kolejnym naszym krokiem, który będziemy realizować konsekwentnie, będzie propagowanie wśród wszystkich chrześcijan i katolików faktu, iż katolik wierny Prawdzie, Kościołowi Katolickiemu i Jezusowi Chrystusowi winien wypowiedzieć posłuszeństwo fałszywemu papieżowi, kardynałom i biskupom oraz tym innym kapłanom, którzy jako wilki w owczej skórze każą nam wielbić szatana.
Duchowni tacy nie będą bowiem reprezentantami Kościoła Katolickiego, lecz będą faktycznie zaborcami funkcji i godności oraz okupantami dla prawdziwej owczarni („wy z ojca diabła jesteście”, „groby pobielane”). Uznamy, że Chrystusowy Kościół Katolicki jest powszechnie przez nich prześladowany i niszczony.
W imię braterskiej troski o wiernych żądamy pisemnej odpowiedzi i odniesienia się do poruszonych zarzutów w powyższym piśmie.
SKRÓTY:
II SW – II Sobór Watykański
KK – Kościół Katolicki
Żyd – pisany z dużej litery oznacza narodowość, z małej wyznawcę religii.
NPS – Nowy Porządek Świata
PRZYPISY:
(1) Magazyn Chiesa viva – (Kościół żywy), nr 430 z września 2010 r. pt. ”Karol Wojtyła beatyfikowany? … nigdy!, (wersja włoska), redagowany w 6 językach od 1971 r. przez ks. Luigi. Villa, powołanego na wniosek Ojca Pio przez papieża Piusa XII, aby pod kierunkiem kardynała A. Ottavianiego specjalizował się w zwalczaniu masonerii i masonów z pośród wyższych hierarchów Kościoła Katolickiego.
(2) Alfred kardynał Ottaviani – Prefekt Świętego Oficjum, Antoni kardynał Bacci – Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae, Rzym, 25 września 1969 r. (Święty Krzyż [link widoczny dla zalogowanych] )
(3) Ksiądz Tadeusz Kiersztyn – Zatrute źródło – masoneria, Non profit, Kraków 2010, wydanie drugie, poprawione.
(4) Dr Franco Adessa, Who is Father Luigi Villa, The Apostolate of Our Lady of Good Succes. 1288 Summit Ave Suite 107 Oconomowoc, WI. 53066 USA, website: [link widoczny dla zalogowanych]
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]
(5) Ksiądz Anthony Cekada, Całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia święcenia biskupie wg obrzędu z 1968 r. Ultra montes [link widoczny dla zalogowanych]
(6) Ksiądz Luigi Villa, ‘Paweł VI błogosławiony?’, Wydawnictwo ANTYK – Marcin Dybowski.
(7) Henryk Pająk, Zakazana polskość świętego Piusa X, Wyd. Retro – 2013.
( Polska Akcja Humanitarna – Ubóstwo i niedożywienie w Polsce. Internet.
(9) Stewczyk Info W. Realny problem głodujących dzieci w Polsce. Internet.
(10) Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym (Kawałek Nieba) – Głód dzieci w Polsce. nternet.
(11) Ksiądz profesor Michał Poradowski, Trzydziestolecie II Soboru Watykańskiego, Wydawnictwo WERS, Poznań 1996
(12) Albin Siwak, Chciałbym dożyć takich dni, wydawnictwo Autora, Warszawa 2013 r.
(13) Darcy O’Brien, Papież nieznany w tłumaczeniu Wydawnictwa Jacek Santorski, Warszawa 1998 r.
(14) Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, wrzesień 1939 – styczeń 1943, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1983.
Otrzymują: biskupi, proboszczowie, księża, wierni."
Za [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 8:51, 10 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
A miało być tak pięknie! Europa Ojczyzn (małych i dużych)
Tymczasem.....
