Gargangruel
Administrator
Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6695
Przeczytał: 1 temat
Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU
|
Wysłany: Sob 16:43, 12 Lip 2014 Temat postu: Boziewicz o Mikkem (z salonu 24) |
|
|
Przyznam, że dawno już nie przeczytałem tylu głupot w jednym miejscu i czasie. Dywagacje nad „honorowym” występkiem Korwin-Mikkego i jego „odwagą”, „dotrzymywaniem słowa” i innymi, tego typu, duperelami zalały salon 24 jak świętojanka, czyli letnia powódź.
Zaroiło się od znawców spraw honorowych, moralistów, legalistów, korwinistów, cyklistów i innej – uczciwszy uszy – populacji.
Zobaczmy zatem, co by Korwin-Mikkemu powiedział pan Boziewicz, największy polski autorytet od spraw honorowych, w swoim Kodeksie Honorowym.
Po pierwsze powiedziałby, że gentleman nie powinien nigdy na zniewagę reagować zniewagą. (Art. 52.)
Dalej powiedziałby, że z uwagi na wiek nie mogą dawać ani żądać satysfakcji osoby liczące więcej niż 60 lat. (Art. 48.)
W kwestii obrazy i reakcji na nią istotne są wszelkie okoliczności temu towarzyszące. Przypomnieć trzeba, że do obrazy doszło ponad 20 lat temu. Poseł do Sejmu nazwał publicznie innego posła do Sejmu kłamcą i idiotą..
Zarzut nieprawdomówności stanowi ciężką obrazę albo obrazę drugiego stopnia gdyż jest uwłaczaniem czci gentlemana. (Art. 40.)
W tym miejscu należy ustalić, czy uwłaczyciel jest gentlemanem oraz czy obrażony jest gentlemanem. Ma to kluczowe znaczenie w sprawie.
W przypadku tak poważnej zniewagi obrażony gentleman ma prawo i obowiązek zażądać od obraziciela satysfakcji honorowej— zaś obrażający ma obowiązek dać satysfakcję honorową obrażonemu, o ile pragnie uchodzić za człowieka honorowego. (Art. 101.)
Jeżeli obrażony Korwin-Mikke uważał się za gentlemana MIAŁ OBOWIĄZEK zażądać satysfakcji, w przypadku tak ciężkiej obrazy. Oczywiście TYLKO WTEDY jeżeli uważał obrażającego za gentlemana, gdyż w każdym wypadku, w którym obrażający nie jest gentlemanem — należy sprawę oddać władzy państwowej, nie wdrażając postępowania honorowego. (Art. 51.)
Skoro Korwin-Mikke nie oddał sprawy władzy państwowej, domniemywać można zatem, że uważał Boniego za gentlemana albo rzeczywiście czuł się kłamcą i idiotą. Skoro jednak uważał Boniego za gentlemana, to miał tylko 24 godziny na honorową reakcję, a to z uwagi na zasadę, że obrażony, który w przeciągu 24 godzin od chwili obrazy nie wyzwał obrażającego uprawnia tym samym obrażającego do odrzucenia wyzwania — o ile zwłoki nie usprawiedliwi bardzo ważną, udowodnioną przyczyną. (Art. 56.)
I dochodzimy w końcu do sedna sprawy. Obrażony gentleman nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego, staje się indywiduum wykluczonym ze społeczności ludzi honorowych. (Art. 8. punkt 6.)
Podobnie jak wykluczony z tej społeczności jest Boni jako denuncjant i zdrajca. (Art. 8. punkt 2.)
Jak – w związku z powyższym – można ocenić uderzenie Boniego, jeżeli czynna zniewaga w zasadzie nie nadaje się do postępowania honorowego, skoro właściwszym jest tutaj państwowy sąd karny? (Art. 19.)
Boziewicz, w tej sytuacji, powiedziałby: Jest pan łobuz panie Mikke, a nie gentleman. Napadł pan i uderzył człowieka bez ŻADNEGO usprawiedliwienia tego czynu. A dodatkowo jest pan tchórzem, bo odważył się pan to zrobić dopiero wtedy, kiedy schronił się pan pod immunitetem. Było wystarczająco wiele czasu i okazji, aby zrobić to PRZED inauguracją Parlamentu Europejskiego.
|
|