"Wyborcy europejscy wiosną tego roku będą musieli zadecydować, czy są za czy przeciw Stanom Zjednoczonym Europy – zadeklarowała ostatnio wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, Viviane Reding. Szef Reding, José Manuel Barroso w Atenach ogłosił, iż UE wykorzysta stulecie wojny światowej, aby ostrzec przed eurosceptycyzmem i prawicowymi partiami, które „mogą ponownie sprowadzić wojnę do Europy”.
Europejscy politycy, będący zwolennikami ściślejszej integracji przygotowują – jak się wyraził korespondent The Daily Telegrpah z Brukseli, Bruno Waterfield – bezprecedensową kampanię, która „ma trafić do serc i umysłów wyborców”. [A jak nie trafi, to i tak się "integrację" przeprowadzi - admin]
Propagowanie idei Stanów Zjednoczonych Europy ma być – wg wiceprzewodniczącej KE, Viviane Reding – najlepszą bronią przeciwko eurosceptykom.
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, najdłużej sprawująca funkcję komisarza unijnego, wezwała do stworzenia „prawdziwej unii politycznej”. Szczegółowa wizja tej unii zostanie zaprezentowana podczas wiosennej kampanii poprzedzającej wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowane na 22 maja.
- Musimy zbudować Stany Zjednoczone Europy z Komisją jako rządem i dwiema izbami: Parlamentem Europejskim oraz Senatem państw członkowskich – powiedziała.
Zgodnie z koncepcją Reding, podzielaną przez unijnych polityków, w miejsce dotychczasowej UE ma powstać superpaństwo, w którym parlamenty i rządy państw członkowskich pełniłyby rolę samorządów. Kompetencje krajowych władz miałyby być przekazane instytucjom unijnym, przy czym największą władzę miała by mieć Komisja Europejska.
Rada Europejska złożona z przywódców państw członkowskich miałaby pełnić wyłącznie funkcję organu konsultacyjnego, bez większego znaczenia.
Wysocy rangą urzędnicy unijni przygotowali bezprecedensową kampanię wyborczą, w której zamierzają wykorzystać setną rocznicę wybuchu I wojny światowej do straszenia przed eurosceptykami i prawicowymi partiami.
Eurokratów niepokoją sondaże we Francji, Holandii i Grecji, w których partie antyunijne prowadzą. Wysocy rangą politycy UE zamierzają wyciszyć debatę dot. sytuacji gospodarczej i kondycji eurostrefy, a skupić się na promowaniu wizji „wielkiej Europy”.
- Ta debata już teraz wchodzi w decydującą fazę. Już za cztery miesiące obywatele w całej Europie będą musieli dokonać wyboru, w jakiej Europie chcą żyć – przekonywała wiceszefowa KE. – Jest dużo do stracenia. Wyniki tych wyborów zadecydują o kształcie Europy w najbliższych latach. Dlatego też głosowanie ma kluczowe znaczenie – dodała.
Wg Reding, najlepszą bronią przeciwko eurosceptykom, będzie uświadomienie wyborcom, że ich głos jest naprawdę ważny.
Przemawiając w Atenach, José Manuel Barroso zasygnalizował, iż UE wykorzysta stulecie wojny światowej, aby ostrzec przed eurosceptycyzmem i prawicowymi partiami antyeuropejskimi, które mogą sprowadzić wojnę do Europy. – Żadna inna konstrukcja polityczna dotychczas nie okazała się lepszym sposobem życia, pozwalającym zmniejszyć zagrożenie wystąpienia zorganizowanego barbarzyństwa w tym świecie – mówił w Atenach.
- Ważne jest, aby przypomnieć to szczególnie w tym roku, w którym przypada setna rocznica rozpoczęcia pierwszej wojny światowej. Nigdy nie wolno nam brać pokoju, demokracji i wolności za pewnik – dodawał. I dalej: – Szczególnie ważne jest, aby przypomnieć to w maju, kiedy narody Europy będą brać udział w wyborach europejskich."
Źródło: The Daily Telegraph, AS.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pią 13:55, 10 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Śmierć czeka na Bibi
"Jest Pakistanką. Pochodzi z wioski Ittanwali. Ma 42 lata, męża i pięcioro dzieci. Kiedy cała ta historia się zaczęła w czerwcu 2009 roku w jej wiosce żyło 1500 rodzin, z czego trzy, w tym jej rodzina, stanowiły mniejszość chrześcijańską. Reszta to muzułmanie.
Tego dnia pracowała na polu przy zbiorach falsy. W pobliżu była studnia. Ponieważ upał był nieznośny, Asia poszła napić się wody. Jej muzułmańskie koleżanki uznały, że woda ze studni stała się w ten sposób „nieczysta” i żeby oczyścić studnię chrześcijanka musiałaby przejść na islam. Co na to odpowiedziała Asia Bibi? -„Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”
Została za te słowa pobita, więc uciekła.
Inne źródła mówią, że Asia Bibi stała się ofiarą z powodu jakiegoś sporu z muzułmańską sąsiadką, żoną imama, o zniszczenie mało wartościowego przedmiotu.
Kiedy parę dni później Asia Bibi wróciła na pole wraz z chrześcijańską koleżanką, zostały otoczone przez agresywnie zachowujących się muzułmanów obu płci, którzy Asie Bibi ciężko pobili, a następnie zawlekli do wioski, do imama. Miejscowi chrześcijanie zawiadomili policję, która zabrała kobietę na posterunek dla jej własnego bezpieczeństwa. Pod presją tłumu i lokalnych duchownych muzułmańskich postawiono jej jednak zgodny z pakistańskim kodeksem karnym zarzut bluźnierstwa.
W listopadzie 2010 roku, po trwającym 16 miesięcy procesie, Asia Bibi została skazana na śmierć przez powieszenie za „bluźnierstwo przeciw Mahometowi”. Do tego doszła kara grzywny w wysokości równej dwu i pół rocznym zarobkom robotnika w Pakistanie.
Warunki, w jakich przebywała kobieta urągały wszelkim standardom. Cela, ciasna na wyciągnięcie ramion nie miała okien, toalety ani zlewu. Nie było też wentylacji, a do tego dochodziły wyjątkowo uciążliwe ataki komarów. W czerwcu ubiegłego roku Asia Bibi została przewieziona do więzienia dla kobiet w Multanie, gdzie czeka na wykonanie kary.
W sumie jest już w odosobnieniu prawie 1700 dni.
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia spędziła bez rodziny. Napisała list do papieża Franciszka:
“Przez Imię Pana Naszego Wszechmocnego i Pełnego Chwały, ja, Asia Bibi, chcę wyrazić moją głęboką wdzięczność Bogu i Tobie, Ojcze Święty. Mam nadzieję, że każdy Chrześcijanin miał możliwość świętować ostatnie Boże Narodzenie z radością. Jak wielu innych więźniów, ja również świętowałam Narodzenie Pana w więzieniu w Multanie, w Pakistanie.
Jestem ogromnie wdzięczna całemu Kościołowi za modlitwę za mnie i za walkę o moje uwolnienie. Nie wiem, jak długo to wytrzymam. Żyję jedynie dzięki mocy waszych modlitw. Spotkałam wiele osób, która wypowiadały się o mojej sprawie i walczyły dla mnie. Niestety, te działania do tej pory nie rozwiązały problemu. W tym momencie chcę się zawierzyć miłosierdziu Boga, który może wszystko. Tylko On może mnie uwolnić.
Proszę, aby Ojciec Święty przyjął moje najlepsze życzenia noworoczne. Wiem, że Ojciec Święty modli się za mnie z całego serca. I to daje mi ufność, że pewnego dnia moje uwolnienie będzie możliwe. Z pewnością, że Ojciec Święty pamięta o mnie w swoich modlitwach, pozdrawiam serdecznie.
Asia Bibi, Twoja córka w wierze”
Zaproponowano jej przejście na islam. Wtedy cała sprawa mogłaby mieć łagodniejszy przebieg, a ona sama uratowałaby życie. Odmówiła.
Na całym świecie różne organizacje broniące praw człowieka, a także politycy i dyplomaci podjęli działania w sprawie uwolnienia pakistańskiej chrześcijanki. Dwaj pakistańscy politycy – muzułmański gubernator i minister do spraw mniejszości przypłacili swoje zabiegi życiem – zostali zamordowani przez islamskich ekstremistów. Pod petycjami do władz Pakistanu podpisały się tysiące ludzi. O uwolnienie kobiety apelował papież Franciszek. Parlament Europejski został o sprawie poinformowany przez polskiego europosła Pawła Kowala. Apel o uwolnienie uwięzionej chrześcijanki podpisało kilkudziesięciu europosłów. Współautorki wydanego w 2012 roku pamiętnika Asi Bibi („Zabierzcie mnie stąd”) wystosowały petycję nie tylko do prezydenta Pakistanu, ale również do sekretarza generalnego ONZ.
Na razie nie ma odzewu. Asia Bibi w pakistańskim więzieniu czeka na śmierć przez powieszenie.
Dlaczego przypominam o tej postaci akurat teraz? Od jakiegoś czasu jestem bombardowana mailami z prośbą o modlitwę za Asię Bibi i o podpisanie petycji o jej uwolnienie. Zainteresowałam się sprawą. Nigdy o niej, ani o jej podobnych nie usłyszałam, ani nie przeczytała w żadnym mainstreamowym medium.
Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. Każdego roku ze względu na wiarę zabijanych jest 100 tysięcy chrześcijan, 150 milionów (!!!) jest aresztowanych. Ma to miejsce głównie w krajach muzułmańskich, ale również w Korei Północnej, Nigerii (na obszarach muzułmańskich), czy Mali.
Ktoś obliczył, że średnio co pięć minut ginie za wiarę jakiś chrześcijanin. Czy ktoś to wreszcie zauważy? Czy środki masowego przekazu, które wiecznie tropią grzechy Kościoła i oburzają się na nietolerancję wobec muzułmanów w Europie nie widzą tematu w sprawie prostej kobiety skazanej na śmierć tylko za to, że wierzy w Jezusa Chrystusa? Niechodliwy temat? Niewygodny?
Módlmy się za Asię Bibi."
JoannaK
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Sob 14:59, 11 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Diabeł gdy tylko może, to Polkę podeśle.
"Francja domaga się od Estonii ekstradycji Rosjanki, która zorganizowała sieć luksusowych prostytutek. Kobieta zatrudniała około stu dziewcząt, w tym także z Polski. Według francuskiej prasy, w proceder miały też być zamieszane polskie firmy.
Niespełna trzydziestoletnia Olga, pseudonim Vika, należy do najbardziej poszukiwanych przestępców na Starym Kontynencie. Francja, która szuka jej od dwóch lat, rozesłała za Viką europejski list gończy. Przedsiębiorcza Rosjanka została zatrzymana pod koniec grudnia w Estonii.
Pochodząca z Petersburga Olga zorganizowała jedną z największych w Europie sieci luksusowych prostytutek, do której rekrutowała dziewczęta z Rosji, Ukrainy, Łotwy, Białorusi i Polski.
Strony internetowe jej firmy odwiedzały tysiące klientów płacących za godzinę towarzystwa kobiet 300 euro, a za noc niemal półtora tysiąca. Połowa z tych sum trafiała do kieszeni Olgi. Siedziba firmy, zarejestrowanej w Stanach Zjednoczonych, mieściła się w Szwajcarii.
Dziewczęta były wożone do klientów we Francji, Turcji, Grecji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie w pałacach szejków spędzały często po kilka miesięcy.
Według francuskich mediów, było to możliwe dzięki wystawianiu wiz przez polskie konsulaty na Ukrainie oraz dzięki fikcyjnym obietnicom zatrudnienia prostytutek przez polskie firmy."
źródło: Dziennik
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Pon 8:55, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Na pamiątkę Emigrantom
"Panie Delta, nie daję złamanego szeląga na wątpliwe moralnie dzieła, a takim jest fałszujący band Owsiaka.
Proszę mi też nie wytykać, że nie wiem co się w Kraju dzieje lub że świetnie sobie radzimy w tym polskim piekiełku, doskonale o tym wiem i o tym piszę, że wielu sobie w Polsce nie radzi, ale do opieki nie biegają, i nie sięgają drapieżnym ruchem po funta jak ich bracia londyńscy, z prostego powodu, bo mają jeszcze honor.
W przeciwieństwie do większości wielce pro-polskich i patriotycznych londyńczyków nie głosowałem też ani razu na Tuska.
Świetnie również sobie zdaję sprawę, że ludzi zainteresowanych losem Polski w Polsce jest niewielu. Przeważa zdecydowanie masa nie głosujących narzekaczy co się zawiedli na politykach.
Z tej grupy wyłoni się zapewne kolejna partia gotowa płynąć na obce wody, aby tylko spełnić swoje marzenia o własnej firmie, ferrari lub obcej żonie z bogatego domu.
Za taką postawę winię nie ich, lecz system komunistyczny i obecny liberalizm lewicowy, bedący odroślą pierwszego. Pierwszy nauczył Polaków cwaniactwa gospodarczego wobec własnego państwa, drugi nauczył dodatkowo antypolskości.
Wyjeżdżajcie więc, zapominajcie o Polsce lub chwalcie się jak kochacie swoją Ojczyznę z daleka, bo gdybyście ją kochali naprawdę, całą siłą tak jak piszecie i mówicie, to chcielibyście w Polsce zmian i wcale byście z Polski nie wyjeżdżali.
Stąd stawiam prosty wniosek, że was interesuje nie Polska, ale własna finansowa de..., , nie dobro wolnego i niepodległego państwa jako takiego, tylko egoistycznie własny talerz.
Gdy mój Kraj się wyludni z polskości i zniknie ponownie z mapy, będziecie wówczas falszywie płakać nad jego upadkiem i losem w emigracyjnych pisemkach, do którego teraz sami pokrętnie doprowadzacie, będąc w jedności z narzekaczami w Kraju, waszymi przyszłymi ziomkami."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Wto 18:42, 14 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe co człowiek wymyśli kiedy i ten pomysł przestanie być dla niego atrakcyjnym?
"Legalizacja wielożeństwa to następny, po homomałżeństwach, postulat propagatorów rewolucji kulturalnej. W USA właśnie trwa oswajanie obywateli z poligamią za pośrednictwem programów reality show, artykułów prasowych, wypowiedzi naukowców i orzeczeń sądowych.
W telewizji amerykańskiej TLC od dłuższego czasu emitowany jest program reality show „Sister Wives” w którym prezentowany jest mężczyzna o nazwisku Brown, posiadający cztery „żony” i 17 dzieci.
Brown stał się znany szerszej opinii publicznej po tym, jak zakwestionował zakaz poligamii w stanie Utah. Napisał także biografię, która okazała się bestselerem.
Umocnienie Karty Praw
Nie tak dawno sąd federalny, rozpatrując sprawę Browna, uchylił częściowo ustawę stanową zakazującą poligamii, uznając, że narusza ona Pierwszą Poprawkę, która chroni m.in. prywatność i zezwala na swobodny kult religijny.
Ciekawe jest uzasadnienie wyroku liczące blisko 100 stron. Sędzia Clarck Waddoups z sądu federalnego w stanie Utah, tłumaczył, że wyrok odzwierciedla „zmianę postawy narodu wobec regulacji rządowych dotyczących spraw osobistych obywateli i niepopularnych grup”.
Sędzia dodał, że orzekanie w tej kwestii było bardzo trudne i zajęło mu sporo czasu. Wyjaśnił jednak, że zniesienie przez niego częściowo zakazu poligamii wiąże się ze zmianą stanowiska Sądu Najwyższego, który od kilkudziesięciu lat stara się wzmocnić prawa jednostki i „odtrąconych grup” kosztem „większości społeczeństwa”.
„W ostatnich latach byliśmy świadkami umocnienia podstawowych praw zapisanych w Karcie Praw. Zmiany te obejmowały rozszerzenie prawa do prywatności i przyjęcie odmiennego stanowiska Sądu Najwyższego. Sąd utrudnia większości narzucanie mniejszościom regulacji, za którymi kryją się uprzedzenia religijne, rasizm lub inne konstytucyjnie niedopuszczalne motywacje” – napisał Waddoups.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku powołał się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 2003 r., znoszące zakaz kontaktów homoseksualnych, który obowiązywał w niektórych stanach.
Duchowy szantaż
Sprawa Browna jest powszechnie komentowana na portalach internetowych. Wiele osób krytykuje go za upowszechnianie intymnych szczegółów dotyczących życia z czterema kobietami przez co naraża swoje dzieci na ataki ze strony kolegów i je deprawuje, żyjąc w związkach, które wciąż są prawnie zakazane.
Zakaz jednak może zostać już wkrótce zniesiony. Zwłaszcza, że niektóre media od dłuższego czasu prowadzą kampanię na rzecz legalizacji wielożeństwa.
„The New York Times” prezentując historię Brownów napisał, iż prowadzą oni takie samo życie jak tysiące innych obywateli wychowujących dzieci. Mają podobne problemy choć, ze względu na liczbę członków „rodziny”, problemy te są zwielokrotnione.
Kristyn Decker żyła kiedyś w poligamicznym związku, a obecnie prowadzi organizację, walczącą z tą dewiacją, tłumaczy, że „poligamia jest szkodliwa a groźba jej legalizacji stanowi duchowy szantaż”.
„The New York Times” zaprezentował także zdanie pewnego postępowego uczonego, Williama Jankowiaka, szefa wydziału antropologii na University of Nevada w Las Vegas , który stwierdził, że z jego badań wynika, iż 35 proc. związków poligamicznych jest patologicznych. Z drugiej strony, jak stwierdził, aż 65 proc. tego typu związków „ma szanse na sukces” (sic!)."
Źródło: NYT, Agnieszka Stelmach.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 9:48, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Jak się chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie
Wyrok SN umożliwia zniszczenie dowolnego portalu internetowego. Wystarczy napuścić grupkę płatnych trolli.
Sąd Najwyższy obarczył wydawców portali internetowych odpowiedzialnością za obraźliwe wpisy na forach. Teraz wystarczy grupa płatnych trolli internetowych, aby dowolny portal (np. niewygodny dla władzy) mógł zostać zasypany pozwami sądowymi. Wszystko przez to, że wpisy na forach mają być traktowane jak opublikowane listy do redakcji.
Roman Giertych, pełnomocnik sądowy Radosława Sikorskiego [i ulubieniec niektórych gajówkowiczów - admin], w kontekście najnowszego wyroku SN, powiedział na antenie radia TOKFM:
“Chcę ostrzec wydawców gazet internetowych, że już w tej chwili wielu moich klientów zbiera dowody na naruszenie dóbr osobistych na forach internetowych. Na przykład w przypadku Radka Sikorskiego to różnego rodzaju wpisy – ewidentne naruszenia dóbr osobistych. A każdy taki przypadek po wyroku Sądu Najwyższego może być ścigany na drodze cywilnej. Za chwilę to mogą być bardzo poważne procesy”.
Radosław Sikorski na twitterze zaś dodał: “Wobec wyroku SN, uprzedzam właścicieli portali, że zabezpieczam zniesławiające wpisy celem wykorzystania prawnego. Dość hejterstwa w sieci.”
[link widoczny dla zalogowanych]
No to wierszyk dla ministra znaleziony w sieci:
Mała poczta w małym mieście
i na poczcie mała przerwa.
Kasjer szybkę przymknął wreszcie,
plik banknotów liczyć przestał.
Rozrzucone dokumenty,
w szklance po herbacie — denko…
A on czujny, a on spięty,
obserwuje swe okienko.
Wtem otworzył. W przód się rzuca
i zaprychał, i zatupał,
i zakrzyknął co sił w płucach:
“Kto powiedział ‘Kasjer dupa’?!
Kto powiedział ‘Kasjer dupa’?!”
A na poczcie cicho, pusto,
drzemią paczki niewysłane.
Pachnie barszczem i kapustą
(bo garkuchnia jest przez ścianę).
W głębi jakiś pan łysawy
adresuje list, a bliżej
gość wbił w sufit wzrok kaprawy
i pocztowy znaczek liże.
Brudno, zaduch, much, upał…
Nikt nie mówi nic, a zwłaszcza
Nikt nie krzyczy ‘Kasjer dupa’.
Kasjer krzyczał tak z pół roku,
po okresie zaś półrocznym,
z urzędowym błyskiem w oku,
wezwał go naczelnik poczty
i powiada zły okropnie:
“Co pan się kompromituje?
Nikt się aż do tego stopnia
panem nie interesuje,
żeby w takim mieście małym,
wołać wśród tych much, w upale,
wołać – choćby dla kawału:
‘Kasjer… prawda… i tak dalej’.”
I nasz kasjer krzyczeć przestał,
rozleniwił się… rozziewał…
Lecz gdy w święta jest orkiestra
on coś nadal podejrzewa.
Myśli, że ten tamburmajor
regimentu strażackiego,
swą buławą wywijając,
też przyczepia się do niego.
Gdy strażacka trwa parada
i mosiężna trąbi grupa -
kasjerowi się podkłada
pod rytm marsza: ‘Kassss-jer dupa, kasss-jer dupa…’
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tornado
Gość
|
Wysłany: Czw 19:08, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Jak ktoś jest na bakier z wiarą w Boga, z chrześcijaństwem, to ma potem wyraźny problem z rozpoznaniem czy poseł Anna Grodzka, to chłop czy też baba
Znalezione na blogu "Królowa Pokoju".
"Polacy są religijni, ale jak się okazuje, tylko w teorii…
Tak przynajmniej wynika z sondażu TNS Polska dla “Gazety Wyborczej”.
Badanie przeprowadzono w dn. 29 listopada – 4 grudnia.
Wynika z niego, że 81 proc. Polaków wierzy w Boga, ale już tylko 48 proc. wierzy w śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. W zmartwychwstanie – 47 procent.
W nieśmiertelność duszy wierzy zaledwie 39 proc. polskich obywateli. Wiarę w niebo podziela 38 proc. respondentów, zaś w piekło mniej, bo już tylko 31 procent.
Ponadto, choć według oficjalnych danych, wśród Polaków jest aż 95 proc. katolików, to zaledwie 35 proc. wierzy w cuda dokonane przez Jana Pawła II, a 30 proc. w cuda dokonane przez świętych i w czyściec.
W związku z takimi wynikami badania, powraca pytanie czy przypadkiem wiara dla bardzo licznej rzeszy Polaków nie jest tylko tradycją?
wyborcza.pl
Warto przeczytać na ten temat artykuł z frondy.
Miejcie odwagę powiedzieć, że nie jesteście katolikami!
[link widoczny dla zalogowanych]
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Tornado dnia Czw 19:10, 16 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|